O tym, że każdy z nas jest inny, nie muszę nikogo przekonywać. To widać, nawet wtedy, gdy obok siebie siedzą tylko dwie osoby. Różni nas sposób ubierania się, gust muzyczny, hierarchia wartości. Różnimy się płcią, kolorem włosów, pochodzeniem. I choć nie powinno to nikomu przeszkadzać, niektórzy nie potrafią zaakceptować inności drugiego człowieka.
Do XVII wieku nie istniała tolerancja religijna. Za to, że było się innego wyznania, można było nawet stracić życie. Czyny te tłumaczono, popierając się cytatem z Pisma Świętego "Jest jeden Bóg", zapominano przy tym o innym cytacie: "Miłujcie nieprzyjaciół swoich".
Często powodem nietolerancji jest inny strój i poglądy. Nie trzeba przy tym odznaczać się wyjątkowo niepokornym zachowaniem, by zostać "zaszufladkowanym". Z niechęcią patrzymy na ludzi z dziwną fryzurą, niestandardowym kolorem włosów, w ubraniu innym niż reszta społeczeństwa. Tylko nie przyjdzie nam do głowy, że w którymś momencie to właśnie my, ci "normalni", możemy znaleźć się w tłumie "innych". Jak będziemy się czuć, gdy ludzie będą wytykać nasze nudne jeansy i grzeczną fryzurkę? Zapominamy, że nie strój stanowi o wartości człowieka. Sami jednak nie chcielibyśmy znaleźć się w sytuacji, kiedy wszyscy będą wytykać nas palcami i wyśmiewać.
Tolerancją nazywamy najczęściej obojętne przejście obok kogoś lub czegoś. Wydaje się to nieco dziwne, ale tak właśnie jest. Łacińskie słowo "tolerantia" znaczy nic innego jak znoszenie, akceptacja. Tolerować nie znaczy więc przyjmować za swoje. Jeśli coś tolerujemy, traktujemy to bardzo często obojętnie, bez zbędnych emocji. Rzadko spotykamy tolerancję w szkole, która jest miejscem przenikania się różnych poglądów, gustów muzycznych, sposobów ubierania się. Od nas samych zależy, czy szkoła stanie się miejscem spokojnym, czy też będzie budzić strach w naszych kolegach z klasy. Niewybredne komentarze na nasz temat, dokuczliwe uwagi możemy znosić jedynie przez kilka dni, na dłuższa metę staje się to uciążliwe i może prowadzić do załamania nerwowego. Uczeń, który nie spotyka się z miłym przyjęciem przez swoich kolegów, odlicza minuty do końca lekcji, a rano zrobi wszystko, by nie dotrzeć do szkoły. Najczęściej jednak zdarza się tak, że osoby prześladowane znajdują sobie kolejne ofiary. Przemoc i nietolerancja poszerzają swe kręgi.
Zastanawiam się, co tak naprawdę powoduje nietolerancję. Przecież nie wynika ona jedynie z "inności" drugiej osoby. Wydaje mi się, że czasem odrzucamy inne osoby, ponieważ umieszczamy w nich uczucia, których sami się boimy, których nie chcemy. Łatwiej nam poradzić sobie z nimi, gdy przerzucimy je na inne osoby, wtedy będziemy od nich wolni. Przez taki zabieg znajdziemy też materialną postać tego, czego w naszym życiu nie chcemy. Nietolerancja wynika też z szukania kozła ofiarnego - w taki właśnie sposób postępują ci, którzy nie są w stanie znieść słów krytyki, a także ci, których spotykają ze strony kolegów same przykrości. Znalezienie w takiej sytuacji kogoś słabszego zdecydowanie podnosi samoocenę.
Mimo wszystko najczęstszym powodem nietolerancji jest wychowanie oparte na stereotypach, w którym nie liczą się prawda i szczerość, a jedynie głupie przesądy i tradycja, z która nie zawsze można się zgodzić.
Nie tolerujemy tego, czego nie znamy. To smutna prawda, ale tak właśnie się dzieje. Boimy się, że nasz świat runie w gruzach, że stracimy przez to przyjaciół. Bojąc się, nie zajdziemy daleko. Tylko poznając innych ludzi, ich wiarę, światopogląd staniemy się ludźmi myślącymi.