III wiek po Chrystusie to czasy kiedy nauki Chrystusowe dotarły już do dalekich okolic położonych wokół Morza Śródziemnego, także do północnej Afryki i na tereny państwa egipskiego. Przyjmowana entuzjastycznie religia chrześcijańska zdołała przekonać do siebie zarówno ludzi prostych jak i tych wykształconych i zapoznanych z innymi obecnymi wówczas systemami religijnymi i filozoficznymi. Wielu spośród nowo ochrzczonych wyznawców w radykalny sposób przyjmowało nauki Chrystusa i pragnęło żyć całkowicie według ideałów Ewangelii, starając się w ten sposób zbliżyć do Boga.

Szczególnie mocno do serca brano sobie nauki Jezusa mówiące o tym, że trzeba całkowicie wyrzec się siebie, porzucić grzech i wszelkie dobra materialne i w taki sposób, troszcząc się jedynie o zbawienie podążać za Chrystusem.

Pragnienia te pragnęli realizować w głębokim odosobnieniu od świata ludzkiego, który ówcześnie propagował zupełnie inne wzorce dobrego życia.

Wielu więc ludzi porzucało swoje domy i rodziny i udawało się na pustynię aby tam, będąc bliżej Boga i bliżej własnych myśli realizować się duchowo: "unikając zgiełku miast, natłoku ludzi i miejskich występków, gdzie powietrze jest czystsze, gdzie niebo jest szerzej otwarte i gdzie Bóg jest bliżej"- jak pisał Orygenes.

Między III a IV wiekiem na pustyniach Synaju i Judzkiej, w dzikich ostępach okolic doliny Nilu, tworzono pierwsze pustelnicze wspólnoty. Liczbę ich mieszkańców historycy oceniają na około kilka do kilkunastu tysięcy. Żyli oni w samotności, jednak mając wokół siebie bardziej doświadczonych "ojców" duchowych (abba), którzy czuwali nad ich rozwojem duchowym.

Jak pokazują biblijne przykłady pustynia od zawsze była miejscem, gdzie można było zbliżyć się do Boga, usłyszeć w ciszy jego przemawiający głos, pokonywać demony i własne słabości. Trwać we wszechogarniającej mocy Boga i poznawać Jego tajemnice.

Pierwsi pustelnicy zwani "ojcami pustyni" żyli według bardzo surowych reguł: mieszkali w skalnych grotach bądź też starych, opuszczonych grobowcach. Budowali też sobie lepianki z kamieni, błota i innych dostępnych materiałów. Anachoreci mieszkali samotnie, cenobici tworzyli wspólnoty, często tez było tak, że jeden "doświadczony" pustelnik brał sobie ucznia, którego przygotowywał i nauczał samotniczego życia. Razem modlili się, recytowali psalmy i Pismo Święte, które w większości znali na pamięć- to była najważniejsza pożywka dla ich ducha. Poza tym ich czas upływał w milczeniu i na wewnętrznej modlitwie płynącej wprost z serca.

Aby zarobić na swoje utrzymanie zajmowali się prostymi, nieskomplikowanymi pracami przy których mogli jednocześnie się modlić, nie zaprzątając zbytnio umysłu wykonywaną czynnością. Często była to praca polegająca na wytwarzaniu plecionych koszy lub lin. To co zarobili na sprzedaży swoich wyrobów przeznaczali na bardzo skromne utrzymanie lub też potrzeby najbliższego Kościoła, jałmużnę dla ubogich.

Ich pożywienie było bardzo ubogie, wielu z nich jadło tylko raz dziennie i to nie do syta. Najczęściej były to warzywa i chleb, popijano to słoną wodą. Byli też tacy, którzy jedli raz na kilka dni, nie zawsze jednak spotykało się to z aprobatą doświadczonych Ojców, którzy wiedzieli, że takie przesadne praktyki są szkodliwe nie tylko dla ciała ale i dla ducha- dlatego w kwestii postów propagowali umiar i nie popadanie w przesadę.

Oprócz postów pustelnicy stosowali wiele różnego rodzaju pokut, często dobierali je w zależności od wad, które odnajdywali w sobie i które chcieli poskromić lub też od cnót, które starali się przez pokutną praktykę uzyskać. Niedoświadczeni i młodzi pustelnicy kierowali się wskazówkami starszych, którzy mieli już wykształconą wrażliwość i otwartość, która pozwalała im kontaktować się z Duchem Świętym. Słuchając swojego abba młody pustelnik ćwiczył się także w niezbędnej w tym trybie życia pokorze i posłuszeństwie- skoro bowiem człowiek jest gotów do posłuszeństwa drugiemu człowiekowi i do całkowitej uległości wobec niego, dopiero wtedy będzie mógł w pełni być posłuszny Bogu. Wtedy też w młodym mnichu zamieszka Duch Święty i będzie mógł już wieść duchowe życie samodzielnie, kierując się własną intuicją tego co słuszne, morze także sam zostać duchowym ojcem, cenionym przez nowicjuszy przewodnikiem duchowym.

