Narrator i bohater powieści to jedna i ta sama osoba. Narrator bowiem z perspektywy starego człowieka (ujawnia w II tomie, że ma 72 lata) opowiada historię swojego życia. Podstawę do snucia historii stanowi dziennik Robinsona Crusoe.
Rozdział I
Robinson Crusoe urodził się w Anglii, dokładnie w mieście York w 1632 roku. Przyszedł na świat w rodzinie o cudzoziemskim pochodzeniu, która była związana z morzem. Jego ojciec - Kreutzer - był Niemcem pochodzącym z Bremy. Matka zaś Angielką, która pochodziła ze znanej w hrabstwie rodziny Robinsonów. Główny bohater otrzymał imię, które nawiązywało do rodziny matki, nazwisko zaś stanowiło uproszczenie niemieckiego nazwiska ojca. Robinson miał dwóch braci. Niestety obaj zginęli. Jeden z nich był podpułkownikiem piechoty flandryjskiej. Zginął w czasie bitwy pod Dunkierką, a konkretnie w trakcie starć z Hiszpanami. Rodzice bardzo martwili się o najmłodsze dziecko, planowali więc dla Robinsona zupełnie inną karierę. Chcieli, aby został on prawnikiem. On, mimo wyraźnych zakazów ze strony rodziców, wyjątkowo często odwiedzał port, marząc o zostaniu marynarzem lub włóczęgą.
Rozdział II
Kiedy Robinson miał 18 lat cierpliwość jego ojca do niego się skończyła. Wziął on syna na poważną rozmowę i przekonał, że ten powinien się zająć nauką, a nie podziwianiem portu. Chłopak był przejęty tą rozmową, ale pomimo rozmowy z ojcem poszedł po raz kolejny do portu. Tam spotykał swojego dawnego kolegę Jakuba, który od ponad dwóch lat (razem z ojcem) żeglował po oceanie. To były właśnie marzenia Robinsona, który pragnął wyjechać w świat i zrezygnować ze skromnego, ale spokojnego bytu. Jakub, widząc dylematy Robinsona, namówił go do wspólnej podróży.
Rozdział III
Robinson Crusoe, namówiony przez kolegę, 1 września 1651 roku wsiadł na statek ojca Jakuba i ruszył po przygodę życia. Nic nie mówił rodzicom, nie pożegnał się z nimi, nie prosił ich o zgodę, nie odebrał błogosławieństwa. Już na samym początku podróży okazało się, że życie na morzu nie należało do najprostszych. Przy samym ujściu rzeki Humber Robinson zaczął odczuwać konsekwencje podróży: cierpiał na chorobę morską, bał się żywiołu, ale nie chciał się do tego w żaden sposób przyznać. Uciekł więc w kolejne szklanki ponczu oraz nawiązał znajomości z szemranym towarzystwem. Burza morska w Zatoce Yarmouth była kolejnym trudnym doświadczeniem dla bohatera, który w tamtej chwili był przekonany, że czeka go śmierć.
Rozdział IV
Statek utonął, ale Robinsonowi (dzięki szalupie ratunkowej) udało się ujść z życiem. Po tych zdarzeniach kapitan zasugerował mu, aby wrócił do domu, bo morskie życie mu nie służyło. Robinson jednak był głuchy na przestrogi. Cały czas wierzył, że dzięki żegludze może zdobyć majątek i był gotowy na nowe przygody na morzu. Marzył o sławie. Był przekonany, że sobie poradzi. W Londynie, a konkretnie w karczmie Kulawego Piotra, spotkał kapitana Smitha, który werbował załogę na okręt płynący do Gwinei w Afryce.
Rozdział V
Kulawy Piotr, przyglądając się młodemu i dość naiwnemu jeszcze ewidentnie chłopakowi, próbuje go oszukać. Smith śpieszy mu jednak z pomocą. Chłopak opowiada mu swoją historię. W końcu kapitan zgadza się zabrać go ze sobą do Gwinei. Kiedy tylko chłopak wchodzi na pokład, kapitan odbiera mu wszystkie pieniądze.
Rozdział VI
Statek wypływa w morze. W trakcie podróży Robinson uczy się od kapitana, człowieka, który był wyjątkowo uczciwy, różnego rodzaju umiejętności żeglarskich, a także podstawowych umiejętności matematycznych, które są potrzebne podczas morskich wędrówek. W dzień Robinson wykonywał ciężką pracę na pokładzie, wieczorami uczył się nawigacji. Jest jednak szczęśliwy. W końcu statek zaczął zbliżać się do Wybrzeża Kości Słoniowej.
Rozdział VII
Robinson widział, jak do zakotwiczonego statku przypłynęły łodzie tubylców. Rozpoczął się handel. Nie było wątpliwości, że górą w nim są biali, którzy tubylców po prostu oszukiwali, wykorzystując ich niewiedzę dotyczącą wartości poszczególnych rzeczy. Niestety w trakcie drogi powrotnej Smith zachorował na malarię. Wyjawił Robinsonowi, że pieniądze, które mu zabrał na początku wyprawy, były wkupnym do udziału w niej. Teraz Robinson otrzymał zysk. Chłopak był nastawiony coraz bardziej optymistycznie do kolejnej podróży.
