Maj 1977
Akcja utworu rozpoczyna się wiosną 1977 roku. Główna bohaterka to Aniela Kowalik, piętnastolatka mieszkająca w Łebie. Dziewczynka stoi w porcie. Nudzi się, czekając na ojca. Józef Kowalik jest szyprem (kapitanem niewielkiego statku) Łe–12 i sprzecza się właśnie z mężczyznami na kutrze. Nagle z białego fiata wychodzi przystojny chłopak. Już po chwili Aniela wie, że nieznajomy ma na imię Paweł, jest uczniem drugiej klasy liceum i mieszka w Poznaniu. Chłopiec przyjechał do Łeby w ramach rekonwalescencji po zapaleniu płuc.
Nazajutrz miał wrócić do domu. Aniela nie zamierza tracić czasu. Wsiada do auta, które Paweł pożyczył od ojca. Bohaterowie udają się na plażę, żeby pospacerować i lepiej się poznać. Paweł recytuje wiersze, a nawet całuje dziewczynę. Wyznaje, że zakochał się w niej „od absolutnie pierwszego wejrzenia”. Czas szybko mija. Paweł musi wracać do ojca, ponieważ umówił się z nim na obiad w restauracji. Obiecuje Anieli, że spotkają się jeszcze tego samego dnia i prosi ją o adres.
Ojciec bohaterki dowiaduje się jednak o potajemnym spotkaniu Anieli z nieznajomym. Dzieci sąsiadów donoszą mu nawet, że córka całowała się z jakimś lalusiem. Zakazuje jej spotkać się z Pawłem i zamyka Anielę w domu. Dziewczyna jednak nie daje za wygraną. Usiłuje przecisnąć się przez otwór wentylacyjny w spiżarni. Żeby sobie to ułatwić, zdjęła ubranie, pozostając jedynie w bieliźnie. Na nic się to jednak zdało. Nastolatka utknęła w tym otworze, razem z ubraniami, które trzyma w rękach. Widzi, jak Paweł dzwoni do drzwi, ale będąc w samej bieliźnie, nie zamierza się ujawnić. Chłopiec odchodzi. Aniela dowiaduje się, że Paweł wrócił już do domu. Dziewczyna wie tylko, że jej ukochany mieszka w Poznaniu.
Bohaterka uświadamia sobie, że nie wyobraża już sobie życia bez Pawła. Wkrótce Aniela otrzymuje list od chłopaka. Dzięki adresowi nadawcy, bohaterka nareszcie dowiaduje się, gdzie mieszka Paweł. Aniela postanawia, że po ukończeniu szkoły podstawowej będzie kontynuować naukę w Liceum Poligraficzno–Księgarskim, w Poznaniu. W podaniu pisze, że poligrafia i księgowość to jej główne zainteresowania. Udaje się, choć ojciec nie jest zadowolony z decyzji Anieli. Bohaterka nie zamierza mieszkać w internacie, ponieważ znajduje się on zbyt daleko miejsca, w którym mieszka Paweł. Planuje zatrzymać się u rodziny ojca, która mieszka na ulicy Roosevelta. Ulica znajduje się o wiele bliżej domu Pawła.
Sierpień
Aniela postanawia odwiedzić rodzinę ojca – Tosię (pianistkę) i Mamerta Kowalików (chirurga). Wcześniej dzwoni do Pawła, ale słysząc jego głos, nie wyjawia, kim jest. Udaje, że chce dodzwonić się do kierownika spółdzielni, a chłopiec nie rozpoznaje jej pogłosie. Okazuje się, że krewni mieszkają w jednopokojowym mieszkaniu z dwójką dzieci. Nie ma więc szans, by zmieściła się jeszcze Aniela. Państwo Kowalikowi wynajmują to małe mieszkanie od ciotki Lilii. Aniela ma nadzieję, że jej także się to uda. Mamert postanawia najpierw porozmawiać w tej sprawie z kuzynem, czyli z ojcem Anieli. Dziewczyna nie przyznała się jednak wcześniej krewnym, że tata nic nie wie o jej planach.
