Doświadczenie wyniesione z kilku lat debatowania w stylu oksfordzkim nauczyło mnie, że zanim podejmie się proces myślowy, będący przyczynkiem do rozwiązania jakiegoś problemu, warto zdefiniować pojęcia dla tego problemu kluczowe, tak jak warto zapoznać się z instrukcją obsługi pilota do telewizora, a dokładniej – z funkcjami poszczególnych klawiszy, zanim użyje się ich po raz pierwszy. Kierowanie się jedynie intuicją, tj. sugerowanie się symbolem, okraszającym klawisz, łatwo może zwieść nas na manowce, albo co najmniej ukryć przed nami wiele przydatnych funkcji.
Słowo media to liczba mnoga łacińskiego wyrazu medium, co znaczy ‘środek’, ale też ‘jawność, publiczność’. Po tym, jak termin ten pojawił się w naszym rodzimym języku, przeszedł szereg zmian znaczeniowych. Obecnie można zdefiniować go na kilka sposobów, a efekty tych zabiegów są znacznie od siebie odbiegające. Mamy po pierwsze: ‘ośrodek (najczęściej przewodzący)[1]’; po drugie: ‘osobę uważaną przez spirytystów za zdolną do pośredniczenia pomiędzy światem materialnym a światem duchów[2]’, wreszcie po trzecie: ‘przekaźnik, środki albo systemy przekazu wiadomości[3]’. Już po zdefiniowaniu pierwszego z pojęć widać, że zdanie: „media łączą czy dzielą pokolenia?” jest wypowiedzą wieloznaczną, bo wieloznaczne jest słowo, które ta wypowiedź zawiera. Z pomocą przy wyborze znaczeń przychodzi nam jej kontekst, do którego wydają się pasować jedynie dwa spośród nich – drugie i ostatnie. Pozwolę sobie zatem przyjąć za wiążące dla tej pracy dwa znaczenia słowa medium – po pierwsze: ‘osoba uważana przez spirytystów za zdolną do pośredniczenia pomiędzy światem materialnym a światem duchowym’ oraz po drugie: ‘przekaz pośredniczący myśli ludzkiej bądź jej nośnik, który jest podany do wiadomości publicznej’, a więc będzie to radio, telewizja, prasa, książki, filmy itp. Kolejne warte zdefiniowania pojęcia to czasowniki łączyć i dzielić. Pierwszy z nich oznacza: ‘zespalać coś, wiązać razem[4]’ oraz ‘umożliwiać rozmowę (np. telefoniczną), kontakt[5]’; a drugi – jak przystało na antonim pierwszego – będzie niósł znaczenie przeciwne. Na koniec pozostało rozprawienie się, że słowem pokolenia, czyli liczbą mnogą od wyrazu pokolenie. Wyjaśnieniem jego znaczenia zajęły się cztery dziedziny nauki: biologia, genetyka, genealogia i socjologia. Za wiążące w tym kontekście uznaję dwie spośród dostępnych definicji: ‘osoby, które wchodzą w wiek rozrodczy w podobnym okresie, rodzące się średnio co trzydzieści lat[6]’ oraz ‘grupa osób, które ze względu na podobny wiek doświadczyły jakiegoś szczególnego wydarzenia lub wydarzeń[7]’. Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule zależy od wyboru kontekstu znaczeniowego.
