Wiersz Norwida "Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie... można odczytać jako rozważania nad losem jednostki, jednostki genialnej, zasłużonej w swych dokonaniach, nieprzeciętnej. Jednostka taka - człowiek często jest nie doceniany, lekceważony, spotyka się nierzadko z pogardą i ignorancją. Poeta w kolejnych strofach przedstawia w lapidarny sposób losy tych wielkich niedocenionych przez współczesnych. I tak pojawia się na początku wiersza postać Sokratesa. Poeta pyta, jak to się stało, że najpierw Sokratesa jemu współcześni otruli, a teraz wznoszą mu pomniki. W ten sposób zaprezentowane są kolejne postacie. Zderzone są jakby dwie płaszczyzny - najpierw wyrządzona krzywda przez współczesnych wielkiej osobistości, a potem jakby rehabilitacja potomnych. Dokonania tych "wielkich" są ujęte w pytania retoryczne. W ten sposób jak już wspomnieliśmy Norwid prezentuje szereg znanych ludzi, którzy zostali docenieni dopiero po szeregu latach. Tak więc na początku pojawia się Sokrates, w kolejnej strofie Dante, którego wpierw wygnano z kraju, a teraz posiada dwa grobowce. Następnie Kolumb, który posiada aż trzy grobowce. Kolejno Camoens, który zmarł w nędzy, a teraz potomni po raz drugi chcą go chować. Pojawia się tez postać Kościuszki - Norwid nie zapomina o sławnych Polakach - i tez się zastanawia nad jego losem, dawne miejsca bowiem "biją się " o miejsce spoczynku Kościuszki. Nie brakuje również i postaci Napoleona - poeta przypomina, że prochy wygnanego i zmarłego na wyspie św. Heleny Napoleona przewieziono po latach do Paryża. Na końcu pojawia się Mickiewicz:

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?

.....................................

..................................

Tu jednak Norwid wymownie zawiesza głos. Wykropkowane miejsca czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć. Po takiej "liście" wybitnych nazwisk i ich dokonań nie jest to trudne.

Poeta dokonując takiej prezentacji ludzi wybitnych chce zwrócić uwagę na pewną historyczno - społeczną zależność. Oto człowiek - geniusz, wielki myśliciel, artysta tak wyprzedza swoją epokę, że współcześni mu nie potrafią uszanować i docenić jego geniuszu, dopiero później, następne pokolenia potrafią uszanować te wybitne jednostki i dochodzi wtedy do kuriozalnych zachowań - kolejne miasta "biją się" o prochy artysty.

W kolejnych strofach Norwid właśnie stawia retoryczne pytania:

Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,

Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?

Bo grób twój jeszcze odemkną powtórnie,

Poeta zwraca się do potencjalnego artysty - artysty, którego nie zdołał wymienić z nazwiska. Jest to tez jakby ostrzeżenie, przestroga. Artysta musi zdawać sobie sprawę z tego, że czasy mu współczesne nie przyniosą mu sławy, a możliwe, że tylko biedę i że dopiero następne pokolenia docenią jego zasługi, jego geniusz. Bowiem taki jest los ludzi wybitnych - najpierw niezrozumienie, a potem często pośmiertne wyniesienie na ołtarze sztuki i nauki.

Norwid tym utworem, świadomie lub nie, określił własną sytuację artystyczną. Niezrozumiały, niedoceniony, pogardzany pałętał się po świecie, by w końcu samotnie umrzeć w paryskim przytułku. Jego talent, cały dorobek został odkryty dopiero w czasach Młodej Polski przez Miriama Przesmyckiego. Tak więc los artysty ziścił się w jego jakże wymownym utworze.