Mikołajek

Rene Goscinny, Jean J. Sempé

Streszczenie szczegółowe

Każde kolejne opowiadanie dotyczy Mikołajka. Nie wszystkie łączą się ze sobą w ciąg przyczynowo-skutkowy. Łączy je natomiast postać samego Mikołajka oraz jego szkolnych kolegów.
 
Najmilsza pamiątka
 
W szkole wyczekiwano ważnego dnia. Miał do niej bowiem zawitać fotograf, aby wykonać wszystkim klasowe zdjęcia. Nie jest to oczywiście proste zadanie, bo jak się łatwo można domyślić, uczniowie nagle stają się jeszcze bardziej niesforni, skorzy do żartów. Zamiast grzecznie pozować, wkładają sobie na głowę worki i próbują w ten sposób udawać duchy. W tym czasie Mikołajek przedstawia nam swoich kolegów. Fotograf stara się cierpliwie znosić całe zamieszanie, na którym zapanować próbuje nauczycielka.

Gotfryd próbuje udowodnić fotografowi, że lepiej zna się na całym sprzęcie. Alcest przy okazji plami sobie koszulę i trzeba ustawić go w ostatnim szeregu, żeby nie było tego widać. Euzebiusz i Alcest się kłócą, a przy okazji obrywa się Ananiaszowi. W końcu jednak wszystkim udaje się ustawić tak, jak potrzeba, tyle tylko, że okazuje się, iż nie ma fotografa…
 
Zabawa w kowbojów
 
Koledzy Mikołajka odwiedzają go w domu na jego wyraźne zaproszenie. Podczas wizyty pada pomysł zabawy w „męski świat”. Chłopcy oczywiście muszą się w tym celu przebrać. Stawiają na swoich ulubieńców – Indianina, policjanta, kowboja i harcerza. Najpierw wydaje się, że wszyscy chcieli być kowbojami, mieć na imię Joe i siedzieć na białym koniu. Jak zwykle doszło więc do bójki, bo nikt nie chciał zrezygnować ze swojego marzenia. Nawet Alcest twardo obstawał przy swoim wyborze. Skoro jednak był kowboj, to potrzebny był także jeniec. Na tę rolę jednak nikt nie miał specjalnie ochoty. Jeńcem ostatecznie został więc nie kto inny, jak tata Mikołajka. W zabawę włączył się również – jako Dziki Bawół – pan Blédurt, sąsiad rodziców Mikołajka.

Rosół
 
Ponieważ nauczycielka klasy Mikołajka się rozchorowała, dziećmi musiał zająć się wychowawca, zwany przez chłopców Rosołem. Pan Dubon, bo tak się naprawdę nazywał, zyskał swoje przezwisko ze względu na to, że zawsze wymagał, aby uczniowie patrzyli mu prosto w oczy. Rosół zdecydował, że Ananiasz ma pilnować klasy. Ten najstarszy uczeń na serio podszedł do swojej roli, co sprawiło, że naraził się na wyśmianie się m.in. przez Kleofasa. Rosół jednak stał pod drzwiami i wszystko słyszał. Ananiasz po wyjściu nauczyciela dalej chce odgrywać swoją rolę. Chłopcy jednak mają inne plany. Świetnie idzie im gra w piłkę. W międzyczasie jeden z uczniów obrywa w nos.

Chłopcy każą Ananiaszowi zjeść książkę, co wywołuje płacz chłopca. Tym razem nauczyciel, zamiast go bronić, jest poirytowany zachowaniem ucznia. Kiedy ponownie Rosół próbuje wejść do klasy, ktoś trochę za głośno rzuca jego przezwisko. Winnego oczywiście nie ma. W efekcie Rosół zarządza odpowiedzialność zbiorową i nakazuje wszystkim zostać po lekcjach. W końcu pojawia się dyrektor, zdenerwowany i na uczniów, i na nauczyciela, który średnio sobie radzi.
 