Na szczęście pojawiają się problemy z połączeniem międzymiastowym, ponieważ pana Józefa nie ma w domu. Mamert rozmawia z sąsiadem pana Józefa, ale człowiek ten nie jest w wątku. Aniela wykorzystuje okazje. Kłamie. Mówi, że ma małego brata, którym się zajmuje, bo jej macocha pracuje. Wyznanie to wzbudza współczucie krewnych, którzy pozwalają dziewczynce przenocować na hamaku. Nastolatka jest zadowolona, że małżeństwo uwierzyło w jej bajeczkę, Zaczyna planować życie w Poznaniu. Wizyty w teatrze, operze i oczywiście spotkania z Pawłem. O pieniądze się nie martwi, chociaż ojciec nie dał jej ani grosza. Aniela pracowała bowiem w wakacje w przetwórni rybnej, gdzie zarobiła tysiąc złotych. W końcu postanawia zadzwonić do Pawełka.
Zaspany chłopiec najpierw sądzi, że to znów pomyłka (po głosie sądzi, że to kobieta, która chciała dodzwonić się do spółdzielni). Kiedy jednak Aniela mówi: „To ja, Pawełku”, rozmówca bierze ją za niejaką Danusię. Zrozpaczona Aniela uświadamia sobie, że Paweł ma dziewczynę. Płacze. Nie może w to uwierzyć. Łudzi się, że w Łebie czeka na nią list od ukochanego. Wysyła więc do ojca telegram, w którym prosi, by ten przysłał korespondencję adresowaną do niej. Tomcio, syn Tosi i Mamerta rozpoczyna naukę już w sierpniu, ponieważ rok szkolny w podstawówce zaczyna się wcześniej.
Kiedy Aniela wraca do domu, dzieci przyglądają się z niechęcią kubkowi z mlekiem. Bohaterka mówi im, że mleko zawiera magnes, czym jeszcze bardziej je zniechęca. Wylewają więc mleko do zlewu. Nakrywa ich mama. Aniela, chcąc zdobyć przychylność malców, znów kłamie. Wmawia Antoninie, że dzieci wypiły mleko, a teraz jedynie zmywają po sobie naczynia. Tomcio, z rozbrajającą szczerością, wyznaje mamie, że Aniela jest kłamczuchą. Odtąd dzieci tak właśnie nazywają dziewczynę. Na domiar złego bohaterka słyszy, jak Tosia rozmawia o niej z ciotką Lilą. Nie mając innego pomysłu – zaczyna płakać. Bezradna Antonina zaczyna ją pocieszać, a nawet smaży dla dziewczynki jajecznicę.
Aniela stwierdza, że to najlepszy moment, żeby spotkać się z ciotką Lilą.
Starsza kobieta wita dziewczynkę w kitlu i z pędzlem w dłoni. Aniela uznaje więc ciotkę za malarkę. Stwierdza, zupełnie szczerze, że podobają się jej obrazy, które namalowała Lila. Ciotka częstuje bohaterkę herbatą i jej dla niej bardzo miła. Do czasu, kiedy dziewczynka prosi ją o dach nad głową, w zamian za pomoc w drobnych pracach domowych. Rozwścieczona kobieta wyprasza Anielę, lecz po chwili zmienia zdanie. Zatrzymuje dziewczynkę.
Ciotka pyta, czy Tosia wie, gdzie jest Aniela. Bohaterka wyznaje, że Antonina nie jest zadowolona z jej wizyty u ciotki Lili. Dziewczynka nie wytrzymuje i opowiada ciotce, co tak naprawdę przekonało ją do przyjazdu, do Poznania. Lila wysłuchuje cierpliwie opowieści o miłości do Pawła i o tym, co stało się później. Jest to początek rozmowy o marzeniach, celach, ale przede wszystkim – o prawdzie i kłamstwie. Choć poglądy obu bohaterek na ten temat różnią się, ciotka decyduje się wynająć Anieli pokój za pięćset złotych miesięcznie.
Dziewczyna odpowiada, że nie ma takiej sumy. Lila podpowiada jej, że może się jednocześnie uczyć i pracować. Aniela dostaje pracę jako pomoc domowa u wicedyrektorki. Pani Dąbrówna-Nawrocka jest szefową Tosi i matką Pawła. Decyduje o tym zbieg okoliczności, a raczej przewinienie Romci i Tomcia, czyli dzieci Kowalików. Przedsiębiorcze maluchy otwierają bowiem w piaskownicy wypożyczalnię wiaderek, łopatek i foremek. Inne dzieci mogą je wypożyczać za drobną opłatą. Sprawa wychodzi na jaw, kiedy Marzenka, córka pani wicedyrektorki prosi matkę o pieniądze.
