Zbigniew Herbert w swoich wierszach często pisze o wielkich wydarzeniach, które miały miejsce w przeszłości. Sięga do mitycznych opowieści, bo właśnie w nich widzi prawdę o ludziach. Zawsze to interesowało poetę. Zobaczmy czego dotyczy "Powrót prokonsula"?

Dowiadujemy się, że urzędnik starożytnego państwa, prawdopodobnie Rzymu, postanawia wrócić na dwór. Tam panują nie najlepsze warunki do życia. Na "dworze cesarza" nie ma poczucia bezpieczeństwa i ciągle trzeba się liczyć z niespodziankami. Co więcej, także zasady tam panujące są niezgodne z tym, do czego był przyzwyczajony konsul. Także relacje między nim i ludźmi z najbliższego otoczenia cesarza mogą się różnie układać. Prokonsul ma świadomość, jakie trudności napotka po drodze. Właściwie nie ma dobrych powodów do powrotu. Dlaczego jednak chce wrócić?

Mieszkał dotychczas w uroczym miejscu na odległej prowincji. Tam uciekł z dworu lub też dobrowolnie zdecydował się na takie oddalenie od centrum wydarzeń. Właściwie do nowego życia zdążył się przyzwyczaić i teraz czuje się tam doskonale. Właściwie niczego mu nie brakuje, żyje dostatnie i spokojnie. Nikt go szczególnie nie niepokoi. Wokół rozciąga się piękny krajobraz, ma okazję, by upajać się uroczymi widokami. Sam wyznaje:

"mógłbym pozostać tutaj w odległej prowincji

pod pełnymi słodyczy liśćmi sykomoru"

Pomimo, że niczego mu nie brakuje i właściwie żyje niczym w rajskim ogrodzie, czy mitologicznej arkadii, to chce to wszystko porzucić i wybrać niepewny los w otoczeniu władcy. Mógłby tu pozostać do kresu swych dni i cieszyć się harmonijnym życiem. Jednak ten scenariusz nie jest dla niego do przyjęcia. Ma inne plany i chce je zrealizować, nawet wtedy, gdy rozum mu podpowiada, że wybiera ryzykowną drogę. Czuje się samotny, wyobcowany na prowincji. Przecież on dorastał w pałacu cesarza i z pewnością właśnie tam zostawił wielu swoich przyjaciół. Co więcej urok prowincji już go nie nęci, bo już przez dłuższy czas tu przebywał i nawet z pięknem zdążył się znudzić. Są jeszcze ważniejsze powody:

"nie mogę żyć wśród winnic wszystko tu nie moje

drzewa są bez korzeni domy bez fundamentów deszcz szklany kwiaty

pachną woskiem"

Nie czuje się emocjonalnie związany z tym światem. Chociaż on jest piękny, to nie należy do niego. Serce pozostawił gdzieś indziej i teraz chce tam wrócić. Pokochał inne pejzaże i tęskni za zapachem innych kwiatów. W ojczyźnie pozostawił wszystko, co kocha i co ma dla niego jakąkolwiek wartość.

Jednak z góry zakłada, że nie podporządkuje się systemowi, który tam panuje. Nie pozwoli sobie narzucić poglądów. Z takim podejściem będzie ciągle w niebezpieczeństwie, dlatego musi uważać, aby nie zdradzić swoich prawdziwych intencji. Gdyby otwarcie zaprezentował swoje stanowisko, to musiałby się liczyć z bolesnymi konsekwencjami. Woli więc zachowywać się dwulicowo i zachować sferę prywatności, do której nikt nie będzie miał dostępu. Nie będzie popierał odmiennych zasad. Całą swoją energię poświeci na zachowanie neutralności. Jeśli to mu się uda, to będzie mógł wieść spokojny żywot.

"gdy wrócę nie mam zamiaru zasługiwać się

będę bił brawo odmierzoną porcją

uśmiechał się na uncje marszczył brwi dyskretnie

nie dadzą mi za to złotego łańcucha"

To najlepszy sposób, aby ułożyć sobie życie na nowo. Trzeba przede wszystkim nauczyć się panowania nad mimiką i ostrożnie pokazywać gesty. Tylko wtedy nikt się nie zorientuje, jak jest prawda.

Z tego wynika jasno, że to nie gwałtowny, nieprzemyślany pomysł, ale plan bardzo rozważny i mądry. Wiele rzeczy został wziętych pod uwagę i na różne ewentualności prokonsul chce się przygotować. Planuje krok za krokiem i rozsądnie podchodzi do wielu spraw. Nie chce zanadto się spieszyć, by nie stracić swej szansy. Uczy się skrywania swoich emocji, bo właśnie tej umiejętności będzie w pierwszej kolejności potrzebował na dworze. Przygotowuje się nawet psychicznie na oczekiwane spotkanie z dowódcą gwardii. Bierze przy tym pod uwagę ewentualne zmiany w swoim stylu życiu. Jego uległość będzie miała pewne granice i ich nie będzie przekraczał. Jeśli zaistnieje taka potrzeba, to otwarcie sprzeciwi się nawet samemu cesarzowi:

"jednego jestem pewien wina z nim pić nie będę

kiedy zbliży swój kubek spuszczę oczy

i będę udawał że z zębów wyciągam resztki jedzenia"

Prokonsul wychodzi z założenia, że cesarz jest wyłącznie człowiekiem i nie ma nadludzkich mocy. Można więc mu się przeciwstawić. Jakiś lęk przed władcą oczywiście pozostał, ale można nad nim zapanować. W ten sposób ewoluuje stosunek prokonsula do swojego. Ponieważ dobrze poznał ówczesny system, więc ma nadzieję, ze już nic go nie zaskoczy:

"cesarz zresztą lubi odwagę cywilną

do pewnych granic do pewnych rozsądnych granic

to w gruncie rzeczy człowiek tak jak wszyscy

i już bardzo zmęczony sztuczkami z trucizną"

Jeśli zwróci się uwagę na kreację "ja" lirycznego, można mówić, że analizowany wiersz Herberta należy do liryki osobistej, w której wprost ujawniane są uczucia i doznania. Wtedy można dokonać pewnego utożsamienia autora z podmiotem lirycznym. Wtedy się okaże, że przemyślenia prokonsula stanowią rodzaj osobistej refleksji Herberta. Wiersz powstał na przełomie lat 50-tych i 60-tych, kiedy pisarz podróżował po całej Europie. Wtedy decyzję prokonsula o powrocie na dwór można wiązać z powrotem Herbert do kraju. W Polsce panuje ustrój komunistyczny, który nie odpowiadał poecie do tego stopnia, że uczestniczył w działalności NSZZ "Solidarność". Jednak ten fakt nie powstrzymuje pisarza przed powrotem do ojczyzny. Pragnie ponownie sprawdzić, czy uda mu się funkcjonować w tym kraju. Był przecież częścią narodu i nie chciał się od niego odcinać. Co więcej w pierwszej połowie 1981 roku Herbert wrócił i stał się etycznym oparciem dla wszystkich ludzi zaangażowanych w działalność opozycją.