Przywódcę rewolucjonistów, Pankracego poznajemy dopiero w III akcie "Nie-Boskiej Komedii" Zygmunta Krasińskiego. Po raz pierwszy jego imię wypowiada fanatyczny Leonard. Mówi o wodzu z zachwytem, bałwochwalczym ubóstwieniem: "Ten, który myśli i czuje najpotężniej z nas wszystkich". I rzeczywiście, wyróżnia się Pankracy w swoim obozie inteligencją, świadomością, krytycyzmem. W rozmowie z przywódca arystokratów, hrabią Henrykiem właściwie ocenia najbogatszą warstwę społeczną, z ironią mówi o jej błędach, nadużyciach: "Tak chwała dziadom twoim na ziemi i niebie - w rzeczy samej jest na co patrzyć. (...) Głupstwo i niedola kraju całego - oto rozum i moc wasza". Niejednokrotnie podkreśla, ze arystokracji "należy się kara, a po karze niepamięć"
Inteligencja, zdolność obserwacji pozwalają mu dostrzec absurdalność społecznej sytuacji. Pankracy świadomie kieruje rewolucjonistami. Jako doskonały demagog i mówca wzbudza w tłumie szacunek. Jest charyzmatyczny, potrafi rządzić. Reprezentuje jednak niewłaściwe ideały, w zasadzie - antyideały. Chociaż dostrzega fanatyzm i krwawość przewrotu, nazywa podległych mu ludzi "niewolniczą trzodą naśladowców" - konsekwentnie stara się zburzyć dotychczasowy porządek, a co z tym związane - religię, moralność. Mówi do Henryka: "Ja mam wiarę silniejszą, ogromniejszą od twojej. (...) a Bóg mój na dzisiaj - to myśl moja - to potęga moja - która chleb i cześć im rozda na wieki".
Między jego wypowiedziami a rzeczywistym obrazem rewolucji jest jednak wielki rozdźwięk. Hrabia słusznie zauważa, że podlegli przeciwnikowi rewolucjoniści powtarzają wszelkie dotychczasowe grzechy i błędy:
"Ja także znam świat twój i ciebie - patrzałem wśród cieniów nocy na pląsy motłochu, po karkach którego wspinasz się do góry - widziałem wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem - ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat - rozpusta, złoto i krew".
Zarzuca nawet przywódcy rewolucji, że nie uczestniczy w zbiorowych orgiach tłumu. Mówi otwarcie: " A ciebie tam nie było - nie raczyłeś zstąpić pomiędzy dzieci swoje - bo w głębi ducha ty pogardzasz nimi".
Pankracy inaczej tłumaczy swoją nieobecność. Chce w rewolucji widzieć jedyny sposób odbudowy świata, stworzenie szczęścia i sprawiedliwości. W swoich tłumaczeniach jest bliski filozofii Saint-Simona. Wierzy w nieograniczone możliwości poety-artysty, dlatego szanuje Henryka, pragnie przekonać go o słuszności swoich ideałów. Dlatego również, mimo świadomości moralnego upadku podległych mu ludzi - wierzy w ideę odrodzenia, stworzenia nowego świata. Słowami stara się być może zagłuszyć lęk, wątpliwości. Bo wahanie i sprzeczność nie są mu obce:
"Świat mój jeszcze nie rozparł się w polu - zgoda - nie wyrósł na olbrzyma - łaknie dotąd chleba i wygód - ale przyjdą czasy -
Ale przyjdą czasy, w których on zrozumie siebie i powie o sobie: "Jestem" - a nie będzie drugiego głosu na świecie, co by mógł także odpowiedzieć: "Jestem"";
"Z pokolenia, które piastuje w sile woli mojej, narodzi się plemię ostatnie, najwyższe, najdzielniejsze. - Ziemia jeszcze takich nie widziała mężów. - Oni są ludźmi wolnymi, panami jej od bieguna do bieguna."
Hrabia odrzuca koncepcję rewolucji. Nazywa Pankracego "młodszym bratem szatana".
Odrzuca jego bunt i bluźnierstwa wobec Boga, jego wiarę, że "myśli i kształty są woskiem palców moich".
Ateizm bohatera staje się główną przyczyną jego upadku. W zakończeniu dramatu ukazuje się więc Chrystus. Jest on bliski apokaliptycznej wizji św. Jana. Przychodzi, by ukarać Pankracego za jego dumę, za krwawy przewrót, zniszczenie ideałów, wartości, harmonii świata. Bohater umiera ze słowami cesarza Juliana Apostaty na ustach: "Galilaee, victisti!"
Rewolucja to zbyt krwawe i niszczące zjawisko. Terror i zniszczenie wartości nie mogą stworzyć lepszej przyszłości. Zakończenie utworu Krasińskiego jest więc tożsame z klęską Pankracego.
Komentarze (0)