Zastanówmy się przez chwilę nad prawdą absolutną, narzucaną przez innych - czy jej potrzebujemy? Można powiedzieć, że nie. Z drugiej strony, to właśnie narzucanie prawdy posuwało historię świata, cywilizację do przodu. A co z prawdą, którą sami sobie wybieramy? Z całą pewnością jej potrzebujemy. Gdyby było inaczej, w samej Polsce byłoby blisko 50 milionów polityków, a co dopiero na całym świecie…

Czym jest prawda? Ludzie cały czas tworzą nowe prawdy, które podważają prawdy dawne. Przedtem ludzie wierzyli, ze Ziemia jest płaska jak naleśnik, a Słońce jest bogiem w złotym rydwanie krążącym wokół niej. Wraz z postępem żeglugi i kartografii ludzie zrozumieli, jak bardzo się mylili. Krzysztof Kolumb do dzisiaj jest symbolem odkrywcy, kogoś, kto jako pierwszy postawił stopę na zupełnie nowym lądzie. W dwudziestym wieku jego mit został odświeżony przez Neila Armstronga, Amerykanina, który jako pierwszy postawił stopę na księżycu. Kolejnym odkrywcą jest Stephen Hawking, który zatrząsł ludzkim pojmowaniem czasu. Czy czas płynie nieubłaganie i jednokierunkowo, czy też może jest elastyczny?

Jedna z najbardziej poruszających historii o kłamstwie, które było prawdą dotyczy doktora Janusza Korczaka. Ten wspaniały człowiek wiedział, że gromadka sierot, którymi się opiekował jest skazana na śmierć. Nie chciał jednak straszyć dzieci, nie chciał dolewać goryczy do ostatnich chwil ich krótkiego i smutnego życia. Z beztroskim uśmiechem powiedział im, że idą na niedzielny spacer. Dzieci uwierzyły ukochanemu opiekunowi, przynajmniej część z nich nie zorientowała się zapewne, że właśnie umierają. Ktoś mógłby powiedzieć, że doktor w oczywisty i bezczelny sposób skłamał, a kłamstwo jest samo w sobie złe. Moim zdaniem jednak należy się zastanowić nad motywem. Korczak nie okłamał dzieci z czystej złośliwości lub dla własnej korzyści, a dlatego, że jego zdaniem rzeczywistość była zbyt okrutna. Wolał stworzyć iluzję. Według mnie podjął właściwą decyzję.

Opisana powyżej sytuacja jest dramatyczna, a historia - patetyczna (choć piękna). Jednak również w życiu codziennym zdarzają się sytuacje, gdy nie wierzymy własnym oczom i uznajemy za prawdę to, co w oczywisty sposób nią nie jest. Wyobraźmy sobie osła, dorodne piękne zwierzę stojące na środku korytarza szkolnego. Każdy uczeń natychmiast wie, z jakim gatunkiem ma do czynienia. Podchodzi jednak nauczyciel i poważnym tonem mówi wszystkim, że oto mają przed sobą czystej krwi rumaka. Idę o zakład, że większość uczniów uwierzyłaby mu. Niestety, szkoła jako ustrój ciągle bliższa jest monarchii niż demokracji.

Prawda jest też tematem "Matrixa", jednego z moich ulubionych filmów. Rzeczywistość pokazana w filmie - i bardzo podobna do naszej - okazuje się kłamstwem, ułudą, sztucznym obrazem stworzonym przez inteligentne maszyny by oszukać ludzi. Z jednej strony świat Matrixa jest prawdziwy, bo wierzą w niego miliony ludzi. Z drugiej - jest fikcją. Bohater, Neo, ma w sobie wystarczająco dużo odwagi, by odrzucić piękną ułudę i znaleźć się w prawdziwym, szarym i brudnym świecie. Jak ja bym zareagował, co bym wybrał? Czy zdołałbym odrzucić wszystko, co mi wpajano od dzieciństwa, religię i przekonania, zrezygnować z wygodnego stylu życia po to tylko, żeby poznać prawdę? Każdy z nas może sobie zadać to pytanie.

Jak widać, prawda w swoim najbardziej precyzyjnym, naukowym wydaniu jest pojęciem co najmniej kontrowersyjnym. Istnieje jednak również prawda o innym charakterze, prawda duchowa, mistyczna. Zawsze przemawiały do mojej wyobraźni obrazy pierwszych chrześcijan, ginących męczeńską śmiercią za swoją wiarę. Nawet jeśli to, w co wierzyli, nie było prawdą, to czy się nią choć odrobinę nie stało dzięki ich poświęceniu? Jeśli już o chrześcijanach mowa, warto przenieść się o kilkanaście stuleci później, kiedy Krzyżacy walkę o wiarę traktowali raczej jako okazję do popisania się swoją militarną siłą. Narzucali oni poganom prawdę chrześcijańską jako prawdę absolutną, ale czy sami naprawdę w nią wierzyli?

Filozofowie, poeci, a także zwykli ludzie od stuleci spierają się o definicję słowa "prawda". Co jest prawdą - zgodność z rzeczywistością, a może brak kłamstwa? Czy aksjomat jest nieomylny? Skąd pewność, że to, co dla nas jest prawdą absolutną, za jakiś czas nie zostanie uznane za bzdurę, jak stało się ze średniowiecznymi dogmatami? Co jest prawdą absolutną - prawda narzucona, a może ta, w którą wierzymy, bo chcemy wierzyć? Teza "Prawda jest dobra na wszystko" nie jest tak prosta, jak się z pozoru wydaje.