Spis treści:

Co symbolizuje znicz olimpijski? 

Ogień od zawsze był niezwykle ważny dla naszego gatunku. Przez tysiące lat ludzie włączali go w swoje wierzenia i nadawali płomieniom przeróżne znaczenie. Odwieczna fascynacja człowieka ogniem znajduje wyraz także w zniczu olimpijskim, który obecnie najczęściej funkcjonuje jako symbol pokoju i przyjaźni między narodami. W interpretacji pojawiają się również przymioty, którymi płomień cieszył się w starożytności – czystość, prawdę, światło i wiedzę.  

Obecnie ogień olimpijski jest też symbolicznym łącznikiem między starożytnymi i współczesnymi zmaganiami sportowców. 

Przy omówieniu symboliki olimpijskiego znicza nie można też pominąć terminu "ekechejria", co dosłownie oznacza "wyciągnięcie ręki". W ten sposób określano "święty pokój", który towarzyszył organizacji starożytnych igrzysk. Na czas zmagań w Olimpii wszystkie wojny i konflikty między greckimi państwami-miastami ulegały zamrożeniu. 

Kiedy zapalono pierwszy znicz? Historia tradycji 

Podczas igrzysk w Starożytnej Grecji płonęły w sumie 3 ognie olimpijskie: 

  • płomień na ołtarzu w sanktuarium Hestii; 
  • płomień w świątyni Zeusa; 
  • płomień w świątyni żony Zeusa, Hery. 

W erze nowożytnej ogień olimpijski po raz pierwszy zapłonął w Amsterdamie w 1928 roku – 32 lata po pierwszych igrzyskach rozegranych w Atenach. Wtedy jednak ogień nie przybył do miasta-gospodarza z Olimpii, rozpalono go na miejscu.  

Pomysł zorganizowania sztafety z pochodnią zapalaną w Grecji zrodził się podczas przygotowywania igrzysk olimpijskich roku 1936 w hitlerowskich Niemczech.

W pierwszej, historycznej trasie płomień został przetransportowany z Olimpii do Berlina na dystansie 3187 kilometrów przez 3331 biegaczy w ciągu dwunastu dni i jedenastu nocy. Moment rozpalenia ognia nad stadionem olimpijskim naziści wpletli oczywiście w swoją propagandę upodabniając całe widowisko do germańskich obchodów pogańskich. Nazistowskie korzenie tej tradycji miały później być powodem wielu protestów i krytyki tradycji sztafety. 

Idea transportowania ognia z Olimpii do kraju, w którym organizowane są igrzyska, mimo splamionej historii przetrwała do dziś, a ogień – podobnie jak w starożytności – rozpalany jest przy wykorzystaniu zwierciadła skupiającego promienie słoneczne. Całe wydarzenie przebiega zgodnie z antycznym ceremoniałem – ogień rozpalają aktorki wcielające się w rolę kapłanek Hestii. 

zapalenie znicza olimpijskiego
Znicz olimpijski rozpalają promienie słoneczne skupione we wklęsłym zwierciadle. Jeśli w dniu uroczystości niebo spowijają chmury pochodnię rozpala się od "ognia zapasowego" odpalanego podczas wcześniejszych prób /fot. Waerfelu/CC BY 3.0

Nieco inaczej wyglądało to w przypadku igrzysk zimowych. Tam ogień z Olimpii pojawił się dopiero w 1964 roku. Wcześniej płomień również był obecny jednak zapalano go w różnych symbolicznych miejscach, np. w domu słynnego norweskiego skoczka narciarskiego – Sondre Norheima. Tradycja przemierzania ostatniego odcinka sztafety i odpalania kotła przez znanego sportowca reprezentującego kraj gospodarza narodziła się w 1956 roku, kiedy podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Helsinkach w tej roli wystąpił słynny fiński biegacz, Paavo Nurmi

Sprawdź się: Trudny QUIZ o Paryżu. Wiesz, ile stopni prowadzi na wieżę Eiffla?

Niecodzienne środki transportu olimpijskiego płomienia 

Znicz olimpijski zazwyczaj transportują biegacze (niekoniecznie zawodowi). Zdarza się jednak, że do pokonania przeszkód geograficznych niezbędne jest wykorzystanie innych środków. 

