KALENDARIUM
1255 - W Kronice Hipacowskiej pojawiła się wiadomość o istnieniu osady wśród lasów z dworem myśliwskim władcy tych ziemi księcia Daniela Halickiego.
1294 - Ustala się nazwa Hrubieszów
1400 - W dzień św. Michała król Władysław Jagiełło przebywając na Zamku Górnym we Lwowie, nadał prawa miejskie królewskiej wsi Rubieszów w ziemi Chełmskiej i powołał mieszczanina chełmskiego - Bartłomieja - na stanowisko wójta nowego miasta.
1400-1411 - Z woli Władysława Jagiełły powstaje zamek królewski (drewniany) nad Huczwą.
1429 - Hrubieszów zostaje stolicą powiatu sądowego ziemskiego oraz centrum starostwa niegrodowego w Ziemi Chełmskiej województwa ruskiego.
1433 - Bitwa pod Hrubieszowem, stoczona przez wojska litewskie kniazia Aleksandra Nosa, starosty łuckiego, z wojskami polskimi dowodzonymi przez Hryćko Kierdajewicza, starostę chełmskiego. Polacy zadali ostateczną klęskę zwolennikom ks. Świdrygiełły, usiłującym zagarnąć Ziemię Chełmską i wzięli do niewoli wielu Litwinów.
1440 - Król Kazimierz Jagiellończyk w przywileju wydanym w Sandomierzu w wigilię Trzech Króli kieruje przez Hrubieszów drogę handlową, nakazując kupcom jadącym z ziem ruskich z towarami do Wrocławia, Radomia i innych miast, by przejeżdżali przez Hrubieszów i tu opłacali cło.
1465 - Likwidacja powiatu Hrubieszowskiego Ziemi Chełmskiej jako zbyt małej jednostki administracyjnej.
28-IV-1473 - Król Kazimierz Jagiellończyk przenosi biskupstwo z Chełma do Hrubieszowa.
1490 - Miasto siedzibą diecezji chełmskiej.
1500 - Napady Tatarów na miasto.
1502 - Odnowienie lokalizacji Hrubieszowa na prawie magdeburskim przez Aleksandra Jagiellończyka (król ustanawia 2 jarmarki w roku i cotygodniowy targ w czwartek).
1506-1507-1519-1526 - Kolejne najazdy Tatarów niszczą miasto.
1532 - Nadanie przywilejów targowych przez króla Zygmunta Starego.
1544 - Wielki pożar Hrubieszowa, ogień trawi drewnianą zabudowę miasta, łącznie z kościołem i klasztorem dominikanów.
1550 - Zygmunt August nadaje Hrubieszowowi herb, rozkazuje otoczyć miasto wałami wraz z umocnieniami obronnymi i domami - bramami - Chełmska i Bełską. Drewniany zamek otoczony został osobną fosą.
1564 - Parafia Hrubieszów obejmowała, wg rejestru przeprowadzonego w tym roku miasta: Hrubieszów i Gozdów oraz wsie: Czerniczyn, Bronicę, Podbrodzie, Mieniany, Modryn, Pobereżany, Bohutycze, Puntowice, Jarosławiec, Busieniec, Huszczę, Mołodiatycze, Dobromierzyce, Metelin, Stepanowice, Okołowice, Rudowce, keratyn, Miednik, Włożankę, Lemieszów, Raciborowice, Kórmanów, Świerszczów, Terebiń, Masłomęcz, Czerniczynek, Strzyżów, Matcze i Liski.
1578 - Przywilej Stefana Batorego dla hrubieszowskich Żydów zezwala na budowę szkoły oraz domów dla kantora i rabina.
08 XI 1588 - Król Zygmunt II Waza na zamku w Brześciu nadaje dożywotnio starostwo i wójtostwo hrubieszowskie hetmanowi Stanisławowi Żółkiewskiemu.
1603 - Dalsze zniszczenia wojenne.
1609 - Kolejny groźny pożar miasta.
