Każde kolejne opowiadanie dotyczy Mikołajka. Nie wszystkie łączą się ze sobą w ciąg przyczynowo-skutkowy. Łączy je natomiast postać samego Mikołajka oraz jego szkolnych kolegów.
Najmilsza pamiątka
W szkole wyczekiwano ważnego dnia. Miał do niej bowiem zawitać fotograf, aby wykonać wszystkim klasowe zdjęcia. Nie jest to oczywiście proste zadanie, bo jak się łatwo można domyślić, uczniowie nagle stają się jeszcze bardziej niesforni, skorzy do żartów. Zamiast grzecznie pozować, wkładają sobie na głowę worki i próbują w ten sposób udawać duchy. W tym czasie Mikołajek przedstawia nam swoich kolegów. Fotograf stara się cierpliwie znosić całe zamieszanie, na którym zapanować próbuje nauczycielka.
Gotfryd próbuje udowodnić fotografowi, że lepiej zna się na całym sprzęcie. Alcest przy okazji plami sobie koszulę i trzeba ustawić go w ostatnim szeregu, żeby nie było tego widać. Euzebiusz i Alcest się kłócą, a przy okazji obrywa się Ananiaszowi. W końcu jednak wszystkim udaje się ustawić tak, jak potrzeba, tyle tylko, że okazuje się, iż nie ma fotografa…
Zabawa w kowbojów
Koledzy Mikołajka odwiedzają go w domu na jego wyraźne zaproszenie. Podczas wizyty pada pomysł zabawy w „męski świat”. Chłopcy oczywiście muszą się w tym celu przebrać. Stawiają na swoich ulubieńców – Indianina, policjanta, kowboja i harcerza. Najpierw wydaje się, że wszyscy chcieli być kowbojami, mieć na imię Joe i siedzieć na białym koniu. Jak zwykle doszło więc do bójki, bo nikt nie chciał zrezygnować ze swojego marzenia. Nawet Alcest twardo obstawał przy swoim wyborze. Skoro jednak był kowboj, to potrzebny był także jeniec. Na tę rolę jednak nikt nie miał specjalnie ochoty. Jeńcem ostatecznie został więc nie kto inny, jak tata Mikołajka. W zabawę włączył się również – jako Dziki Bawół – pan Blédurt, sąsiad rodziców Mikołajka.
Rosół
Ponieważ nauczycielka klasy Mikołajka się rozchorowała, dziećmi musiał zająć się wychowawca, zwany przez chłopców Rosołem. Pan Dubon, bo tak się naprawdę nazywał, zyskał swoje przezwisko ze względu na to, że zawsze wymagał, aby uczniowie patrzyli mu prosto w oczy. Rosół zdecydował, że Ananiasz ma pilnować klasy. Ten najstarszy uczeń na serio podszedł do swojej roli, co sprawiło, że naraził się na wyśmianie się m.in. przez Kleofasa. Rosół jednak stał pod drzwiami i wszystko słyszał. Ananiasz po wyjściu nauczyciela dalej chce odgrywać swoją rolę. Chłopcy jednak mają inne plany. Świetnie idzie im gra w piłkę. W międzyczasie jeden z uczniów obrywa w nos.
Chłopcy każą Ananiaszowi zjeść książkę, co wywołuje płacz chłopca. Tym razem nauczyciel, zamiast go bronić, jest poirytowany zachowaniem ucznia. Kiedy ponownie Rosół próbuje wejść do klasy, ktoś trochę za głośno rzuca jego przezwisko. Winnego oczywiście nie ma. W efekcie Rosół zarządza odpowiedzialność zbiorową i nakazuje wszystkim zostać po lekcjach. W końcu pojawia się dyrektor, zdenerwowany i na uczniów, i na nauczyciela, który średnio sobie radzi.
Futbol
Po południu zaplanowany został mecz, bo Alcest miał nową piłkę. Sędzią został Ananiasz, ale to i tak nie rozwiązało problemu, bo chętnych do rozegrania meczu było znacznie więcej. Każdy z chłopców oczywiście chciał przewodzić drużynie, ostatecznie jednak na kapitanów wybrano Gotfryda i Mikołajka. To jednak nie zakończyło kłótni, w końcu jednak udało się rozpocząć mecz. Udałoby się go przeprowadzić, gdyby nie to, że okazało się, iż Alcest zapomniał przynieść piłki na boisko.
Wizytacja
Zrobiło się poważnie, bo w szkole przeprowadzona została kontrola. Pojawił się wizytator, więc wszyscy stanęli na baczność, głównie dyrekcja i nauczyciele. Potrzebny był najlepszy uczeń. Tym oczywiście był Ananiasz, który miał napełnić kałamarze. Kiedy się za to zabrał, ktoś krzyknął, że idzie wizytator, choć tak naprawdę właśnie spacerował on z dyrektorem po podwórzu. Rozkojarzony Ananiasz się jednak rozkojarzył i rozlał atrament na ławkę. Wszystko trzeba było przestawiać, aby ukryć „plamę”. W samym środku rozgardiaszu w sali pojawił się wizytator, który nie był zadowolony z tego, co zobaczył. Zaczął jednak rozmawiać z Joachimem i Cyrylem, niestety przy tej okazji ubrudził sobie ręce rozlanym atramentem. Był jednak bardzo opanowany i próbował całą sytuację obrócić w żart. Chłopcy jednak nie podchwycili wątku, bo nauczycielka zabroniła im się śmiać. Nie śmiali się, nawet gdy inspektor wytarł twarz brudną chustką. Niestety prezentacja klasy wyszła daleko poniżej oczekiwań – uczniowie nie byli w stanie wyrecytować bajki, pokłócili się bowiem o nazwę sera w jej treści. Inspektorowi nie pozostało nic innego, jak pogratulować nauczycielce cierpliwości.
Reks
Mikołajek spotyka psa, początkowo nieufnego, ale udaje mu się przekupić go czekoladową bułką. Chłopiec zabiera go ze sobą do domu, co nie wywołuje jednak entuzjazmu u mamy. Pies niestety nie robi dobrego wrażenia, bo już na samym początku gryzie oparcie fotela i to tego wyjątkowego, na którym nawet tacie wolno jest usiąść tylko przy szczególnych okazjach. Mama zdaje się nieubłagana. Mikołajek siedzi przed domem z psem i płacze, kiedy nadchodzi tata. Staje po stronie chłopca, ale mama nie chce się zgodzić na psa w domu. Pada więc propozycja, aby zwierzę zamieszkało w ogrodzie, mimo że zjada begonie. Tata z Mikołajkiem szykują psu budę, kiedy pojawia się właściciel zwierzęcia. Pies okazuje się nie Reksem, a Kiki. Nawet mamie jest przykro, ale tata pociesza ją, że Mikołajek niedługo znów przyprowadzi jakiegoś psa.