Rozdział VIII
Kapitan Smith zmarł. Na prośbę wdowy po nim Robinson rusza w kolejny rejs, aby do tubylców dostarczyć ładunek, który należy do wdowy i wspólników. Pieniądze, które zarobił u kapitana, składa w depozycie u wdowy. Zabiera ze sobą towar warto 100 funtów. W czasie żeglugi na statek wiozący Robinsona napadają piraci. Dowodzi nimi turecki korsarz z Sale. Robinson zostaje uwięziony na dwa lata.
Rozdział IX
Robinson trafia do niewoli. Nadzorca niewolników jest przekonany, że to on jest właścicielem statku. Kiedy chłopak zaprzecza, zsyła go do pracy w ogrodzie, która nie należy do najłatwiejszych. Na noc Robinsona codziennie zakuwano w kajdany. Nie zamierzał się jednak poddawać i cały czas snuł plany ucieczki.
Rozdział X
Minęły dwa lata, a Robinson cały czas robił plany i czekał, aż nadarzy się odpowiednia okazja. Wreszcie się ona pojawiła. Crusoe przez dwa lata zapracował sobie na większe zaufanie swojego właściciela. Ten był przekonany, że Crusoe można w końcu zaufać, zgodził się więc, aby ten samodzielnie wypłynął na połów ryb na morzu. Dotychczas za każdym razem wypływał na ten połów razem ze swoim panem. To była dokładnie ta okazja, na którą czekał Crusoe.
Na morze Robinson wypłynął z innym młodym sługą Ksurym. Towarzyszył im także dozorca Mulaj. Kiedy już wypłynęli na pełne morze, Robinson wyrzucił Mulaja z łodzi i drogą morską uciekł poza granice państwa marokańskiego.
Rozdział XI
Robinson płynął dalej wzdłuż brzegów Afryki. Liczył, że w końcu uda mu się spotkać jakiś okręt, szczególnie w okolicy Zielonego Przylądka. W końcu jednak skończyły się jemu i Ksuremu zapasy, więc musieli zejść na ląd. Spotkali jednak stosunkowo przyjaźnie nastawionych tubylców. Oni przynieśli mu jedzenie, on zaś zastrzelił zagrażającego im lamparta. Podarowali mu także wodę i nieznane mu wówczas sadzonki zboża. Po uzupełnieniu zapasów Robinson udał się w dalszą podróż.
Rozdział XII
W końcu Robinson spotkał statek, który płynął do Brazylii. Ta portugalska łódź przyjęła go na swój pokład. Co ciekawe i tym razem Robinson trafił na bardzo uczciwego kapitana, który nie chciał żadnej zapłaty za swoją pomoc. Robinson odsprzedał mu swoją łódź. Młody Ksury został przekazany kapitanowi, miał się uczyć zawodu marynarza i uzyskać wolność po 10 latach od przyjęcia chrześcijaństwa. Podróż do Brazylii zajęła im 20 dni, aż w końcu wpłynęli do Zatoki Wszystkich Świętych.
Już po wyjściu na kontynent kapitan poznał Robinsona ze swoim przyjacielem, od którego Crusoe nauczył się uprawy trzciny cukrowej i otrzymywania cukru. Bardzo szybko zajął się tą aktywnością. Marzył o tym, aby mieć własną plantację. Dzięki determinacji, pomocy życzliwych ludzi, a także szczęściu marzenia te udało mu się spełnić. Dwa lata później był już właścicielem plantacji. Spełnił swoje marzenie, mógł żyć komfortowo i zastanawiać się jedynie nad powiększeniem swojej plantacji.
Ważnym jego doradcą stał się kapitan. To dzięki jego podpowiedziom ponad połowę kapitału, który zostawił w Londynie, zakupił przedmioty niezbędne do prowadzenia gospodarstwa. Pieniądze, które zarobił na sprzedaży przedmiotów przywiezionych z Europy rozsądnie natomiast przeznaczył na dalszy rozwój swojej działalności. Przyjął służącego. Kupił niewolnika. Cztery lata od przypłynięcia do brzegów Brazylii był naprawdę spełnionym człowiekiem.
Rozdział XIII
Inni plantatorzy mieszkający w Brazylii, a także pojawiający się tutaj regularnie handlarze namawiali go jednak do ponownego wejścia na pokład statku… Robinson nie był do niego od razu przekonany, ale w końcu uległ namowom sąsiadów. Wyprawa rozpoczęła się 1 września 1659 roku. Było to dokładnie 8 lat od momentu, kiedy Robinson opuścił rodzinny dom. Był w zupełnie innym miejscu swojego życia.
Na pokładzie było 17 osób. Cały ładunek stanowiły przede wszystkim drobiazgi, które miały stanowić przedmiot handlu z tubylcami w Afryce. Na statku okazało się, że kapitan trudnił się handlem niewolnikami i statek miał przewieźć ich z Afryki. Nie było to legalne przedsięwzięcie.
Podróż okazała się jednak bardzo dramatyczna. Po drodze jeden z marynarzy dostrzegł ognie świętego Elma. Była to zapowiedź nieszczęścia. Znikąd pojawił się huragan i straszliwa burza, które praktycznie całkowicie niszczy statek. Tonie nawet szalupa ratunkowa. Większość załogi zmarła na febrę, zaginęła w trakcie tornada. Garstka, której udało się wejść na szalupę zatonęła razem z nią. Ocalał jedynie Robinson, którego rozszalałe morze wyrzuciło na brzeg.