Futbol

Po południu zaplanowany został mecz, bo Alcest miał nową piłkę. Sędzią został Ananiasz, ale to i tak nie rozwiązało problemu, bo chętnych do rozegrania meczu było znacznie więcej. Każdy z chłopców oczywiście chciał przewodzić drużynie, ostatecznie jednak na kapitanów wybrano Gotfryda i Mikołajka. To jednak nie zakończyło kłótni, w końcu jednak udało się rozpocząć mecz. Udałoby się go przeprowadzić, gdyby nie to, że okazało się, iż Alcest zapomniał przynieść piłki na boisko.
 
Wizytacja

Zrobiło się poważnie, bo w szkole przeprowadzona została kontrola. Pojawił się wizytator, więc wszyscy stanęli na baczność, głównie dyrekcja i nauczyciele. Potrzebny był najlepszy uczeń. Tym oczywiście był Ananiasz, który miał napełnić kałamarze. Kiedy się za to zabrał, ktoś krzyknął, że idzie wizytator, choć tak naprawdę właśnie spacerował on z dyrektorem po podwórzu. Rozkojarzony Ananiasz się jednak rozkojarzył i rozlał atrament na ławkę. Wszystko trzeba było przestawiać, aby ukryć „plamę”. W samym środku rozgardiaszu w sali pojawił się wizytator, który nie był zadowolony z tego, co zobaczył. Zaczął jednak rozmawiać z Joachimem i Cyrylem, niestety przy tej okazji ubrudził sobie ręce rozlanym atramentem. Był jednak bardzo opanowany i próbował całą sytuację obrócić w żart. Chłopcy jednak nie podchwycili wątku, bo nauczycielka zabroniła im się śmiać. Nie śmiali się, nawet gdy inspektor wytarł twarz brudną chustką. Niestety prezentacja klasy wyszła daleko poniżej oczekiwań – uczniowie nie byli w stanie wyrecytować bajki, pokłócili się bowiem o nazwę sera w jej treści. Inspektorowi nie pozostało nic innego, jak pogratulować nauczycielce cierpliwości.

Reks

Mikołajek spotyka psa, początkowo nieufnego, ale udaje mu się przekupić go czekoladową bułką. Chłopiec zabiera go ze sobą do domu, co nie wywołuje jednak entuzjazmu u mamy. Pies niestety nie robi dobrego wrażenia, bo już na samym początku gryzie oparcie fotela i to tego wyjątkowego, na którym nawet tacie wolno jest usiąść tylko przy szczególnych okazjach. Mama zdaje się nieubłagana. Mikołajek siedzi przed domem z psem i płacze, kiedy nadchodzi tata. Staje po stronie chłopca, ale mama nie chce się zgodzić na psa w domu. Pada więc propozycja, aby zwierzę zamieszkało w ogrodzie, mimo że zjada begonie. Tata z Mikołajkiem szykują psu budę, kiedy pojawia się właściciel zwierzęcia. Pies okazuje się nie Reksem, a Kiki. Nawet mamie jest przykro, ale tata pociesza ją, że Mikołajek niedługo znów przyprowadzi jakiegoś psa.

Dżodżo

W szkole pojawia się nowy uczeń. Jest szczególny i zwraca uwagę wszystkich. Pochodzi z Anglii, a tu ma się nauczyć mówić po francusku. Uwagę dzieci zwracają jego czerwone włosy, a także piegi. Koledzy nie są w stanie zgodzić się, jak wymawiać jego imię – po angielsku czy francusku. Niestety chłopiec nie znalazł wspólnego języka z Ananiaszem, który chciał wykorzystać okazję do popisania się swoją znajomością angielskiego. Reszta dzieci jednak przyjęła go bardzo dobrze, a on ich polubił. Doszło co prawda do bójki, ale tylko dlatego, że okazało się, że Dżodżo lubi boks. Ananiasz jednak szybko doniósł pani, że chłopcy uczą nowego brzydkich słów. Okazało się, że chłopiec taką wiedzę przyswaja bardzo szybko. Po tym niestety więcej już w szkole się nie pojawił. Mikołajek uważa, że wszystko dlatego, że świetnie nauczył się mówić po francusku.
 