1627 - Zygmunt III Waza oddaje synowi Władysławowi IV wakujące starostwo hrubieszowskie.
1639 - Wielki pożar miasta.
1640 - Nieoczekiwany, po 114 latach od poprzedniego, napad Tatarów na Rubieszów.
1648 - Wojska Chmielnickiego niszczą miasto - zamek, kościół oraz klasztor dominikanów.
1652 - Szwedzi i wojska Rakoczego niszczą miasto.
XII-1655 - W Hrubieszowie stacjonują wojska koronne, które później zawiązały w Tyszowcach słynną konfederację.
1657 - Wojska Rakoczego w czasie najazdu na Polskę dwukrotnie zajmują miasto dokonując ogromnych spustoszeń.
1672 - Ostatni najazd Tatarów na te ziemie; wracających z jasyrem i łupami napastników gromi Jan III Sobieski (Tatarska Góra)
1704 - Spalenie miasta przez wojska szwedzkie, uczestniczące w wojnie
1765 - Lustracja miasta.
1769 - W Hrubieszowie urodził się Abraham Stern, genialny wynalazca, przodek Antoniego Słonimskiego.
1772 - Miasto dostaje się do zaboru austriackiego - koniec związku miasta z Ziemią Chełmską.
1773 - Hrubieszów wchodzi w skład cyrkułu zamojskiego, jako siedziba jednego z 8 dystryktów.
1775 - Hrubieszów wchodzi w skład dystryktu zamojskiego.
1782 - Hrubieszów znajduje się w dużym cyrkule zamojskim.
1784 - Ostatni raz użyta została nazwa Hrubieszów.
1795 - Miasto otrzymuje nowy, murowany ratusz z drewnianą wieżą.
1799 - Rząd austriacki dokonuje zamiany dóbr hrubieszowskich z hr. Ignacym Cetnarem na żupy solne będące własnością hrabiego.
1800 - Ignacy Centar ze swą córką sprzedaje we Lwowie miasto Hrubieszów z wójtostwem i podzamczem oraz wsiami Aleksandrowi i Annie z Zamoyskich.
1801 - Pożar miasta
1803 - Ignacy Centar zostaje wpisany do tabuli jako właściciel Hrubieszowa i dobór dawnego starostwa.
1809 - Wojska księcia Poniatowskiego zajmują Hrubieszów - kres zaboru austriackiego.
1810 - Hrubieszów zostaje siedzibą władz powiatowych.
1812 - Ks. Stanisław Staszic zostaje wpisany do akt jako właściciel Hrubieszowa i 8 wsi.
4-XII-1812 - Bój pod Hrubieszowem płk. Juliana Sierawskiego z wojskami moskiewskimi ścigającymi armię Napoleona.
1815 - Hrubieszów w zaborze Rosyjskim (Królestwo Polskie - tzw. Kongresówka).
1816 - Miasto zostaje siedzibą władz obwodu w woj. lubelskim.
1818 - Powstaje Gmina Staszicowska Hrubieszowska.
1822 - Władze Królestwa lokalizują w Hrubieszowie stajnie i ujeżdżalnię dla szwadronu kawalerii 2 pułku ułanów.
20 I 1826 - śmierć Stanisława Staszica
1827 - w budynkach podomikańskich, przebudowanych przez władze oświatowe Królestwa Polskiego wg projektu budowniczego Hiacynta Dąbrowskiego, ulokowano szkołę wydziałową.
1830 - 1841 - budowa 3 stałych mostów na Huczwie.
1838 - pożar ratusza.
1842 - budowa "sutek" hrubieszowskich.
1847 - urodził się Aleksander Głowacki - Bolesław Prus.
1858 - z fundacji okolicznych ziemian wybudowano szpital im. Św. Jadwigi.
1866 - Hrubieszów po 63 latach staje się miastem rządowym
1867 - miasto zostaje stolicą powiatu w guberni lubelskiej
1875 - likwidacja "Unii".