Rozdział XIV
Na brzeg morze wyrzuciło Robinsona 30 września 1659 roku. Uratował się on z katastrofy cudem. Natychmiast zaczął więc dziękować Bogu za ocalenie. Uratowany Robinson Crusoe szukał innych rozbitków. Nikogo żywego nie znalazł. Okazało się, że na bezludnej wyspie miał spędzić kolejne 28 lat swojego życia. Był zupełnie zdezorientowany. Niewiele myśląc, wysypał z kieszeni resztki znajdującego się tam jęczmienia. Ten bezmyślny gest, pozbawiający go jedzenia, wyrzucał sobie potem przez długi czas. Nie miał przy sobie nic, co mogłoby mu w tej sytuacji pomóc, poza nożem. Życie na wyspie nie jawiło się więc jako proste.
Po tym, jak wstępnie rozeznał się we własnym położeniu, samotny żeglarz spędził noc na drzewie. Jego posiłkiem były kokosy. Zaczął się rozglądać za pitną wodą. Pokonując kolejne metry, zorientował się, że jest na wyspie.
Rozdział XV
Robinson orientuje się, że wyspa jest bezludna. Po pierwszym ataku rozpaczy postanawia jednak działać. Przede wszystkim z rozbitego statku przyciąga na wyspę wszystko, co tylko ma tutaj jakąkolwiek wartość. Udaje mu się dzięki temu zorganizować nieco narzędzi i materiałów. Posłużą mu one do stworzenia sobie jakiegoś miejsca do życia. Pierwszą rzeczą, jaką wykonuje samodzielnie, jest tratwa, dzięki której udaje mu się na wyspę przewieźć resztki żywności, broni i odzieży. Na wraku odnajduje skromne zapasy chleba, trochę rumu, ponadto cukier i mąkę. To niewielkie zapasy sprawiają, że jest w stanie przeżyć pierwsze dni na wyspie. Statek penetrować będzie przez kilkanaście pierwszych dni. Ocalenie na wyspie jest możliwe na początku wyłącznie dzięki tym zapasom.
Niestety klęską kończy się próba rozpalenia ognia. Wszystko jest mokre. Nie ma więc wyjścia: kolejną noc musi spędzić na drzewie, ponieważ boi się zwierząt, które mogą zamieszkiwać wyspę.
Na wyspie wszystkie codzienne czynności stają się trudniejsze. Uczy się nowych rzeczy i nabywa nowe, nieznane mu dotychczas umiejętności. Czasami jednak zajmuje mu to sporo czasu. Powoli przyzwyczaja się do nowego życia, snuje także najróżniejsze refleksje, sprowokowany do porównywania tego, co ma teraz i życia, które prowadził. Nagle okazuje się na przykład, że pieniądze odkryte na statku, na wyspie nie mają żadnej wartości.
Po jakimś czasie Robinson w końcu szuka miejsca, w którym mógłby się osiedlić. Nie jest to proste, bo część jest zbyt wilgotna, inne są dalej od ujść źródlanej wody. Zależy mu jeszcze, aby mieć widok na morze, na wypadek, gdyby jednak pojawił się na horyzoncie jakiś statek. W końcu, na północno-zachodniej części wyspy, u stóp Wzgórza Rozpaczy – tak nazwał bowiem najwyższe wzniesienie na wyspie – odkrył jaskinię, która nadaje się do zamieszkania. Tym samym Wzgórze Rozpaczy zamienia się we Wzgórze Nadziei. Miejsce jest idealne, ponieważ zbocze chroni go przed potencjalnym atakiem dzikich zwierząt, jak i ewentualnych wrogów, gdyby tacy się jednak na wyspie pojawili.
Rozdział XVI
Znalezienie stałego schronienia sprawia, że Robinson wreszcie może przespać kilkanaście godzin. Ten wypoczynek jest mu niezwykle potrzebny. Po przebudzeniu wraca jednak do pracy: przygotowuje masywny kamień broniący wstępu do groty. Przygotowuje także drabinkę, po której można było dostać się do groty. Ponieważ następnego dnia podejrzewa u siebie udar słoneczny, z żagla robi namiot, który chroni go przed upałem i deszczem, buduje także okap w liści. W końcu robi także dzidy oraz buduje kamienne ogrodzenie.
Rozdział XVII
Crusoe orientuje się, że jeszcze chwila i straci rachubę czasu. Aby tego uniknąć, postanawia wykonać kalendarz: robi kolejne nacięcia na drewnianym słupie o kształcie krzyża. Krzyżykiem zaznacza początek miesiąca. Stara się nawet odróżniać dni powszechnie od świąt, różnicując długość nacięć. Rozpoczyna się jednocześnie ważne studium samotności, jakie stanowi ta powieść.
Rozdział XVIII
Brak pożywienia sprawia, że jest coraz słabszy. Robi łuk i udaje mu się upolować zwierzę podobne do zająca. Natrafia na stado kóz. Zabija samicę, a młode zabiera do groty. Dzięki temu ma zapas mięsa. To nim przede wszystkim na początku żywił się Robinson. Zapowiada się wspaniała uczta, ale okazuje się, że robinson nie jest w stanie rozpalić ognia. W końcu buduje piwniczkę na swoje zapasy. Niestety po kilku tygodniach przychodzi huragan, które uszkadza wykonany przez niego okap. Robinson musi szukać odpowiednich liści na nowe zadaszenie. W ten sposób odkrywa ślady pogorzeliska.