Fajny bukiet

Urodziny ma mama Mikołajka, więc chłopiec chce jej zrobić niespodziankę. Wyjmuje pieniądze ze skarbonki. Niestety nie ma ich wystarczająco, by kupić duży bukiet, ale z pomocą przychodzi mu kwiaciarka. Niewielką ilość kwiatów uzupełnia zielonymi liśćmi, dzięki czemu bukiet wydaje się znacznie bardziej okazały. Niestety podczas spaceru Mikołajek i Alcest spotykają innych chłopców, którzy śmieją się z bukietu. W efekcie dochodzi do bójki. Mikołajek po walce rusza jednak dalej. Gra z Euzebiuszem w kulki. Kiedy chłopiec przegrywa, w złości popycha Mikołajka na leżący bukiet. Bukiet po raz drugi zostaje nieco uszkodzony. 

Po drodze niestety Mikołajek spotyka jeszcze Joachima. Chłopiec ma tak dość przygód, że zapobiegawczo rzuca Joachimowi bukiet prosto w twarz. Kiedy ten do odrzuca, kwiaty lądują na samochodzie, którego nie udaje się dogonić. Zostaje jeden nadłamany kwiatek. Na mamie i ten drobny prezent robi jednak wrażenie.  

Dzienniczki

Dyrektor przekazuje uczniom dzienniczki, w których są oceny i uwagi nauczycielki. Uczniowie mają je zabrać do domu, rodzice podpisać, a potem dzienniczki mają wrócić do szkoły. Sytuacja ta nie wywołuje entuzjazmu, ponieważ chłopcy doskonale wiedzą, że po tym, co rodzice zobaczą w dzienniczkach, nie mają oni co liczyć na oglądanie telewizji ani podwieczorek. Okazuje się, że mieli rację, nawet Euzebiusz dostał klapsa od taty. Mikołajek miał u niego nocować, jednak kiedy usłyszał reakcje rodziców Euzebiusza, zawrócił do swojego domu. Bał się jednak, co powie tata. Chciał przecież zrobić dobre wrażenie. Rodzice jednak niespecjalnie przejęli się dzienniczkiem, ponieważ byli zajęci kłótnią o budżet domowy. Tata w pośpiechu podpisał dzienniczek, nawet na niego nie patrząc. Mikołajek, zamiast się ucieszyć, był rozżalony, że rodzice w ogóle się nim nie przejmują.
 
Ludeczka

Do domu Mikołajka miała przyjść przyjaciółka mamy z córeczką. Mikołajek nie był szczęśliwy, bo dziewczynki nie wzbudzały w nim zainteresowanie, niespecjalnie je też lubił. Mama jednak poprosiła, aby był grzeczny, więc postanowił, że się naprawdę postara. Na początku w ogóle nie rozmawiał z dziewczynką, ale po zjedzeniu ciasteczek, zaprosił ją do swojego pokoju. Tutaj wybuchła mała kłótnia, Mikołajek szarpnął Ludkę za warkocz, ona jego z kolei kopnęła w kostkę. Kiedy do pokoju weszły mamy, wszystko się jednak uspokoiło. Gdy natomiast znów zostawiły dzieci, Ludeczka podstępem namówiła Mikołajka do zabawy samolotem, a ten niestety wylądował w ogródku. Dzięki Ludeczce mamy pozwoliły im wyjść, więc dziewczynka zaproponowała grę w piłkę. Skończyło się to zbitą szybą i brakiem deseru dla Mikołajka, ale ten był pod tak wielim wrażeniem strzału dziewczynki, że postanowił się z nią ożenić w przyszłości.