Dżodżo
W szkole pojawia się nowy uczeń. Jest szczególny i zwraca uwagę wszystkich. Pochodzi z Anglii, a tu ma się nauczyć mówić po francusku. Uwagę dzieci zwracają jego czerwone włosy, a także piegi. Koledzy nie są w stanie zgodzić się, jak wymawiać jego imię – po angielsku czy francusku. Niestety chłopiec nie znalazł wspólnego języka z Ananiaszem, który chciał wykorzystać okazję do popisania się swoją znajomością angielskiego. Reszta dzieci jednak przyjęła go bardzo dobrze, a on ich polubił. Doszło co prawda do bójki, ale tylko dlatego, że okazało się, że Dżodżo lubi boks. Ananiasz jednak szybko doniósł pani, że chłopcy uczą nowego brzydkich słów. Okazało się, że chłopiec taką wiedzę przyswaja bardzo szybko. Po tym niestety więcej już w szkole się nie pojawił. Mikołajek uważa, że wszystko dlatego, że świetnie nauczył się mówić po francusku.
Fajny bukiet
Urodziny ma mama Mikołajka, więc chłopiec chce jej zrobić niespodziankę. Wyjmuje pieniądze ze skarbonki. Niestety nie ma ich wystarczająco, by kupić duży bukiet, ale z pomocą przychodzi mu kwiaciarka. Niewielką ilość kwiatów uzupełnia zielonymi liśćmi, dzięki czemu bukiet wydaje się znacznie bardziej okazały. Niestety podczas spaceru Mikołajek i Alcest spotykają innych chłopców, którzy śmieją się z bukietu. W efekcie dochodzi do bójki. Mikołajek po walce rusza jednak dalej. Gra z Euzebiuszem w kulki. Kiedy chłopiec przegrywa, w złości popycha Mikołajka na leżący bukiet. Bukiet po raz drugi zostaje nieco uszkodzony.
Po drodze niestety Mikołajek spotyka jeszcze Joachima. Chłopiec ma tak dość przygód, że zapobiegawczo rzuca Joachimowi bukiet prosto w twarz. Kiedy ten do odrzuca, kwiaty lądują na samochodzie, którego nie udaje się dogonić. Zostaje jeden nadłamany kwiatek. Na mamie i ten drobny prezent robi jednak wrażenie.
Dzienniczki
Dyrektor przekazuje uczniom dzienniczki, w których są oceny i uwagi nauczycielki. Uczniowie mają je zabrać do domu, rodzice podpisać, a potem dzienniczki mają wrócić do szkoły. Sytuacja ta nie wywołuje entuzjazmu, ponieważ chłopcy doskonale wiedzą, że po tym, co rodzice zobaczą w dzienniczkach, nie mają oni co liczyć na oglądanie telewizji ani podwieczorek. Okazuje się, że mieli rację, nawet Euzebiusz dostał klapsa od taty. Mikołajek miał u niego nocować, jednak kiedy usłyszał reakcje rodziców Euzebiusza, zawrócił do swojego domu. Bał się jednak, co powie tata. Chciał przecież zrobić dobre wrażenie. Rodzice jednak niespecjalnie przejęli się dzienniczkiem, ponieważ byli zajęci kłótnią o budżet domowy. Tata w pośpiechu podpisał dzienniczek, nawet na niego nie patrząc. Mikołajek, zamiast się ucieszyć, był rozżalony, że rodzice w ogóle się nim nie przejmują.
Ludeczka
Do domu Mikołajka miała przyjść przyjaciółka mamy z córeczką. Mikołajek nie był szczęśliwy, bo dziewczynki nie wzbudzały w nim zainteresowanie, niespecjalnie je też lubił. Mama jednak poprosiła, aby był grzeczny, więc postanowił, że się naprawdę postara. Na początku w ogóle nie rozmawiał z dziewczynką, ale po zjedzeniu ciasteczek, zaprosił ją do swojego pokoju. Tutaj wybuchła mała kłótnia, Mikołajek szarpnął Ludkę za warkocz, ona jego z kolei kopnęła w kostkę. Kiedy do pokoju weszły mamy, wszystko się jednak uspokoiło. Gdy natomiast znów zostawiły dzieci, Ludeczka podstępem namówiła Mikołajka do zabawy samolotem, a ten niestety wylądował w ogródku. Dzięki Ludeczce mamy pozwoliły im wyjść, więc dziewczynka zaproponowała grę w piłkę. Skończyło się to zbitą szybą i brakiem deseru dla Mikołajka, ale ten był pod tak wielim wrażeniem strzału dziewczynki, że postanowił się z nią ożenić w przyszłości.
Witamy pana ministra
Szkołę ma odwiedzić przejeżdżający w pobliżu minister, który jest absolwentem szkoły. Dzieci uczą się więc śpiewać hymn Francji. Nie idzie im to najlepiej, szczególnie najmłodszym, więc otrzymują one nakaz udawania, że śpiewają. Euzebiusz, Ananiasz i Mikołajek mają wręczyć ministrowi kwiaty. Chłopcy nie są entuzjastami tego pomysłu, bo boją się przebrania na biało, czerwono i niebiesko lub kolorowych kokardek zapowiedzianych przez dyrektora. Na próbach zamiast kwiatów chłopcy wręczają dyrektorowi miotełki, więc w końcu wywiązuje się z tego nie do końca poważna zabawa, w wyniku której podczas wizyty ministra chłopcy, zamiast wręczać mu kwiaty, siedzieli w pralni zamknięci pod kluczem.
Palę cygaro
Mikołajek nudzi się, siedząc w ogródku. Kiedy przychodzi do niego Alcest, okazuje się, że chce go wciągnąć do wspólnej zabawy. Okazuje się, że chłopiec ma cygaro. Mikołajek nie wie, co z nim zrobić, a Alcest mówi, że trzeba je zapalić. Mikołajek jest przekonany, że nie spodobałoby się to jego rodzicom. Alcest jednak ostatecznie przekonuje go do tego wyzwania. Okazuje się, że chłopcy nie mają zapałek. Muszą więc iść do sklepu, pani jednak nie chce im ich sprzedać. Na ulicy widzą jednak pudełko, w którym jest jedna zapałka. Zabierają je więc i idą do swojej ulubionej kryjówki, gdzie stoi stary samochód bez silnika. Siedząc w nim, odpalają cygaro i zaczynają się zaciągać. Kiedy robi się im niedobrze, a kaszel zaczyna bardzo dokuczać, postanawiają wrócić do domu. Mama Mikołajka zauważa, że coś jest nie tak, ale jest przekonana, że to wina taty Mikołajka, który właśnie palił fajkę.