Rozdział XX
Intensywnie padający deszcz więzi skutecznie Robinsona w jaskini. Jest to dla niego bardzo trudny czas. Na szczęście w okrętowym wraku znalazł wcześniej pióro, atrament i papier. Prowadzenie dziennika pozwala mu poradzić sobie z przygnębieniem. Pisanie przynosi ulgą. Samotność jest bowiem trudna do zniesienia. Ponieważ znów jest głodny, postanawia zapolować na kozy, ale ponosi porażkę.
Próbuje uszyć sobie nową odzież. Igły robi z bardzo twardego drewna, podstawą do wykonania nici jest roślina przypominająca pokrzywę. Pewnego dnia znajduje kiść winogron upuszczoną przez ptaka, który musiał ją przynieść z nieznanej części wyspy. W końcu postanowił przygotować pułapkę na kozy, w którą wpadło małe koźlątko. Robinson wiązał spore plany ze schwytaniem i oswojeniem tych zwierząt. Pierwsze nie wyszły mu najlepiej, ale teraz miał kolejną szansę.
Rozdział XXI
Na wyspie cały czas pada deszcz. Koźlątko mieszka w grocie razem z Robinsonem. Według wyliczeń Robinsona nadchodzi Boże Narodzenie. Bohater próbuje urządzić sobie choćby skromną wieczerzę. Podczas niej robi bilans zysków i strat. Koziołkowi natomiast nadaje imię Barnaba.
Rozdział XXII
W końcu ustał deszcz. Robinson decyduje się powalczyć o uzupełnienie zapasów. Wie, że bez nich grozi mu, że będzie głodować, kiedy znów zepsuje się pogoda. Nadchodzi 1660 rok. Samotność staje się coraz bardziej dokuczliwa. Jedynym towarzyszem Robinsona nadal jest Barnaba.
Rozdział XXIII
Bohater zaczyna rozważać wyprawę dalej w głąb wyspy. Wiąże z tym zadaniem nadzieje. Wierzy bowiem, że może odkryć nowe źródła jedzenia. Stara się jak najlepiej poznawać wyspę, wiele uwagi poświęca obserwacji jej fauny i flory. Ze skór upolowanych wcześniej zwierząt, robi sobie ubranie, a także buty. Podczas kolejnego eksplorowania wyspy natyka się na kępkę zielonego jęczmienia.
Rozdział XXIV
Robinson orientuje się, że jęczmień wyrósł najprawdopodobniej z ziaren, które sam bezmyślnie wysypał ze swoich kieszeni, kiedy tylko znalazł się na wyspie. Obserwując wzrastanie i dojrzewanie tego zboża, odzyskuje nadzieję, że może w końcu pozyskiwać mąkę na chleb. Rozpoczyna się rolniczy etap jego pobytu na wyspie. W końcu z czasem udaje mu się doprowadzić do zbiorów jęczmienia i ryżu. W końcu po kilku latach żmudnych starań, jest w stanie samodzielnie wypiekać placki jęczmienne, które wprowadzają cenne zmiany do jego diety.
Rozdział XXV
W kwietniu 1660 roku wyspę Robinsona nawiedza trzęsienie ziemi i towarzyszący mu huragan. Z nieba pada bardzo ulewny deszcz. Niepokój Crusoe wzbudza osunięcie się ziemi w pieczarze, która do tej pory wydawała się absolutnie bezpiecznym schronieniem. Robinson uporządkował swoje mieszkanie i przygotował nową pułapkę na kozy. Przy okazji zalazł także kamień, dzięki któremu mógł rozpalić ogień. Po doświadczeniach huraganu i osunięcia się ziemi postanawia także zbudować sobie drugą chatkę na otwartej przestrzeni. Narzędzia, które miał nie pozwalały mu szybko zacząć pracy. Były wyszczerbione, musiał więc znaleźć sposób na ich ostrzenie. W czerwcu dostrzegł na morskim wybrzeżu żółwie i zapolował na nie. Ich mięso okazało się znacznie lepsze od drobiu i koźliny. Przy okazji rozpoczął wiązanie sieci na ryby. Wszystkie te zadania przerwała mu długo trwająca choroba.
Rozdział XXVI
Choroba stała się przełomowym wydarzeniem w jego życiu. Zmagał się z nią bardzo długo, był tak słaby, że nie był w stanie opuścić groty. W tym czasie urodziło się małe koźlątko. W chorobie, kiedy był pewny, że umrze, zwrócił się w kierunku Boga. Od tego momentu zaczął postrzegać świat przez pryzmat Biblii. To w niej odnalazł prawdziwą pociechę. Zwrócił się ku sprawom duchowym. Odtąd każdą kolejną rocznicę wylądowania na wyspie, która przypadała na 30 września, spędzał poszcząc się modląc.
W lipcu stopniowo zaczęły mu wracać siły. Wrócił więc do eksplorowania wyspy. Znalazł na skale sól. Zebrał ziarna jęczmienia. Zaczął także odkrywać jadalne bulwy.
Rozdział XXVII
Robinson postanawia wejść jeszcze głębiej w wyspę. Przygotowuje sobie parasol chroniący go przed słońcem. Znów natyka się na ślady kóz. W końcu ptaki zaprowadzają go w miejsce, gdzie znajduje zagon kukurydzy, oczywiście dzikiej.
