Witaj Bartku!
Postanowiłem do Ciebie napisać, gdyż pragnę opisać Ci pewne ważne wydarzenie z mojego życia. Już nieraz dowiodłeś mi tego, że potrafisz być dyskretny, dlatego jestem pewien, że tak będzie i tym razem. Zawsze umiałeś mnie pocieszyć i służyłeś dobrym słowem zawsze, kiedy tylko tego potrzebowałem. Pamiętaj, że nigdy o tym nie zapomnę i jeśli tylko nadarzy się okazja, z pewnością Ci się za wszystko odwdzięczę. Jeszcze nikt nie wie o wydarzeniu, które przydarzyło mi się niedawno. Jesteś zatem pierwszą osobą, która to usłyszy. To wspomniane zdarzenia, spowodowało, iż sięgnąłem po długopis jeszcze bardziej zdeterminowany.
Zdecydowałem, że napiszę ten list w kilku fragmentach, omawianych na bieżąco, bezpośrednio po każdym zdarzeniu. W skrócie przedstawię Ci, jaki będzie temat tego listu. Chciałbym opowiedzieć Ci o ważnym uczuciu, którego doświadczałem jeszcze do niedawna. Nie jestem do końca pewien, czy była to miłość, a może zauroczenie, jednak było to uczucie tak mocne, że nie jestem w stanie logicznie formułować myśli, jestem stale roztargniony. Przypuszczam, iż sam zdążyłeś zauważyć niejasność mojego listu, lecz jest to wynik tego, iż nie daję sobie rady z przyznaniem się do tego uczucia, wybranej przeze mnie osobie. Boję się, że kiedy jednak tego nie zrobię, będę bardzo cierpiał i do końca swoich dni nie będę sobie umiał wybaczyć. Z pewnością chciałbyś się dowiedzieć, jak i gdzie poznałem tą dziewczynę, która zawładnęła moim sercem od pierwszej chwili. Otóż, któregoś sobotniego dnia, siedziałem sobie na ławeczce w parku i rozmyślałem nad swoim życiem, nad tym ,iż brakuje mi osoby podobnej do Ciebie, z którą mógłbym otwarcie porozmawiać, jak kiedyś bywało.
Siedziałem tak pogrążony w swoich myślach, obserwowałem dzikie kaczki pływające w stawie i nagle moją uwagę przykuła zbliżająca się postać ślicznej dziewczyny. Podążała w moją stronę. Zaciekawiło mnie co będzie dalej. Dziewczyna mijając ławkę, gdzie siedziałem, popatrzyła na mnie i w tym samym momencie ja również na nią spojrzałem, następnie przeszła obok mnie, a potem usiadła dość blisko, na następnej ławce. Wyciągnęła ze swojej torebki jakąś gazetę, którą dość długo przeglądała.
Zacząłem się zastanawiać, co też takiego czyta, chciałem wstać i podejść w jej kierunku, by spytać. Stwierdziłem jednak, iż może to nie wypada, że pomyśli sobie o mnie coś złego. Nie starczyło mi zatem odwagi, aby to zrobić. Zostałem na miejscu, zaś ona nadal czytała. Kątem oka spoglądałem w jej kierunku, czasem nawet swobodnie patrzyłem, ponieważ ona nie odrywała wzroku znad lektury, odgarniała tylko jasne włosy zsuwające jej się na policzek, przeszkadzając najprawdopodobniej w czytaniu.
Wiedziałem, iż przychodzi w to miejsce co sobotę, za każdym razem sama i za każdym razem zabiera sobie jakąś lekturę. Jeśli byłbyś tam razem ze mną, z pewnością radziłbyś mi, bym do niej podszedł. Obawiam się jednak, iż może mnie zignorować, albo w ogóle zrezygnuje z przychodzenia tutaj. Nie zniósłbym tego. Zaczęło się przecież lato, mam nadzieję, iż będę miał możliwość przychodzić tutaj jeszcze nie jeden raz i obserwować tą śliczną dziewczynę. Z innej jednak strony, boję się, iż kiedyś zauważy ona moje uporczywe spojrzenia i wypłoszy się niczym zlękniona sarna.
Po tygodniu…
Dzisiaj ponownie byłem w tamtym parku. I znowu się widzieliśmy. Kiedy mijała moją ławkę, popatrzyła na mnie przyjaźnie, zaś ja, otępiały z wrażenia, nie śmiałem spojrzeć w jej kierunku, aby nie zdemaskować swego poważnego zainteresowania nią. Ona z kolei usiadła , tam gdzie zazwyczaj i znów zaczęła coś czytać, parę razy jednak, podnosiła wzrok znad książki i tak jak ja, patrzyła na dzikie kaczki. Była sama, a ja miałem coraz większą ochotę, żeby podejść do ławki, gdzie siedziała i coś powiedzieć. Kolejny raz nie starczyło mi na to odwagi, obiecałem sobie jednak, że innym razem podejdę na pewno, że teraz potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby chociażby przygotować sobie jakiś odpowiedni temat do rozmowy, abym się przed nią nie ośmieszył. Nie mógłbym tego znieść.
