Odmienność w poglądach pomiędzy młodszymi i starszymi, miała miejsce od zarania dziejów. Już w najwcześniejszych latach życia dzieci najbardziej chcą postępować wbrew temu, co nakazują ich opiekunowie. Zaczyna się tym, iż małolat upiera się, że będzie jadł wyłącznie słodycze, a kończy na całonocnej, suto zakrapianej imprezie w gronie znajomych. Czy fakt, iż między dziećmi a dorosłymi zdarzają się nieporozumienia pozwala na stwierdzenie, że istnieje międzypokoleniowy konflikt? Moim zdaniem nie, gdyż o konflikcie między pokoleniami można mówić dopiero wówczas, kiedy te spory są poważniejsze i dotyczą szerszej grupy ludzi.

Jeśli spojrzeć wstecz i spytamy naszych rodziców czy dziadków, dojdziemy do wniosku, iż każda generacja młodych ludzi sprzeciwia się wobec kontrolom i zakazom starszych.

Dowodzące tego argumenty, odnaleźć możemy nie tylko w historii, ale również w książkach.

Powstała w 1951 roku powieść, pt. "Buszujący w zbożu", autorstwa J. D. Salinger'a, mówi o zbuntowanym, młodym chłopcu - nowojorczyku, który rzucił szkołę i dwa dni włóczy się po miejskich ulicach. Młodzieniec buntuje się przeciw zakłamaniu i upadkowi rzeczywistości dorosłych. Chce na zawsze być dzieckiem, ponieważ jedynie ono umie zachować swą początkową niewinność. Nie zgadza się z otaczającym go światem oraz nie umie zaakceptować faktu, iż wszystkie zdobycze cywilizacyjne, powstałe w celu upraszczania życia ludzi, powodują równocześnie ich ograniczanie. Jego postawę doskonale odzwierciedla fragment książki: "Czy ty nie masz jeszcze po dziurki w nosie tego wszystkiego?(...)Czy nie ogarnia cię strach, że wszystko przepadnie, jeżeli jakoś wszystkiego sama nie zmienisz?(...)Nienawidzę szkoły. Nie masz pojęcia jak ja jej nienawidzę(...)Ale nie koniec na tym. Chodzi nie tylko o szkołę. O wszystko. Nienawidzę mieszkać w Nowym Jorku. Nienawidzę taksówek i autobusów na Madison Avenue, konduktorów, którzy wrzeszczą na człowieka, jeżeli wsiada nieprzepisowo(...)nienawidzę jeździć windą do góry czy na dół, jeżeli mam ochotę po prostu wydostać się na ulicę". Chłopak chce uciec z miasta, pragnie żyć na łonie nieskażonej przyrody, daleko od wszystkich wynalazków chorej cywilizacji. Powieść ta opisuje dylematy nastolatka, który był wzorem dla wielu innych nastolatków, chcących się z nim identyfikować, a ten właśnie fakt dowodzi istnienia konfliktu międzypokoleniowego.

Inna powieść, podejmująca podobny problem to "My, dzieci z dworca Zoo". To drastyczne opowiadanie młodziutkiej narkomanki - Christiane F., która nie potrafi porozumieć się z otaczającą ją rzeczywistością, dlatego szuka zapomnienia w narkotykach. Już sam tytuł sugeruję, iż jest to proces grupowy.

Protest młodych ludzi objawia się, co widać, w rozmaity sposób. Nie stanowią jedynie zamiłowania do określonego sposobu ubierania się, lecz głównie do wyznawania pewnych wartości. Młodzi ludzie lubią mieć poczucie, że są potrzebni, chcą należeć do specyficznej subkultury. Niezależnie czy jest to grupa punków, metalowców lub innych, każdą charakteryzuje sprzeciw wobec reguł narzuconych przez starszą generację, uznanych przez nich wartości, kreowanie własnych modelów postępowania, zaznaczenie swojej niezależności odpowiednim dla określonej grupy wyglądem.