Tomcio Paluch
Kiedy dyrektor szkoły ma odejść na emeryturę, planowana jest wielka gala. Cała szkoła się do niej przygotowuje. Starsi uczniowie mają tańczyć i dać popis gimnastyczny, Mikołajek z kolegami przygotowują zaś sztukę o kocie w butach. Pojawiają się standardowe kłótnie, kto ma być kim. Mikołajek w końcu zostaje kotem. Niestety Alcest jako sufler po prostu powtarza kwestie Ananiasza i przy okazji pluje mu ciastkami w okulary. Wywiązuje się bójka. Nauczycielka się poddaje i mówi, że dyrektor nie może tego zobaczyć. Chłopcy uważają jednak, że to kara dla dyrektora, a nie dla nich.
Rower
Mikołajek marzy o rowerze, ale tata nie chce się na to zgodzić. Jest przekonany, że chłopcy zbytnio szaleją na rowerach. Ustępuje dopiero, gdy syn obiecuje, że będzie w pierwszej dziesiątce w klasie z arytmetyki. Chłopcu pomaga to, że sprawdzian pisze tylko 11 chłopców, więc udaje mu się zmieścić w 10, ale o tym tacie już nie wspomina. Cieszy się z roweru. Tata chce mu pokazać swoje umiejętności, na co wychodzi akurat pan Bludért, który zaczyna przedrzeźniać tatę Mikołajka. Chłopiec marzy, żeby wsiąść na rower, ale tata właśnie organizuje wyścig z sąsiadem, który zresztą przegrywa, bo wpada na kubły ze śmieciami. Najgorsze jest to, że przy tym wykrzywia kierownicę. Kleofas w szkole mówi Mikołajkowi, że jego tata zrobił podobnie. Chłopcy uznają, że wszyscy tatusiowie są nieco dziwni.
Zachorowałem
Mikołajek się rozchorował. Wszystko było winą zbyt dużej ilości słodyczy. Do chorego, któremu lekarz kazał przestrzegać diety, przyszedł Alcest z pudełkiem czekoladek. Mama chłopca uprzedziła go jednak, że Mikołajek nie może ich jeść. Kiedy Mikołajek zobaczył jednak czekoladki, a Alcest odpowiedział mu, że to nie dla niego, doszło do bójki. W efekcie cała pościel była w czekoladzie. Mama musiała wszystko posprzątać.
Kiedy po czytaniu Mikołajek zgłodniał, zszedł do kuchni, żeby coś zjeść, na groźne zawołanie „Mikołajku!” wszystko jednak wypadło mu z rąk i mama znów musiała go przebierać.
Chłopiec obiecał, że będzie już grzeczny. Niestety nie wyszło – porysował przez przypadek ważne notatki taty, przy okazji brudząc się atramentem. Na koniec dnia lekarz stwierdził, że Mikołajek jest już zdrowy, tylko z mamą jest gorzej.
Świetnieśmy się bawili
Pojawia się pomysł wagarów. Mikołajek nie do końca jest przekonany, ale w końcu zgadza się na plan kolegów. Chłopcy nie idą do szkoły, ale właściwie też nie wiedzą, co mają ze sobą zrobić. Nie mają pieniędzy na kino, ale przynajmniej mogą oglądać plakaty. Potem przychodzi czas na wystawy sklepowe i robienie głupich min. W końcu trafiają na ulubiony plac zabaw. Mikołajek zaczyna żałować tych wagarów. Alcest mówi mu, że przecież nie musiał z nimi iść. Znów dochodzi do bójki. Zaczyna jednak padać deszcz. Chłopcy chowają się pod daszkiem obok drzwi zegarmistrza i czekają, kiedy będą mogli wrócić do domu. Po powrocie mama widzi, że Mikołajek jest blady, więc mówi, że może nie iść do szkoły. Chłopiec jednak chce, bo w końcu musi tyle rzeczy opowiedzieć kolegom.
Idę z wizytą do Ananiasza
Mikołajek chce bawić się z kolegami, mama jednak woli, żeby poszedł do Ananiasza, czyli wzorowego ucznia. Chłopiec niespecjalnie ma na to ochotę, ale nie ma nic do powiedzenia. Podczas odwiedzin najpierw chłopcy jedzą podwieczorek, potem idą do pokoju Ananiasza. Ten zamiast zabawy proponuje rozwiązywanie zadania, Mikołajek jednak forsuje zabawę w statki z papieru. Globus staje się świetnym materiałem na piłkę. Kiedy z pomocą butelki doprowadzają do wybuchu, do akcji wkraczają mamy. Nie zanosi się na to, żeby Mikołajek miał jeszcze kiedyś odwiedzić Ananiasza.
Pan Bordenave nie lubi słońca
Mikołajek nie może zrozumieć, jak Pan, który pilnuje ich podczas przerw, może nie lubić słońca. Chłopiec uważa, że zabawa w policjantów i złodziei na szkolnym placu jest absolutnie super. Nawet jeśli ktoś oberwie, czy gdy trzeba będzie stać w kącie – warto.
Niestety chłopiec trafia przez przypadek pana Bordenave piłką w głowę. Donosi na niego Ananiasz. Do tego wybucha jeszcze jedna bójka. Pan Bordenave wracając z gabinetu lekarskiego, wywraca się na bułce z dżemem, którą zostawił Alcest. Mimo wszystko Mikołajek dalej nie rozumie, jak można nie lubić takiej słonecznej pogody.
Uciekłem z domu
Mikołajek obrywa za rozlanie atramentu na dywanie. Ucieka więc z domu, najpierw pakując najważniejsze rzeczy do plecaka. Po drodze spotyka Alcesta i proponuje mu wspólną ucieczkę, ten jednak woli pyszną domową kolację. Mikołajek idzie do Kleofasa, aby pożyczyć od niego rower. Potrzebuje jednak pieniędzy, próbuje więc (niestety nieskutecznie) sprzedać auto i kolejkę. Wszystkie te przygody sprawiają, że Mikołajek spóźnia się na kolację, co denerwuje mamę. Chłopiec postanawia, że ucieknie kolejnego dnia.
Problematyka „Mikołajka” z pozoru może się wydawać bardzo prosta, a wbrew pozorom wcale tak nie jest. Przede wszystkim podkreślić trzeba, że w historii o przygodach chłopca i jego kolegów wielokrotnie ujawniają się myśli i spostrzeżenia, które prowokują do spojrzenia na dany problem, wydarzenie, kwestię z zupełnie innego punktu widzenia – oczami 7-latka. Warto podkreślić, że perspektywa Mikołajka i jego kolegów w tych tekstach została bardzo wyraźnie podkreślona, dzięki czemu opowiadania zyskują absolutnie wyjątkowy i niepowtarzalny charakter.