Pani Dąbrówna idzie naskarżyć państwu Kowalskim na Romecie i Tomcia, a rodzice mają ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Wtedy Aniela wpada na pomysł, jak ocalić reputację krewnych. Udaje ich służącą i wyznaje, że to ona podsunęła maluchom pomysł z wypożyczalnią zabawek do piaskownicy. To dla niej nic trudnego, wszak chce zostać aktorką. Postanawia razem z dziećmi udać się do wicedyrektorki, uprzednio odpowiednio się przebierając, by wyglądać jak biedna, prosta dziewucha. By dopełnić dzieła, kupuje dwa goździki i wyrusza z dziećmi do matki Marzenki. Aniela mówi, że nazywa się Franciszka Wyrobek i wręcza wicedyrektorce kwiaty. Wyznała, że to ona namówiła dzieci do otwarcia wypożyczalni, ponieważ potrzebowała pieniędzy (maluchy rzekomo dzieliły się z nią zyskiem), ponieważ rozpoczyna naukę w technikum. Na koniec stwierdziła, że pani Kowalik wyrzuci ją przez to, co się stało i że jej chlebodawczyni o niczym nie miała pojęcia.
Pani Dąbrówna od razu dostrzega dla siebie okazję i proponuje Franciszce Wyrobek (Anieli) posadę. W tym momencie do kuchni wchodzi Paweł, a za nim dziewczyna w jeansach. Zajęci rozmową o próbie teatralnej do „Hamleta”, nawet nie zwracają uwagi na wiejską dziewczynę. Paweł nie rozpoznaje w niej Anieli, dziewczyny z Łeby. Bohaterka jak najszybciej zamierza opuścić dom wicedyrektorki. Kobieta proponuje jej sześćset złotych miesięcznie oraz zaliczkę. Aniela-Franka się zgadza. Postanawia, że będzie pracować tylko miesiąc, a później ujawni, kim jest. Dziewczynie jest jednak przykro, że ukochany jej nie rozpoznał.
Po powrocie do państwa Kowalików Tomcio wyznaje Anielce, że ją lubi, mimo że znów kłamała. Aniela prosi listownie przyjaciółkę Kasię, by mogła wysyłać jej listy do Pawła. Rolą Kasi jest wysyłanie ich na poznański adres. Ojcu Anielka pisze o tym, że dostała świetną pracę, a Pawłowi zrelacjonowała fikcyjną podróż do Francji. Pierwszym zadaniem Frani–Anieli jest umycie klozetu i wanny. Udając, że pierwszy raz je widzi, manipuluje Pawłem tak, że w końcu sam to robi.
Chłopak przygląda się pomocy domowej, stwierdzając, że jest podobna do ładnej dziewczyny, którą kiedyś poznał. Choć Aniela cieszy się, słysząc to, odchodzi. Nie zamierza podawać bowiem kawy Pawełkowi i Danusi. Nazajutrz bohaterka otrzymuje trzy listy. Najważniejszy jest ten od Pawła – romantyczny i przepełniony tęsknotą. Anielka wierzy, że to ona, a nie Danusia jest najważniejsza dla Pawła. Podrzuca więc odpowiedź, naklejając znaczek z Łeby, który odkleja z listu Kasi. Wraca do pracy i czeka na reakcję ukochanego. Paweł szepcze: „Niesamowite… niesamowita intuicja”. Aniela wraca do Kowalików wykończona. Mąż Tosi mówi żonie, że niepotrzebnie zapisała się do trójki klasowej. Antonina pyta Anielkę, czy coś jadła. Dziewczynka potwierdza, jednak kobieta częstuje ją pomidorówką i naleśnikami.
Wrzesień
Pierwszy dzień września okazuje się trudny dla Anielki. Tęskni za domem. Nastolatka wybrała tę szkołę tylko ze względu na Pawła. Czuje, że nie pasuje do otoczenia.
Nagle podchodzi do niej rudy, niewysoki, piegowaty chłopak. Jest bezpośredni i sympatyczny. Nazywa się Robert Rojek. Kolega próbuje ją rozweselić, mówi, że jest bardzo ładna. Dla Anieli liczy się jednak tylko Paweł.