Rozdział XXVIII
Noc spędza na drzewie, po czym kontynuuje wyprawę. Dzięki mrówkom odkrywa tę część wyspy, w której znajduje melony, pomarańcze, cytryny i winogrona. Jest zachwycony otaczającym go pięknem. Nie jest skłonny do powrotu, odwleka go najdłużej jak może. W końcu zebrawszy, ile jest w stanie unieść, rusza do domu.
Rozdział XXIX
Robinson dostrzega kolejne fragmenty statku wyrzucone przez morze. Urok odkrytej części wyspy zachęca do planów przeniesienia się w jej głąb. W końcu we wrześniu buduje tam altanę, która spełnia funkcję letniego domu. Zbudował wokół niej ogrodzenie z posadzonych krzewów. Nieograniczone korzystanie ze świeżych owoców po raz kolejny rozszerzyło dietę Robinsona. Robinson doskonale już wie, że nadciąga pora deszczowa. Dlatego też: zbiera i suszy winogrona i suszył je, poszerza wnętrze jaskini, robi zagrodę dla kóz. Robi też pierwszy kaganek z knotem ze starej pończochy i łojem jako paliwem. Łupina orzecha staje się jego miseczką.
Rozdział XXX
Drugi rok na wyspie sprawia, że Robinson radzi sobie coraz lepiej. Orientuje się, kiedy zbliża się pora sucha, kiedy deszczowa, umiejętnie obserwuje zmiany fauny i flory. Jego kozi inwentarz się powiększa. Znajduje dziką bawełnę. Odkrywa, że po wrzuceniu w popiół resztki glinianej miseczki zamieniają się w cegłę. Dzięki temu może zrobić garnek i ugotować sobie pierwszy rosół. Na kolejną porę deszczową ma już pełną spiżarnię. zastaje go z pełną spiżarnią. Mija drugi rok pobytu na wyspie.
Rozdział XXXI
Kiedy mijają huragany, Robinson wraca do wypraw. Ze wzgórza widzi zarys innego lądu, dostrzega nawet łunę ogniska. Jest przekonany, że to Karaibowie. Wzbogaca się o kolejne umiejętności, w tym wyplatanie koszy z wikliny, co ułatwia mu przechowywanie żywności.
Rozdział XXXII
Robinson złapał papużkę. Nazwał ją Polly i zaczął uczyć mówić. Zamieszkała z nim w grocie. Robinson spędzał czas, ucząc papugę mówienia. Polował także na Koźlego Króla – przewodnika stada. W końcu udało mu się także oswoić koźlątko. Nauczył się wyrabiać ser i masło. W końcu papuga zaskoczyła go, wymawiając imię, jakie jej nadał.
Rozdział XXXIII
Trzeci rok pobytu Robinson poświęca sztuce wypieku chleba. Z trudem hoduje jęczmień. Przez pół roku obmyśla i następnie wykonuje narzędzia potrzebne do zasiewu ziarna, jego zbioru, później do wypieku chleba. Wszystko to kosztuje go bardzo dużo wysiłku. W końcu jednak nadchodzą żniwa, a on może wypiec swój pierwszy na wyspie „chleb”, czyli ciężkie, płaskie placki.
W tym samym czasie snuje marzenia o widzianym z dala lądzie. Mimo że boi się zamieszkujących Wybrzeże Karaibskie ludożerców, pragnienie przedostania się na kontynent i spotkania z ludźmi, jest bardzo silne. Zajął się doskonaleniem umiejętności stolarskich i garncarskich.
Rozdział XXXIV
W jedenastym roku pobytu na wyspie Robinson założył hodowlę kóz. Miał więc i mleko i mięso. Niestety jego wierny towarzysz Barnaba zachorował i zmarł. Robinson musiał więc szukać nowego opiekuna dla kóz. Został nim następca Koziego Króla, który również zginął Robinsonowi z pola widzenia.Wszystkie swoje sukcesy Robinson wiązał z działaniem Opatrzności, coraz bardziej cenił skromność i cnotę. Crusoe miał coraz lepiej wyposażoną spiżarnię, na porę deszczową miał zapasy, w grocie pojawiały się kolejne narzędzia i przedmioty przez niego wykonane.
Rozdział XXXV
Szczęście Crusoe mąci widok śladu ludzkiej stopy, zauważonej przypadkiem podczas nadmorskiego spaceru. Myśl o ewentualnej obecności ludzi, kiedyś tak upragnionej, teraz wywołuje strach przed nieznanym i lęk podsycany przez wyobraźnię. Przypomina mu się widziana wcześniej łuna ogniska. Jest przerażony myślą o możliwym spotkaniu z Karaibami. Crusoe postanawia się lepiej zabezpieczyć: umacnia siedlisko i fortyfikacje, usypuje wał, obsadza go zaroślami i zbroi siedmioma muszkietami, niewidocznymi dla atakujących.
Rozdział XXXVI
W trakcie jednej z wypraw po wyspie Robinson znajduje podziemną jaskinię. W niej kona Kozi Król. Pochowawszy zwierzę, Robinson postanawia zagospodarować nowo odkrytą grotę. Pewnego dnia, w trakcie burzy słyszy wystrzały z armat. Brzmią jak wezwanie o pomoc. Robinson domyśla się, że tonie kolejny statek. Niewiele jednak jest w stanie zrobić. Rozpala stos, a rankiem znajduje wrak żaglowca.