Początkowo można uznać, że opowiadania zamieszczone w zbiorze „Mikołajek” to opowieść o dziecięcej beztrosce i z pewnością do pewnego stopnia tak właśnie jest. Kolejne opowiadania pokazują nam jednak także wyobraźnię, marzenia, potrzeby, codzienne wybory małych bohaterów, bo to właśnie na nich koncentruje się nasza uwaga właściwie w całości. Widzimy, jak przygotowują się do występu teatralnego, klasowego zdjęcia, ale i szykują zabawę w kowbojów czy palą pierwsze cygaro w swoim życiu. Wszystkie te przygody opisane są w sposób niezwykle atrakcyjny, plastyczny, kolorowy, co sprawia, że czytelnik ma ochotę towarzyszyć chłopcom w ich codzienności.
Z pewnością ważnym wątkiem w całym cyklu jest poczucie wspólnoty i obraz grupy, jaką tworzą przede wszystkim chłopcy. Warto zwrócić uwagę, że pochodzą oni z bardzo różnych rodzin, ich rodzice zajmują się odmiennymi rzeczami, różni ich także status materialny, ale dla chłopców nie ma to specjalnego znaczenia. Tutaj nie ma zróżnicowania na to, kto jest lepszy, a kto gorszy (no może z wyjątkiem Ananiasza, który za swoją wzorową naukę nie jest przez chłopców szczególnie lubiany), liczy się wspólna dobra zabawa. To jedno z ważniejszych przesłań tej książki, która pokazuje, że ostatecznie w życiu nie liczą się różnice między nami, a to, czy się po prostu lubimy, czy sobie ufamy, czy chcemy przebywać w swoim towarzystwie.
Druga ważna rzecz, o której przypominają nam losy chłopców, to niewyczerpana moc wyobraźni. Chłopcy nigdy się nie nudzą, zawsze potrafią znaleźć sobie zajęcie. Co ciekawe (z perspektywy XXI wieku) nie potrzebują do tego wcale komputerów, tabletów, telefonów. W świecie, który nie był jeszcze tak mocno wyposażony w elektronikę okazuje się, że zabawa także może być bardzo ciekawa, sprawiać, że wszyscy się w nią angażują. Nasi bohaterowie nieustannie wymyślają sobie rozrywki, wyzwania, atrakcje, co sprawia, że cały czas są w ruchu. Mikołajek na jeden dzień zostaje uziemiony w domu i to tylko dlatego, że dzień wcześniej przejadł się słodyczami. Niezależnie od tego, czy chłopcy grają w piłkę, bawią się statkami w wannie, wymyślają eksperyment z wybuchającą butelką, walczą jako kowboje, czy ścigają się na rowerach, robią to, bo chcą, korzystają przy tym ze swojej wyobraźni i świetnie się dzięki temu bawią. To wszystko pokazuje, że:
- Zabawa może być ciekawa bez techniki i najnowszych urządzeń.
- Warunkiem udanej zabawy są przede wszystkim towarzysze oraz bogata wyobraźnia a tej zdecydowanie bohaterom „Mikołajka” nie brakuje. Nigdy się nie nudzą, bo zawsze potrafią sobie wymyślić zajęcie. Bawią się w każdych warunkach, niezależnie od tego, gdzie są, w jakiej grupie. To wyjątkowo pouczające, że nie potrzebują do aktywnego spędzenia czasu żadnej szczególnej techniki czy dodatkowych zabawek.
- Chłopcy cały czas są w ruchu; nieustannie się przemieszczają, grają, rozrabiają. Czas upływa im na zabawie. Nie marudzą, nie narzekają, zawsze są w stanie zająć się czymś, co przyniesie im radość, satysfakcję i da powód do ciekawej zabawy.
W tym świecie nie ma bezruchu i nudy. Nie ma oczekiwania, że ktoś zorganizuje im dzień. Chłopcy robią to sami i świetnie im to wychodzi. Co ważne, mimo różnych szaleństw, jest w nich pewna odpowiedzialność i troska, żeby nikomu nic złego się nie stało. Widać to, kiedy Mikołajek przejmuje się, że przez przypadek uderzył opiekuna w głowę kopniętą przez siebie piłką. To także ważne, ponieważ pokazuje, że świat chłopców rządzi się co prawda zabawą, ale nigdy jej celem nie jest wyrządzenie komuś krzywdy.
- „Mikołajek” uczy, że wszyscy możemy być razem, świetnie się bawić i nawet jeśli dojdzie do jakiegoś spięcia, to nie musi być ono podyktowane chęcią zrobienia komuś krzywdy.
- Chłopcy lubią się, mimo że nieraz między nimi dochodzi do bójek. Nikt tutaj jednak nikomu krzywdy nie chce zrobić, a sprzeczki najczęściej są wynikiem jakiegoś nieporozumienia lub odbywają się „dla zasady”.
Stąd warto przejść do kolejnego wątku, czyli empatyczności i uczuciowości Mikołajka oraz jego kolegów. Wszyscy są bardzo otwarci, sympatyczni, nie ma wśród nich dziecka, które z zasady byłoby nieżyczliwe dla innych. Nie da się tego powiedzieć nawet o Ananiaszu, mimo że zdarza mu się donosić na kolegów (robi to jednak dlatego, że trzyma się zasad, regulaminów i poczucia sprawiedliwości, a nie dlatego, że chce komuś zrobić na złość). To bardzo ciekawy obraz społeczności szkolnej, kręgu rówieśniczego, w którym nie ma zazdrości. Bójki są rytuałem i zabawą jednocześnie, nie mają na celu wyrządzenia jakiejkolwiek krzywdy komukolwiek. Co nie mniej ważne, wszyscy bohaterowie „Mikołajka” mają swoje wady i zalety oraz wyróżniające ich cechy, natomiast żaden nie uosabia jakiegoś rodzaju zawiści, zazdrości. Nie ma wśród chłopców licytacji ani porównywania się. Nawet jeśli Mikołajek chce być w 10 najlepszych ze sprawdzianu z arytmetyki, to nie kieruje nim chęć pokonania kolegów, a obietnica taty, że wtedy dostanie rower. To zupełnie inna perspektywa niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni obecnie i pod tym względem również „Mikołajek” zdaje się uczyć nas ciekawego, wartościowego, a przede wszystkim dobrego spojrzenia na świat i otaczających nas ludzi.
„Mikołajek” to opowieść o świecie, w którym zawsze lepiej jest być razem, niż osobno. Bohaterowie tutaj większość czasu spędzają wspólnie, w różnych – mniejszych lub większych grupach. Rzadko kiedy jakieś przygody przeżywają sami. Jeśli już, to w duetach, jak Mikołajek i Alcest palący cygaro, czy Mikołajek z Ananiaszem wykonujący ciekawe eksperymenty.
