"Pan Tadeusz" planowany przez autora pierwotnie jako niewielki poemat, w końcowej wersji rozrósł się do liczącej dwanaście ksiąg epopei z epilogiem. Mickiewicz poświęcił na napisanie "Pana Tadeusza" niecałe dwa lata, od jesieni 1832 roku do początków roku 1834. Treść dzieła ujęta jest w dziewięciu tysiącach siedmiuset dwudziestu wersach trzynastozgłoskowych ze stałą średniówką po sylabie siódmej (dodatkowo epilog liczy sobie sto dwadzieścia dziewięć wersów). Pełny tytuł utworu, umiejscawiający akcję opowiadanej historii w konkretnym miejscu i czasie: "Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie. Historia szlachecka z roku 1811 we dwunastu księgach wierszem".
W kończącym epopeję epilogu autor wyjaśnia motywy, które nim kierowały przy wyborze tematyki utworu. Lekka, radosna, niemal romansowa tematyka połączona została z apoteozą (uwielbieniem) szlacheckich obyczajów, tradycji, kolebki polskości i patriotyzmu, jaką były w początkach dziewiętnastego wieku polskie dworki szlacheckie. Nie bez przyczyny umieścił Mickiewicz akcję "Pana Tadeusza" w roku 1811. Należy zwrócić uwagę, że utwór powstaje w latach 1832-34, a więc już po stłumionym krwawo powstaniu, w czasie popowstaniowych represji, czasie strasznym, naznaczonym cierpieniem, zniewoleniem i lękiem o przyszłość. I właśnie w takich okolicznościach Mickiewicz postanowił przypomnieć rok 1811-1812, czas, w którym Polacy żyli nadzieją na odzyskanie wolności, nadzieją uosobioną w jednym człowieku- Napoleonie. Utwór powstaje kilkanaście lat po smutnym zakończeniu epoki napoleońskiej, gdy wszelkie nadzieje związane z francuskim generałem dawno już zostały pogrzebane. Lecz właśnie dlatego Mickiewicz chce przypomnieć swojemu narodowi, że był czas, w którym nadzieja była żywa, że Polacy, Litwini potrafili się połączyć we wspólnej walce. Atmosfera utworu jednocześnie wpaja czytelnikom uczucia patriotyczne, szacunek dla tradycji, a z drogiej strony pozwalała się oderwać współczesnym poecie odbiorcom dzieła od straszliwej, zniewolonej rzeczywistości i przenieść obolałą duszę i pamięć z rzeczywistości emigracyjnej na ciepłe, słoneczne łąki rodzinnej Litwy, do spokojnego, dostatniego dworku, w którym zegar wygrywa kurant z Mazurkiem Dąbrowskiego...
Dworek ten stał na Litwie, w dolinie Niemna, w otoczeniu pól i łąk, gospodarstwo kwitło dzięki opiece właścicieli i opiece Ostrobramskiej Pani. Za tym właśnie miejscem, małą ojczyzną, rodzinną ziemią tęskni poeta, a swoją tęsknotę i żal za utraconą ojczyzną wyraża w przejmującej inwokacji. Opisuje w niej piękno nadniemeńskiej przyrody, cudowną moc ojczystej ziemi i wiary w Matkę Boską, która uratowała go w dzieciństwie od niechybnej śmierci. W jej opiekę oddaje się również teraz, razem z wszystkimi emigrantami, przenosząc się w myślach do swojego utraconego, litewskiego raju.
Księga pierwsza pt. "Gospodarstwo": do Soplicowa wkraczamy wraz z narratorem i powracającym właśnie z Wilna młodzieńcem letnią porą żniw. Pola uginają się pod ciężarem kłosów, między złotym zbożem kwitną dzikie kwiaty o dusznym, słonecznym zapachu. Dworek jest pusty. Niewątpliwie wszyscy domownicy doglądają prac polowych. Obejście jest schludne, czyste, wszędzie znać rękę dobrego gospodarza. Młodzieniec przypomina sobie zapomniane kąty. Nie było go w domu dziesięć lat, ponieważ, zgodnie z życzeniem ojca, pobierał nauki w Wilnie. Dwór jest nie tylko świetnie gospodarzony, ale także pełen patriotycznych akcentów- na ścianach wiszą portrety największych patriotów- Kościuszki, Rejtana i in., w pokojach rozbrzmiewa zegarowym kurantem Mazurek Dąbrowskiego. Młodzieniec tak zapamiętał dom z dzieciństwa, nie przypominał jednak sobie, aby w jego dawnym pokoju znajdowały się kiedykolwiek elementy damskiej garderoby, a to właśnie znalazł po wejściu do swojej dawnej izby. Właścicielka porozrzucanej odzieży okazuje się nie mniej zaskakująca- wbiega do pokoju po desce przystawionej do okiennego parapetu. Młodzieniec- Tadeusz, wycofuje się, aby nie spłoszyć biegającej w bieliźnianej sukience panny, której nawet nie zdążył się dokładniej przyjrzeć. Tajemniczą obecność dziewczyny wyjaśnia chłopakowi Wojski. Wita się z dawno niewidzianym młodzieńcem i pokrótce wyjaśnia mu sytuację we dworze. Okazuje się, że w Soplicowie przebywają goście, aby zamknąć zadawniony spór między stryjem Tadeusza- Sędzią a Hrabią o będący przedmiotem ciągłych kłótni zamek Horeszków, a właściwie jego ruiny. Wśród gości jest też kilka młodych dam, wśród których dorosły Tadeusz mógłby się rozejrzeć za przyszłą żoną. Sędzia również ogromnie stęsknił się za bratankiem, który, okazuje stryjowi szacunek właściwy dla starszego członka rodziny. Wśród domowników widoczne są hołubione tradycje, zasady szlacheckiego wychowania przestrzegane nie tylko przy powitaniach, ale także w okazywaniu sobie szacunku poprzez grupowanie się gości na spacerze- widzimy to w opisie sceny powrotu domowników z pól do dworu, czy zajmowanie miejsc przy stole.