Podobno matematyka jest dziedziną nauki, która pozwala wytłumaczyć cały otaczający nas świat. Jeżeli cały świat, to każdy składający się na niego element, zatem w jego składzie znajdzie się poruszany przeze mnie problem. Sporym potencjałem w tym aspekcie wydają się być obdarzone zbiory liczbowe, czyli ‘zbiory, których elementami są liczby[8]’. Teoria zbiorów mówi, że dwa zbiory wtedy są łączne, kiedy posiadają przynajmniej jeden wspólny element. Pozwolę sobie dokonać swoistej trawestacji pojęcia zbioru liczbowego. Takim właśnie będzie pokolenie, a jego elementami staną się jednostki (ludzie). Spróbuję sprawdzić swoją teorię o potencjale zbiorów liczbowych przy rozwiązaniu tego problemu na przykładzie dwóch pokoleń. Odwołując się do jednego z przytoczonych wcześniej wytłumaczeń tego pojęcia, zdefiniuję pierwszą generację, jako grupę osób, które doświadczyły pontyfikatu papieża Jana Pawła II, a drugą będzie grupa osób, które tego zjawiska nie doświadczyły. Aby te dwa zbiory stały się łączne, musi pojawić się przynajmniej jeden element dla nich wspólny. Ściślej mówiąc: któraś jednostka ze zbioru drugiego musi doświadczyć pontyfikatu papieża Jana Pawła II. To możliwe dzięki mediom, które stanowią nośnik tego zjawiska. Poprzez filmowy zapis którejś z podróży papieża czy chociażby encyklikę, jednostka, która urodziła się po śmierci Jana Pawła II, może w sposób pośredni doświadczyć jego pontyfikatu.
Druga z definicji tego pojęcia mówi o umożliwianiu rozmowy lub innej formy kontaktu. Rozważę tę kwestię na przykładzie tych samych pokoleń, jak miało to miejsce poprzednio. Media wtedy połączą generacje, jeżeli za ich pośrednictwem jednostka ze zbioru pierwszego skontaktuje się z jednostką ze zbioru drugiego. Żeby mówić o kontakcie (komunikacji), muszą zaistnieć następujące warunki: informacja zostanie przekazana w języku zrozumiałym dla obu komunikujących się stron, zaistnieje skuteczny nośnik tej komunikacji, przekaz pozostanie czysty od zniekształceń przez czynniki zewnętrzne, przekaz spotka się z odbiorem, informacja w założeniu będzie przeznaczona dla danego odbiorcy. Załóżmy, że wnuczek chce skontaktować się ze swoją babcią za pośrednictwem jakiegoś medium. Niech będzie to Internet. Nagrywa krótki filmik, w którym składa swojej babci życzenia świąteczne i umieszcza np. w serwisie YouTube. Kiedy babcia odtworzy ten filmik, dojdzie między nimi do kontaktu. Wprawdzie ta forma nie spełnia modelu zaproponowanego przez Romana Jakobsona[9], ale z tą kwestią można rozprawić się, zamieniając filmik w serwisie YouTube, na rozmowę przez komunikator Skype, przy użyciu mikrofonu i kamery internetowej.
Przyjąłem również definicję słowa medium, czyli tyle, co ‘osoba uważana przez spirytystów za zdolną do pośredniczenia pomiędzy światem materialnym, a światem duchów’. Jeżeli porzucimy wszelkie uprzedzenia i uznamy, że w istocie przywołanie członka pokolenia świadków I wojny światowej jest możliwe, to możliwe będzie również skontaktowanie go z przedstawicielem mojego pokolenia. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia formy, jaką przybierze duch. To kolejny argument przemawiający za opinią, że media łączą pokolenia.
Ks. Michał Heller w swojej książce pt. Kosmiczne rekolekcje napisał o teoriach tłumaczących sens istnienia świata: „Rzeczywiście, nie znam tu żadnej filozoficznej odpowiedzi, która byłaby czymś więcej niż tylko kolejnym pytaniem, ubranym w nowy kształt i tylko pozornie bez znaku zapytania na końcu[10]”. Myślę, że Heller ma wiele racji, a tę wypowiedź można odnieść do znacznie większej liczby kwestii, niż tylko do sensu istnienia świata, bo i chociażby do tematu tej pracy. Każda odpowiedź nie tyle sama staje się pytaniem, co rodzi kolejne. Weźmy pierwszy z argumentów, przemawiających za tym, że media łączą pokolenia – czyż uznanie, że połączenie zaledwie po jednym elemencie każdej z grup, jest tożsame z połączeniem całych grup, nie jest tym samym, co uznanie, że nakarmienie jednego afrykańskiego dziecka rozwiązuje problem głodu w całej Afryce? Moja analogia do teorii liczb wydaje się wtedy nosić znamiona kazuistyki.