Następna sobota…
Nie masz pojęcia , co się dzisiaj wydarzyło! Dziewczyna, którą w każdą sobotę widywałem w parku, nie pojawiła się dzisiaj. Czekałem, na jej przyjście do późnego popołudnia. Jednak nie przyszła. Ciekaw byłem, co też było tego powodem. Może zorientowała się, iż ciągle na nią patrzę, lub gdzieś pojechała? Przeszło mi też przez myśl, że już jej więcej nie zobaczę. Na samą myśl, że mogło by tak być faktycznie, aż ścisnęło mnie w sercu. Przecież nawet się nie poznaliśmy.
Kiedy wróciłem do domu, spędziłem w swoim pokoju resztę wieczoru. Myślałem o mojej "znajomej", wspominałem nasze "spotkania. Chciało mi się płakać, bałem się jednak, iż ktoś z rodziny nagle wejdzie do mnie i zobaczy mnie w tym stanie. Nie chciałem z nikim poruszać tego tematu, a tym bardziej wyjaśniać powodów mojego kiepskiego nastroju.
Gdybyś Ty był w Zamościu, z pewnością zjawiłbym się u Ciebie po radę. Spędzilibyśmy na rozmowach całą noc, tak jak zdarzało nam się kiedyś.
Kolejna sobota…
Każdego tygodnia rozmyślałem na temat mojego nieudanego spotkania z Tą dziewczyną, byłem zły sam na siebie o to, że zabrakło mi wcześniej odwagi, by zbliżyć się do niej i jakoś zagadnąć. Chodziłem więc, pogrążony w smutnych myślach i przybity całą tą sytuacją. Wielu pytało mnie, czy ze mną wszystko w porządku, czy nie jestem przypadkiem chory. Ja zaprzeczałem tylko ruchem głowy i oddalałem się milczący. Nikt nawet nie domyślał się przyczyny mojego przygnębienia. Wówczas najbardziej odczułem brak wiernego kumpla, jakim byłeś dla mnie Ty. Chciałbym Ci o tych wydarzeniach opowiedzieć w cztery oczy.
Jesteś zapewne ciekawy, jaki był dalszy ciąg tej historii? No cóż,… znów nadeszła sobota, na dworze była cudowna pogoda, zaś ja nie umiałem się niczym cieszyć, nie miałem nawet ochoty na żadne wyjście z domu. Jednak coś podszepnęło mi, żeby udać się ostatni raz do tego parku, a później zapomnieć o tym miejscu na zawsze, żeby nie przypominać sobie nieustannie widoku tej dziewczyny.
Podążałem więc, w kierunku parku zrezygnowanym krokiem. Po drodze widziałem rozbawione dzieciaki, zakochanych, którzy spacerowali wśród parkowych alejek. Nawet nie wiesz, jak im zazdrościłem, tego, że są razem, roześmiani i szczęśliwi. Te obrazki wywołały u mnie jeszcze większy smutek. Chciałem wrócić z powrotem. Czułem, że za chwilę nie powstrzymam już łez. Lecz w pewnym momencie, dostrzegłem znajomą postać.
Tak, to była Ona… "moja dziewczyna". Jak dawniej siedziała sobie na ławce. Jednak dzisiaj nic nie czytała. Powoli zacząłem się do niej zbliżać, by znowu zająć miejsce na którejś z wolnych ławeczek. Miałem wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi - tak mocno zaczęło mi nagle bić. Dostrzegłem, że patrzy w moją stronę. Ja również niepewnie odwróciłem swój wzrok w jej kierunku i zauważyłem na jej twarzy promienny uśmiech. To dodało mi wielkiej odwagi. Postanowiłem do niej wreszcie podejść.
Nie miałem pojęcia od czego zacząć rozmowę. Na szczęście nie odebrało mi całkiem mowy, postanowiłem ją spytać, czemu dzisiaj nie ma z sobą żadnej lektury. Ona z kolei odpowiedziała mi, ciągle się uśmiechając, iż właściwie nigdy nie czytała, gdyż wiedziała, iż ją obserwuję. Przez moment zamilkliśmy, po chwili ona znów się do mnie zwróciła i powiedziała, że doskonale wie o tym, iż byłem w tym parku w zeszłym tygodniu i siedziałem tutaj przez cały dzień.
Po tych słowach, byłem już całkowicie pewien, że dzisiaj przyszła tu specjalnie, aby mnie zobaczyć. Nie zastanawiając się długo, zapytałem ją czy zechciałaby spędzić ze mną resztę popołudnia. Dziewczyna ponownie obdarzyła mnie ślicznym uśmiechem i powiedziała, że przecież jeszcze nie poznaliśmy swoich imion. Rzeczywiście… z tego wszystkiego zupełnie o tym zapomniałem. Przedstawiła mi się, a ja jej, a później udaliśmy się na długi spacer po "naszym" parku.
Jestem pewien, że Ty także cieszysz się razem ze mną. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy i będziesz miał okazję osobiście poznać Kasię. Czekam niecierpliwie na Twój przyjazd. Przesyłam pozdrowienia.
Paweł