Wspomniany zamek jest od wielu lat kością niezgody między Soplicami a jednym z ostatnich potomków Horeszków- Hrabią. Spór między rodzinami sięgał jednak znacznie dalej i dotyczył o wiele poważniejszych spraw. Otóż, jak się dowiadujemy, ojciec Tadeusza- Jacek Soplica darzył gorącą miłością córkę stolnika Horeszki, właściciela zamku- Ewę. Niestety, gdy stolnik odmawia znanemu awanturnikowi rękę córki, ten, w szale zabija stolnika i w następstwie tego strasznego czynu musi uciekać z Litwy, zwłaszcza, że zostaje posądzony o zamordowanie stolnika do spółki z moskalami. Od tego czasu minęło wiele lat, zamek podupadł, a jego ruiny malowniczo wrysowały się w krajobraz okolic Soplicowa. Przez dłuższy czas nikt się pozostałościami świetności Horeszków nie interesował, pojawił się jednak daleki krewny rodziny- hrabia, który, będąc pod wpływem modnych wówczas romantycznych uniesień, wyczuł w ruinach tajemniczą, średniowieczną, romansową atmosferę i postanowił upomnieć się o własność swojej rodziny. Na ostateczne zamknięcie sprawy zamku do Soplicowa przyjechał, oprócz zainteresowanego Hrabiego, ale także Podkomorzy wraz z rodziną i inni ludzie związani z sądami ziemskimi. Protazy, walcząc o niepodważalne dla niego prawo Sędziego do zamku każe przenieść stoły z wieczerzą w malownicze pozostałości budowli, aby Sędzia, jako gospodarz podkreślił jeszcze dobitniej swoje prawo własności.
Spożywany posiłek , przy którym mężczyźni odstępują początkowo od starej, rycerskiej jeszcze tradycji usługiwania przy stole damom, służy Sędziemu jako pretekst do wygłoszenia nauki o grzeczności, o szlacheckim, rodzimym dobrym wychowaniu, nie czerpiącym ślepo z zachodnich, nowoczesnych wzorców. Oprócz zaproszonych na podpisanie ugody gości przy stole biesiaduje także kapitan Ryków- Rosjanin, który opowiada zgromadzonym o szykowanym w Rosji wojskach, mających wyruszyć na litewskie ziemie oraz zakonnik, bernardyn- ksiądz Robak, nie biorący udziału w rozmowach biesiadników- zwłaszcza Sędziego i Podkomorzego na polityczne tematy. Do posiłku zasiada także Telimena, dama o oszałamiającej dla młodego Tadeusza wytworności, bywała w Petersburgu kobieta, starsza już znacznie od Tadeusza. Asesor mówi nawet, że to ciocia Tadeusza. Młodzieniec przekonany jest, że to właśnie Telimenę zauważył rankiem w swoim pokoju i nie chce pogodzić się z tytułowaniem kobiety, która bardzo mu się spodobała mianem "cioci". Jego rozmyślania przerywa kłótnia Asesora i Rejenta, której przedmiotem są myśliwskie zdolności ich chartów- Kusego (pies Rejenta) i Sokoła (duma Asesora). Wojski rozmarza się nad polowaniami, opowiada zgromadzonym o organizowanych niegdyś imprezach łowieckich. Zapada zmrok i wszyscy udają się do dworu na spoczynek. Nie dla wszystkich jednak wieczór się już skończył. Do pokoju Sędziego puka ksiądz Robak. Jak dowiadujemy się z opowieści narratora jest on jednym z emisariuszy, wożących informacje o posunięciach Napoleona. W przebraniu zakonnego żebraka ksiądz Robak, jak wielu mu podobnych przedostaje się na Litwę, przemierza jej ziemie i, niby zdobywając datki na zakon, rozprowadza wśród Litwinów cenne informacje. Obaj mężczyźni jeszcze długo w nocy potajemnie rozmawiają w komnacie Sędziego.
