"Kordian" Juliusza Słowackiego to jedno z największych dokonań literatury romantyzmu. W utworze swym poeta przedstawia nam historię tytułowego bohatera - Kordiana. Poznajemy go jako piętnastoletniego chłopca, który dojrzewa i dorasta wraz z rozwojem akcji dramatu.

Kiedy poznajemy Kordiana jest n jeszcze młodym chłopcem, prawie dzieckiem, który jak na swój wiek jest bardzo uczuciowy, wrażliwy na piękno, pała chęcią rozmowy. Jest pod wielkim działaniem poezji i poetyckich obrazów, które są dla niego drugą rzeczywistością. Nie wie jednak jeszcze, że również iluzja. Z poezji dowiaduje się o pięknej, romantycznej miłości, która stanie się niedługo jego przekleństwem, ponieważ jej spełnienie jest niemożliwe i istnieje tylko w wymiarze platonicznym. Wszystko to doprowadzi do tego, że Kordian przyjmie postawę autsajdera, odizoluje się od ludzi, będzie czuł się jak jednostka gnębiona, pełna niepokojów co do przyszłości i w ogóle sensu życia. Będzie cierpiał na opisywaną w poezji "chorobę świata" - weltshmertz.

Wszystkie te przeciwności doprowadzają bohatera na skraj życia, kiedy to próbuje popełnić samobójstwo. Tylko szczęście, czy też siły nadprzyrodzone, ratują go od tego kroku. Wtedy to Kordian postanawia wyruszyć w podróż po Europie. Rezygnuje z nieszczęśliwej miłości do swej ukochanej Laury, a całe uczucie oddaje dla ojczyzny. To ona jest teraz jego jedyną miłością. Kiedy bohater podróżuje, możemy obserwować jego duchowe dorastanie. Budzi się w nim świadomość, że wszystkie jego młodzieńcze marzenia i cele, nie mogły się spełnić ponieważ stawiane były one na wyrost. Podróż uczy go, że w rzeczywistości, to nie świat poezji - miłości i uczuć jest prawdziwy, ale świat rzeczywisty, gdzie rolę gra pieniądz i władza liczy się najbardziej. Podróż jest wiec pewnego rodzaju przemianą z zatopionego w ideałach młodzieńca, w dojrzałego mężczyznę, który już wie czym jest świat. Zwieńczeniem podróży i przemiany jest wystąpienie Kordiana na górze Mont Blank, gdzie za swój największy cel stawia sobie oswobodzenie Polski, a później całej Europu spod oręża wrogich państw. Pojawia się tu romantyczne przeświadczenie o mesjanizmie Polski, która ma być wybawcą uciśnionych krajów. Również Kordian czuje się jednostka wybraną. Porównuje się do szwajcarskiego bohatera Arnolda Winkelrieda, który własnym ciałem zablokował atak wrogów i umożliwił tym samym zwycięstwo rodakom. Tak samo Kordian chce walczyć na rzecz ojczyzny i jest gotowy poświecić jej swe życie. Kiedy powraca do kraju planuje spisek i zamach na życie Cara, który okaże się jednak ponad jego siły i nie zyska poparcia.

Zamiarem Słowackiego było ukazanie pokolenia ludzi, którym przyszło walczyć o niepodległość Polski i żyć w tym ciężkim jej okresie. Symbolem młodzieży, która brała udział w Powstaniu listopadowym jest właśnie Kordian, który za wszelką cenę chce wyzwolić kraj, ale nie ma na to konkretnego pomysłu - jest to pewna krytyka na sposób w jaki zorganizowano powstanie. Dyskusję o poglądach na ten temat widzimy chociażby w scenie spiskowej, gdzie Słowacki pokazuje dwie postacie i dwa poglądy, które oni reprezentują. Są to Podchorąży, który reprezentuje poglądy Konrada oraz Prezes.

Poeta chce nam pokazać na podstawie tych skrajnych postaw, jakie problemy i niedociągnięcia spowodowały upadek powstania. Oglądamy to w scenie IV., kiedy to w lochach kościoła pod wezwaniem Św. Jana odbywa się tajne spotkanie konspiratorów. Planują oni wymyślony przez Kordiana spisek mający doprowadzić do zamachu na Cara Mikołaja I. Dyskusja rozgrywa się głównie między Prezesem, którego postać wzorowana był na wzór osoby Juliana Ursyna Niemcewicza oraz Podchorążym.