Kiedy bohaterka dostaje list od ukochanego, czyta go wielokrotnie i wkrótce zna go już na pamięć. Dzwoni do Pawła, udając, że jest w Gdańsku. Chłopiec cieszy się z telefonu, ale jest również skrępowany, ponieważ ma gości. Umawiają się na spotkanie w sobotę.
W szkole Aniela siedzi w pierwszej ławce z powodu wady wzroku, ale nie uważa i nie słucha wychowawcy nazywanego Truskawką. Zastanawia się, co robi w szkole o profilu, który jej nie interesuje. Woli teatr i dzieła: Słowackiego, Wyspiańskiego, Szekspira, Ibsena.
Postanawia, że wyzna Pawłowi prawdę, a później przeniesie się do ogólniaka. Nadeszła sobota, dzieci Kowalików odgrywają „Dziadka do orzechów”, którego wcześniej oglądały, a Anielka szykuje się na randkę z Pawłem restauracji hotelu Merkury. Na miejscu jest tak podekscytowana, że strąca napój ze stolika. Bierze od kelnerki ścierkę i wyciera podłogę. Po wszystkim jest czerwona z wysiłku i taką widzi ją nadchodzący Paweł. Nie rozpoznaje w niej dziewczyny z Łeby, ale gosposię Franię. Dziwi się, że pomoc domowa pracuje w hotelowej restauracji. Świadkiem tej sceny jest ciotka Lila, która umówiła się w tej samej restauracji z przyjaciółką.
Po powrocie Anielka opowiada starszej kobiecie o wszystkim. Ciotka stwierdza, że kłamstwo nie zawsze się opłaca. Dziewczynkę najbardziej boli to, że Paweł rozpoznał w nią Franię, a nie Anielę. Rozmowę przerwały dzieci Kowalików, zapraszając ciotkę i Anielkę na herbatę.
Nastolatka stwierdza, że musi pracować u wicedyrektorki do końca miesiąca, bo wzięła już zaliczkę. Chociaż kłamie, w tej kwestii zamierza być uczciwa. Kiedy Aniela-Frania zostaje sama w domu z Pawłem, ten zaczyna głaskać ją po policzku. Udając Franię, oburzyła się. Zwraca chłopcu uwagę, że przecież chodzi z pewną panną. Bohater zaprzecza, lecz na wspomnienie korespondencyjnej znajomej, rumieni się. Cieszy to Anielę. Chłopak pomaga jej w sprzątaniu, a później prosi, by opowiedziała mu o sobie. Mówi jednak na swój temat. . Monolog przerwał telefon Danusi, której chłopiec odpowiada zdawkowo. W końcu pyta gosposię, czy ma chłopaka. Dziewczyna potwierdza. Mówi, że chodzą do jednej klasy i że po maturze się pobiorą. Pawełek prosi Franię-Anielę, żeby nadała list do Łeby. Będąc na schodach, czyta list.
Chłopiec pisze, że podziwia ukochaną i że nigdy nie spotkał kogoś tak wyjątkowego. Prosi, by odpisała. Aniela nie rozumie, dlaczego Pawełek koresponduje z nią, a jednocześnie spotka się z Danusią Pisze do Kasi. Chwali się przyjaciółce, że w szkole idzie jej coraz lepiej. Kasia radzi, by nie dawała za wygraną w kwestii Pawła. Aniela stwierdza, że nie będzie udawać Frani, skoro Pawełek nie pamięta, jak wygląda dziewczyna z Łeby. Kiedy dziewczyna przynosi ciastka, widzi, że w pokoju Pawła, pod czujnym okiem polonisty, odbywają się próby do „Hamleta”. Bohaterka odkrywa, że jej ukochany nie jest dobrym aktorem i zaczyna go poprawiać. Profesor Dmuchawiec dostrzega w niej potencjał. Proponuje Anielce rolę Ofelii, którą pierwotnie miała grać Danusia. Dziewczyna się zgadza.