„Mikołajek” to seria opowiadań prowadzonych z dziecięcego punktu widzenia, co w tym przypadku ma niemałe znaczenie. Pozwala bowiem na świat spojrzeć oczami dziecka. Niezależnie, czy patrzy na ten świat czytający dorosły, czy czytające dziecko nieco starsze od głównego bohatera. W spojrzeniu Mikołajka spotyka się świat dorosłych i dzieci. Dzieci zdają się nie rozumieć dorosłych i na odwrót. Rodzice Mikołajka często zupełnie na opak interpretują zachowanie chłopca, jego samopoczucie oraz to, z czego wynika jego zachowanie. Widać to doskonale, kiedy Mikołajek wraca do domu po paleniu cygara z Alcestem albo gdy bawi się z Ludeczką. Mama Mikołajka zdaje się nie rozumieć zbyt dobrze, dlaczego chłopiec nie skacze do góry ze szczęścia na myśl o odwiedzinach o Ananiasza. Nie rejestruje faktu chęci ucieczki z domu swojego syna. Tata wielokrotnie jawi się jako jakaś ostoja domu, ale z drugiej strony całkowicie kompromituje się przed synem, kiedy próbuje mu pokazać, jak jeździ się na rowerze, wdaje w rywalizację z sąsiadem, a w końcu wykrzywia kierownicę. To wszystko jest trochę śmieszne, trochę przykre. Tego dystansu oddzielającego świat dzieci i dorosłych nie pokonuje nikt z najbliższego otoczenia Mikołajka. Zdaje się, że dorośli w ogóle nie zauważają, że nie do końca wychodzi im komunikacja z dziećmi. Żyją w swoim świecie i zgodnie z jego regułami interpretują także zachowania dzieci. Niestety dotyczy to także nauczycieli.
„Mikołajek” w jakimś sensie stanowi także obraz szkoły. Niekoniecznie tylko francuskiej i tylko odnoszącej się do okresu, kiedy powstawały opowiadania. Niestety obraz ten nie jest szczególnie atrakcyjny i zachęcający. Chłopcy, w tym także oczywiście Mikołajek, lubią szkołę o tyle, że gwarantuje im ona możliwości spotkania i wspólnej zabawy. Cała reszta nie ma specjalnego znaczenia. Trzeba jednak pamiętać, że cały czas mamy do czynienia z perspektywą Mikołajka i jego kolegów, trudno im się więc dziwić, że nie do końca są zainteresowani tym, co w szkole powinno być najważniejsze. To, co jednak zastanawia, to dość neutralny, a z drugiej dość kąśliwie przedstawiony obraz nauczycieli. Nie radzą sobie oni zupełnie z okiełznaniem grupy i kiedy tylko coś nie do końca wychodzi, porzucają pracę, twierdząc, że nie ma szans czegoś zrealizować. Tak jest choćby w przypadku przedstawienia, które mają przygotować chłopcy z okazji przejścia dyrektora na emeryturę. Chłopcy tłumaczą to sobie na swój sposób, ale uważny czytelnik zauważy, że nauczycielka wielokrotnie się po prostu poddaje. Czy wynika to bardziej z szaleństw chłopców, czy też z jej braku zaangażowania, trudno dociec. Podobnie zresztą jest w przypadku wychowawcy, którego chłopcy nazywają Rosołem. On radzi sobie z ich pilnowaniem jeszcze gorzej. Co gorsza, stosuje najgorszą możliwą strategię, a więc zleca czuwanie nad kolegami najlepszemu uczniowi w klasie, czyli Ananiaszowi, skazując go na jeszcze większą niechęć ze strony innych chłopców. Wiele jest takich scen w „Mikołajku”, które pokazują szkołę w bardzo krzywym zwierciadle. Co ciekawe jednak, sami chłopcy nieszczególnie na szkołę narzekają, być może niekoniecznie uwielbiają ćwiczenia z algebry, ale jakoś nie mają szczególnego zapału do tego, by powtórzyć dzień wagarów, na które raz udało im się pójść. Trzeba także pamiętać, że widzimy w pewnym sensie tylko jedną stronę całego obrazu, czyli oglądamy wszystko z perspektywy Mikołajka. Nie do końca mamy dostęp do tego, jak na całą sytuację patrzą nauczyciele, dyrektor czy wizytator, choć ten ostatni wprost gratuluje nauczycielce cierpliwości. Nie trzeba bowiem rozwiniętych opisów, aby domyślić się, że Mikołajek i koledzy to zgraja urwisów, nad którymi wcale nie jest tak łatwo zapanować. Warto sobie z tego zdawać sprawę, zanim zdecydujemy się jednoznacznie skrytykować szkołę Mikołajka.
W końcu „Mikołajek” podejmuje również temat chłopięcego spojrzenia na relację z dziewczętami. Widać to najlepiej w przypadku Ludeczki, która na początku spotyka się z niechęcią chłopca. Nie rozumie on dziewczyn i ich zachowania oraz niespecjalnie ma ochotę je bliżej poznawać. Wydaje się, że ma dość schematyczny obraz dziewczyn, bo kiedy Ludeczka okazuje się nie mniejszym rozrabiaką niż on, jej postawa zaczyna mu nagle bardzo imponować.
Pytania i odpowiedzi z podręczników, w których omawiana jest ta lektura, znajdziesz na stronie Skul.pl
Słowa z uśmiechem. Literatura i kultura. Klasa 4. Podręcznik - rozwiązania i odpowiedzi
Najmilsza pamiątka
Do szkoły przyszedł fotograf, aby wykonać klasowe zdjęcia. Robi się ogromne zamieszanie, chłopcy się wygłupiają, nauczycielka nie może nad nimi zapanować. Fotograf stara się cierpliwie znosić całe zamieszanie, ale kiedy w końcu po ciężkich bojach wszystkim udaje się ustawić, okazuje się, że już go nie ma.
Zabawa w kowbojów
Podczas wizyty u Mikołajka koledzy planują zabawę w kowbojów. Wszyscy chcą jednak być kowbojami, nie ma kandydata na Indianina. Jak zwykle dochodzi do bójki, więc ostatecznie jeńcami zostają tata Mikołajka i pan Blédurt, sąsiad rodziców chłopca.
Rosół
Na czas choroby nauczycielki klasy Mikołajka opiekę nad nimi przejął Rosół – tak bowiem nazywają wychowawcę. Chciał on, aby klasy pilnował wzorowy Ananiasz, na nic się to jednak zdało. Nauczyciel kilkakrotnie wracał, próbował opanować klasę, aż w końcu w sali pojawił się dyrektor – zły i na chłopców, i na nauczyciela, który nie umiał sobie z nimi poradzić.
Futbol
Alcest dostał nową piłkę, więc chłopcy chcieli rozegrać mecz. Chętnych było jednak więcej niż miejsc w drużynach. Oczywiście doszło do sprzeczki, ostatecznie sędzią został Ananiasz, a kapitanami wybrano Gotfryda i Mikołajka. Kiedy wszyscy już się ustawili, okazało się, że Alcest zapomniał piłki.
