Żydzi zawsze byli szczególną grupą ludzi. Od czasów rzymskich charakterystyczne były ich przywiązanie do religii oraz izolowanie się od reszty społeczeństwa. W czasach chrześcijaństwa dobrowolnie wybierali izolacje w żydowskich dzielnicach zwanych gettami (tak, negatywne znaczenie tego słowa przyniosła dopiero II Wojna Światowa!). Nie mieli pełnych praw obywatelskich, ale i nie tyczyły się ich niektóre chrześcijańskie zasady (na przykład zakaz pożyczania na procent, tak zwanej "lichwy"). I to nie w czasie wojny nastąpił pierwszy holocaust - pogromy żydowskie zdarzały się już wcześniej.

Na ziemiach polskich konflikt pomiędzy Polakami a Żydami zaczął nasilać się około polowy XIX wieku. W całej Europie powstawały wówczas antyżydowskie bojówki, które regularnie atakowały żydów i niszczyły ich warsztaty pracy oraz domy. Stereotyp Żyda, którym tak skutecznie operowali naziści pojawił się dopiero po I Wojnie Światowej. Przedstawiał Żyda jako lichwiarza i pasożyta, tchórza i spryciarza oraz najczęściej komunistę. Niemiecki narodowy socjalizm posługiwał się takim stereotypem, odbierał za to Żydom cechy przysługujące innym ludziom. To właśnie przed II Wojną Światową w Norymberdze pojawił się oficjalny podział społeczeństwa Rzeszy na "nadludzi" - aryjską rasę nordycką oraz "podludzi" - Żydów (a także Słowian, Rowom i innych, o czym często się zapomina) wzorowany na wypaczonej przez Hitlera filozofii Fryderyka Nietzschego. Od setek lat Żydzi stanowili odznaczającą się społeczność, wiec urzędowo wzbudzona nienawiść padła na podatny grunt. Nazistowskie spojrzenie na Żydów najlepiej ukazuje wypowiedź Jurgena Stroopa, bohatera "Rozmow z katem": "Żydzi nie mają, nie są w stanie mieć poczucia honoru i godności. Przecież Żyd nie jest pełnym człowiekiem. Żydzi to podludzie".

Za co jednak tak naprawdę nienawidzono Żydów? Za ich odmienność czy wzajemna solidarność? Za ich majątek? Za ich odmienne obyczaje? Za ich religię? Z pewnością wszystko po trochę i na pewno jedynie na podstawie przesadzonych opowieści lub okrutnych stereotypów. Krótki przegląd powodów i efektów nietolerancji i antysemityzmu przedstawić można na podstawie analizy trzech utworów - noweli "Mendel gdański" Marii Konopnickiej, powieści "Lalka" Bolesława Prusa oraz powieści "Początek" Andrzeja Szczypiorskiego.

Nowela Konopnickiej wyraża jednoznaczny sprzeciw przeciwko wszelkim formom dyskryminacji i nietolerancji a przeciw antysemityzmowi w szczególności. W "Mendlu gdańskim" widzimy portret starego Żyda mieszkającego w Gdańsku. Jest on dziadkiem małego Kubusia - chłopca osieroconego przez córkę Mendla. Żyd czuje się mocno związany z miastem oraz społecznością je zamieszkującą, a jednak nadal praktykuje dawną religię oraz nosi tradycyjne stroje i mówi inaczej, niż Polacy czy Niemcy. Posiada jednak wrodzoną godność, pragnie także równości praw i obowiązków wszystkich obywateli - niezależnie od pochodzenia czy wyznawanej religii. Jest Żydem, ale uważa się także za Polaka. Gdy rozmawia z zegarmistrzem broni żydów i wyraża swój sprzeciw wobec antysemityzmu. Nie zmienia to jednak faktu, że w oczach obserwatorów Mendel jest przede wszystkim Żydem - i to właśnie jest powodem, dla którego spotyka się wpierw z pogardą, a potem z nienawiścią. Wiara w ludzi powoli zanika w sercu Mendla. Któregoś dnia sąsiadki wbiegły do jego mieszkania, aby pomóc ocalić nieszczęśnika przed tłumem pijanych ludzi, który ruszył w miasto "bić Żydów". Mendel uznał jednak, że sam sobie poradzi. Stanął w oknie i czekał. Okazał odwagę przeciwstawiając się tłumowi fanatyków, pomogła mu w tym duma ze swego pochodzenia i osobista godność - nie zamierzał ukrywać się, skoro nie był niczemu winny. I wytrwał, a raczej wytrwałby, gdyby ktoś nie rzucił kamieniem w okno. Pocisk trafił w głowę stojącego obok Mendla wnuka. Wówczas przed tłumem stanął student i przemówił pijanym chuliganom do rozsądku - oni zaś zawstydzeni wycofali się złorzecząc. Mendel stracił jednak wewnętrzną siłę, która dotąd trzymała go przy optymizmie. Zachowanie bezmyślnych ludzi zraniło go i zawiodło. Mendel powiedział: "Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt lat żył, z czym ja umierać myślał (…) Nu, u mnie umarło serce do tego miasta!"