Październik
Po praktykach w drukarni Aniela spotyka Cesię, którą na własny użytek nazywa zielonooką. Dziewczyna jest przyjaciółką Danusi. Prosi ją, żeby zrezygnowała z roli Ofelii na rzecz Danusi, z prostej ludzkiej życzliwości. Anielcia stwierdza, że nie wierzy w życzliwość, choć wcale tak nie myśli. Podziwiała Cesię za to, że potrafi wstawić się za przyjaciółką, ale nie zmieniła zdania. Aniela przygotowuje się do roli Ofelii kilka nocy, a później, niespodziewanie na próbie rezygnuje, mówiąc, że do głównej roli żeńskiej bardziej nadaje się Danusia. Profesor jest zły i rozczarowany. Uważa, że Frania-Aniela kaprysi i w końcu obsadza ją w roli Hamleta.
Tymczasem zbliża się Dzień Nauczyciela. Tosia, mama Tomcia, która jest członkiem trójki klasowej, postanawia, że zamiast prezentów, nauczyciele trzymają serduszka zrobione przez dzieci. Mimo tak uroczystego dnia klasa Anielki ma sprawdzian. Dziewczyna część odpowiedzi „ściąga” od Robrojka. Nauczyciel sądzi jednak, że było odwrotnie i wstawia Robertowi Rojkowi jedynkę za ściąganie. Aniela przyznaje się do winy, ale wychowawca jej nie wierzy. Robert obraża się, a pozostali uczniowie spoglądają na nią z dezaprobatą.
Listopad
O ile Robrojek szybko wybacza Anielci (idzie z nią nawet do kina), o tyle klasa nadal jest do niej wrogo nastawiona. Sprawy nie ułatwia fakt, że Aniela jest wyniosła i naburmuszona. Na domiar złego, po powrocie ze szkoły, dziewczyna musi zająć się Tomciem i jego siostrą, jednocześnie ma próbę w domu Pawła. Dzieci muszą więc zostać same. Na próbie Danusia czyta swoje wiesze. Aniela rozpoznaje jeden z nich. To ten sam, który Pawełek umieścił w liście do niej. Okazało się, że chłopiec wykorzystał wiersz Danusi i podał jako własny. Załamana Anielka wybiega z pokoju Pawła. Chłopak podąża za nią, a kiedy nastolatka nie reaguje, zwraca się do niej prawdziwym imieniem.
Aniela próbuje jeszcze udawać Franię, ale Paweł wyznaje, że wie, kim naprawdę jest dziewczyna. Chłopiec przyznaje, że domyślił się po spotkaniu w restauracji hotelu Merkury. Dziewczyna czuje, że się ośmieszyła. Uderza Pawła w nos i ucieka. Kiedy Aniela wraca do domu, okazuje się, że dzieci Tosi i Mamerta zaginęły.
Antonina ma pretensje do dziewczynki, że zostawiła maluchy bez opieki. Ku zaskoczeniu ciotki Lilii, Anielka oświadcza, że nie obchodzą jej cudze dzieci. Zagłusza w ten sposób wyrzuty sumienia. Na szczęście dzieci odnajdują się u matki Pawła – wicedyrektorki Dąbek–Nowackiej. Kobieta dziwi się, bo maluchy pytają ją o jakąś Anielę. Przy okazji wicedyrektorka chce dowiedzieć się od Antoniny czegoś więcej o Franciszce Wyrobek. Tosia, z opisu gosposi, domyśla się, że chodzi o Anielkę. Łączy to z zajęciami, na które nastolatka uczęszcza rzekomo trzy razy w tygodniu. Nie zdradza jednak nic wicedyrektorce. Wkrótce dzieci wracają do domu całe i zdrowe. Anielka czuje, że musi się komuś wyżalić.
Spotka się w kawiarni z Robrojkiem. Kiedy jednak dostrzega radość kolegi, nie ma serca, by o wszystkim mu opowiedzieć. Wie, że wtedy Robert przestanie ją lubić. Dręczą ją wyrzuty sumienia w związku z zaginięciem maluchów. Jest też zła, że wplątała się w historię z Pawłem. Na głos stwierdza, że świat jest podły. Robert zaprzecza, mówiąc, że podłość lepiej widać, ale że tak naprawdę celem każdego z nas powinna być doskonałość. Anielka spojrzała na chłopca z aprobatą, on jest zapatrzony w koleżankę, jak w obrazek. Zaczyna ją komplementować.
