Kiedyś, w miejscu dzisiejszego miasta Antylopy, istniała indiańska wioska Chiavatty. Osada była stolicą imperium Czarnych Wężów. Niestety, przybywający coraz liczniej osadnicy, próbowali zniszczyć Indiańską kulturę i zagarnąć ziemię czerwonoskórego ludu. W otwartej walce mieli małe szanse na sukces. Indianie słynęli z opanowanych do perfekcji umiejętności walki. Dlatego koloniści zakradli się do osady nocą. Wymordowali wszystkich jej mieszkańców. Przy życiu pozostał jedynie syn wodza. Małym chłopcem zaopiekowała się grupa cyrkowców.
Zbudowana na zgliszczach indiańskiej ,,stolicy" Antylopa, zaczęła się dynamicznie rozwijać. Na terenach przyległych do miasta odnaleziono złoża cennych metali. W mieście kwitł handel i rozwijał się przemysł. Antylopa liczyła też coraz więcej mieszkańców.
Któregoś dnia do miasta zjechał cyrk. Jego główną atrakcją miał być występ ostatniego, rdzennego mieszkańca tych ziem - potomka Czarnych Wężów. Jego osoba ściągnęła do cyrku prawdziwa tłumy. Każdy chciał zobaczyć Indianina.
Nawet popisy akrobatów czy żonglerów nie wzbudzały należytego zainteresowania. Każdy z obecnych czekał na występ Sachema. Kiedy Indianin wreszcie wyszedł na scenę, widownia zamarła. W stroju przodków wykonywał rytualny taniec i śpiewał pieśń głoszącą zemstę na zabójcach Czarnych Wężów. Swoim występem zasiał panikę wśród obecnych. Widownia, wśród której nie brakowało ludzi odpowiedzialnych za wymordowanie plemienia, zaczęła uciekać. Wszyscy bali się zemsty Sachema.
W tym czasie Indianin zniknął z Arety. Pojawił się na niej po chwili, ale zamiast broni, trzymał w ręku kapelusz, do którego zbierał datki za swój występ. Cała pieśń o urażonej dumie i chęci zemsty była tylko elementem cyrkowego widowiska.