Podobno współcześni młodzi ludzie są "Bardzo rozwrzeszczani i wulgarni bardziej niż kiedykolwiek wcześniej". Taką opinię można usłyszeć od starszych kobiet, czekających na autobus. Ale przekonajmy się, jaki były ich opinie w ubiegłym wieku.

Spójrzmy chociażby na początek XX stulecia, kiedy to kobiety przestały zakładać gorsety, a zamiast nich ubierały zwiewne sukieneczki powyżej kolan albo luźne bluzki. Jednak nie kończmy na tym. Wróćmy jeszcze na moment do lat 30 - stych i spróbujmy sobie wyobrazić reakcję takich starszych pań, utwierdzonych w przekonaniu, iż najodpowiedniejszym strojem dla kobiety są "przydługie sukmany", na widok swojej wyzwolonej wnusi ubranej w spodnie!

Spróbujmy się teraz przyjrzeć młodzieńczemu nurtowi społeczno - kulturalnemu lat sześćdziesiątych. Chodzie tu rzecz jasna o "dzieci kwiaty", czyli Hipisów. Grupa ta, narodziła się w Stanach Zjednoczonych i stanowiła masowy objaw młodzieżowego buntu. Hipisi potępiali życiowy konsumpcjonizm, w którym przeważała gonitwa za korzyściami materialnymi, negowali słuszność istnienia instytucji społecznych, jak np. małżeństwo, rodzina, Kościół lub szkoła.

W Stanach, co i rusz powstawały hipisowskie komuny wraz ze swoim optymistycznym podejściem do rzeczywistości, do których przyłączały się tłumy buntującej się wobec układowi świata młodych ludzi.

Najważniejszym powodem powstania tejże grupy, był amerykański kryzys kulturalny wraz jej rywalizacją. Hipisowski ruch zrodził się w tle zamieszek na uczelniach, rasizmu, a głównie w tle wojny wietnamskiej. Wzrastały wzajemne urazy oraz starcia między młodą generacją a ich rodzicami. Chłopcy zaczęli nosić długie włosy oraz zarost, ubierali tzw. "dzwony" w najróżniejszych barwach i zaczęli stosować rozmaite używki, co z pewnością niezwykle oburzało starszą część społeczeństwa.

Hipisi mieli poczucie nieograniczonej swobody, byli pacyfistami oraz nie podporządkowywali się jakimkolwiek kontrolom zewnętrznym. Pod koniec lat sześćdziesiątych w Woodstok, został zorganizowany ogromny koncert, na którym zjawiło się ok. 500 tysięcy osób. Trwający trzy dni koncert, został uznany za największą manifestację młodzieżową.

Obecnie natomiast, na ulicach możemy dostrzec młodych chłopców w spodniach mających "krok w kolanach", wystrzyżonych "do zera" nastolatków noszących dresy, dziewczyny ubrane w "mini kurteczki" z fryzurami trendy, które połyskują nadmiarem brokatu itd. Te nowoczesne zdaniem młodych pomysły, zawsze oburzału i nadal będą oburzać ludzi "starej daty".

Jak widać, niezależnie od czasów, każde pokolenie zawiera jakąś część młodych buntowników nie mających zamiaru dostosować się do ustalonego porządku.

Najmłodsi akceptuję rzeczywistość rodziców taką, jaką jest w mniemaniu, iż jest to jedyny i najodpowiedniejszy sposób życia. Początkowo dzieci myślą, iż każda kwestia jest już z góry ustalona, że system stworzony przez starszych musi być doskonały oraz nieomylny. Późniejsze stwierdzenie faktu, że dorosłym również zdarza się popełnić błąd jest dla nastolatka czymś szokującym. Wraz z dorastaniem, młodzież zaczyna zauważać coraz to liczniejsze wady i uchybienia w panującej rzeczywistości. W rezultacie, dochodzi do gwałtownego negowania wszelkich sugerowanych przez dorosłych opinii. Tu rodzi się zatem sytuacja, która zwie się konfliktem pokoleń, a jego powtarzalność w każdym pokoleniu, dowodzi tego, że stanowi on naturalną i naprawdę istniejący etap życia wszystkich ludzi.