Koniec XIX w. - Hrubieszów jest 4 pod względem liczby mieszkańców miastem guberni lubelskiej.
1906 - Na przedmieściu Sławęcin urodził się Stanisław Cisielczuk.
1909 - Wiktor Kiesewetter zakłada pierwszą w mieście drukarnię i introligatornię
1912 - Hrubieszów zostaje włączony do guberni chełmskiej, utworzonej przez władze carskie z myślą o rusyfikacji Ziemi Chełmskiej i Podlasia
1915 - teren powiatu hrubieszowskiego zostaje pod zarządem władz wojskowych jako obszar znajdujący się w bezpośrednim sąsiedztwie frontu
1916 - Austriacy włączają obwód hrubieszowski w skład Generał Gubernatorstwa w Lublinie
miasto otrzymuje połączenie kolejowe
1918 - układ państw centralnych z Ukrainą w Brześciu - nie wszedł w pełni w życie
2/3 XI 1918 - rozbrajanie Austriaków, powołanie władz polskich
VIII-1919 - Hrubieszów zostaje stolicą powiatu w województwie lubelskim
1919 - utworzenie Państwowego Gimnazjum Humanistycznego im. Stanisława Staszica
1920 - 5 września Hrubieszów został uwolniony od bolszewików
1922 - z inicjatywy sejmiku powiatowego Powstaje Publiczna Biblioteka i Wypożyczalnia Książek
1927 - budowa dworca kolejowego w stylu witkiewiczowskim.
1934 - Kwatermistrzem w 2 psk zostaje kpt. "Huba" w czasie okupacji hitlerowskiej
IX 1939 - walki 2 psk pod Mokrawą i Kamieńskiem; 14 września do Hrubieszowa wkraczają oddziały niemieckie.
1940 - Hrubieszów silnym ośrodkiem ruchu oporu organizowanego przez Armię Krajową i Bataliony Chłopskie
1942 - zagłada Żydów hrubieszowskich, w części rozstrzelanych przez hitlerowców
22 VII 1944 - wyzwolenie miasta
27/28 V 1946 - atak na Hrubieszów oddziałów Wolności i Niepodległości oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii
1956 - początek rozwoju miasta
1960 - powstaje towarzystwo Regionalne Hrubieszowskie
1965 - utworzenie Muzeum Regionalnego
1966 - utworzenie Powiatowego Domu Kultury
1970 - powstają bloki mieszkaniowe (MPKG) Spółdzielni Mieszk. Im. St. Staszica.
1972 - odsłonięcie pomnika Bolesława Prusa.
1975 - po 165 latach Hrubieszów przestaje być stolicą powiatu.
1986 - po 10 latach budowy oddano do użytku HDK.
1991 - likwidacja hrubieszowskiej kolei wąskotorowej
1994 - założenie fundacji Kultury i Przyjaźni polsko-francuskiej im. Krystyny i Stefana du Chateau
1995 - oddano do użytku siedzibę PKO
1997 - odsłonięcie pomnika upamiętniającego zagładę hrubieszowskich Żydów
1999 - po 24 latach Hrubieszów wraca na mapę Polski jako stolica powiatu w województwie lubelskim.
1 III 2000 - inauguracja obchodów 600-lecia miasta Hrubieszów na uroczystej sesji Rady Miasta.
Podania i legendy
Hrubieszów i Huczwa.
Podanie o Hrubieszowie.
Niegdyś tereny dzisiejszego hrubieszowskiego nie były tak urodzajne. Cały obszar żyznych dziś czarnoziemów porastała nieskalana ludzką ręką ogromna, niemalże nieprzebyta puszcza, pełna rozmaitego ptactwa i zwierzyny.
Ogromne i gęsto rosnące drzewa tworzyły rozłożystymi gałęźmi potężne zielone sklepienie, na podobieństwo gigantycznego parasola, przez który promienie słoneczne przenikały z prawdziwym trudem. Gdy już któremuś się ta sztuka udała, oświetlał liczne jeziorka bądź też leniwe i ogromne połacie rozlewisk dzisiejszej Huczwy, którą wówczas, z powodu wielkiej obfitości ryb zamieszkujących jej wody, zwano Rybią Rzeką.
