Tebański pałac królewski stał się miejscem tragedii. Prawo ustanowione twardą ręką Kreona, króla Teb, stało się przyczyną łańcucha nieszczęść. Sama siostrzenica Kreona, Antygona, powiesiła się, następnie samobójstwo popełnili syn króla, Hajmon oraz jego żona Eurydyka.

Wszyscy wiedzą o fatum, które ciąży nad rodem Labdakidów. Fakt ten znany jest od dawna. Wypadki losowe, które spotykają jego członków, są właśnie wynikiem przeznaczenia. Nie można go odmienić, choćby nie wiem jak się działo. Można próbować, ale to nic nie zmieni. Co jest komuś przeznaczone, spełni się. Dawna klątwa sprawiła, że Edyp oślepił się i udał na wygnanie, a jego żona i zarazem matka popełnił samobójstwo. Osierocili w ten sposób czwórkę dzieci: Antygonę, Ismenę, Eteoklesa i Polinejkesa. Ich też dotknęła tragedia: bracia chcieli przejąć po ojcu tron, nie mogli się jednak zdecydować, kto z nich zostanie królem. W bratobójczej walce zginęli obaj. Wtedy na tronie zasiadł Kreon, brat Jokasty. Ustalił on, że Polienjkes jest zdrajcą państwa i zakazał grzebać jego ciało pod karą śmierci. Antygona jednak sprzeciwiła się jego rozkazowi i pochowała zwłoki brata, co spowodowało katastrofę opisaną wcześniej. Co było jednak bezpośrednią przyczyną tragedii w królewskim rodzie? Według mnie nadużycie władzy przez Kreona w kwestiach moralnych oraz etycznych. Król ustanowił własne prawo, sprzeczne z odwiecznym prawem boskim. W ten sposób przekroczył swoje uprawnienia. Karą za grzech pychy była dla Kreona śmierć całej rodziny - tak zemściły się Erynie, boginie zemsty. Kreon uważał, że wie wszystko najlepiej i ma prawo wydawać wyroki ważniejsze niż wyroki boskie. Dlatego nie usłuchał swego syna ani nawet ludu, który wyrażał niepokój. Władza stała się dla niego pewnego rodzaju narkotykiem - nie mógł i nie chciał z niej zrezygnować.

Obserwując ciekawy przypadek dziejów tego władcy, możemy zauważyć, że władza nie może być sprawowana przez każdego… Potrzebne są do tego odpowiednie predyspozycje.

Prawo a miłość.

Antygona, jedna z dwóch córek Edypa, sprzeciwiła się rozkazom króla. Spadła więc na nią kara - śmierć. Mogła prosić o ułaskawienie, ale nie zrobiła tego. Musiałaby wówczas przyznać, że nie miała racji. Nie zrobiła tego, ponieważ tak nie uważała. Wykazała swoją silną wolę, której nawet śmierć nie złamie. To, co zrobiła Antygona, przypomina nam, że jako gorliwi obywatele powinniśmy łamać prawa obowiązującego w państwie, w którym żyjemy. Popełniamy wówczas taki sam błąd, jaki popełnia ten, kto władzy nadużywa. Inną sprawą jest moralna racja Antygony… To już każdy z nas powinien sobie sam rozważyć.

Pojawia się tutaj jeszcze jeden temat. Jest nim stałość uczuć, panujących w rodzinie, uczuć, których byle co nie może złamać. Siostra jest gotowa na ogromne poświęcenie dla swojego brata, jest w stanie nawet oddać życie, byle tylko ocalić jego cześć. Tak właśnie postępuje Antygona. Za wszelką cenę postanawia pochować ciało zmarłego brata, chociaż musi złamać zakaz Kreona. Wszystko to z miłości do zmarłego Polinejkesa. Jak mówi: "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić".

Klęski i niepowodzenia wynikiem nieuczciwości.

Przy omawianiu tematu władzy pojawia się również zagadnienie uczciwości ludzkiej. Jako przykład można wykorzystać dwóch braci: Eteokles zdradził Polinejkesa, nie był w stosunku do niego uczciwy. Choć obaj podzielili się władzą, Eteokles tak się nią zachwycił, że postanowił nie oddawać jej bratu. Polinejkes postanowił więc walczyć o swoje prawa i poprosił o pomoc sąsiednie państwo, które pomogło mu napaść na Teby. Obaj zginęli wówczas w bratobójczej walce. Nie pomogło nic. Polinejkes został uznany za zdrajcę i odmówiono mu pochówku, a co za tym idzie wstąpienia do krainy umarłych. Eteokles natomiast został pochowany z wszelkimi honorami. Czy ten osąd był słuszny? Moim zdaniem nie. Jednak jest to tylko moje zdanie, subiektywne. Tak jak zdanie Kreona było subiektywne. Czy więc mógł na jego podstawie ustanowić prawo? Skończyło się to dla niego tragicznie: zmarła cała jego rodzina. Kreon wówczas rezygnuje z władzy i kończy swoje panowanie słowami: "Wszystko mi łamie się w ręku. Los mnie powalił, pełen burz i lęku".

Można zadawać sobie pytanie, co tak naprawdę przyczyniło się do śmierci tych ludzi? Konflikt między prawem boskim i prawem ludzkim, reprezentowany przez Antygonę i Kreona? Czy też może dało o sobie znać fatum, klątwa ciążąca na rodzie Labdakidów? Cóż, najprawdopodobniej odpowiedź jest prosta: oba powody są autentyczne.