Księga druga pt. Zamek: Zaraz o świcie zaczyna się w dworze ruch. Dla rozrywki mieszkańców Soplicowa i gości Sędziego Wojski organizuje polowanie na zająca. Hrabia nie może oderwać wzroku od zaciągniętych poranną mgłą ruin. Do rozmarzonego Hrabiego podchodzi klucznik zamku Horeszków- Gerwazy Rębajło. Starzec nienawidzi rodu Sopliców i karci Hrabiego, że sprzeniewierza się krwi przodków i idzie z Sędzią na ugodę. Aby pobudzić w nim krew Horeszków opowiada mu prawdziwe losy zamku i sporu między rodzinami Sopliców i Horeszków. Gerwazy jest starym, wiernym sługą rodu, najwierniejszym ze sług Stolnika, który niegdyś, jako zamożny i wpływowy obywatel i właściciel zamku gościł u siebie także członków rodziny z Soplicowa. I właśnie z Soplicowskiego dworu wywodził się sprawca nieszczęścia rodziny, w której służył wiernie Gerwazy- Jacek Soplica. On to właśnie, zakochany na zabój w jedynej córce Stolnika- Ewie Horeszkównie, pewny swego pojawił się w domu Stolnika prosząc o rękę dziewczyny, która odwzajemniała uczucie znanego w okolicy awanturnika. Jacek dostał jednak do stołu czarną polewkę- znak, że rodzina nie popiera tego związku. Zrozpaczony Jacek chce pomścić swoje uczucie i strzela do Stolnika. Pech chciał, że zamek otoczony był wówczas przez moskali, z którymi Stolnik wszedł w konflikt, z powodu wyrażania poparcia dla Konstytucji 3-go Maja. Zostaje posądzony o współdziałanie z moskalami, a Gerwazy, na którego rękach skonał Stolnik, poprzysięga na krew swojego pana, w której macza swój miecz (zwany pieszczotliwie Scyzorykiem), zemstę całemu rodowi z Soplicowa. Teraz domaga się solidarności z pohańbionym przez Sopliców rodem także ze strony Hrabiego, który za wszelką cenę powinien walczyć o zamek i za nic nie powinien iść na rękę mordercom swojego krewniaka. Romantyczny Hrabia urzeczony historią nieszczęśliwej miłości młodych, zabójstwa, burzliwych dziejów zamku postanawia spełnić prośbę Gerwazego. Hrabia udaje się za myśliwymi, którzy zbierają się już do odjazdu, jednak jego uwagę przykuwa następne zjawisko- Zosię: śliczna, młoda dziewczyna, cała w bieli, przechadzająca się wśród warzywnego ogrodu i grządek z ogórkami. Dziewczyna wydaje się Hrabiemu nimfą z romantycznych ballad. Jego rozmarzenie przerywa niespodziewany atak księdza Robaka, który wygania go z krzaków, z których obserwował pracującą w ogródku Zosię. Polowanie nie kończy się sukcesem, a spór Asesora z Rejentem tym samym nie zostaje rozwiązany, ponieważ Sędzia nie pozwala stratować konnym myśliwym należących do chłopów pól, w które czmychnął zając. W czasie odpoczynku wszyscy raczą się specjałami litewskiej kuchni, w tym wspaniałymi wędlinami i aromatyczną poranną kawą. Tadeusz ciągle nadskakuje Telimenie, która, także zainteresowana młodzieńcem, zapewnia go o tym, że łączące ich pokrewieństwo jest doprawdy niewielkie. Opowiada mu także o swoim światowym życiu, jakie wiedzie w Petersburgu. Okazją do lepszego poznania Tadeusza ma być zaproponowane przez kobietę pozostałym domownikom grzybobranie.
Księga trzecia pt. Umizgi: Ranek. Wszyscy przygotowują się do wyprawy do lasu na grzyby. Hrabia znów spotyka Zosię, jednak w otoczeniu kur i kaczek dziewczyna traci w jego oczach tajemniczość nimfy. Wydaje mu się wręcz prosta i pospolita. Hrabia poszukuje tajemniczych, egzotycznych wrażeń, nie podobają mu się swojskie, rodzime krajobrazy. Telimena rozmawia z Sędzią, który wyjawia jej znane mu plany Jacka Soplicy na temat przyszłości Tadeusza. Wola ojca nie odpowiada jednak planom Telimeny, która dowiaduje się, że życzeniem Jacka jest ożenek chłopaka z Zosią- podopieczną Telimeny. Dojrzała kobieta chce jednak póki co zatrzymać Tadeusza dla siebie i próbuje wyperswadować Sędziemu mariaż młodych, tłumacząc swoje stanowisko młodym wiekiem obojga zainteresowanych. Sędzia także nie jest zachwycony wolą Jacka. Sam widziałby przy boku Tadeusza znacznie Podkomorzankę, pochodzącą ze znacznie bardziej wpływowej rodziny niż Zosia.
Egzaltowany Hrabia, niechętny wiejskim widoczkom i uciechom prowincji znajduje zrozumienie w osobie Telimeny, która również, przebywając często w Petersburgu, od rodzinnych stron woli zagraniczne wojaże i rozrywki. Oboje odnoszą się do rodzinnej ziemi z pogardliwym pobłażaniem. Tadeusz nie może się zgodzić z ich nastawieniem i opowiada o pięknie Litwy. Tak mija czas do obiadu. Do jedzących posiłek dołącza gajowy, który przyniósł nowinę- w okolicy krąży niedźwiedź. Pojawia się więc kolejna okazja do zorganizowania polowania, tym razem na grubszą zwierzynę. Organizacja wyprawy spoczywa na barkach Wojskiego.