Prezes to osoba przedstawiona przez Słowackiego, jako bardzo ostrożna, która przeżyła już trochę i cechuje się pewną wstrzemięźliwością i rozwagą w podejmowaniu decyzji, jest też konserwatystą. Obawia się tego, że zabicie Cara może jeszcze bardziej pogrążyć sytuacje Polski, może wzmóc represje ze strony aparatu carskiego, dlatego też jest przeciwnikiem zamachu. Uważa, że taki czyn może być hańbiący dla Polaka-rycerza wolności. Głowy państwa nie można atakować, zwłaszcza w taki podstępny sposób. Trzeba walczyć otwarcie, bo taki zamach jest przekreśleniem Polskiej tradycji rycerskiej i całego honoru kraju. Trzeba walczyć o niepodległość, ale w taki sposób, żeby nie zaszkodzić Polsce i nie narazić jej dobrego imienia - a takim czynem z pewnością nie jest morderstwo cara. Postawa Prezesa wyraża niepokój o to, że zabić jest łatwo, ale co począć później z państwem, na które stoczy się wielka ilość wojsk, które będą chciały pomścić Cara. Jaki jest plan na państwo powstańców, kiedy już pokonają cara, jak mówi: "A kiedy się na Polskę wszystkie ludy zwala, wielu przeciw postawisz wojska? Wielu ludzi? Czym zbrojnych? Czy sztyletu zakrwawioną stalą?". Uświadomić chce tym samym Podchorążemu, który jest reprezentantem Kordiana, że takie działania nie mają szans powodzenia i trzeba myśleć nad jakimiś realnym wyjściem z sytuacji. Ważny jest również argument Prezesa, że Car - pomimo, że jest naszym wrogiem - to jest głową państwa z woli Boga. Tak więc wystąpienie przeciwka Carowi, równie jest wystąpieniu przeciwko Bogu.

W ostatecznym efekcie swego wystąpienia Prezes, który cieszy się pewnym autorytetem, gasi młodzieńczy i nieprzemyślany zapał spiskowców, którzy gotowi byli już zrealizować swój plan. Chce ich odwieść od tego zamiaru w imię rycerskich zasad, kreśli przed nimi ten straszny scenariusz, by wywołać ich strach i zaniechanie działań. Oczywiście Prezes dokonał tego, co sobie zaplanował. W pewien sposób sprawdził jednomyślność i zapał młodych konspiratorów. Przeczuwał, że ich zapał jest spowodowany emocjami, a nie głęboka refleksja. Młodzi przestraszyli się słów Prezesa i nawet w ich gronie doszło do podziału, kiedy to podczas głosowania. Ci, którzy głosowali za śmiercią Cara, mięli rzucić kulami, natomiast ci, którzy byli przeciw mieli złożyć grosz na stół. W efekcie, co spowodowała mowa Prezesa, tylko "...pięć kul padło, stu pięćdziesięciu przeciw zbrodni głosowało..."

W sytuacji, kiedy tylu spiskowców wycofało się i w oczach Podchorążego zdradziło ideały wolnej Polski, w jego uczuciach wezbrała złość i fanatyzm. Twierdził, że był pewien swoich współtowarzyszy, że nie przewidywał, że pozwolą się zwieść mowie Prezesa. Był zawiedziony ta postawą. W takiej sytuacji fanatyczny Kordian, który w takiej sytuacji dostrzegł możliwość wyeksponowania siebie, jako jednostki walczącej o dobro ojczyzny - o czym czytał u wielkich poetów, postanawia w pojedynkę dążyć do celu, pomimo społecznej nie akceptacji jego poglądów. Będzie mógł wziąć na siebie rolę męczennika za ojczyznę, był w tej chwili gotów na wszystko - nawet na oddanie życia, by tylko ziściły się jego idee i postanowienia. W jego oczach, to Car był winien wszystkich nieszczęść jakie spotkały Polskę, to z jego winy nasz kraj znalazł się pod zaborami i za to trzeba go ukarać. Taka postawa ideowa, zniszczyła postać i życie Kordiana. Kiedy w samotności postanawia zabić Cara, kiedy ma dojść do decydującego momentu, dochodzi go wątpliwość i strach, jego młodzieńcza i dziecinna wrażliwość dochodzi do głosu i nie jest w stanie dokonać tej zbrodni. Wielka odpowiedzialność, którą wziął na siebie - za cały kraj, okazała się za duża. Nie sprostał jej zarówno fizycznie, jak i moralnie, bo nie był do końca pewien swego czynu. Zwątpił i to zmniejszyło jego siłę.

