Poczucie zniechęcenia, widzenie wszystkiego w czarnych kolorach. Kolejny dzień staje się nie lada wyzwaniem. Najchętniej w ogóle nie wstawałoby się z łóżka. Na myśl o tym, że znowu trzeba iść do szkoły pojawia się strach. W głowie kołaczą się myśli , że nic nie jestem wart, z niczym sobie nie radzę. Nikogo nie mam ochoty widzieć. Trudno jest podjąć najprostsze działania. To obrazek z życia osiemnastoletniej Ani. To także obrazek z życia siedemnastoletniego Piotrka. I wielu innych nastoletnich pacjentów ośrodka neuropsychiatrii mieszczącego się w podwarszawskiej miejscowości Zagórze.
Stojący u progu dorosłości współcześni nastolatkowie dużo częściej niż zdarzało się to we wcześniejszych pokoleniach borykają się z problemem depresji.
Jak wynika z badań przeprowadzonych w okresie od 1981 do 1985 roku przez znanego psychiatrę profesora Jacka Bombę (znawcę problematyki depresji młodzieńczej) około dwudziestu procent nastolatków cierpi na depresję. Mówiąc bardziej obrazowo depresja dotyka co piątego nastolatka.
Również niepokojące wyniki uzyskano w badaniach przeprowadzonych przez profesor Hannę Jaklewicz. Stwierdzono, że zaburzenia depresyjne dotyczą pięćdziesięciu procent szesnasto i siedemnastolatków uczących się w szkołach typu licealnego oraz sześćdziesięciu pięciu procent szesnasto i siedemnastoletnich uczniów szkół zawodowych.
Co czwarty z nastolatków cierpiących na zaburzenia depresyjne kwalifikował się do leczenia.
Kiedy fundacja ITAKA rozpoczęła akcję "Lecz depresje" i uruchomiła informacyjną linię telefoniczną (przy której dyżurowali lekarze) zainteresowanie problematyką było tak duże, że nie sposób było się dodzwonić. Przeprowadzano około 40 - 60 rozmów dziennie.
Depresja staje się coraz częściej spotykanym zjawiskiem. Generalnie twierdzi się, że jest chorobą krajów bogatych - dotyka ona około 10 procent tamtejszej populacji. W Polsce sytuacja zaczyna wyglądać podobnie.
W przypadku depresji nastolatków rodzice niejednokrotnie nie zdają sobie sprawy, że dotykający ich dzieci paraliż woli, niechęć do działania nie jest przejawem lenistwa a czymś znacznie poważniejszym: jednym z objawów depresji.
Coraz częściej młodzi ludzie którzy nie dają sobie rady z wymogami współczesnego społeczeństwa, którzy nie potrafią sprostać oczekiwaniom jakie niesie ze sobą współczesna kultura - popadają w depresję. Powszechnie lansowany model współczesnego człowieka kładzie nacisk na sukces (rozumiany jako bogactwo i wysoka pozycja społeczna) oraz na odpowiedni wygląd. Ci którzy czują, że nie są w stanie sprostać tym wymaganiom zaczynają popadać w stany depresyjne.
Profesor Jacek Bomba zauważa, że każdy człowiek w wieku nastoletnim, między 13 a 16 rokiem życia przechodzi etap depresji młodzieńczej. Jest to okres dużych zmian i trudnych wyborów w życiu młodego człowieka: przemianie ulegają relacje społeczne z najbliższymi, następuje znaczne uniezależnianie się od rodziców oraz podejmowanie decyzji związanych z przyszłą karierą zawodową. Jeśli młody człowiek znajdzie wsparcie w rodzinie czy innych bliskich osobach to poradzi sobie z tymi problemami. Jednak brak takiego wsparcia może spowodować, że młodzieńcze niepokoje przeobrażą się w głębokie lęki, zaburzenia.
Okres największych przemian społeczno - gospodarczych w Polsce to równocześnie okres dzieciństwa współczesnych nastolatków. Stanowią oni pierwsze pokolenie epoki polskiego kapitalizmu, pokolenie wychowane w epoce przełomu przez ludzi którzy musieli przystosować się do nowych warunków. Co ciekawe na depresję najbardziej narażeni są ci nastolatkowie których rodzice nie potrafili sprostać nowym wymaganiom i którzy powiększyli grono osób bezrobotnych oraz ci nastolatkowie których rodzice zrobili kariery. W obu tych sytuacjach dzieci w jakiś sposób ucierpiały. Jednakże trudno za taką sytuacje winić rodziców - sami wówczas byli zagubieni i musieli się uporać z nowymi wymogami rzeczywistości. Jednak faktem jest że jeśli na etapie wczesnego dzieciństwa dziecku nie da się poczucia bezpieczeństwa trudno jest mu później poradzić sobie z wymogami świata zewnętrznego . Szczególnie gdy świat ten wymaga bycia najlepszym, robienia kariery, ciągłego konkurowania. Do tego jeszcze należy odpowiednio wyglądać.
Czasami dodatkowym obciążeniem dla dziecka są duże względem niego ambicje rodziców. Rodzice oczekują, że ich dziecko będzie osiągać najlepsze wyniki, że w przyszłości zrobi karierę i odniesie sukces. Często nastolatkowie słyszą wyrzuty : "Czemu X dostał piątkę a ty czwórkę?" Niejednokrotnie porażki których doświadczają młodzi ludzie są przez nich wyolbrzymiane i generalizowane. Jeśli nastolatek nie otrzyma promocji do następnej klasy robi sobie wyrzuty, że zawiódł rodziców, że nie dostanie się na studia i że w ogóle do niczego się nie nadaje.