Rozdział XXXVII
Postanawia podpłynąć do wraku zniszczonego statku. Na jego pozostałościach odnajduje zwłoki dwóch mężczyzn. Znajduje także psa, któremu udało się przeżyć. Wędruje po statku, zbierając pieczołowicie wszystkie ocalałe rzeczy. Podobnie jak w przypadku własnego statku, przewozi na wyspę żywność, narzędzia, broń, proch. Zabiera też psa, któremu nadaje imię Friend. W jednej z ocalałych skrzyń odnajduje nawet odzież i bieliznę, co skrzętnie wykorzystuje.
Rozdział XXXVIII
Kolejnego dnia jeszcze raz płynie do statku. Tym razem udaje mu się odnaleźć i zabrać muszkiety, a także mniej oczywiste akcesoria jak pościel czy przybory krawieckie. Znajduje nawet wędkę. Bardzo ciekawym odkryciem jest odnalezienie papieru, atramentu i pióra. Robinson dzięki temu może pisać. Postanawia prowadzić pamiętnik.
Rozdział XXXIX
Mija dziewięć lat od przybycia na wyspę. Robinson czyta znalezioną na wraku Biblię. Cierpi z powodu samotności. Postanawia zbudować czółno z pnia drzewa. Wiedział, że największym wyzwaniem będzie spuszczenie go na wodę, ponieważ potrzebna jest do tego grupa ludzi. Mimo to podjął się zadania. W ciągu trzydziestu czterech dni ściął drzewo i nadał mu odpowiedni kształt. Przez trzy miesiące wydłubywał wnętrze pnia, tworząc łódź, której nie mógł jednak samodzielnie zwodować. To doświadczenie nauczyło go skromności i radości życia, co stało się podstawą jego nowej filozofii. Budowa łodzi trwała przez wiele kolejnych miesięcy. Nowa łódź nie pozwalała dopłynąć do stałego lądu, ale przynajmniej Robinson mógł na niej okrążyć wyspę. Pierwsza podróż była naprawdę trudna i nawet zamiar odpłynięcia z wyspy kończy się fiaskiem. Silny prąd porywa łódź i tylko cudem Robinson unika śmierci. Powraca do Yorku (tak nazwał swoją siedzibę) niczym do ukochanego domu. Przez kolejny rok nie podejmuje podobnej próby.
Rozdział XL
Robinson wykorzystuje kozy do orki. Postanawia postawić ogrodzenie wokół Yorku. Skłania go do tego odkrycie śladów obecności ludożerców na wyspie. Na plaży znajduje resztki ogniska i leżące obok czaszki oraz ludzkie kości. Domyśla się, że wyspa jest odwiedzana przez ludożerców. Nie ma wątpliwości, że wyspę odwiedzają ludożercy, aby spełniać tu swe odrażające obrzędy. Obawa przed spotkaniem z nimi nie pozwala mu zapędzać się w głąb lądu. Dwa lata spędza w niepokoju między coraz bardziej wzmacnianą warowną siedzibą a letnią altaną w dolinie. Był wyjątkowo ostrożny. Starał się robić wszystko, aby nie było słychać huku jego wystrzałów. Zawsze zabierał ze sobą broń.Jednocześnie był przekonany, że jeśli spotka ludożerców w trakcie kanibalistycznych praktyk, musi zrobić wszystko, aby ocalić ich ofiary. Rozmyślał także nad samymi praktykami oprawców, zastanawiał się, czy ma prawo wcielać się w sędziego i kata. Uznał bowiem, że oni po prostu nie zdają sobie sprawy z czynów, których dokonują. To niezrozumiałe okrucieństwo nie było jednak dla niego usprawiedliwieniem dla postępowania hiszpańskich najeźdźców w Ameryce Południowej. Nie chciał być tacy, jak oni. Postanowił nie ingerować, chyba że kanibale zagrażaliby mu samemu. Z lęku przed ludożercami unikał używania ognia. Szczęśliwie odkrył dobrze położoną pieczarę, w której mógł palić ognisko, bez obaw, że go to zdradzi.
Rozdział XLI
23. rok pobytu na wyspie upłynął Robinsonowi bardzo spokojnie, przede wszystkim w otoczeniu „rodziny", a więc udomowionych przez siebie zwierząt – kóz, kotów, papugi, psa. Ostatni okres bohater spędził spokojnie, wiele czasu poświęcał na rozważania dotyczące swojego życia, wcześniejszych słych wyborów. Widział teraz, ile razy mógł się poprawić, a tego nie zrobił. Uświadomił sobie, że wielokrotnie dostawał od losu możliwość poprawy i z niej nie korzystał, jak choćby po wydostaniu się z niewoli u Maurów i spokojnego życia w Brazylii, z którego zrezygnował dla zysku. Robinson coraz częściej oddawał się marzeniom o ucieczce z wyspy. Obsesyjne myśli krążyły także wokół idei porwania „dzikusa”. Śni mu się, że ratuje jeńca z rąk ludożerców. Pisze pamiętnik, ale przerywa mu ujadanie psa.