Wizytacja
W szkole pojawił się inspektor. Ananiasz, który miał napełnić kałamarze, ze stresu rozlał atrament na ławce, co spowodowało rozgardiasz, w trakcie którego w sali pojawił się inspektor. Przy okazji ubrudził się atramentem. Niezbyt dobrze poszło uczniom recytowanie bajki. W końcu inspektor pogratulował nauczycielce cierpliwości.
Reks
Mikołajek przyprowadził do domu znalezionego psa. Mama jednak nie chciała się zgodzić, aby został w domu. Stronę Mikołajka wziął tata, który zgodził się na budę w ogrodzie. Kiedy rozpoczęła się budowa, pojawił się właściciel psa. Tata powiedział mamie, żeby się jednak nie smuciła, bo Mikołajek za chwilę przyprowadzi do domu kolejne zwierzę.
Dżodżo
Nowy uczeń wzbudza zainteresowanie wszystkich w klasie. To Anglik, który ma się nauczyć mówić po angielsku. Uwagę zwraca wszystko: od wyglądu chłopca po jego imię. W końcu koledzy zaczynają go uczyć brzydkich słów, o czym Ananiasz donosi nauczycielce. Chłopiec więcej nie pojawia się w szkole.
Fajny bukiet
Mikołajek na prezent dla mamy kupuje kwiaty, jednak przez bójkę z chłopcami, nieszczęśliwy upadek, a potem rzucanie bukietem, niewiele z niego zostaje. W końcu chłopiec wręcza mamie jednego kwiatka, który ocalał z całego bukietu. Nawet taki skromny prezent robi na mamie wrażenie.
Dzienniczki
Chłopcy dostają dzienniczki z ocenami i uwagami, które mają podpisać rodzice. Wszyscy martwią się konsekwencjami tego, co zobaczą rodzice, Mikołajek też. Chłopiec najpierw ma plan, żeby zostać u Euzebiusza na noc, kiedy jednak słyszy reakcję jego taty, postanawia wrócić do domu. Rodzice Mikołajka tak są zajęci jakąś sprzeczką, że tata mechanicznie podpisuje dzienniczek. Mikołajek jest rozczarowany.
Ludeczka
Mamę Mikołajka odwiedza przyjaciółka z córeczką – Ludeczką. Chłopiec niespecjalnie lubi dziewczynki, więc szybko między dziećmi dochodzi do sprzeczki. Kiedy jednak na podwórku Ludeczka strzela piłką tak, że rozbija szybę, zyskuje szacunek chłopca, mimo że przez ten wypadek nie dostaje on deseru.
Witamy pana ministra
Szkołę ma odwiedzić minister, który jest absolwentem szkoły. Dzieci mają odśpiewać hymn, chłopcy wręczyć ministrowi kwiaty. Niestety po raz kolejny ich sprzeczki doprowadzają do tego, że zamiast wręczać ministrowi kwiaty, siedzą w pralni zamknięci pod kluczem.
Palę cygaro
Do Mikołajka przychodzi Alcest, który proponuje mu palenie cygara. Chłopcy na początku mają problem ze znalezieniem zapałek, ale w końcu im się udaje. Okazuje się jednak, że palenie sprawia, że cały czas kaszlą i robi im się niedobrze. Kiedy Mikołajek wraca do domu, mama jego złe samopoczucie tłumaczy dymem z fajki męża.
Tomcio Paluch
Na emeryturę przechodzi dyrektor szkoły. Ma się odbyć wielka gala. Chłopcy mają odegrać „Kota w butach”. Kotem ma być Mikołajek. Próba to jednak kompletna klapa, więc nauczycielka wycofuje się z pomysłu, ale chłopcy są przekonani, że byli świetni.
Rower
Mikołajek przekonuje tatę, żeby w końcu dał mu rower. Wynik klasówki z arytmetyki sprawia, że ojciec się zgadza i kupuje rower. Później jednak tak popisuje się przed synem, że podczas wyścigu z sąsiadem wykrzywia jego kierownicę.
Zachorowałem
Do chorego z przejedzenia słodyczami Mikołajka przychodzi Alcest. Podczas bójki chłopców cała pościel została ubrudzona czekoladkami. Potem Mikołajek brudzi się rzeczami z lodówki, w końcu atramentem. Przy okazji jeszcze niszczy dokumenty taty. Na koniec dnia sam jest zdrowy, ale mama mniej.
Świetnieśmy się bawili
Chłopcy idą na wagary. Mikołajek ma trochę wątpliwości, ale też się decyduje. Oglądają plakaty przed kinem, wystawy sklepowe, idą na plac zabaw. Kiedy zaczyna padać deszcz, chowają się pod daszkiem i czekają, aż będą mogli wrócić do domu. Mama proponuje niewyraźnie wyglądającemu Mikołajkowi wolne od szkoły – ten jednak koniecznie chce do niej iść.
Idę z wizytą do Ananiasza
Mikołajek odwiedza Ananiasza, czyli wzorowego ucznia. Odważne zabawy chłopców, które kończą się wybuchem butelki, przerywają w końcu obie mamy.
Pan Bordenave nie lubi słońca
Podczas zabawy na dworze Mikołajek niechcący uderza pana Bordenave’a piłką w głowę. Kiedy ten wraca z gabinetu lekarskiego, wywraca się na bułce z dżemem, którą zostawił Alcest. Mikołajek dalej nie rozumie, jak można nie lubić słońca.
Uciekłem z domu
Mama gani Mikołajka, a ten postanawia uciec z domu. Próbuje zwerbować Alcesta, ale mu się nie udaje. Od Kleofasa chce pożyczyć rower. Wszystko zajmuje mu dużo czasu i w końcu Mikołajek spóźnia się na kolację. Postanawia, że ucieknie kolejnego dnia.
- W szkole pojawia się fotograf, który ma zrobić klasie wspólne zdjęcie. Zanim wszystko się odpowiednio ustawi i skończą się bójki, fotograf znika.
- Chłopcy odwiedzają Mikołajka i podczas tych odwiedzin planują zabawę w kowbojów. Indianami zostają tata Mikołajka i pan Blédurt.
- Opiekę nad uczniami podczas choroby nauczycielki Rosół. Zupełnie nie radzi sobie on z klasą, co wzbudza w końcu irytację dyrektora.
- Alcest dostaje piłkę, więc chłopcy planują popołudniowy mecz. Po ustaleniach i bójkach okazuje się, że chłopiec nie wziął z domu piłki.
- Wizyta inspektora w szkole, podczas której dochodzi do rozlania atramentu, dyskusji w czasie recytacji bajki i ogólnego rozgardiaszu.
- Mikołajek przyprowadza do domu psa, po czym, kiedy prawie udaje mu się przekonać rodziców do zwierzaka, pojawia się jego właściciel i zabiera psa do domu.
- W szkole pojawia się Anglik – Dżodżo, który wzbudza zainteresowanie dzieci. Niestety po nauce francuskich brzydkich słów chłopiec znika i nie wraca.
