Prometeusz należał do rasy Tytanów, jego imię znaczyło zaś "przewidujący". Jest jednym z najbardziej znanych bohaterów mitologicznych opowieści.

Według niektórych przekazów to właśnie on stworzył pierwszych ludzi. Ulepił ludzkie ciało z gliny pomieszanej ze łzami a następnie tchnął w nie duszę z niebiańskiego ognia. Nauczył ludzi rolnictwa i rozmaitych rzemiosł, lecz jego podopieczni byli nadal słabi i bezbronni. Prometeusz zdecydował się więc ukraść z Olimpu należący dotąd jedynie do bogów ogień. Zrobił to i odtąd ludzie nie marzli już i mogli bronić się przed ciemnością i jej niebezpieczeństwami. Dzięki temu stał się największym dobroczyńcą ludzkości. Tytan cały czas działał bezinteresownie, a jego czyny wynikały z troski o jego "dzieci". Za to, co zrobił, został okrutnie ukarany. Poświęcił się jednak w imię dobra człowieka.

Romantycy ukuli termin "prometeizm". Oznaczał on poświęcenie się w imię wyższych wartości - przyjaciół, narodu, wreszcie ludzkości. Prometeusz pozostał do dziś symbolem bezinteresownego poświęcenia się dla dobra innych. Prometeusz skazał się na ból, cierpienie i samotność, ale zyskał w zamian ludzką pamięć i podziw. Był gotowy poświęcić życie dla dobra zbiorowości i z chęci pomocy innym.

Przedstawiona wyżej postawa poświecenia jest z pewnością warta zauważenia a w pewnych okolicznościach - zastosowania. Sam Prometeusz może być uznany za wzór do naśladowania. W dorobku ludzkiej twórczości wielokrotnie pojawiały się różnego rodzaju odniesienia do mitu prometejskiego. Postawy podobne do tej, jaka cechował się Prometeusz, odnaleźć możemy w literaturze a także, co ciekawe, w historii.

W tak zwanej "Wielkiej Improwizacji" w III części "Dziadów" rozwija Mickiewicz koncepcję romantycznego prometeizmu. Główny bohater noszący imię Konrad jawnie buntuje się przeciwko Bogu w imię ratowania umęczonego narodu. Jednocześnie gotów jest do największych ofiar w imię swego narodu. Przyczyny tragicznej sytuacji Konrada leżą głównie w jego wnętrzu. Jest przekonany o swojej mocy, ale jednocześnie nie ma faktycznych możliwości. Pragnie wszechmocy i "rządu dusz" - prometejskiego ognia należącego wcześniej jedynie do Boga, ale jednocześnie zatraca się w pysze.

"Ja i ojczyzna - to jedno!

Nazywam się Milijon - bo za milijony

Kocham i cierpię katusze".

Jego zdolność do kierowania losami swego narodu okazuje się jedynie ułudą - bohater nie potrafi przełamać ograniczeń stawianych przez ludzką naturę. Tak naprawdę tylko w swoich marzeniach mógł Konrad "wnieść się na wyżyny", a przed potępieniem ratuje go skromny i pokorny sługa boży ksiądz Piotr oraz modlitwa kochającej Ewy.

Zalążki postawy prometejskiej zauważyć można u Rodiona Raskolnikowa - bohatera powieści "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego. W przypadku Raskolnikowa, bieda była motywem nakłaniającym do stworzenia spaczonej ideologii usprawiedliwiającej zbrodnię. Rodion uważał, że jest wybitna jednostką poświęcającą się w imię dobra ludzkości. Poświęceniem tym miałoby byś zabójstwo lichwiarki - czyn uszczęśliwiający wielu. Stał się przez to bohater kimś w rodzaju skrzywionego Prometeusza - chciał oddać biednym zagrabione przedmioty, ale nie starczyło mu odwagi. Jednak i w jego życiu pojawił się orzeł wyjadający wątrobę - własne sumienie.

Inny bohater literatury polskiej nie poprzestał na planach jak Konrad, ani nie wykrzywił ideologii jak Rodion. Chodzi tu o doktora Tomasza Judyma, główną postać powieści "Ludzie bezdomni" Stefana Żeromskiego. Doktor pozostawił swoją "wyższą" klasę społeczną - lekarzy - i postanowił poświęcić się pomocy najbiedniejszym z chorych. Wśród grona lekarzy nie znalazł poparcia - traktowali oni go jak człowieka niespełna rozumu, nie wyobrażali sobie, jak można poświęcić tyle lat na naukę, a potem nie zarabiać ani grosza. Judym postanowił jednak samotnie stawić czoło światu. Nie przejmował się własną karierą, ani nawet uczuciem i życiem osobistym. Dążył do celu w imię poprawy doli ludzi.

W trudnych czasach wojny i okupacji a także później, spotykamy się z historiami ludzi uosabiających mit Prometeusza. Najsłynniejszym przykładem poświęcenia się za drugiego człowieka jest historia ojca Maksymiliana Kolbe, który dobrowolnie oddał się w ręce oświęcimskich katów by uratować człowieka skazanego. Zrobił to tylko dlatego, że tamten człowiek miał rodzinę. Także i po wojnie, choć już nie w tak efektowny sposób, setki ludzi pracują a nieraz cierpią, by nieść pomoc innym. Wystarczy wspomnieć tu misjonarzy i wolontariuszy rozmaitych wyznań.

Jednak prometejska postawa nie wiąże się dziś bynajmniej jedynie z duchownymi, wystarczy wspomnieć strażaków, lekarzy pogotowia czy ratowników górskich, którzy nierzadko narażają życie, by nieść pomoc innym ludziom. To właśnie w takich ludziach żyje dziś mit Prometeusza i dla nich jest on autorytetem.