Gdy byłam malutkim dzieckiem i nie rozumiałam jeszcze niczego rodzice zanieśli mnie do kościoła i tam zostałam obdarowana sakramentem Chrztu Świętego. Jestem im za to wdzięczna, czynem tym dali świadectwo swojej wiary a mnie włączyli do rodziny Chrystusowej, dając nadzieję na życie wieczne. W ten sposób od niemal pierwszych miesięcy życia stałam się chrześcijanką i mogłam wzrastać, ucząc się tego co dobre i ważne.
Oczywiście bycie chrześcijanką wiąże się z wieloma obowiązkami: trzeba przestrzegać Dziesięciorga Przykazań, przynajmniej raz w tygodniu, w niedzielę uczestniczyć we Mszy Świętej, pamiętać o codziennej modlitwie, chodzić do spowiedzi, brać udział w rekolekcjach i wykonywać szereg innych obowiązków, które nakazane są osobie wierzącej. Przede wszystkim jednak trzeba czynić dobro, pomagać innym ludziom i dbać o swój własny rozwój: duchowy i intelektualny.
Sądzę więc, że należenie do wspólnoty chrześcijańskiej jest zaszczytem i przywilejem oraz przynosi nam wiele korzyści. Po pierwsze nie czujemy się zagubieni w świecie- wiemy, że istnieje Bóg, że w każdej chwili jest przy nas obecny i że wiara w niego pomaga nam w trudnych momentach życia. Oprócz tego dużym oparciem, przynajmniej dla mnie, jest także wspólnota Kościoła, gdzie zawsze mogę znaleźć kogoś, kto mnie wysłucha, udzieli wsparcia, podzieli się dobrym słowem.
Muszę w tym miejscu jeszcze wspomnieć o tych ludziach którzy uważają, że wiara i religia są sprawą głęboko prywatną i powinny być schowane "głęboko w człowieku" lub też takich, którzy wręcz wstydzą się swojej wiary. Moim zdaniem postawa takich ludzi jest pełna fałszu, a ich wiara bardzo powierzchowna. Każdy kto prawdziwie wierzy w Chrystusa swoją wiarę, a także swoją radość i dumę wynikającą z wiary powinien pokazywać całemu światu.