Skoro trudno udowodnić, że media łącza pokolenia, może łatwiej będzie potwierdzić ich destrukcyjne działanie dla międzypokoleniowych więzi. Pierwsze z przyjętych przeze mnie znaczeń słowa dzielić to ‘rozdzielać coś, porcjować, wydzielać części’. Rozważę tę kwestię na wykorzystanych już przykładach. Wróćmy do teorii zbiorów. Załóżmy, że stworzyliśmy dwa zbiory łączne, których wspólnym elementem jest jednostka, posiadająca doświadczenie pontyfikatu Jana Pawła II. Jeżeli za pośrednictwem mediów pokolenie pierwsze (to z doświadczeniem pontyfikatu) doświadczy kolejnego zjawiska np. II wojny światowej, a nie zrobi tego żadna jednostka zbioru drugiego, te dwa zbiory staną się rozłączne, a więc rozłączą je media. Z drugiej jednak strony, symultanicznie połączą zbiór pierwszy z kolejnym zbiorem (tym, w którym są ludzie z doświadczeniem zjawiska II wojny światowej i pontyfikatu Jana Pawła II). Bodaj w tym kontekście nie istnieje przypadek, w którym media jedynie dzieliłyby jakieś pokolenia, nie łącząc przy tym innych.
Jeżeli idzie o znaczenie słowa dzielić jako ‘uniemożliwiać kontakt’, to spełnienie tej definicji przez media wydaje mi się nierealne. Media nie mogą podzielić ludzi (czyli elementów pokoleń) tak, jak dzieli ich szczelny mur, czyli tym samym nie mogą podzielić pokoleń. Jeżeli nawet przyjmiemy, że media nie łączą pokoleń, nie będzie to twierdzenie tożsame z tym, że je dzielą.
Rozważyć każdy aspekt dotyczący tego tematu, to jakby dotknąć każdej kropli, składającej się na rozległą rzekę. Po pierwsze: jest ich zbyt wiele, po drugie: są w ciągłym ruchu, stale znikają w morzu, a na ich miejsce z gór spływają nowe. Poruszyłem zaledwie kilka z wielu możliwych kwestii i bez wątpienia nie udzieliłem jednoznacznej odpowiedzi na zawarte w temacie pytanie. Każda z nich rodzi kolejne wątpliwości. Często różne (zasadne) odpowiedzi na jedno pytanie mogą wzajemnie się wykluczać i choć uzyskanie tej jednoznacznej (ostatecznej) wydaje się być niemożliwe, warto jej poszukiwać. Nawet jeżeli każda odpowiedź stanowić będzie ledwie jeden szczebel na nieskończenie długiej drabinie rozwoju, to zawsze po jego pokonaniu będziemy znajdować się wyżej, a wspinaczka polega właśnie na żmudnym pokonywaniu pojedynczych szczebli.
[1] Słownik języka polskiego, pod red. R. Łąkowskiego, t. II, wyd. PWN, 1979.
[2] Tamże.
[3] J.w.
[4] Popularny słownik języka polskiego, pod red. S. Żaboklińskiej, wyd. WILGA, 2001.
[5] Tamże.
[6] Podaję za Pokolenie, dostęp na: www.wikipedia.pl z dn. 26.09.2014 r.
[7] Podaję za Pokolenie, dostęp na: www.wikipedia.pl z dn. 26.09.2014 r.
[8] www.math.edu.pl/zbiory-liczbowe, dostęp: 26.09.2014 r.
[9] pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Jakobson#mediaviewer/File:Schemat_jakobsona.svg, dostęp: 26.09.2014 r.
[10] M. Heller, Kosmiczne rekolekcje, wyd. Znak, 2012,
Komentarze (0)