Pierwszy transport samolotem odbył się w 1952 r., kiedy płomień dotarł do Helsinek. Wielokrotnie wykorzystywano do tego łodzie i statki. W 1964 roku nurkowie przepłynęli z nim port w Marsylii trzymając pochodnię nad powierzchnią wody. W trakcie sztafety zmierzającej do Aten w 2000 roku specjalnie przygotowaną pochodnię transportowano też pod wodą w okolicach Wielkiej Rafy Koralowej. 

znicz olimpijski historia
Po lewej Wieża Maratońska, na której ogień olimpijski zapłonął po raz pierwszy w czasach nowożytnych. Po prawej olimpijska pochodnia witana na pokładzie statku kosmicznego Sojuz w 2014 roku /fot. Vincent Steenberg/CC BY-SA 2.5/NASA/domena publiczna

Pochodnia (nieodpalona ze względów bezpieczeństwa) trzykrotnie gościła też w kosmosie – w 1996, 2000 i 2014 roku. 

Najciekawszy był chyba jednak przypadek z 1976 roku, kiedy igrzyska odbywały się w Montrealu. Płomień został przekształcony w sygnał radiowy i przesłany z Europy do Ameryki Północnej – czujniki ciepła w Atenach wykryły płomień, sygnał został wysłany do Ottawy za pośrednictwem satelity, gdzie po odbiorze został użyty do uruchomienia wiązki laserowej w celu ponownego zapalenia płomienia. 

Czy znicz olimpijski kiedyś zgasł? 

Nie jest niczym niezwykłym, że płomień olimpijski zostaje przypadkowo lub celowo zgaszony w trakcie sztafety. Przynajmniej raz zgasł też sam kocioł w trakcie olimpijskich zmagań.  

Wygaszenie kotła miało miejsce podczas wspomnianych już igrzysk w Montrealu, kiedy silna ulewa zdusiła płomień kilka dni po rozpoczęciu rywalizacji. Spanikowany oficjel odpalił go ponownie przy użyciu zapalniczki, jednak organizatorzy szybko go zgasili i odpalili ponownie, zgodnie z ceremoniałem, przy użyciu pochodni zapasowej płonącej pierwotnym ogniem z Olimpii. 

Sama pochodnia gasła wiele razy, zdarzało się, że kilkukrotnie w trakcie jednego dnia. Pod tym względem szczególnie pamiętna była sztafeta zmierzająca do Pekinu w 2008 roku. Podczas przemierzania Francji w ramach protestu przeciwko łamaniu praw człowieka w Chinach aktywiści gasili go co najmniej dwukrotnie (wg francuskiej policji a 5 razy). Koniec końców trasę skrócono, a ogień umieszczono w autobusie.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku w Brazylii, gdzie protestujący wyrażali sprzeciw przeciwko kosztownej organizacji igrzysk w kraju dotkniętym kryzysem ekonomicznym.

Zaskoczeniem nie jest fakt, że niecodzienne przygody spotkały ogień olimpijski w Rosji (ZIO 2014 w Soczi). Wiatr zgasił płomień, kiedy sztafeta przebiegała przez moskiewski Kreml. Knot ponownie podpalił pracownik ochrony, jednak inaczej niż w Montrealu nikt nie zadał sobie trudu, żeby naprawić symboliczny błąd. Nad stadionem w Soczi zamiast ognia z Olimpii płonął ogień z zapalniczki Wani albo Saszy.  

Niecodzienna sytuacja miała też miejsce podczas ceremonii otwarcia zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver (2010). Automatyczne ramię, na którym umieszczono główny znicz uległo awarii i nie wysunęło się. Naprawa potrwała tak długo, że wyznaczona do odpalenia znicza łyżwiarka zrobiła to dopiero podczas ceremonii zamknięcia...

Źródła: olympics.com; national-geographic.pl; ioa.org.gr; www.independent.co.uk

Marcin Szałaj

Czytaj także:

Zmiany na lekcjach wychowania fizycznego. Testy i poszukiwanie talentów

Hat trick – co to jest i skąd się wywodzi?

QUIZ z wiedzy ogólnej o sporcie. Komplet punktów dla wytrwałych kibiców