Jan Kochanowski jako człowiek odrodzenia świetnie orientował się w kulturze i filozofii starożytnej. Wydawało mu się początkowo, ze stoickie mądrości i ukierunkowanie ludzkiego życia na cnotę zapewnia mu spokój i szczęście. Jednak jak w każdym życiu i na jego drodze pojawiły się przeszkody, pokazujące mu jak samostanowienie człowieka, próba racjonalizacji świata może być złudna i tak na prawdę zgubna dla niego. Rzeczą wobec której człowiek staje bezbronny, nad którą sam nie może zapanować jest bowiem śmierć. Dlatego patrząc na "Treny" należy zaznaczyć, ze o wiele ważniejsza od płaszczyzny prywatnej, sprawy Urszulki, są ich wartości uniwersalne, pokazujące rozum i serce ludzkie wobec śmierci. Należy tez pamiętać, ze dla starożytnych śmierć była raczej zamknięciem życia ludzkiego i nie czekało po niej duszy ludzkiej już zbyt wiele przyjemności. Tego tez obawia się w "Trenie XI" Kochanowski, który jeśliby chciał patrzeć na duszę ludzką jak stoik, musiałby przyznać, że wraz ze śmiercią ciała i ona niknie w zaświatach. W pierwszym Trenie poeta przywołuje pamięć o stoickich zasadach i patrzy na nie jako rozgoryczony i pełen bólu ojciec, który nie może zrozumieć i poradzić sobie ze śmiercią córeczki. Sam tez jest człowiekiem stającym wobec tej nieuchronnej i panującej siły.

" - podobno drudzy rzeczecie.

>Coż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świeci?

Wszytko prózno! Macamy, gdzie kiękcej w rzeczy,

A ono wszędy ciśnie! Błąd - wiek człowieczy!

Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,

Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować>?"

W słynnym "Trenie XI" poeta ironizuje wobec wartości mającej wszak najwyższa pozycję w renesansie - wobec Mądrości. Jednak po dobrym zastanowieniu się należy spojrzeć na ten wiersz nie jako na krytyce Mądrości jako takiej, lecz tej która starali się zapewnić mędrcy stoiccy. Dawali oni człowiekowi złudne marzenia, że swoim umysłem może on zapanować nad całym światem, stworzeniem i nad mechanizmami które w nim rządzą.

"Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze!

Która, jesli prawdziwie mienią wszytki żądze,

Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić,

A człowieka tylko nie w anioła odmienić".

"Aniołem" w rozumieniu "kimś nierzeczywistym", bowiem Mistrz z Czarnolasu sam dostrzega jak bardzo wydumaną i nieprzystającą do pełnego zakrętów i przeszkód, życia ludzkiego była filozofia Zenona z Kition i jego uczniów. Dlatego nic dziwnego, że taką złudna Mądrość poeta neguje. Poeta widzi także to, iż całe swoje dorosłe życie dążąc do apatii, stoickich ideałów, nagle spotykając się ze śmiercią sam w sobie nie może znaleźć siły, która by go ocaliła i zapewniła mu dalszy komfort. Widzi moment przełomowy w swoim życiu przy jednoczesnym ośmieszeniu większości dotychczas wyznawanych poglądów:

"Nieszczęśliwy ja człowiek, którym lata swoje

Na tym strawił, żebych był ujźrzał progi twoje!

Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony

I między insze, jeden z wiela, policzony".

Oczywiście Mistrz z Czarnolasu nie przeklina swoich poprzednich lat, a jedynie pokazuje że to iż żył w nich w miarę spokojnie nie było zasługą wyznawanej filozofii, a jedynie wydarzeń, które były zazwyczaj dla niego pomyślne, gdyż kierowane prze miłosierną opatrzność boską.