Jednak i w tym ustronnym zakątku nie brakowało ludzi. Najpierw przeszły przez te ziemie wędrowne plemiona Gotów, jednak, nie zagrzawszy tu miejsca, udały się dalej na wschód. W ich miejsce pojawili się Lędzianie - plemię o słowiańskich korzeniach. Oni to pobudowali z biegiem rzeki oraz w innych dogodnych i pozwalających mieć baczenie na okolicę miejscach sieć warowni i umocnionych, sposobnych w razie potrzeby do obrony, grodów. Najznaczniejszymi spomiędzy nich były grody Czerwień i Wołyń ( dzisiejszy Gródek nad Bugiem).
A w mroku puszczy kultywowano mroczne obrządki ku czci słowiańskich bóstw, żądnych ofiar ze zwierząt, a niekiedy i ludzi, nie kontentując się poświeconymi im świętymi źródłami i rozniecanym dla nich świętym ogniem. W owym czasie Lędzianie zmuszeni byli uznać zwierzchność silniejszych od nich Wołynian o ruskich korzeniach, których ziemie sąsiadowały z ich terytoriami od wschodu. Bez szemrania spełniali tedy wolę wołyńskiego kniazia.
W czasie, gdy toczy się nasza opowieść, na stolcu grododzierżcy w Wołyniu zasiadał Wojan, mąż zaawansowany w latach, który wsławił się w ciągu swego życia zarówno bitewną odwagą, jak i polityczną roztropnością. Najlepszym dowodem jego mądrości był fakt, że sam kniaź wołyński, Igor, niejednokrotnie zasięgał u niego rady.
Źródłem szczególnej dumy Wojana był jego syn, którego zwano Hrubiesz. Wrodził się w ojca i odziedziczył wszelkie jego zalety. Choć jeszcze młody, już uchodził za najlepszego myśliwego w plemieniu Lędzian. Bez ochyby zapowiadał się na dzielnego wojownika.
Razu pewnego zarządził Wojan łowy. Ruszyli tedy Lędzianie wytyczoną przez grododzierżcę trasą, która wiodła wzdłuż biegu Rybiej Rzeki, i zaiste niemało zwierza położyli w ciągu kilkudniowej obławy. Nagle Hrubiesz, jadący na czele, zoczył niezwykłego jelenia. Piękne, dorodne zwierzę miało złote poroże. Postanowił za wszelką cenę go schwytać i zabić, aby zdobyć to niezwykłe trofeum. Zapamiętał się w pogoni, stracił poczucie czasu. W końcu wypadł na leśną polankę, na której, ku swemu zdziwieniu, ujrzał przepiękną złotowłosą dziewczynę, tulącą się do niezwykłego zwierzęcia.
W pierwszej chwili wystraszył się, przekonany, że ma do czynienia z samą boginią Zwieraną, opiekunką dzikich zwierząt. Chciał natychmiast uciekać, ale po zastanowieniu zrezygnował i zdecydował, że stosowniej będzie złożyć nieznajomej hołd i poprosić ją o wybaczenie za swoją zuchwałość.
Chcąc to uczynić, wyszedł z ukrycia. Gdy dziewczyna go zobaczyła, krzyknęła z przerażenia i mocno przygarnęła złotorogi łeb
- Nie czyń mu krzywdy, panie - poprosiła, patrząc na Hrubiesza. Jej głos brzmiał tak smutno, a zarazem słodko, że Hrubiesz kompletnie zapomniał o niedawnym łowieckim zapale.
- Nie lękaj się, pani, nie tknę go. Powiedz mi tylko swoje imię, o bogini, abym mógł cię uczcić odpowiednią ofiarą.
- Bogini?
Na twarzy dziewczyny pojawił się przelotny uśmiech, ale zaraz przybrała groźna minę.