Rozdział XLII
Zaniepokojony Crusoe zauważa pięć leżących na morskim brzegu łodzi. Wysiada z nich około trzydziestu ludzi. Nieopodal brzegu w oczekiwaniu na śmierć znajduje się dwójka mężczyzn. Jeden z nich nagle zaczyna niewiarygodnie szybko uciekać oprawcom, kierując się wprost ku gęstwinie, w której ukrywał się Robinson. Ten chce mu pomóc. Jednego z jego przeciwników zabija, drugiego ogłusza z pomocą Frienda. W końcu uratowany Indianin staje przez Robinsonem, którego ewidentnie na samym początku się boi. W końcu jednak mężczyzna demonstruje poddanie się władzy Robinsona. Na początku zakopuje zwłoki mężczyzn, po czym udają się do jaskini. Tutaj Robinson nadaje mężczyźnie imię Piętaszek, ponieważ został przez niego uratowany w piątek.
Rozdział XLIII
Piętaszek szybko zadomowił się w Yorku. Przygotował pieczone gołębie według zwyczaju tubylców. Robinson oprowadził go po gospodarstwie. Bardzo szybko zaczął go uczyć języka angielskiego. Chciał, aby Piętaszek przyswoił także cywilizowane zwyczaje, przede wszystkim porzucił kanibalizm. Piętaszek okazał się bardzo pojętnym uczniem, natomiast Robinson na początku miał do niego ograniczone zaufanie, dlatego kazał mu spać między dwiema liniami fortyfikacji swojej siedziby. Chodziło o to, by nie mógł samodzielnie dostać się do domostwa.
Rozdział XLIV
Piętaszek towarzyszył Robinsonowi przez kolejny rok. Chętnie się uczy, uważnie słucha Robinsona. Bardzo interesują go opowieści o Anglii, ale jeszcze bardziej o statkach. Piętaszek również stara się opowiedzieć Robinsonowi o swoim życiu. Mówi o ludziach, którzy go napadli. Okazuje się, że byli to Hiszpanie.
Okazuje Robinsonowi wierność, szczerość i przywiązanie. Ten zaś dostrzega w nim dobro, co skłania go do szerszych refleksji na temat kondycji ludzkiej. Dziwią go niektóre zachowania Piętaszka, jak jego lęk przed bronią palną, a potem przemiana go w bałwochwalstwo i bicie pokłonów przed strzelbą. Piętaszek uczył się innego pożywienia: wiedział już jak mleć ziarno, potem uczył się wypiekania chleba. Ponieważ teraz na wyspie było ich dwóch, Crusoe musiał zwiększyć obszar ziemi uprawnej, ale Piętaszek z całych sił mu w tym pomagał.
Piętaszek opowiedział Robinsonowi o swych dawnych wizytach w północno-zachodniej części wyspy. Rozmowy o niej pozwoliły mu ustalić, że leży ona w pobliżu ujścia rzeki Orinoko, a więc ten ląd, który widzi, to wyspa Świętej Trójcy. Crusoe dowiedział się także, że zamieszkują tutaj plemiona Karibi, na zachód od nich można jednak spotkać Hiszpanów, o których okrucieństwie tubylcy dalej pamiętali.
W końcu Robinson postanawia opowiedzieć Piętaszkowi o Bogu. Któregoś dnia Piętaszek pokazuje Robinsonowi swoją ziemię.
Rozdział XLV
Piętaszek tęsknił za domem. Robinson zdawał sobie z tego sprawę. Zaproponował mu więc powrót do domu. Indianin jednak powiedział, że wróci tylko razem ze swym dobroczyńcą. Opowiada mu o kilku białych, którzy zamieszkują jego wioskę i są bezpieczni. Crusoe łączy ten fakt z wrakiem statku.
Piętaszek tłumaczy, że ofiarami kanibalizmu są tylko pojmani wrogowie. Marzy, że kiedy wróci do swoich opowie im wszystkim o Bogu i oduczy ich kanibalizmu.
Robinson postanowił wybudować nową łódź z pnia wielkiego drzewa. Zajęło to miesiąc. Potem dwa tygodnie ściągali łódź na wodę, potem kolejne dwa miesiące stawiali maszty i żagle. Piętaszek był zachwycony możliwością kierowania łodzią za pomocą steru. Błyskawicznie przyswoił informacje od Robinsona.
Robinson świętował 27 rocznicę pobytu na wyspie, trzecią wspólnie z Piętaszkiem. Czuł, że to jego ostatni rok spędzony na wyspie. Kiedy pora deszczowa dobiegała końca, Robinson i Piętaszek skupili się na przygotowaniach do żeglugi, gromadzeniu potrzebnych rzeczy i zapasów żywności.
Pewnego dnia Piętaszek przybiegł z informacją o sześciu łodziach, które przybiły do brzegu. Był śmiertelnie przerażony, bał się, że to po niego przypłynęło. Robinson był jednak spokojny. Najlepszą ochroną były posiadane przez niego muszkiety i pistolety. Na wyspie było 21 ludożerców. Mieli trzy ofiary. Robinson ich zaatakował. Ponieważ byli już w trakcie uczty, wpadli w panikę. Robinson ich pokonał, a dwóch jeńców udało się oswobodzić: jednym był Hiszpan, który pomógł w rozgromieniu tubylców, w łodzi znaleziono zaś spętanego ojca Piętaszka.