Księga czwarta, pt. Dyplomatyka i łowy: Planowane polowanie jest dla narratora pretekstem do rozpoczęcia księgi opisem piękna litewskich lasów i puszcz, drzew, pamiętających historię Litwy równie dobrze jak młodość przebywającego dziś na wygnaniu narratora. Tadeuszowi nie udało się wstać na czas, i gdy słońce budzi go wreszcie ze snu, okazuje się, że wszyscy już wyruszyli. Jednak dzięki swojemu spóźnieniu Tadeusz odkrywa swoją pomyłkę- to nie Telimenę widział pierwszego dnia w domu, ale Zosię, która teraz właśnie przyszła obudzić zaspanego młodzieńca. Podenerwowany swoją pomyłką i spóźnieniem Tadeusz gna na złamanie karku do karczmy żyda Jankiela, w której umówione było spotkanie myśliwych. U Jankiela trwa zagorzała dyskusja o polityce, w której wiedzie prym ksiądz Robak, opowiadający zasłuchanej szlachcie o Napoleonie, o generale Dąbrowskim, o planowanym wkroczeniu wyzwoliciela z Francji na ziemie litewskie, o tworzenia pod jego przewodnictwem polskiej armii, o jej wspieraniu przez ojców paulinów z Częstochowy dostarczających na potrzeby tworzonych oddziałów srebra. Częstuje słuchaczy tabaką z wykonanej ze złota tabakierki z wizerunkiem Napoleona. Uniesieni patriotycznym podnieceniem śpiewają Mazurka Dąbrowskiego, a ksiądz Robak namawia obecnych do "posprzątania" w swoich domach przed przyjazdem oczekiwanego francuskiego gościa. Przez "śmieci" rozumie moskali. Rozkaz sprzątania jest zawoalowaną zachętą do wzniecenia w odpowiednim czasie powstania na Litwie. Ksiądz Robak opuszcza śniadającą i rozpolitykowaną szlachtę, widząc przez okno pędzącego na polowanie Tadeusza. Mistrz ceremonii- Wojski- ustawia myśliwych mających stawić czoło wielkiemu niedźwiedziowi. Nagle, spłoszone zwierzę szarżuje w stronę Hrabiego i Tadeusza. Obaj mężczyźni oddają strzały, które jednak, za sprawą zdenerwowania, chybiają celu. Na pomoc znajdującym się w śmiertelnym niebezpieczeństwie Hrabiemu i Tadeuszowi ruszają Gerwazy, Asesor i Rejent. Pojawia się także jak spod ziemi ksiądz Robak, który wyrwawszy Gerwazemu strzelbę z ręki strzela do zwierza równocześnie z Asesorem i Rejentem. Bestia pada martwa, a właściciele Kusego i Sokoła mają następny powód do sprzeczki- kto celniej strzela, który z nich zabił niedźwiedzia. Gerwazy rozstrzyga spór oglądając naboje wyciągnięte z ciała zwierzęcia. Okazuje się, że najlepszym strzelcem na polowaniu był ksiądz Robak, który jednak w międzyczasie oddalił się od myśliwych. Wojski na zakończenie łowów odgrywa na rogu pieśń obrazującą w dźwiękach piękno myśliwskiego rzemiosła. Na zakończenie imprezy odbywa się także myśliwska biesiada z przygotowanym według starych litewskich receptur bigosem i podawaną dla rozgrzewki słynną wódką gdańską.
Opowiedziana przez Wojskiego anegdota o Domejce i Dowejce oraz ich sporze o zabicie niedźwiedzia godzi wreszcie zwaśnionych myśliwych (Wojski jako sekundant Domejki i Dowejki, którzy dla honoru mieli się strzelać z odległości wyznaczonej przez położoną na ziemi skórę niedźwiedzia, będącego przedmiotem sporu, pociął skórę na bardzo cienkie paseczki i ułożył je w linii prostej. Odległość między pojedynkującymi stała się tym sposobem zbyt duża do strzelania i jakiejkolwiek walki. Tak Wojski pogodził niegdyś zwaśnione strony).
Księga piąta, pt. Kłótnia: Telimena zauważa, że uczucia, jakie deklarował do niej Tadeusz nieco osłabły (nie wie, że chłopak pomylił ją z Zosią). Postanawia więc, że Zosię wyswata Hrabiemu, aby uniemożliwić w ten sposób realizację zamierzeń Sędziego i Jacka Soplicy chcącego ożenić Tadeusza z Zosią- córką zmarłej młodo nieszczęsnej Ewy Horeszkówny. Tadeusza postanowiła zatrzymać dla siebie. W tym celu postanawia wprowadzić Zosię do towarzystwa. Tadeusz zakochuje się w poznanej przy obiedzie Zosi, zaczyna też zauważać, że czas dla Telimeny nie stał w miejscu i jego oznaki, nawet pod warstwą pudru zaczynają już być widoczne na obliczu damy, która nie może się równać ze świeżą urodą młodej Zosi. Rozogniony nowym uczuciem Tadeusz wybiega z sali. W zagajniku spotyka łkającą Telimenę. Godzi ich wspólne poszukiwanie mrówek w sukni ponętnej Telimeny, która przez nieostrożność usiadła w mrowisku. Tadeusz nie może jednak zapomnieć o Zosi. Kolacja znów urządzona jest w zamku Horeszków. Przy stole panuje napięta atmosfera, Hrabia kokietuje Zosię, Tadeusz nie może znieść tego widoku i siedzi cały naburmuszony, zapominając o swoich obowiązkach wobec siedzących koło niego panien Podkomorzanek. Obaj młodzieńcy stają się powodem kpin starszych, którzy zaloty przekładając na ostatnie polowanie odradzają im mierzenie do jednej zwierzyny. Wojski rozważa jeszcze niebezpieczną przygodę na polowaniu, chce porównać celny strzał Robaka do innego znanego mu wyśmienitego strzelca, jednak Sędzia przerywa mu w pół zdania nie pozwalając na wypowiedzenie drugiego nazwiska. Przy rozdzielaniu łupów z polowania, Hrabiemu przypada skóra, którą ten- zrywając warunki ugody, do której starał się doprowadzić Podkomorzy- zgadza się przyjąć jedynie wraz z prawnie mu należnym zamkiem. To stwierdzenie Hrabiego wywołuje przy stole istną burzę, która podniecona jeszcze dodatkowo przez słowne utarczki Podkomorzego z Gerwazym, który nie chcąc opuścić zamku swego dawnego pana niczym duch przechadza się po opustoszałych komnatach i nakręca stare zegary, przeradza się w kłótnię i bezpardonową bijatykę na stoły, ławy, garnki, nawet organowe piszczałki. W Hrabim odzywa się krew Horeszków i staje w obronie Gerwazego- dawnego sługi jego rodu. Obaj dochodzą do wniosku, że zamek trzeba odbić siłą. W tym celu, za namową starego klucznika Hrabia ma udać się do zaścianka Dobrzyńskich, gdzie mieszka zubożała szlachta, która pomoże dziedzicowi Horeszków w zorganizowaniu zajazdu na Sopliców.