- Mikołajek chce podarować mamie na urodziny piękny bukiet. Kupuje go, ale po serii przygód zostaje z niej jednak tylko jeden kwiat, który i tak mama bardzo docenia.
- Konieczność podpisania dzienniczków przez rodziców wzbudza stres w uczniach, u Mikołajka jednak okazuje się, że rodzice zajęci kłótnią, nie zwracają nawet uwagi na to, co jest w środku.
- Do mamy Mikołajka przychodzi przyjaciółka z córką – Ludeczką, za którą Mikołajek nie przepada, więc wspólna zabawa obfituje w sprzeczki, w końcu kończy się zbitą szybą, ale umiejętności piłkarskie dziewczynki wzbudzają w chłopcu respekt.
- Planowane są odwiedziny ministra, wszyscy uczą się hymnu, chłopcy mają wręczać gościowi kwiaty, jednak w wyniku awantury lądują pod kluczem w pralni.
- Alcest namawia Mikołajka na wspólne palenie znalezionego cygara, kiedy chłopcom się to w końcu udaje, robi im się niedobrze i kaszlą. Za bladość syna mama Mikołajka obwinia palącego właśnie fajkę tatę.
- Chłopcy mają grać „Kota w butach” na gali z okazji emerytury dyrektora, próby to jednak seria pomyłek, awantur i bójek, co skłania nauczycielkę do rezygnacji z pomysłu.
- Mikołajkowi udaje się wyprosić u taty rower, ten jednak najpierw chce zaprezentować mu swoje umiejętności i podczas wyścigu z sąsiadem wykrzywia kierownicę.
- Chłopiec przejadł się słodyczami i jest chory, więc kiedy przychodzi Alcest z czekoladkami, nie może mu ich dać. Dochodzi do bójki, a cała pościel jest w czekoladzie, potem chłopiec brudzi się jeszcze kilkukrotnie, co wywołuje frustrację u mamy.
- Chłopcy idą na wagary, ale średnio im one wychodzą, bo w końcu łapie ich deszcz. Mikołajek trochę żałuje, że nie poszedł do szkoły, ale kiedy mama zaniepokojona jego bladością mówi, że może zostać w domu – nie korzysta z kolejnej okazji.
- Mikołajek idzie z wizytą do Ananiasza. Zachęca wzorowego ucznia do zabaw, które w końcu kończą się wybuchem butelki.
- Chłopcy bawią się na podwórku, niestety Mikołajek trafia pana Bordenave piłką w głowę, a ten po powrocie z gabinetu wywraca się na kanapce z dżemem.
- Mikołajek postanawia uciec z domu, chce namówić na to Alcesta, potem pożyczyć rower od Kleofasa. Przez to wszystko spóźnia się do domu na kolację.
Głównym bohaterem opowiadań jest oczywiście Mikołajek. Jest to chłopczyk w wieku 7-8 lat, który rozpoczyna swoją szkolną przygodę, a czytelnik jest tego świadkiem. Wiemy, że chłopiec mieszka z rodzicami we Francji. Mikołajek to bardzo żywiołowy, aktywny, pełen życia chłopiec, który dopiero uczy się sposobu funkcjonowania w szkole. Najfajniejsze są dla niego oczywiście przerwy, czas zabaw. Nie da się ukryć, że wielokrotnie podczas zabawy z kolegami dochodzi do bójek, ale Mikołajek razem z Alcestem, Rufusem, Gotfrydem czy Kleofasem tworzy bardzo zgraną paczkę. Chłopiec kocha swoich rodziców, choć nie zawsze jest im w stu procentach posłuszny. Często wpada w tarapaty, ale zawsze ostatecznie wychodzi z nich zwycięsko.
Alcest – najlepszy przyjaciel Mikołajka, ma nadwagę, bo kocha jeść, nie boi się mówić z pełną buzią, a największe zainteresowanie wzbudza u niego wszystko, co można zjeść.
Kleofas – kolejna bliska osoba dla Mikołajka, mimo że to najgorszy uczeń w klasie, który na lekcjach często śpi, to jest dobrym kolegą.
Ananiasz – najlepszy uczeń w klasie, pupil nauczycielki; wbrew pozorom wcale jednak nie tak pewny siebie, często płacze, mimo że chłopcy ze względu na jego okulary, nie biją go zbyt często.
Gotfryd – kolejny uczeń z klasy Mikołajka, który często przynosi do szkoły prezenty otrzymywane od bogatego taty.
Rosół – wychowawca chłopców, nie do końca radzi sobie z utrzymaniem dyscypliny.
Mama – mama Mikołajka jest przedstawiona jako kobieta o anielskiej cierpliwości, która dla syna robi wszystko; cały czas dba o dom.
Tata – tata Mikołajka, pracuje ciężko w firmie; jest nerwowy, ale i bardzo kochany; Mikołajek uważa go za najfantastyczniejszego.
Czas i miejsce akcji „Mikołajka”, jak i kolejnych książek z cyklu nie jest szczegółowo określony. Wiemy z pewnością, że akcja przygód Mikołajka i jego paczki rozgrywa się we Francji. Oprócz informacji podanej wprost wskazują na to nazwiska bohaterów, opisywane otoczenie, potrawy jedzone przez postaci. Nie mamy jednak informacji bardziej szczegółowych: gdzie konkretnie we Francji, w jakim regionie, mieście. Wiadomo natomiast, że akcja toczy się głównie w szkole Mikołajka oraz w domu z ogrodem, w którym mieszka chłopiec. Czasami jako czytelnicy zwiedzamy także z chłopcem pobliską okolicę, jak choćby w momencie, gdy uczniowie decydują się iść na wagary czy palą cygaro.
Jeśli chodzi o czas akcji „Mikołajka”, to tutaj wiadomo jeszcze mniej. Wydaje się jednak, że są to opowiadania współczesne momentowi ich wydania, czyli okolicom lat 60. XX wieku. Wskazywać mogłoby na to także to, że w rzeczywistości Mikołajka nie ma jeszcze symboli nowoczesności – telewizora, komputera ani innych podobnych im urządzeń.
„Mikołajek” to jeden ze zbiorów opowiadań poświęconych francuskiemu chłopcu. Te krótkie teksty pierwotnie ukazywały się w gazetach, dopiero znacznie później zaczęto je wydawać w formie większych zbiorów.
Pierwsze opowiadanie pt. „Jajo wielkanocne” pojawiło się we francuskiej gazecie w 1959 roku. Autorzy czegoś, co pewnie bardziej przypominało historyjkę obrazkową, a więc pisarz René Goscinny i ilustrator Jean-Jacques Sempé, nie mieli jeszcze w planach tak wielkiej serii, w jaką rozwinęły się dalej przygody Mikołajka. Od 1959 do 1965 roku powstało jednak kilkaset opowiadań o Mikołajku i jego kolegach. Dopiero w 2004 roku opowiadania te zaczęły się pojawiać we Francji na nowo, tym razem za sprawą córki Goscinny’ego. Wtedy zaczęto je układać w zbiory.