W swym utworze Maria Konopnicka podkreśliła irracjonalizm i bezsens wystąpień antysemickich. Pokazuje, że takie "wybryki" dotykają przede wszystkim dobrych ludzi. Stary Żyd odczuł dotkliwą tragedię - krwią wnuka odpłacono mu za patriotyzm i cnoty obywatelskie. Ci, których szanował i z którymi chciał współpracować odrzucili go. Pisarka i poetka wskazuje, że to współpraca i harmonia jest kluczem do siły lokalnej społeczności, a wszelkie podziały i wzbudzanie nienawiści szkodzą wszystkim, nie tylko tym, przeciw którym są wymierzone. Nie zachęca do określania ludzi na podstawie ich pochodzenia, lecz zasług. Twierdzi, że każdemu należy się szacunek, tolerancja dla odmienności oraz prawo do podążania własną drogą - tylko tak uzyskać można zdrową wspólnotę społeczną.

Również Bolesław Prus zauważa w swej najważniejszej powieści problematykę tolerancji i antysemityzmu. W "Lalce" widzimy pozytywny obraz Żydów - ludzi energicznych i przedsiębiorczych oraz dbających o swoje interesy i solidarnych. Postaciami takimi są Henryk Szlangbaum - uczciwy kupiec i przyjaciel Stanisława Wokulskiego oraz doktor Szuman - lekarz i naukowiec, człowiek bogaty, a przy tym leczący biednych za darmo idealista. Nie wszyscy Żydzi są oczywiście tacy. Pojawiają się postacie bardziej stereotypowe - lichwiarze i oszuści, którzy chętnie wykorzystują tak nadarzające się okazje, jak i innych ludzi. To właśnie tacy osobnicy powodowali strach wśród polskiej biedoty - byli bogatsi, podstępni, chętnie wykorzystujący dłużników i przejmujący ich majątki. Rzecki tak mówił o narastającej nietolerancji: "Przeciw Żydom ciągle rosną kwasy. Nie brak pogłosek o tym, że Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają na mace". Takie pogłoski pochodziły jeszcze ze schyłkowej epoki średniowiecza, kiedy to inkwizycja rozpowszechniała je w celach majątkowych. Oczywiście bogactwo niektórych Żydów, najczęściej zdobyte zupełnie uczciwie, prowokowało nienawiść ze strony miejskiej biedoty.

Powieść Andrzeja Szczypiorskiego pod tytułem "Początek" to jedno z najważniejszych dzieł literatury polskiej poruszających tematykę nietolerancji. Oprócz tego mówi o innych rzeczach ważnych dla człowieka współczesnego - religii i tolerancji, nienawiści i miłości, śmierci i dorastaniu oraz oczywiście totalitaryzmie. Najważniejsze wątki związane są naturalnie z losami Żydów w trakcie Drugiej Wojny Światowej oraz rozmaitymi postawami Polaków wobec sytuacji Żydów. Podejście autora do tak drażliwego tematu zasługuje na pochwałę - jest wyjątkowo obiektywne i nie obwinia żadnej konkretnej grupy - co nie znaczy, ze nie podaje przykładów jednostek popełniających czyny bliskie lub równoznaczne zbrodni. Pokazuje tak postawy bezinteresownej i ofiarnej pomocy jak i prześladowania i współpracy z nazistowskim aparatem zbrodni.

Aktami bohaterskimi są na pewno udane próby ratowania Żydów, a nie wolno zapomnieć, ze za takie działania groziła śmierć. Chodzi tu głównie o pomoc dla Joasi, Irmy czy Henryka. Jednak społeczeństwo polskie nie jest kryształowe - bohaterowie tacy jak Piękny Lolo ukazują nietolerancje podszytą chęcią zysku, a strach i nieufność warszawiaków wobec Żydów warunkowana jest strachem o własne życie. Szczególna postacią jest Irma Seidenmanowa - z pochodzenia i urodzenia Żydówka, a jednocześnie niebieskooka blondynka, dla której ukrycie swego pochodzenia nie powinno być rzeczą trudną. Posiada "aryjskie" dokumenty, lecz jest bliska dekonspiracji z winy papierośnicy z inicjałami Żyda, którego zna współpracownik Gestapo. Przesłuchania wzbudzają w Irmie wątpliwości, czy czuje się bardziej związana z Żydami, czy Polakami. W końcu zwycięża w niej polskość. Nie złamał jej nazizm, a jednak o latach została zmuszona do opuszczenia ukochanego kraju - z winy polskich komunistów okupujących najwyższe kręgi władzy. Było to dla kobiety równie, jeśli nie bardziej bolesne, jak przeżycia w siedzibie Gestapo.

W każdym społeczeństwie znajdą się jednostki szlachetne, w każdym także nie brakuje podłych. Społeczeństwo polskie nie jest tu wyjątkiem. Kwestia postaw Polaków wobec Żydów, w trudnych czasach okupacji niemieckiej i później, do dziś jest trudna i wzbudza kontrowersje. Nie wolno zapominać, w dobie przypomnień wydarzeń w Jedwabnem oraz antysemickiej nagonki komunistów z lat pięćdziesiątych, że to właśnie Polacy otrzymali najwięcej wyróżnień "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata". W tym świetle szczególnie bolesne są amerykańskie określenia "polskie obozy koncentracyjne", ale w końcu od końca wojny to Niemcy byli sojusznikami zachodu. Holocaust nieomal zniszczył diasporę żydowska w Europie, lecz wydarzenia takie, jak powstanie w warszawskim getcie pokazały, że starania nazistów nie odniosły skutku. Nie należy jednak czynić z Żydów wyłącznie ofiar - wśród nich także zdarzali się oprawcy, do których zaliczyć można pomocniczą policję czy obozowych kapo. Nietolerancja powoli zanika, ale musimy jeszcze przekonać o tym resztę świata.