Księga szósta, pt. Zaścianek: Po wczorajszej bitwie Sędzia szykuje pozew, który do rąk Hrabiego ma dostarczyć Protazy. Zaraz potem u wściekłego Sędziego pojawia się ksiądz Robak, aby porozmawiać o coraz bardziej widocznych zalotach Telimeny, która najwyraźniej zagięła parol na młodego Tadeusza. Robak, chcąc uczynić zadość życzeniom Jacka Soplicy, radzi Sędziemu, aby usunął Telimenę z dworku. Karci również Sędziego za jego nieustępliwość w sprawie zamku. Nie po to Jacek swojego jedynaka przeznaczył na męża dla Zosi- potomkini Horeszków, nie po to planował połączenie w ten sposób zwaśnionych rodów i zadośćuczynienie własnym błędom młodości, aby Sędzia wszczynał następny konflikt dzielący Horeszków i Sopliców, tym razem o nikomu nie potrzebne ruiny. Dowiadujemy się też, że Jacek, powodowany ogromnym poczuciem winy wobec matki Zosi, a swojej dawnej ukochanej, po jej śmierci (Ewa została wydana za mąż za innego szlachcica) łożył na utrzymanie jej jedynej córki- Zosi. Zamek natomiast dostał się w ręce Sopliców w niechlubny sposób, na mocy dekretu odbierającego go Horeszkom wydanego podczas zdradzieckiej Targowicy. Ksiądz Robak przypomina, że nadchodzi czas, kiedy małe kłótnie i konflikty o ziemie staną się nieważne, bo wszyscy będą musieli się połączyć w walce z zaborcą, jedynym prawdziwym, wspólnym wrogiem. Ksiądz Robak widziałby samych Sopliców na czele powstania, które trzeba będzie wywołać zaraz po wkroczeniu na litewskie ziemie Napoleona i znajdującej się pod jego dowództwem polskiej armii. Sędzia, pełen patriotycznego uniesienia, pełnym sercem i kiesą wspiera pomysł powstania, niechętnie jednak myśli o zrezygnowaniu z zamku Horeszków. Robak nie przestaje go jednak namawiać do odstąpienia od procesu. W tym czasie Protazy, który miał dostarczyć Hrabiemu pozew Sędziego udaje się za nim do Dobrzynia. Domyśla się tu planów dziedzica Horeszków i organizowania przez niego zajazdu na Sopliców. Przywódcą zaściankowej szlachty jest siedemdziesięciodwuletni Maciek nad Maćkami (Maciek Dobrzyński), mądry i doświadczony szlachcic. Jeśli Hrabia przekona go do swego pomysłu, na Sopliców ruszy cały zaścianek.
Księga siódma, pt. Rada: Wśród mieszkańców Dobrzynia panuje bardzo waleczny nastrój. Ciągnie ich do wojaczki z moskalami, chcą wywołać powstanie, wyjść naprzeciw Napoleonowi, nawet bez uprzedniego zabezpieczenia zaplecza powstania- broni, ludzi, żywności itd. Gerwazy stara się jednak nadać ich energii inny kierunek. Inaczej interpretuje słowa księdza Robaka, tłumacząc zaściankowej szlachcie, że śmieci, o których sprzątaniu mówił Robak to nie kto inny, jak Sędzia. W obronie właściciela Soplicowa staje Bartek, zwany Prusakiem oraz Jankiel, wskazując na patriotyczne i gospodarskie przymioty szlachcica, reszta jednak jest niechętna sędziemu, który odmawia picia w ich towarzystwie. Nie chce też wydać synowi Chrzciciela, Sakowi, Zosi za żonę. Maciek nad Maćkami gani ogłupiałą przez podpuszczania Gerwazego szlachtę, jednak część ludzi, zachęcona dodatkowo przez Hrabiego rusza z zajazdem w stronę Soplicowa. Po polach niesie się okrzyk: "Hajże na Soplicę!".