Aniela nie wytrzymuje i krzyczy, że jest egoistyczną kłamczuchą i że nienawidzi samej siebie. Robrojka nie zraża to wyznanie. Mówi, że Anielka może jeszcze wszystko naprawić i odprowadza ją do domu. Tam czeka już Paweł z dziećmi. Chłopcy spoglądają na siebie spode łba. Na domiar złego Mamert dowiaduje się od ojca Anieli, że cała historia o braciszku i macosze to wymysły dziewczynki. Anielka broni się, mówiąc, że wszyscy mogą kłamać, tylko nie ona. Kuzyn ojca odpowiada nastolatce: „Tu chodzi o to, że jedynym ratunkiem dla ciebie jest mieć swój własny moralny pion, swoje własne wewnętrzne światło, i jeśli nawet trochę oberwiesz po głowie, to masz się tego nie bać, rozumiesz? Bo lepsze to, niż żeby cię wdeptano w błoto”.
Tosia prosi dziewczynę, by się poprawiła i przytula ją. Anielka zaczyna płakać. Opowiada o miłości do Pawła, o Franciszce Wyrobek o tym, jak ukochany ją oszukał i jak dała mu po nosie. Słysząc tę ostatnią informację, ciotka Lila wybucha śmiechem. Obrusza to dziewczynkę, lecz po chwili ona także się śmieje i obiecuje, że się zmieni.
Jest koniec listopada. Nastolatka zamierza zakończyć wkrótce pracę u wicedyrektorki. Paweł jej unika. W wyborach na najbardziej lubianą dziewczyną w klasie wygrywa, Aleksandra, ale Anielka otrzymuje aż trzy głosy, co bardzo ją cieszy.
Grudzień
Jest grudzień. Dzieci czekają na Mikołaja. Aniela nie dostaje prezentu po według Tomcia i jego siostry jest dorosła. Maluchy ofiarowują rodzicom, w ramach prezentu, swoje oszczędności. Mamert i Tosia zapraszają ojca Anieli na Boże Narodzenia. Dziewczynka informuje go o szkolnym przedstawieniu i zachęca, żeby obejrzał ją w roli Hamleta. Paweł prosi Anielkę listowne o przebaczenie. Przyznaje ze skruchą, że wysyłał jej wiersze Danusi, bo sam nie potrafi ich pisać.
Nastolatka mu wybacza. Zmienia się. Jest dobra i uczynna. Pamięta, że Paweł pomagał jej przy sprzątaniu. Kiedy nastolatka idzie do Nowackich, zastaje Pawełka objadającego się smażonym serem, który przygotowała Danusia. Na próbie Danka krytykuje nogi Anielki, które według niej są za chude, by mogły uchodzić za męskie kończyny. Dziewczynki kłócą się, a bezradny profesor Dmuchawiec przerywa próbę.
Aniela idzie na spotkanie z Robrojkiem do kawiarni. Tymczasem jako pierwszy, niespodziewanie zjawia się Paweł. Przeprasza nastolatkę, że nie stanął w jej obronie, kiedy Danusi ją skrytykowała. Nadchodzi Robert. Zamawia dwa początki, lecz Paweł na przekór zamawia cztery. Widząc to, Aniela mówi z ironią, że Pawełek jest duży, silny i może pochłonąć nawet piętnaście pączków. Zachęcony tymi słowami chłopiec, zamawia aż dwadzieścia. Przy osiemnastym nie może już prawie mówić z przejedzenia, lecz zapewnia, że zje wszystkie, jeśli Anielka mu wybaczy.
Robert odradza to koledze. Aniela mówi, że ma ich powyżej uszy i odchodzi. Robrojk zawozi Pawła na płukanie żołądka do szpitala. Aniela składa wymówienie u wicedyrektorki. Wita ojca na dworcu. Pan Józef mówi, że Hamlet żył godnie, więc jeśli Anielka chce zagrać tę postać, też musi tak żyć. Bohaterka odpowiada, że właśnie zaczyna. Przedstawienie okazuje się ogromnym sukcesem. Cała klasa gratuluje aktorom. Przystojny Janusz Pyziak zaprasza Anielkę na Sylwestra. W Wigilię Mikołaj-wujek Mamert rozdaje prezenty. Wieczorem Aniela pisze list do swojej przyjaciółki Kasi.
Stwierdza, że zmieniła się i dorosła. Ma już szesnaście lat. Jest zadowolona z nauki w Liceum Poligraficznym i lubi wszystkich.