-A ty, kim jesteś, może Połowcem?
- Nic, pani, nie jestem Połowcem. Na imię mam Hubiesz, jestem synem lędziańskiego grododzierżcy Wołynia. Powiedz - mówił dalej Hrubiesz - jak ci na imię, abym...
- Huczwa- odpowiedziała bogini.
- Nigdy nie słyszałem o takiej bogini
- Jakiej bogini? - odpowiedziała, śmiejąc się dziewczyna,- Myślałeś, że ja...Nie, nie jestem żadną boginią, lecz córką bartnika. Mieszkam z ojcem, tu niedaleko, nad brzegiem rzeki.
- A co z jeleniem?
- To mój najlepszy przyjaciel. Wykarmiłam go od małego. Był taki mały, biedny i słaby.
I zaczęli rozmawiać, a ich glosy niosły się nad wodą, a płomień, który zapłonął w ich sercach z woli słowiańskiego boga miłości, gdy tak gawędzili o puszczańskim życiu, nie był bynajmniej mały i słaby. Rósł też z każdym dniem, gdyż Hrubiesz był teraz częstym gościem u Huczwy, a i ona, będąc mu wzajemną, niecierpliwie wyczekiwała jego kolejnych wizyt. Gdy tylko usłyszała znajomy tętent końskich kopyt na ścieżce z radością wybiegała ukochanemu na spotkanie.
Wyprawy syna nie umknęły bacznemu oku ojca. Zaintrygowany, wysłał zanim pewnego razu swego sługę o imieniu Sporysz, by doniósł mu, gdzie syn się udaje i co tam czyni. Sługa dobrze wywiązał się z zadania, jednak przyniesione przezeń wieści nie ucieszyły Wojana, który chciał bogato ożenić syna, a ten upatrzył sobie ubogą bartniczkę. Mimo to postanowił się nie wtrącać. Jednak Sporysz z miejsca zadurzył się w Huczwie po uszy...
Jakiś czas potem przybyło poselstwo ruskie. Lędzianie mieli obowiązek bronić Rusi, której zagrażały przybyłe ze stepów plemiona dzikich Połowców. Starszyzna zebrała się na naradę, a kiedy odprawione wróżby dały pozytywny wynik, dowódcą wyprawy wybrano Hrubiesza.
Syn Wojana nie mógł sprzeciwiać się woli plemiennej starszyzny. Włożył skórzany pancerz i hełm, przepasał miecz. Przed wyprawą odwiedził jeszcze Huczwę. Smutne było ich rozstanie, łzy mieszały się z falami.
- Czekaj na mnie, wrócę.
- Będę czekała.
Hrubiesz wyruszył na wojnę, a zazdrosny i zdradliwy Sporysz postanowił wykorzystać tę okazję. Gdy wojna na Rusi była w pełnym toku, a od Hrubiesza nie nadchodziły żadne wieści, porzucił służbę u Wojana i pojechał nad Rybią Wodę. Przyniósł wieści, że Hrubiesz został zabity, a on sam był tego świadkiem.
Sercem Huczwy targnęła rozpacz. Z płaczem wybiegła z chaty i ślad po niej zaginął. Na próżno Sporysz z jej ojcem szukali Huczwy przez wiele dni. Nigdzie nie było ani śladu dziewczyny, zniknął też jeleń.
Tymczasem skończyła się wojna na Rusi. Zwycięski Hrubiesz i okryci wojenną sławą Lędzianie wrócili z bogatymi łupami. Stęskniony syn Wojana od razu pojechał nad Rybią Wodę. Dojechał do dobrze sobie znanej polany. Przywitała go cisza. W chacie również nikogo nie było.
- Gdzie jesteś Huczwo?- zawołał.
Odpowiedział mu szum rzeki. Udał się, więc w tamtą stronę. Na zwalonym pniu tuż nad wodą siedział ojciec Huczwy smutny i zamyślony. Hrubiesz podszedł do niego.
- Witaj ojcze.
