Tworzone w wieloletnim procesie przez Johana Wolfganga Goethego przedsięwzięcie związane z pragnieniem opracowania teorii barw z dzisiejszego punktu widzenia wydać może się w pewnej mierze dziwaczne. Pokazuje jednak równocześnie, z jak interesującym, wielkim, trudnym zarazem problemem genialny syn narodu niemieckiego musiał się zmierzyć.
Goethe pragnął odnaleźć prawa, jakie rządzą światem barw, jednakże wydaje się, że w pewien sposób nie dbał o pojęciową spójność oraz ład swoich analiz. Goethe poruszał problematykę praw, które łączą percepcję oraz percypowane przedmioty, natomiast rozważanie jego nie mówią wiele o tym , w jaki sposób właściwie dochodzi do spostrzegania barw.
Jest trochę tak, jakby dal Goethego cała kwestia związków łączących barwy i przedmioty była czym zewnętrznym, ustanowionym poprzez specjalną kategorię praw.
Według współczesnej nomenklatury trudno byłoby określić tezy Goethego mianem czy to fenomenologicznych, czy to fizjologicznych, fizycznych czy wreszcie psychologicznych. Przyjrzyjmy się dajmy na to takiej oto uwadze z dzieła Goethego o barwach:
"I tak zgodne jest z naszym doświadczeniem, iż barwa żółta sprawia wrażenie ciepła i przytulności. Stąd też w malarstwie przypada jej znaczny udział w partiach oświetlonych, oddziałujących" (Farbenlehre 768, 1981, s. 296).
W tymże jedynym, nieco rozwiniętym krótkim nader fragmencie dochodzi do sformułowania prawidłowości o psychicznej (skoro coś sprawia w nas jakieś uczucie), tezą na temat przedmiotów (oświetlone sceny cechować mają się znacznym udziałem żółcieni) wreszcie z tezą na temat reprezentacji malarskiej (oświetlone sceny są ukazywane w owej sztuce wraz z widocznym udziałem omawianej barwy).
Osobliwsza - w jeszcze większym stopniu zdaje się być uwaga zapisana jako 798:
"Purpurowe szkło ukazuje oświetlony krajobraz w świetle przerażającym. W barwy tej tonacji spowite musiałoby być niebo i ziemia w dniu Sądu Ostatecznego." (tamże, s. 303).
Prawa, które stosują się barw w świetle rozważań podjętych przez Goethego miałyby jakoby rozciągać się rozciągają na całokształt kategorii rzeczywistości. Wydają się one spajać barwy ze stanami emocjonalnymi, bytami o charakterze intencjonalnym (reprezentacje), wreszcie zaś z przedmiotami samymi (tak realnymi, jak i będącymi przedmiotami wyobrażonymi, czy też pozostającymi w sferze możliwości empirycznie niesprawdzalnych (jak choćby owa krwista, ewokująca wrażenia horroru barwa nieba, którą miałoby ono nabrać w Sądnym dniu).
Jeśli w naszych rozważaniach na temat natury barw przypominać warto teorię Goethego, to niewątpliwie dlatego, by uświadomić sobie - właśnie na przykładzie "Farbenlehre" - z jaką, nader skomplikowaną problematyką mamy w tego rodzaju analizach do czynienia. Zamiary podjęte przez wielkiego Niemca spajały z sobą szereg perspektyw, spośród których najbardziej stosunkowo klarowną oraz zasługującą na kontynuację w dalszych rozważaniach w omawianym temacie jest spojrzenie fenomenologiczne. Uwypukla się owo spojrzenie w takich oto, następujących partiach tekstu:
"Ujrzawszy barwę, oko natychmiast zostaje wprowadzone w stan aktywności i zgodnie ze swoją naturą od razu, w tym samym stopniu nieświadome co i w sposób konieczny, wytwarza inną barwę, która łącznie z poprzednią obejmuje całość pierścienia barw. Jedna barwa wyzwala w oku przez specyficzne doznanie dążenie do ogólności (...) Aby dostrzec ową totalność, aby samemu zaspokoić to pragnienie, oko szuka wokół każdej barwnej przestrzeniu pola bezbarwnego, by na nim wytworzyć pożądaną barwę dopełniająca" (tamże, s. 305).
Niekoniecznie musimy w bardziej wiążący sposób sugerować się dokładnym brzmieniem owych fragmentów, a więc sformułowaniami na temat "szukającego oka" (co w zasadzie mogłoby nam przywodzić na myśl jakieś hipotezy z zakresu fizjologii). Właściwie chodzi w owych sformułowaniach związki o charakterze idealnym oraz fenomenalnym, które zachodzą w obszarze pola wizualnej świadomości, będąc podobnymi do tych opisywanych przez Husserla.
Należy co prawda zaznaczyć tutaj, iż to fenomenologiczny aspekt przemyśleń Goethego podważony został przez Ludwiga Wittgensteina w rzuconych na papier luźnych notatkach, które potem wydane zostały pod tytułem "Uwag o kolorach". Dysonans pomiędzy podejściami do kolorów, fenomenologicznym oraz logicznym, jakie zarysowane zostało przez Ludwiga Wittgensteina na kartach jego "Traktatu logiczno filozoficznego" dobitnie uświadamia nam kwestie, z jakimi borykać musi się refleksja, aspirująca do miana poważnej teorii barw.