Witamy pana ministra

Szkołę ma odwiedzić przejeżdżający w pobliżu minister, który jest absolwentem szkoły. Dzieci uczą się więc śpiewać hymn Francji. Nie idzie im to najlepiej, szczególnie najmłodszym, więc otrzymują one nakaz udawania, że śpiewają. Euzebiusz, Ananiasz i Mikołajek mają wręczyć ministrowi kwiaty. Chłopcy nie są entuzjastami tego pomysłu, bo boją się przebrania na biało, czerwono i niebiesko lub kolorowych kokardek zapowiedzianych przez dyrektora. Na próbach zamiast kwiatów chłopcy wręczają dyrektorowi miotełki, więc w końcu wywiązuje się z tego nie do końca poważna zabawa, w wyniku której podczas wizyty ministra chłopcy, zamiast wręczać mu kwiaty, siedzieli w pralni zamknięci pod kluczem.

Palę cygaro

Mikołajek nudzi się, siedząc w ogródku. Kiedy przychodzi do niego Alcest, okazuje się, że chce go wciągnąć do wspólnej zabawy. Okazuje się, że chłopiec ma cygaro. Mikołajek nie wie, co z nim zrobić, a Alcest mówi, że trzeba je zapalić. Mikołajek jest przekonany, że nie spodobałoby się to jego rodzicom. Alcest jednak ostatecznie przekonuje go do tego wyzwania. Okazuje się, że chłopcy nie mają zapałek. Muszą więc iść do sklepu, pani jednak nie chce im ich sprzedać. Na ulicy widzą jednak pudełko, w którym jest jedna zapałka. Zabierają je więc i idą do swojej ulubionej kryjówki, gdzie stoi stary samochód bez silnika. Siedząc w nim, odpalają cygaro i zaczynają się zaciągać. Kiedy robi się im niedobrze, a kaszel zaczyna bardzo dokuczać, postanawiają wrócić do domu. Mama Mikołajka zauważa, że coś jest nie tak, ale jest przekonana, że to wina taty Mikołajka, który właśnie palił fajkę.

Tomcio Paluch

Kiedy dyrektor szkoły ma odejść na emeryturę, planowana jest wielka gala. Cała szkoła się do niej przygotowuje. Starsi uczniowie mają tańczyć i dać popis gimnastyczny, Mikołajek z kolegami przygotowują zaś sztukę o kocie w butach. Pojawiają się standardowe kłótnie, kto ma być kim. Mikołajek w końcu zostaje kotem. Niestety Alcest jako sufler po prostu powtarza kwestie Ananiasza i przy okazji pluje mu ciastkami w okulary. Wywiązuje się bójka. Nauczycielka się poddaje i mówi, że dyrektor nie może tego zobaczyć. Chłopcy uważają jednak, że to kara dla dyrektora, a nie dla nich.
 
Rower

Mikołajek marzy o rowerze, ale tata nie chce się na to zgodzić. Jest przekonany, że chłopcy zbytnio szaleją na rowerach. Ustępuje dopiero, gdy syn obiecuje, że będzie w pierwszej dziesiątce w klasie z arytmetyki. Chłopcu pomaga to, że sprawdzian pisze tylko 11 chłopców, więc udaje mu się zmieścić w 10, ale o tym tacie już nie wspomina. Cieszy się z roweru. Tata chce mu pokazać swoje umiejętności, na co wychodzi akurat pan Bludért, który zaczyna przedrzeźniać tatę Mikołajka. Chłopiec marzy, żeby wsiąść na rower, ale tata właśnie organizuje wyścig z sąsiadem, który zresztą przegrywa, bo wpada na kubły ze śmieciami. Najgorsze jest to, że przy tym wykrzywia kierownicę. Kleofas w szkole mówi Mikołajkowi, że jego tata zrobił podobnie. Chłopcy uznają, że wszyscy tatusiowie są nieco dziwni.
 
Zachorowałem

Mikołajek się rozchorował. Wszystko było winą zbyt dużej ilości słodyczy. Do chorego, któremu lekarz kazał przestrzegać diety, przyszedł Alcest z pudełkiem czekoladek. Mama chłopca uprzedziła go jednak, że Mikołajek nie może ich jeść. Kiedy Mikołajek zobaczył jednak czekoladki, a Alcest odpowiedział mu, że to nie dla niego, doszło do bójki. W efekcie cała pościel była w czekoladzie. Mama musiała wszystko posprzątać.
Kiedy po czytaniu Mikołajek zgłodniał, zszedł do kuchni, żeby coś zjeść, na groźne zawołanie „Mikołajku!” wszystko jednak wypadło mu z rąk i mama znów musiała go przebierać.
Chłopiec obiecał, że będzie już grzeczny. Niestety nie wyszło – porysował przez przypadek ważne notatki taty, przy okazji brudząc się atramentem. Na koniec dnia lekarz stwierdził, że Mikołajek jest już zdrowy, tylko z mamą jest gorzej.