Rozdział XLVI
Hiszpan okazał się kapitanem zatopionego okrętu, który wiele czasu wcześniej zidentyfikował Crusoe, ale myślał, że z tej katastrofy nikt nie ocaleje.Okazuje się, że na sąsiednim wybrzeżu mieszkało jeszcze szesnastu Hiszpanów i Portugalczyków. Wszyscy byli rozbitkami ze statku płynącego z Rio de la Plata do Hawany. Robinson miał jednak wątpliwości, nie chciał uciekać z nimi do Ameryki Południowej. Bał się spisku i zdrady. Kapitan jednak zaręczał honorem za własną dobroć i uczciwość swych kompanów. Podpowiedział także, jak przygotować się do projektu wspólnego gospodarowania, zwiększyć uprawy i hodowlę zwierząt, aby brak pożywienia w trakcie podróży nie stały się przyczyną konfliktu.
Robinson posłuchał go, znacznie powiększył swoje gospodarstwo i zgromadził wielkie zapasy suszonych winogron. Ustalono warunki współpracy między Crusoe a europejskimi rozbitkami. Wszystkim zależało na zminimalizowaniu ryzyka konfliktu. Po sześciu miesiącach kapitan i ojciec Piętaszka wyruszają po resztę ludzi.
Rozdział XLVII
Po ośmiu dniach od odpłynięcia Hiszpana i ojca Piętaszka do brzegu wyspy przybija angielski statek. Ta nieoczekiwana wizyta niepokoi Robinsona, który postanawia trzymać się z daleka od przybyszów. Okazuje się, że jest to statek piracki, a na łodzi do wyspy przybywają jeńcy. Robinson z Piętaszkiem uwalniają nieszczęśników. Jednym z nich jest kapitan statku, na którym doszło do buntu. Wcześniej kapitan w trakcie rozmowy obiecuje Crusoe, że jeśli wyratuje go z opresji, wszyscy jemu poddani oddadzą się po dowodzenie Robinsona na wyspie, a potem odwiozą wraz ze sługą do Anglii.
Rozdział XLVIII
Do wyspy przybija druga łódź, tym razem z buntownikami. Robinson, żyjąc nadzieją wyjazdu, uwalnia więźniów i wraz z nimi toczy zwycięską w końcu bitwę z buntownikami. Po walce część z nich poddaje się, a kapitan odzyskuje statek. Przed Robinsonem otwiera się prawdziwa szansa na opuszczenie wyspy i powrót do domu.
Rozdział XLIX
Robinson, jako gubernator wyspy, dokonuje sądu nad buntownikami. Najbardziej winnych skazuje na pobyt na wyspie, innych karze chłostą. Na wyspie zostaje część zbuntowanych marynarzy, którzy woleli tego typu wygnanie niż angielskie więzienie, które czekało na nich po powrocie jako kara za przestępstwo. Piętaszek wyraża chęć wyjazdu do Anglii z Robinsonem.
Rozdział L
Robinson zostawia wiadomość Hiszpanom, którzy lada dzień mieli przybyć. Opuszczając swoje bezludne królestwo, Crusoe zostawia jego nowym mieszkańcom uzbrojenie. Żegna wszystkie znane mu miejsca, zabiera drobiazgi, takie jak parasol, wielką czapkę skórzaną i jedną z papug. Nie zapomina także o bezużytecznych dotąd pieniądzach. 19 grudnia 1686 roku, po 28 latach, 2 miesiącach i 19 dniach pobytu Robinson Crusoe opuszcza wyspę i udaje się na statek.
Rozdział LI
W trakcie podróży na statek napada karaibska flotylla. Robinson i inni odpierają atak. Piętaszek ginie, kiedy próbuje porozmawiać z napastnikami. Robinson jest zrozpaczony, bo Piętaszek był dla niego niezwykle ważny. Wydaje rozkaz zniszczenia flotylli. Odmawia modlitwę za duszę Piętaszka, którego ciało spoczywa już w morzu.
Rozdział LII
11 czerwca 1687 r. przybywa do Anglii, która wydała się mu zupełnie nieznanym i obcym krajem. W rodzinie nie znalazł żadnego wsparcia: rodzice dawno zmarli, a inni krewni przez lata żyli w przekonaniu, że bezpowrotnie zaginął. Udaje się natomiast do wdowy po kapitanie. Potem rusza w podróż do Lizbony, gdzie czeka na ładunek z Brazylii. Okazuje się, że jego majątek zbudowany w Brazylii ma się świetnie. Dochody z niego zapewniają Robinsonowi bardzo wygodne życia. Stał się on bardzo majętnym człowiekiem. Umiejętne finansowe poczynania pomnożyły majątek. Robinson zakłada rodzinę – ma żonę, trójkę dzieci. Zajmuje się także wychowaniem dwóch bratanków. Kiedy jednak umiera jego żona, coraz bardziej tęskni za wyspą.
Rozdział LIII
Część swojego majątku bohater-narrator przeznacza na cele charytatywne. Spotyka Jakuba, za którego namową udał się w swój pierwszy rejs. Robinson, gnany ciekawością, odkupuje od niego statek, który nazywa „Piętaszek”. Werbuje załogę na rejs po świecie.
Epilog
Robinson udaje się do portu. Podchodzi do „Piętaszka”. Niektórzy opowiadają, że widzieli go na dziobie wypływającego z portu statku.