W takiej sytuacji wydaje się logiczne, że w sporze tym rację miał Prezes przed konspiratorami. Cóż mogło dać zabicie Cara, na którego miejsce przyszedłby kolejny, który działałby zapewne tak samo jak ten, a może i okazałby się jeszcze gorszy. Poza tym jednostkowe działania tak małej grupy, nie poparte przez cały naród nie mogły skończyć się sukcesem. Do wyswobodzenia kraju potrzebny był zryw całej społeczności, która kierowana byłaby przez doświadczonego dowódcę, z określonym planem działania, jak pisze poeta: "bez poparcia innych, nie leży bowiem w polskiej tradycji królobójstwo".

Ważna jest również sprawa tego, co po wyswobodzeniu? Kto miałby rządzić Polską? Znowu zapewne doszłoby do wewnętrznych konfliktów, które doprowadziłby znowu do kryzysu państwa. Nie możemy zapomnieć, że zabory były w dużej mierze winą samej Polski, która rządzona była tak nieudolnie, że w końcu słaby kraj stał się łatwym kąskiem dla sąsiednich monarchii.

Dlatego też tezy Kordiana i jego hasło "Polska - Winkerliedem narodów", wydają się nierealne w spełnieniu i są wynikiem idealistycznych pobudek bohatera, które nie maja nic wspólnego z rzeczywista sytuacją Polski. Wydaje się, że Kordian wciąż żył w świecie literatury, poezji, która stworzyła z niego idealistę. Chciał powtórzyć gest Kazimierza, o którym usłyszał z opowieści Grzegorza i samotnie zawalczyć o dobro ukochanej ojczyzny. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że to nie literatura tylko prawdziwa sytuacja, której wymogi - jak się okazało - były za duże dla słabego Kordiana.

Jakie były tego przyczyny?

Pierwszą sprawą była słabość psychiczna bohatera, która rozpalona romantycznymi wizjami, okazała się nie do pokonania. Cały zorganizowany przez niego spisek to nic innego, jak romantyczna wizja zbudowana na świecie literackich wzorców, a nie na rzeczywistych podstawach i sytuacji kraju.

Ważne jest też to, że Kordian nie miał sprecyzowanego planu na odzyskanie niepodległości kraju. Cóż miało dać zabójstwo cara? Nic i Prezes dobrze o tym wiedział. Tym bardziej, że Kordian sam później dochodzi do wniosku, że nie jest w stanie dokonać tej zbrodni, widzi jak jest słaby, jak mówi: "gdy ocali kraj, spali się jak kadzidło pozostawiając po sobie tylko echo". Do takich wniosków dochodzi podczas pobytu w zakładzie dla chorych psychicznie. Metaforą jego działań jest pewien współrekonwalescent, który przez cały czas pobytu w zakładzie trzyma w górze rękę, bo twierdzi, że podtrzymuje niebo żeby nie spadło ludziom na głowę. Kordian widzi w tym działaniu bezsensowność i bezsilność. Tak też było w przypadku Kordiana i jego pomysłu z zabiciem Cara. Był to w jakiejś mierze czyn szaleńczy i odraz przesądzony, gdyż nie mógł się powieść. Nawet carscy urzędnicy potraktowaliby to jako atak szaleńca, albo dowcip, bo nikt normalny nie mógłby wymyślić czegoś takiego.

Jedynym wyjaśnieniem dla takich działań Kordiana jest to, że przebijała przez niego chęć dokonania wielkich czynów, o których słyszał w opowieściach Grzegorza i czytał w poezji. Nie ważne jest to, czy są one realne do wykonania czy nie. Czy dałyby wolność Polsce. Najważniejszy jest sam akt, czyn, który zrobiłby z Kordiana bohatera romantycznego oddającego swe życie za ojczyznę. To jest kwintesencja bohatera romantycznego, dokonać czynów, które zrobią z niego męczennika, ale nie koniecznie dadzą wolność krajowi. Z takim postępowaniem polemizuje właśnie słowacki. W "Kordianie" krytykuje on koncepcję Mickiewicza - "Polska Chrystusem Narodów", w której kreował on Polskę na bohatera, który ma wyzwolić wszystkie narody Europy spod ucisku. Krytykuje taką postawę, która na rzecz jednostkowej walki, odrzucała działania wspólne, kolektywne, a przecież tylko w taki sposób można było wyswobodzić Polskę.

Dlatego też bez wątpienia rację w sporze miał Prezes, którego racjonalna wizja walki o niepodległość, w której mówił o poderwaniu całego narodu, stworzeniu planu, który byłby racjonalny i mógł pozwolić na działania niepodległościowe. Zryw młodych dałby tylko tyle, że ziściliby oni swoje ideały bohaterów romantycznych, ale w żaden sposób nie pomogłoby to Polsce, która potrzebował wpierw dobrego przywódcy, dobrego planu, a nie samobójczych bohaterów omamionych wizjami literackich samobójców.