Pustelnicy mimo tego, że jednak większość czasu spędzali sami ze sobą i z Bogiem, od czasu do czasu się odwiedzali. Było to korzystne ze względu na to, że mogli w tym czasie dzielić się swoim doświadczeniem, nawzajem radzić się i wspierać, byli więc gościnni i mimo samotniczego trybu życia, a może właśnie dzięki niemu, potrafili docenić korzyści płynące z ludzkiego towarzystwa.

Wielu spośród ojców pustyni, często ludzi prostych i nie zaznajomionych z filozofią, dzięki praktyce i nieustannym modłom stawało się prawdziwymi świętymi, naznaczonymi przez Ducha Świętego i wypełnionymi jego łaską. Pustynia i modlitwa stwarzała ich na nowo- często z ludzi umysłowo ubogich, niewyrobionych (czasem nawet takich, którzy wcześniej popełnili jakieś przestępstwo) stawali się osobami pełnymi pokoju, miłości i wprost anielskości. Ich twarze zmieniały się- widać na nich było wieloletnie wysiłki, wyrzeczenia a jednocześnie jaśniały one blaskiem, jakim mogą lśnić jedynie oblicza ludzi często odwiedzanych przez Boga.

Od czasu do czasu zdarzało się tak, że do pustelni przychodzili pielgrzymi, którzy pragnęli od nich, jako od nawiedzanych przez Boga mędrców, usłyszeć wskazówki co do tego w jaki sposób żyć i jak odnaleźć zbawienie. Zdarzali się też tacy, którzy mieli tak głęboką znajomość natury ludzkiej, że potrafili przez jedno tylko spojrzenie wgłębić się w duszę człowieka i udzielić mu prawdziwie pomocnej odpowiedzi na dręczące go pytania lub troski. Tak więc nie można jednoznacznie stwierdzić, że byli oni osobami, które chowały się przed światem, raczej byli to ludzie, którzy odmieniali w sobie tę doczesną rzeczywistość, a ich modlitwa podtrzymywała istnienie świata.

Najbardziej znanymi spośród mnichów, których imiona przetrwały do dzisiejszych czasów byli: Makary, Arseniusz, Pojmen, Agaton, Sisoes, Pambo, a także wielu innych, których tożsamość zaginęła w mrokach dziejów. Nie można też nie wspomnieć o św. Antoni Wielkim, mnichu żyjącym na przełomie III i IV wieku. Jako jeden z najbardziej znanych mędrców nie mógł on jednak prowadzić tak ściśle pustelniczego życia- z wielu stron świata przybywali do niego uczniowie jak tez i zwykli ludzie, którzy chcieli kształcić się w sprawach duchowych.

Z upływem czasu i rozrostem ruchu pustelniczego, wspólnoty powiększały się. Pojawiła się potrzeba skodyfikowania reguł wedle których żyli co było potrzebne do ustalenia ram określających wspólnotowe życie. W ten sposób powstały reguły życia mniszego, które później legły u podstaw dzisiejszych zakonów. Jeden z uczniów św. Antoniego - Ammun założył osiedle mnichów na Pustyni Libijskiej, nosiło ono nazwę Nitria. Później tego rodzaju osiedla powstawały też w Sketis i Keliach. Pustelnicy żyli tam w małych grupach - eremach, na które składało się kilku uczniów i mistrz. Eremy były oddalone od siebie zazwyczaj o kilka kilometrów. Na wywodzących się właśnie od ojców pustyni modelach życia ascetycznego opierał się święty Benedykt, kiedy tworzył zręby zachodniego życia klasztornego.

Obecnie jednymi z pozostałości po pustynnych mnichach są pisma takie jak "Gerontiko"- czyli Księga Starców. Zawiera ona krótkie objaśnienia słów pustelników. Są to tak "rematy", czyli krótkie sentencje, zawierające ogólne refleksje lub też nauki lub konkretne rady, mające pomóc człowiekowi, który poszukuje Boga. Zawierają one świadectwa żywe wiary oraz mądrość, która jest efektem wielu lat modlitw i skupienia na Bogu. Zaskakują także głęboką znajomością psychiki człowieka, jego ograniczeń i potrzeb.

Tak zwane Apoftegmaty Ojców Pustyni pojawiły się jako naturalna konsekwencja ruchu pustelniczego. Formalnie są to krótkie wypowiedzi mnichów egipskich dotyczące ich pustelniczego życia, ascezy i spraw duchowych. Są wśród nich opisy cudów, anegdoty, przypowieści i inne.

