Nie ma chyba jednej jedynej definicji szczęścia, która zadowalałaby wszystkich. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czym jest szczęście, gdyż przez całe życie właściwie go poszukujemy. Dążymy do niego, ale w momencie, kiedy już mamy je w zasięgu ręki, okazuje się, ze nie tego tak naprawdę szukaliśmy. Mimo to chyba nie ma człowieka, który mógłby powiedzieć, że nie zaznał choć odrobiny szczęścia w swoim życiu. Każdy z nas rozumie szczęście inaczej - dla jednych prawdziwym szczęściem jest posiadanie rodziny, męża, dzieci, inni zaś wybierają karierę i dobra materialne. Kierujemy się różnymi racjami i wartościami, ale chyba każdy z nas chce mieć coś ważnego w życiu, cos co nada mu sens.

Zdarza się jednak, że nawet posiadanie rzeczy ważnych, bycie w kontakcie z ludźmi bliskimi nie daje nam poczucia szczęścia. Tak było w przypadku ojca Goriot, tytułowego bohatera powieści H. Balzaka. Dla niego istotą życia i wszelkich starań były jego córki, którym poświęcił wszystkie swoje siły i majątek. Nie mógł jednak liczyć na wzajemność, opuściły go wtedy, gdy najbardziej ich potrzebował. Nie odwzajemniły jego miłości, bo nie pasował do świata, w którym one chciały żyć. Zmarł samotny i nieszczęśliwy, choć przecież posiadał to, co było dla niego bardzo ważne.

Literatura pokazuje nam najczęściej ludzi nieszczęśliwych, którzy miotają się w swoich życiach, szukając uparcie czegoś, co pozwoli im poczuć się szczęśliwymi.

Do bohaterów, którzy musieli podjąć ważką decyzję należy między innymi Konrad Wallenrod, bohater powieści poetyckiej A. Mickiewicza. Ostatecznie zrezygnował z miłości na rzecz kraju. Uważał bowiem, że nie będzie szczęśliwy z młodą żoną, kiedy kraj spotykają same nieszczęścia. Jak mówi sam poeta: "Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie". Jego decyzja pociągnęła za sobą kolejne - do końca swoich dni żył w osamotnieniu, a jego ukochana podążyła w jego ślady - Aldona kazała zamknąć się w wieży.

Ważna dla człowieka może być również ziemia, która nie tylko daje plony, ale staje się też swego rodzaju powierniczką, jak to było w przypadku Bogumiła Niechcica, bohatera "Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej. Celem jego życie była właśnie rola, którą mógł uprawiać, a także ukochana żona Barbara. Ona wprawdzie nie powiedziała mu, że go nie kocha, ale było to oczywiste. Mimo to cały czas była przy nim.

Przykład świętego Aleksego pokazuje nam, że wartości materialne bardzo często są sprawami marginalnymi. Aleksy bowiem opuścił swoją żonę w noc poślubną, by móc poświęcić swoje życie Bogu. Tułał się po świecie, znosząc cierpliwie głód, ubóstwo, urągania, ale przed śmiercią wrócił do rodzinnego miasta, gdzie żył nierozpoznany pod schodami swojego ojca. Bóg, zbawienie okazały się w jego przypadku szczęściem prawdziwym, na które nie ma wpływu żadna rzecz na ziemi.

Zastanawiam się teraz nad szczęściem naszego kraju. Nie możemy wątpić w to, że Polskę spotkały liczne nieszczęścia, ale po wszystkich tych tragicznych chwilach przychodziły momenty szczęścia i radości. Taką chwilą było zapewne odzyskanie niepodległości w 1918 roku, po 123 latach niewoli. Wtedy jednak okazało się, że szczęście jest wartością ulotną, gdyż po kilkunastu latach spadła na Polskę kolejna tragedia - koszmar II wojny światowej. Losy naszego kraju są specyficzną układanką chwil złych i dobrych.

Uważam, że każdy z nas powinien znaleźć w swoim życiu coś, co będzie dla niego ważne. Tylko takie sprawy pozwalają nam na optymistyczne patrzenie w przyszłość i nadają sens naszej egzystencji.