Księga ósma, pt. Zajazd: Nad Sopliców nadciągają burzowe chmury. Niebo ciemnieje, powietrze zastyga w bezruchu. Domownicy, chcąc zaczerpnąć nieco powietrza wychodzą na dwór. Żywa, rozbujała natura Litwy gra całą gamą dźwięków i ptasich, owadzich, poeta wprowadza również plastyczny opis żabiego koncertu w dwóch nieodległych stawach oraz gwiezdnych konstelacji zdobiących nadlitewski nieboskłon. Z gwiazd właśnie można wyczytać złowróżbne znaki, przynoszące wojny i nieszczęścia. Sędzia po chwili opuszcza gości, tłumacząc się umówionym spotkaniem w swoich pokojach. Tadeusz również stara się o chwilę ze stryjem na osobności, jednak pod drzwiami Sędziego okazuje się, że szlachcic nie jest sam. Przez dziurkę od klucza młodzieniec obserwuje niezrozumiałą dla siebie scenę, w której Sędzia i ksiądz Robak ściskają się wzruszeni. Nie słyszy słów Robaka, który wyjawił właśnie Sędziemu, że jest jego bratem, zaginionym wygnańcem Jackiem Soplicą, ojcem Tadeusza, który w zakonnym przebraniu, w służbie zniewolonej ojczyźnie stara się odpokutować dawne grzechy. Ksiądz postanawia wyruszyć do Dobrzyńskiego zaścianka, aby wobec niebezpieczeństwa i nadciągających wojsk Napoleona, zapobiec zajazdowi na Sopliców.
Tadeusz, nie mogąc sobie poradzić z własnymi uczuciami i z zamieszaniem, w jakie wplątał się z Telimeną postanawia uciec z Soplicowa. Ze swoich planów wyjazdu do Księstwa Warszawskiego zwierza się Stryjowi. Młodzieniec chce na terenie Księstwa pojedynkować się z Hrabią o swoją ukochaną Zosię (na Litwie pojedynki były zabronione). Sędzia nie zgadza się jednak na wyjazd bratanka. Tę rozmowę podsłuchuje Telimena. Po wyjściu młodzieńca wymusza na nim wyznanie miłości. Tadeusz nie potwierdza ani nie zaprzecza, wybiega myślami szukając ucieczki nawet w samobójstwie. Podczas rozpaczliwej wycieczki nad staw niedoszłego topielca chwytają zaczajeni w pobliżu Soplicowa ludzie Hrabiego, po czym znienacka napadają na bezbronny dwór. Hrabia zajmuje dwór i usiłuje wymusić na Protazym ogłoszenie własności zamku należącej do Horeszków. Jednak Woźnemu sądowemu udaje się uciec i wyrazić głośno swój protest wobec metod stosowanych przez Hrabiego. Najkrwawszą ofiarą zajazdu na Sopliców pada domowa trzoda i ptactwo, które wybite do nogi ląduje jako pieczyste na stołach zdobywców Soplicowa. Uczta sowicie zakrapiana jest alkoholem, więc wkrótce zwycięzców morzy sen.
Księga dziewiąta, pt. Bitwa: Rano okazuje się, że ktoś wezwał rosyjskie wojsko. Na czele moskali nie stoi sprzyjający Polakom Ryków, ale oddany Rosji zdradziecki Polak i zwierzchnik Rykowa- major Płut. Rosjanie wyswabadzają Sopliców i wiążą rozespanych napastników. Płut chce zrobić z Sędzią interes. Nie chce się zgodzić na uwolnienie szlachty Dobrzańskiej, nawet na prośbę Sędziego, który nie chce, aby Rosjanie karali litewskich szlachciców. Płut domaga się sowitego okupu- za każdego pojmanego jeńca żąda tysiąca rubli. Pojawia się odsiecz sprowadzona przez księdza Robaka, Bartka i Macieja, jednak, na widok pokonanych szlachciców rezygnują z walki. Robak stara się uśpić czujność Rosjan, każe Sędziemu spić żołnierzy i w ten sposób ich obezwładnić. Plan bernardyna psuje jednak Tadeusz, który uniesiony honorem policzkuje majora Płuta, który zaczepiał Telimenę. Dochodzi do bójki, podczas której młodzieniec strzela do carskiego oficera. W ogólnym zamieszaniu szlachta porywa się na Moskali, łącząc swoje siły, ramię w ramię stają Soplicowie, Horeszkowie i Dobrzyńscy. Ksiądz Robak jest ciężko ranny po tym, jak zasłonił sobą przed ciosem Hrabiego. Major, chcąc się zemścić na Tadeuszu, który go spoliczkował wyzywa go na pojedynek, jednak sam nie staje do walki. Obowiązek ten przerzuca na Rykowa, każąc mu strzelać do młodzieńca. Zamiast Tadeusza na polu walki chce jednak stanąć Hrabia, tłumacząc się zadawnionymi porachunkami z Rykowem. Tadeusz rycersko broni Rykowa przed atakiem rozwścieczonej szlachty. Bitwa kończy się zwycięstwem Litwinów, po tym, jak Wojski zrzuca na Rosjan rusztowania do obsuszania sera. Ryków, który nigdy nie miał ochoty na walkę z Polakami, z którymi wolał biesiadować niż wojować, oddaje szpadę Podkomorzemu poddając mu swoje wojsko. Z krzaków wyłazi także Płut, który chcąc zachować życie, od jakiegoś czasu udawał martwego. Pokój zostaje oficjalnie zawarty.
Księga dziesiąta, pt. Emigracja. Jacek.: Po bitwie nadciąga wreszcie rozszalała burza. Sędzia wraz z przyjaciółmi radzi jak uniknąć odpowiedzialności za bitwę z Moskalami. Próbują kupić milczenie Rykowa, ten jednak odrzuca propozycję przekupstwa, chce pomóc Polakom zupełnie bezinteresownie. Gorzej z majorem Płutem, który z pewnością będzie szukał odwetu na buntownikach. Gerwazy widzi jedno proste rozwiązanie, jednak ksiądz Robak zabrania mu mordowania jeńca, co stanowiło by wielką ujmę na honorze szlachcica. Mimo to Płut znika, nikt nie wie co się z nim stało. Uczestnicy powstania muszą jednak uciekać przed represjami z Litwy do Księstwa Warszawskiego.