Starzec drgną, przetarł oczy, po czym znów skierował je w toń.
- Nie poznajesz, toć to ja - Hrubiesz.
- Hrubiesz - jak echo powtórzył bartnik.
- Tak, Hrubiesz, wróciłem.
Dopiero teraz stary człowiek poderwał się z pnia.
- Synu, to naprawdę ty - serdecznie uściskał Rubiesza - A mówili...
- Tak, to ja, cały i zdrowy, a gdzie Huczwa?
Bartnik znów usiadł na pniu.
- Nie ma naszej Huczwy.
- Jakże to: nie ma?
I bartnik opowiedział Hrubieszowi wszystko, co wydarzyło się nad Rybią Wodą podczas jego wojowania.
Zrozpaczony Hrubiesz dosiadł konia i pojechał do świątyni Światowida, gdzie przebywał słynny na całą Słowiańszczyznę kapłan , posiadający nadprzyrodzoną moc i nadzwyczajna wiedzę. Kapłan wysłuchał Hrubiesza, odprawił wróżby i rzekł:
- Twoja ukochana żyje. Udaj się do świątyni Welesa, boga zmarłych i przysięgi.
Tam jest, pilnuje świętego ognia.
Hrubiesz postąpił zgodnie z radą kapłana. Udał się do świątyni Welesa. U drzwi świątyni powitał go złotorogi jeleń. Ile było radości - nie sposób opisać. Wrócił Hrubiesz za swoją Huczwą nad Rybią Wodę. Z czasem powstała tu osada, a potem miasto, które nazwano na cześć Hrubiesza - Hrubieszowem.
Dziś jest to Hrubieszów. Rybią Wodę nazwano Huczwą. A herbem nadhuczwiańskiego grodu została biała głowa jelenia na czerwonym tle. Później dodano do niego dwa krzyże.
Podanie o Kozackim Rogu.
Niegdyś miasto Hrubieszów niczym czuły kochanek znajdowało się w ścisłych objęciach rzeki Huczwy, która oplatała je na podobieństwo pierścienia.
W XVII stuleciu żadna z miejskich ulic nie mogła się poszczycić posiadaniem choćby lichej kładki. Latem za furmankami wbijały się tumany kurzu, zaś wiosną wylewała woda, tworząc jezioro. W miejscu, w którym ulica 3 Maja krzyżowała się z Rynkiem, w czasie wiosennych roztopów rozciągało się grząskie, lepkie i głębokie jezioro.
W okresie najazdów kozackich miało tu miejsce niezwykłe zdarzenie. Na niskim karym, krępym koniu jechał młody Kozak. Był to kurier, a wiózł posłanie wielkiego znaczenia dla atamana, stacjonującego w pobliżu ze swym oddziałem. A konkretniej: przy szlaku: Hrubieszów - Uchanie - Krasnystaw.
Pędził trzymając się prawą ręką końskiej grzywy, zaś w lewej mocno dzierżył nahajkę, którą, zgodnie z otrzymanymi rozkazami, często popędzał konia, gdyż czas był na wagę złota. W tym pędzie wjechał prosto w grzęzawisko na skrzyżowaniu ulic, o których się wyżej wspomniało. Koń natychmiast ugrzązł w błocie po sam brzuch. Zaczął się przewracać, wygrzebywać i znowu przewracać, a Kozak kurczowo trzymał się jego szyi, wymazany jak nieboskie stworzenie. Wołał na konia, klepał go ubłoconą nahajką i ręką. Wszystko na próżno. Nieuchronnie nadchodziła noc, by litościwym ciemnym płaszczem okryć te beznadziejne zmagania.
Krzyk kuriera usłyszeli Kozacy kwaterujący w prywatnych domach. Uradzili, że najskuteczniej przyjdą współplemieńcowi z pomocą, tworząc tzw. bat. Kilkunastu Kozaków chwyciło się za ręce, sznurem podchodząc do topiącego się w grzęzawisku. Pierwszy z szeregu, licząc od brzegu rozlewiska, chwycił Kozaka za rękę i ciągnął go z błota, a pozostali ciągnęli ich wspólnymi siłami, które były niemałe, bo "bat" sięgał aż do samego końca ulicy.