Świetnieśmy się bawili

Pojawia się pomysł wagarów. Mikołajek nie do końca jest przekonany, ale w końcu zgadza się na plan kolegów. Chłopcy nie idą do szkoły, ale właściwie też nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić. Nie mają pieniędzy na kino, ale przynajmniej mogą oglądać plakaty. Potem przychodzi czas na wystawy sklepowe i robienie głupich min. W końcu trafiają na ulubiony plac zabaw. Mikołajek zaczyna żałować tych wagarów. Alcest mówi mu, że przecież nie musiał z nimi iść. Znów dochodzi do bójki. Zaczyna jednak padać deszcz. Chłopcy chowają się pod daszkiem obok drzwi zegarmistrza i czekają, kiedy będą mogli wrócić do domu. Po powrocie mama widzi,  że Mikołajek jest blady, więc mówi, że może nie iść do szkoły. Chłopiec jednak chce, bo w końcu musi tyle rzeczy opowiedzieć kolegom.

Idę z wizytą do Ananiasza

Mikołajek chce bawić się z kolegami, mama jednak woli, żeby poszedł do Ananiasza, czyli wzorowego ucznia. Chłopiec niespecjalnie ma na to ochotę, ale nie ma nic do powiedzenia. Podczas odwiedzin najpierw chłopcy jedzą podwieczorek, potem idą do pokoju Ananiasza. Ten zamiast zabawy proponuje rozwiązywanie zadania, Mikołajek jednak forsuje zabawę w statki z papieru. Globus staje się świetnym materiałem na piłkę. Kiedy z pomocą butelki doprowadzają do wybuchu, do akcji wkraczają mamy. Nie zanosi się na to, żeby Mikołajek miał jeszcze kiedyś odwiedzić Ananiasza.
 
Pan Bordenave nie lubi słońca

Mikołajek nie może zrozumieć, jak Pan, który pilnuje ich podczas przerw, może nie lubić słońca. Chłopiec uważa, że zabawa w policjantów i złodziei na szkolnym placu jest absolutnie super. Nawet jeśli ktoś oberwie, czy gdy trzeba będzie stać w kącie – warto.
Niestety chłopiec trafia przez przypadek pana Bordenave piłką w głowę. Donosi na niego Ananiasz. Do tego wybucha jeszcze jedna bójka. Pan Bordenave wracając z gabinetu lekarskiego, wywraca się na bułce z dżemem, którą zostawił Alcest. Mimo wszystko Mikołajek dalej nie rozumie, jak można nie lubić takiej słonecznej pogody.
 
Uciekłem z domu

Mikołajek obrywa za rozlanie atramentu na dywanie. Ucieka więc z domu, najpierw pakując najważniejsze rzeczy do plecaka. Po drodze spotyka Alcesta i proponuje mu wspólną ucieczkę, ten jednak woli pyszną domową kolację. Mikołajek idzie do Kleofasa, aby pożyczyć od niego rower. Potrzebuje jednak pieniędzy, próbuje więc (niestety nieskutecznie) sprzedać auto i kolejkę. Wszystkie te przygody sprawiają, że Mikołajek spóźnia się na kolację, co denerwuje mamę. Chłopiec postanawia, że ucieknie kolejnego dnia.

Potrzebujesz pomocy?

Współczesność (Język polski)

Teksty dostarczone przez Grupę Interia. © Copyright by Grupa Interia.pl Sp. z o.o. sp. k.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu.

Polityka Cookies. Prywatność. Copyright: INTERIA.PL 1999-2023 Wszystkie prawa zastrzeżone.