W swojej treści opowiadają nam o kilku ważnych sprawach, przede wszystkim o tym, że każdy jest odpowiedzialny za drugiego człowieka- w sposób fizyczny, ale także w sposób duchowy, to co mówimy i to co robimy ma być dobre dla drugiego człowieka.

Nie zawsze niestety człowiek potrafi to realizować, słowa świętego Pawła: "Jeden drugiego brzemiona noście" pozostają nadal niedoścignionym ideałem.

Teksty Ojców Pustyni zwracają także naszą uwagę na fakt wymienności pokoleń i konieczności zawiązywania między nimi współpracy- starsi powinni pomagać młodym swoim doświadczeniem i mądrością. Jednocześnie młodsi zobowiązani są po wszelkie pomocy wobec starszych, gdy ci nie będą już w stanie radzić sobie samodzielnie z trudami życia.

Apoftegmaty tak inne od naszych codziennych rozmów ukazują niechlubną prawdę- współczesny człowiek bardzo rzadko mówi o Bogu i o sprawach duchowych, w rozmowie raczej skupia się na problemach dnia codziennego. Zazwyczaj też nie podchodzimy z szacunkiem do wypowiadanych słów- szafujemy słowami, a przecież to także one (poprzez modlitwę i medytację) prowadzą nas do Boga. Trzeba jednak uważać, by same słowa nie przesłoniły nam Boga- i znów pomocny jest tu przykład Ojców Pustyni, którzy mówili niewiele, ważyli słowa, mając świadomość jak wielką są wartością i jak duża odpowiedzialność spoczywa na tym kto je wypowiada.

Kiedy czytamy apoftegmaty pustynnych mnichów niejednokrotnie możemy zachwycić się głęboko mądrością jaką posiadali ci na ogół prości ludzie.

Oto przykłady tych opowieści.

Jeden z braci przywędrował do miejscowości Sketis, aby móc zobaczyć się ze słynnym abba Arseniuszem. Znalazłszy kościół porosił miejscowych duchownych, żeby jak najprędzej go do niego zaprowadzili; ci najpierw zaoferowali mu jedzenie i odpoczynek, później zaś obiecali zaprowadzić go do abba. On jednak upierał się przy swoim i mówił: "póki go nie zobaczę nie będę nic jadł". Wtedy duchowni ustąpili i zaprowadzili go do celi Arseniusza, razem weszli do środka, przywitali mędrca, po czym zapanowało milczenie- starzec nie odzywał się ani słowem. Po jakimś czasie przewodnik młodego brata postanowił wrócić do Kościoła, przybysz skrępowany obecnością starca także zdecydował się opuścić celę.

Po jakimś czasie poprosił swojego przewodnika, aby ten zaprowadził go do abba Mojżesza, który w przeszłości parał się zbójectwem. Poszli więc do niego, z radością się przywitali, starzec przyjął ich serdecznie, zadowoleni wrócili do kościoła.

Wtedy przewodnik zapytał gościa: ""Oto cię zaprowadziłem do cudzoziemca i do Egipcjanina: który z nich bardziej ci się podobał?", na co ten odparł, że bardziej przypadł mu do gustu Egipcjanin.

Zastanawiano się później nad wyjaśnieniem tej historii, pewien starzec tak modlił się do Boga: "Panie wyjaśnij mi tę sprawę! Jeden dla Twego imienia unika ludzi, a drugi dla Twego imienia przyjmuje ich z otwartymi ramionami!" W odpowiedzi zobaczył dwie łodzie płynące rzeką, na jednej siedział abba Arseniusz, a na drugiej abba Mojżesz. Nad Arseniuszem w milczeniu wznosił się Duch Boży, a w górze nad Mojżeszem znajdowały się anioły, którzy częstowali go wypiekami z miodem.

Wiele spośród apoftegmatów mówi o ogromnej wadze samotności i skupienia- abba Nil powiadał, że mnich przebywający w samotności jest niewzruszony i żaden z pocisków nieprzyjaciela nie jest w stanie wyrządzić mu krzywdy; a ten, który znajduje się w tłumie jest doświadczany ranami.

O konieczności przebywania w odosobnieniu dowiadujemy się tez od abba Arseniusza. Ten mnich sam sobie powiadał: "Arseniuszu, uciekaj od ludzi, a będziesz zbawiony".

Pewnego razu zgłosił się do niego jeden z młodych braci i opowiedział mu o swoich problemach- był nękany przez myśli, w których jakiś głos mówił mu, że powinien porzucić posty i medytacje i zabrać się do rzetelniejszej pracy np. pomocy chorym, bo przecież i w ten sposób można służyć Bogu. Arseniusz widząc w tych głosach działanie mocy nieczystych tak mu odpowiedział: "Wracaj i jedz, pij, żadnej pracy nie wykonuj- tylko się z celi nie oddalaj". W ten sposób dał mu do zrozumienia, że bycie mnichem to największe dobro i największa doskonałość.