Chociaż w ferworze akcji ratowniczej niemal wszyscy umazali się błotem, to cieszyli się, że uratowali rodaka-kuriera. Ten wyszedł z opresji zdrów i cały, zmienił ubranie, wziął nowego konia i pojechał z wieścią dalej, bacząc, by nie wjechać ponownie na błotnistą drogę. Jego bohaterski rumak nie miał tyle szczęścia, utonął w błotnistym rozlewisku.
Mijały lata wojen niszczących nasz kraj i budujące lata pokoju. W mieście powstały brukowe ulice. Na skrzyżowaniu gdzie ugrzązł na zawsze kozacki koń, zbudowano szosę, a przy niej zbudowano 3 metrowe podwyższenie. Kształtem przypomina ono róg, utworzonym przez stykające się ulice. Podwyższenie to nosi do dziś nazwę Kozacki Róg. Mieści się na nim olbrzymi murowany budynek. Parter zajmują sklepy, pizzeria, bank, zaś na piętrze mieszczą się biura.
Po przeciwnej stronie zbudowano budynek, którym mieści się market, salon meblowy i punkt fotograficzny. Podczas pracy przy kopaniu fundamentów znaleziono ostrogę kozacką, którą można oglądać w hrubieszowskim muzeum. Może to jest właśnie ostroga z czasów kozackich najazdów. Może to ostroga Kozaka, który kiedyś grzązł tutaj w lepkim, głębokim błocie i o mało co nie podzielił smutnego losu swego wierzchowca.
Nawiedzony las
Z miejscowością Obramowiec wiąże się wiele niecodziennych zjawisk. Niektóre z nich miały miejsce stosunkowo niedawno, a ich świadkami byli młodzi ludzie.
Według opowieści autochtonów, na terenie miejscowości jest kilka miejsc cieszących się złą opinią, a dokładniej: były dwór, rozstaje dróg, były rosyjski cmentarz - tzw. mogiłki, a zwłaszcza niewielki las zwany potocznie wierzbowatką. W tym ostatnim miejscu rzadko kto odważa się przebywać po zapadnięciu ciemności . I właśnie z wierzbowatką łączy się to opowiadanie.
Było to już po zakończeniu II wojny światowej. Jeden z obrowieckich rolników odwiózł wójta do Urzędu Gminy w Moniatyczach i mimo późnej pory wracał do domu przez las. Początkowo droga przebiegała bez przeszkód. Nagle konie spociły się całe, zaczęły ciągnąć wóz z ogromnym wysiłkiem, jakby leżał na nim jakiś ogromny ciężar. Gospodarz obejrzał się i zobaczył, że na wozie leży "coś", co z kształtu podobne jest do ogromnego czarnego barana.
- Wszelki duch Pana Boga chwali - rzekł i uczynił drżącą ręką znak krzyża, z nadzieją, że odpędzi on marę.
- I ja go chwalę - usłyszał w odpowiedzi tajemniczy głos.
Ledwo słowa te przebrzmiały w zapadłej cichy, przy burcie wozu pojawił się jeździec na karym koniu.
Przerażony kmiotek nie przestawał się gorączkowo modlić do Boga o ocalenie. Ze strachu zupełnie stracił poczucie czasu. Jechali i jechali.
Tymczasem wychynęli z lasu, dotarli do rozstaja dróg. Gdy mijali znajdujący się tam krzyż, kształt spoczywający na wozie zniknął, a oswobodzone od tajemniczego brzemienia konie popędziły przed siebie jak szalone. Nawet zamknięta brama obejścia nie stanowiła dla nich przeszkody - w pędzie ją połamały.
Podobne "przygody" mające miejsce w okolicach wsi Oborowie stały się udziałem wielu zapóźnionych podróżnych.