„Mikołajek” to pierwszy z pięciu tomów składających się na „Pierwsze przygody Mikołajka”, które wydane zostały jeszcze za życia René Goscinnego. Później wydano jeszcze trzy tomy na podstawie niepublikowanych wcześniej opowiadań.
Wszystkie tomy to zbiory bardzo krótkich, syntetycznych opowiadań, w których narracja prowadzona jest z perspektywy głównego bohatera, co często zostaje zaznaczone w tytułach kolejnych przygód np. „Uciekłem z domu”. W ten sposób autorzy jeszcze wyraźniej podkreślali, że narratorem całego cyklu jest 7-letni francuski chłopiec, który odkrywa przed nami świat swoich przygód. Oddanie głosu Mikołajkowi ma także wpływ na język opowiadań, które prowadzone są bardzo dynamicznie, z wykorzystaniem prostego, ale i emocjonalnego, angażującego czytelnika języka. To wszystko sprawia, że odnosi się wrażenie, jakby było się uczestnikiem przygód chłopca. „Mikołajek” jest zbiorem opowiadań, a to oznacza, że składają się na niego teksty:
- stosunkowo krótkie, o jasno zarysowanej fabule, składające się ze wstępu, rozwinięcia i zakończenia,
- pisane językiem prozatorskim, akcentującym połączenia między kolejnymi wydarzeniami,
- z jasną strukturą przyczynowo-skutkową,
- opowiadane najczęściej w czasie przeszłym,
- z jasno zaznaczonym finałem (najczęściej),
- przedstawiające zindywidualizowane historie (choć często pisane w formie bezosobowej, ale to akurat nie przypadek „Mikołajka”).
René Goscinny to twórca o polskich korzeniach, który urodził się 14 sierpnia 1926 roku w Paryżu. Zmarł 5 listopada 1977 roku. Za jego życia wydano trzy pierwsze, najbardziej znane tomy przygód Mikołajka. Gościnny nie pracował jednak zawodowo jako pisarz. Był przede wszystkim rysownikiem, scenarzystą.
Jego rodzice – Polacy – wyemigrowali do Francji jeszcze przed narodzinami Gościnnego. Przyczyną ich wyjazdu były niesprzyjające, cały czas pogarszające się warunki społeczno-polityczne w odradzającej się Polsce, a także – jak pokazał czas – zagrożenie dla społeczności żydowskiej, której rodzice Goscinnego byli członkami. Po dwóch latach od narodzin syna rodzina przeniosła się jeszcze dalej – do Buenos Aires, dzięki czemu udało się im uciec przed zagładą. W Argentynie właśnie Goscinny po raz pierwszy zaczął się uczyć rysunku. Chodził tam do francuskich szkół. W 1944 roku zaczął pracować jako ilustrator w agencji reklamowej, potem rozpoczął pracę w propagandzie armii francuskiej. W 1948 roku osiedlił się w Nowym Jorku i zawarł szereg cennych znajomości.
W połowie lat 50. Goscinny powrócił do Paryża, gdzie wspólnie z Albertem Uderzo wydał serię opowieści o Indianinie Umpapie. Dużą część jego pracy stanowiło tworzenie scenariuszy komiksowych. Założył z Uderzo między innymi jeden z kultowych we Francji magazynów „Pilote”, w którym publikował także własne komiksy, w tym serię o Asterixie i Obeliksie. Goscinny był jednak nie tylko rysownikiem i scenarzystą, miał także okres reżyserski, kiedy to pracował nad kilkoma filmami animowanymi i fabularnymi.
Goscinny to jedna z ważniejszych postaci, jeśli chodzi o europejskie komiksy. Zasłynął już w 1955 roku serią komiksów o odważnym kowboju Luckym Luke’u. Najsłynniejsze postaci, dzięki którym Goscinny jest znany na całym świecie to jednak przede wszystkim Asterix i Obeliks, którzy podbili świat. Legendarni bohaterowie z galijskiej wioski dzisiaj funkcjonują już jako absolutne ikony nie tylko francuskiej popkultury.
Goscinny to współautor kultowych „Przygód Galla Asteriksa” z 1961 roku. Potem były kolejne komiksy, całe serie, adaptacja filmowa. Sam René Goscinny był istotnym elementem zespołu tworzącego bajki filmowe „Asteriks i Kleopatra” i „Dwanaście prac Asteriksa”.
Dzieci Goscinnego znają zarówno jako autora komiksów o Asterixie i Obeliksie, jak również dużej serii książek o przygodach Mikołajka. Wyjściowo to także były opowiadania bardziej komiksowe. Z czasem nieco ewoluowały. Ponadto Goscinny nie stworzył tej serii sam. Z pomocą przyszedł mu słynny ilustrator Jean-Jacques Sempé.
Jean Jacques Sempe to słynny francuski ilustrator, który urodził się w 1932 roku w Bordeaux. Zmarł 11 sierpnia 2022 roku. Znany jest także jako rysownik. Co ciekawe, Sempe nigdy nie ukończył nawet liceum. Miał poważne problemy z nauką. Szybko zaczął więc pracować. Był dostawcą win, gońcem, wychowawcą na koloniach. Cały czas przy tych wszystkich zajęciach rozwijał jednak swój talent ilustratorski. To zaś sprawiło, że w 1950 roku w Paryżu udało mu się sprzedać swój pierwszy rysunek do gazety „Sud-Ouest”. Od tego momentu zaczęła się jego wielka kariera, która doprowadziła do publikacji prac Sempe w najsłynniejszych czasopismach nie tylko Francji, ale i świata, w tym na przykład w New York Timesie.
Niewątpliwie największą rozpoznawalność Sempe przyniosły ilustracje do „Mikołajka” i kolejnych serii opowieści o francuskim chłopcu. Był on autorem wszystkich rysunków do opowiadań o Mikołajku, a także innych pozycji, czyli "Historii pana Sommera", "Błędnych ogników i grzybów atomowych" oraz "Katarzynki".
Tytuł całego tomu opowiadania wyraźnie wskazuje na głównego bohatera, czyli Mikołajka. Imię bohatera zostało zresztą zachowane we wszystkim tomach opowiadań. W ten sposób bardzo wyraziście podkreślona została dziecięca perspektywa spojrzenia głównego bohatera, z której oglądamy wszystkie wydarzenia. Jeszcze mocniej uwypuklają ją niektóre tytuły poszczególnych opowiadań, w których perspektywa pierwszoosobowa znajduje odbicie w stosowanych formach gramatycznych. Mikołajek czasami mówi wyłącznie o swojej perspektywie, a czasami używa liczby mnogiej, kiedy chce podkreślić wspólnotę z pozostałymi chłopcami.