Trzech mędrców ze wschodu wracających z Betlejem, gdzie ujrzeli nowonarodzonego Syna Bożego opanowała niewypowiedziana radość. Wszyscy czuli ogarniające ich szczęście. Każdemu spotkanemu człowiekowi na swoje drodze oznajmiali, że Zbawiciel ludzkich serc się narodził. Z całej tej radości nie dostrzegli zniknięcia jednego mędrca. I w tym radosnym nastroju podążali do swojego domu. Tymczasem jeden z zagubionych króli o nazwie Północy chodził po zbożu. Wysokość zboża nie pozwalała mu wyjść z niego i znaleźć odpowiedniej ścieżki. Prosił Boga o pomoc w wyprowadzeniu go. Po chwili ujrzał niewielką strzechę symbolizującą królewską chatę. Postanowił do niej wejść. Poczym przywitał się donośnym głosem Królu Bracie właśnie wracam z Betlejem. Bławatny rosnące na Twoim polu zawiodły mnie, aż tutaj. Lech odrzekł mu na to, aby został z nim. Zaproponował mu również część swoich ziem jednak ten odmówił ich przyjęcia. Skorzystał z jego zaproszenia i został z nim do śmierci. W dowód swojej przyjaźni Lech oddał przybyszowi swoją koronę. Tak właśnie jest baśń o początkach Polskiej korony.
Koronę tą może nosić ją człowiek dobry oraz sprawiedliwy. Odznaczający się męstwem i odwagą, który w razie zagrożenia stanie na czele wojsk i z całych sił będzie walczył o swoje ukochane ziemie. Będzie on rządzić roztropnie, a na względzie musi mieć dobro własnej ojczyzny a nie swoje. Człowiek ten musi budzić zaufanie swojego narodu.