Ranny ksiądz Robak dowiaduje się od Sędziego o miłości Tadeusza do Zosi. Młodzieniec jednak nie chce się jeszcze porywać na zaręczyny, chce najpierw udowodnić swoją wartość w walce za ojczyznę. Zosia, przyszła panna młoda, ofiarowuje ukochanemu święty obrazek i relikwie, aby pozostając pod ich opieką bezpiecznie wrócił do domu i do niej. Hrabia również chce walczyć o wolność ojczystej ziemi, jemu, niczym rycerzowi, przypina w mundur kokardę Telimena.
Rana księdza Robaka okazuje się śmiertelna. Bernardyn każe wezwać księdza, chce się przed śmiercią wyspowiadać. Przywołuje też do siebie Gerwazego i na osobności wyjawia mu prawdę o swojej tożsamości i przedstawia swoją wersję historii o śmierci Stolnika. Ojciec Ewy nie stronił od towarzystwa Jacka, nie szczędził mu też swojej sympatii, bo widział w nim swojego stronnika w sprawach politycznych. Nie chciał jednak słyszeć o małżeństwie Soplicy z córką, dla której, nie zważając na to, że Ewa odwzajemnia miłość Jacka, szykował lepszą partię. Odrzucony Jacek ożenił się dla podtrzymania rodu, bez miłości, unieszczęśliwiając i siebie i kobietę, którą pojął za żonę, a która wkrótce po urodzeniu Tadeusza zmarła. Jacek zaczął pić i awanturować się ze szlachtą. Podobnie nieszczęśliwie ułożyły się losy Ewy, która została wydana przez ojca za mąż wbrew swojej woli i swojemu sercu. Feralnego wieczoru przypadkowo znalazł się pod obleganym przez Moskali zamkiem Horeszków. Zrozpaczony i oszalały Jacek, który do tej pory nie wybaczył Horeszce odtrącenia wyrwał jednemu z żołnierzy broń i wypalił w stronę Stolnika. Dlatego uznano, że współdziałał wtedy z Moskalami, że przyłączył się do Targowicy. Na mocy tego przekonania Targowiczanie odebrali też zamek Horeszkom i oddali w posiadanie Soplicom. Jacek, stojąc pod zamkiem Horeszków, widząc ogrom własnej zbrodni pragnął już tylko własnej śmierci i nie chował się nawet przed strzałem Gerwazego, ten jednak wówczas chybił. Gerwazy pamięta Jackowi wszystkie przewiny, zdaje sobie jednak sprawę, że Soplica dwukrotnie uratował życie ostatniemu z Horeszków- Hrabiemu, raz na polowaniu i drugi- podczas bitwy z Moskalami, kiedy zasłonił Hrabiego własnym ciałem. Odzyskuje też honor patrioty, ujawnia, że nigdy nie należał do Targowicy, nigdy też nie był poplecznikiem Moskali. Ani wówczas, ani później, gdy walczył w Legionach, gdy został ranny pod Jeną, ani teraz, gdy jako emisariusz krąży po rosyjskim zaborze z informacjami o wojskach Napoleona i nawołując do powstania przeciwko Moskalom. Chęć odpokutowania, ukorzenia się za własne grzechy i błędy widoczna była nawet w nazwisku, jakie przyjął jako zakonnik- kwestarz: Robak- symbol rzeczy małych, uniżonych, pełzających w prochu tego świata. Plany powstania zostały jednak pogrzebane przez przedwczesny wybuch wywołany przez samego Gerwazego, dbającego jedynie o prywatę rodu Horeszków. Gerwazy czuje się winny, rozumie swój błąd. Robak przed śmiercią dowiaduje się od niego, że Stolnik mu przebaczył, że tuż przed śmiercią uczynił znak krzyża w stronę, z której padł strzał Jacka. Zakonnik umiera szczęśliwy, odzyskawszy spokój duszy, odkupiwszy swoje winy i z wiedzą, że Napoleon właśnie wypowiedział Rosji wojnę. Obradujący w Warszawie konfederacki sejm ogłosił deklarację przyłączenia Litwy do ziem Korony. Soplica, opatrzony świętymi sakramentami, pełen nadziei w zbawienie własne i ojczyzny, umiera.