Zbyt wysokie oczekiwania, zbyt duża presja otoczenia powodują, że nastolatki nie radzą sobie ze swoimi problemami. Niejednokrotnie pozbawione wsparcia najbliższych szamocą się ze swoimi lękami i problemami.
Profesor Hanna Jaklewicz zauważa, że współcześni nastolatkowie w ogóle nie przypominają "młodych wilków" wczesnej doby polskiego kapitalizmu. O ile we wczesnym okresie kapitalizm był spostrzegany przede wszystkim jako szansa o tyle dziś wizerunek kapitalizmu jest bardziej ambiwalentny: z jednej strony jesteśmy świadkami błyskotliwych karier z drugiej zaś obserwujemy rosnące bezrobocie i ubożenie znacznej części społeczeństwa. Obecnie młodzież boi się, że znajdzie się po stronie tych którym się nie udało.
W obrazie emocjonalnym współczesnych nastolatków występuje nie tylko charakterystyczna dla tego okresu płaczliwość, wahania nastrojów czy myśli samobójcze ale także lęk. Współcześni nastolatkowie przede wszystkim się boją.
Nie są w stanie sprecyzować co wywołuje w nich lęk. Czasami bywa tak, że w życiu młodego człowieka nie zdarzyło się nic dramatycznego, w miarę dobrze układało mu się w szkole i w życiu rodzinnym i w pewnym momencie zaczyna coraz częściej odczuwać lęk.
Często rodzice nie zauważają, że z ich dziećmi dzieje się coś złego, dzieci z kolei nie zwierzają się ze swoich emocjonalnych problemów. Problemy zaczynają odbijać się na ocenach - rodzice narzekaniem, krzykami starają się wymusić na dziecku poprawę stopni. Nie zdają sobie sprawy, że brak motywacji nie wynika z lenistwa a z problemów emocjonalnych. Często również w szkole nie zauważa się że uczeń ma jakieś problemy ze sobą . Depresyjne dziecko jest z reguły w szkole spokojne, nie rzuca się w oczy nie przejawia zachowań agresywnych. Kiedy dziecko zacznie już leczyć się psychiatrycznie bardzo często nie jest mile widziane w szkole. Dzieci takie są uważane za nieprzewidywalne, nauczyciele nie wiedzą jak z nimi postępować.
Na przebieg depresji u nastolatków wpływ mają również społecznie wyznaczone wzorce zachowań. Powodują one, że nastoletni chłopcy gorzej znoszą depresję niż dziewczęta. Dziewczynki mają większe przyzwolenie społeczne na okazywanie słabości czy emocji- częściej zatem rozmawiają o swoich problemach z nauczycielkami czy pedagogiem szkolnym. Chłopcy z koli nie bardzo potrafią rozmawiać o swoich emocjach, są bardziej zamknięci w sobie. Chłopcom nie wypada okazywać słabości, tego że z czym sobie nie radzą.
Dodatkowo wizyta u psychiatry jest dla nastolatków czymś bardzo wstydliwym, czymś na co bardzo trudno jest się zdobyć.
Także rodzice dziecka u którego zdiagnozowano depresję doświadczają trudnych emocji. Pojawia się u nich wstyd, zdziwienie niejednokrotnie również lęk. Zadają sobie pytanie dlaczego właśnie w ich rodzinie to się zdarzyło. Poszukują winy w sobie. Robią sobie wyrzuty ,że nieodpowiednio się zachowywali wobec dzieci, że nie radzili sobie z problemami wychowawczymi. Poczucie bezradności i niemocy często powoduje, że jedynym sposobem komunikacji staje się krzyk. Często rodzice nie rozumieją tego co się dzieje z ich dzieckiem. Do głowy im nie przychodzi, że problemy z którymi dziecko się boryka mogą być związane z depresją.
Kiedy już dotrze do nich świadomość tego , że dziecko cierpi na depresje naturalną reakcja jest zadawanie sobie pytania jak to się stało i w konsekwencji poszukiwanie błędów jakie popełnili.
Jednakże jak w przypadku każdej innej choroby tak i w przypadku depresji należy wyraźnie powiedzieć - depresja nie jest karą depresja jest chorobą. Nie ma winnych.
Dla rodziców dobrą terapią staje się wspólne zwalczanie choroby dziecka. Wiele się w trakcie takiej walki uczą - uczą się o sobie i o swoim dziecku. Zauważają, że istotne jest słuchanie, nie tylko mówienie. Towarzyszenie dziecku w jego sprawach ale nie ciągłe ingerowanie. Liczenie się ze zdaniem i wyborami nastolatka. Przytulanie i wspieranie.
Rodzice chorego dziecka nie powinni skupiać się na tym dlaczego i skąd to się wzięło a raczej na tym jak pomóc dziecku przejść przez ten trudny okres. Dziecko powinno przede wszystkim poczuć że ma w kimś oparcie, że nawet jeśli nie jest doskonałe, nie daje sobie rady ze swoim życiem to, że jest ktoś na kogo pomoc może liczyć i na kim może się wesprzeć.