Księga jedenasta, pt. Rok 1812: Narrator wspomina niesamowitą atmosferę roku 1812, pełną nadziei na wyzwolenie, wywołanej przez autorytet samego Napoleona, jego obietnice zwrócenia Polakom wolnej ojczyzny. To rok, w którym Napoleon ruszył na Moskwę, wspierany przez polskie oddziały. Wojsko polskie pod dowództwem generała Dąbrowskiego, a także Kniaziewicza, Małachowskiego, Giedrojcia oraz Grabowskiego przebywają na Litwie. Część oddziałów stacjonuje w Soplicowie. Wojski z sobie właściwą skrupulatnością i znawstwem przedmiotu czyni ostatnie przygotowania do uczty dla wojska i generałów. Nadchodzi święto Matki Bożej Kwietnej. Podkomorzy- obecnie konfederacki marszałek odczytuje słowa Napoleona, zwracającego wolność Koronie i Litwie. Wódz przypomina także o Jacku Soplicy, o jego działalności emisaryjnej, poświęceniu w walce z wrogiem, o ranach odniesionych w bitwie w Hiszpańskim wąwozie Somosierra, o jego wkładzie w organizowanie litewskiego powstania. Za te i inne zasługi Napoleon odznaczył go Krzyżem Legii Honorowej. Odznaczenie to zostaje powieszone na grobie zrehabilitowanego w ten sposób oficjalnie Jacka Soplicy. Po wystąpieniu Podkomorzego wszyscy razem, szlachta, goście i lud udają się na przygotowaną przez Wojskiego ucztę. Przy stole panuje ogólna zgoda, Gerwazy i Protazy wspólnie popijają wyśmienity litewski miód, Zosia i Tadeusz przygotowują się do zaręczyn. Stary Woźny sądowy wspomina zeszłoroczną proroczą walkę wróbli- Horeszki i Soplicy, którą uspokoiła Zosia. Tak i teraz dziewczyna godzi dwie zwaśnione rodziny. Nawet Rejent i Asesor dochodzą do porozumienia, ponieważ ich psy okazują się równie doskonałe w polowaniu- oba naraz dopadają uciekającego zająca. Zosia chodzi ubrana w ludowy litewski strój, zielony, przystrojony kwiatami. Wszyscy są zachwyceni urodą dziewczyny, naturalnym zachowaniem, tradycyjnym strojem, który przywodzi im na myśl lepsze, szczęśliwsze czasy. Jednym z oficerów jest także Hrabia, który za męstwo i sfinansowanie własnego oddziału jest już pułkownikiem. Nadal ma jednak artystyczną duszę i postanawia naszkicować portret Zosi, którą dla lepszego pozowania Generał Kniaziewicz postawił na stole. Zosia i Tadeusz nie są jednak jedyną szczęśliwą parą zaręczającą się tego dnia. Obok nich stają Asesor z córką Wojskiego Hreczechy oraz Telimena z Rejentem.
Księga dwunasta, pt. Kochajmy się!: Trwa potrójna uczta zaręczynowa. Gospodarzami są Zosia i Tadeusz, usługujący gościom, a także włościanom zaproszonym na ucztę. Mistrzem ceremonii jest oczywiście Wojski, który usadza wszystkich przy stole pilnując porządku. W księdze tej pojawia się opis zastawy stołowej, dumy Wojskiego, na której zobrazowane są polskie tradycje szlacheckie z czasów jej największej świetności, scenki z polskich sejmów, wreszcie misternie wykonane z cukru i innych słodkości przemieniające się cztery pory roku (opis ten jest jednym z elementów klasycznej epopei- porównaj z opisem tarczy Achillesa w "Iliadzie" Homera). Wojski opowiada o pięknych tradycjach szlachty, które zaprzepaszczone przez samowolę i warcholstwo doprowadziły do upadku ojczyzny. Na uczcie jest także oczywiście i Maćko nad Maćkami, w którym generał Dąbrowski honoruje kościuszkowskiego żołnierza. Dowiadujemy się także, że pod dowództwem generała walczy wielu krewniaków Maćka. Gerwazy oddaje Kniaziewiczowi swój słynny scyzoryk, jako jedynemu, który jest w stanie podołać niezwykłej, wielkiej broni klucznika. Maciek jest jednak sceptycznie nastawiony do poczynań Napoleona. Cieszy się z szansy na wolność, jednak odżegnanie się wielkiego wodza od Boga oraz przeformułowanie wojsk polskich na francuską modłę budzą jego niepokój. Bez Boga nie da się wygrać walki, a Polacy powinni poszukać wielkiego wodza wśród swoich braci. Maciek opuszcza przyjęcie, gdy w sali pojawia się Telimena z przebranym na jej prośbę we francuskie ubrania Rejentem. Hrabia odpuszcza jej niewierność (przed wyjazdem obdarzyła go swoją wstążką), bo sam nie chciał się z nią żenić i zaczyna interesować się jedną z córek Podkomorzego. Gestem w stronę ludu jest ogłoszone przez Zosię i Tadeusza uwłaszczenie włościan. Historycznie to anachronizm, wówczas nie było to jeszcze spotykane, jednak Mickiewicz chce, umieszczając tę scenę w swojej opowieści, wskazać na konieczność włączenia chłopów w poczet narodu, na konieczność i możliwość wykorzystania ich siły, liczebności poprzez przyznanie im praw obywatelskich, wolności, poprzez wpajanie im miłości do ojczyzny i odpowiedzialności za jej wolność i dobro. Na prośbę Zosi Jankiel- najlepszy z cymbalistów daje koncert. W jego grze pobrzmiewają nuty melodii nierozerwalnie związanych z burzliwą historią Królestwa Polskiego- Konstytucją Trzeciomajową, zdradziecką Targowicą, żołnierską tułaczkę i radosny Mazurek Dąbrowskiego- ten ostatni specjalnie w hołdzie od Jankiela dla obecnego na uczcie generała. Ucztę rozpoczyna polonez prowadzony przez główną parę- Zosię i Tadeusza. Zabawa wśród ogólnej radości, toastów, nadziei na wolność trwa jeszcze bardzo długo. AN tym zamyka się opowieść narratora, który nie wybiega w smutną przyszłość i koniec epoki napoleońskiej. Chcąc jeszcze na chwilę zatrzymać nastrój nadziei, radości, iluzji wolności kończy swoją opowieść niemal baśniowo:
I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem,
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.