"LALKI U MOZARTA"

MOTTO: "EROS I THANATOS", "MUZYKA BEZ GRANIC"

"Wratislavia Cantans" to międzynarodowy wrocławski festiwal, który zawdzięcza swoje powstanie Andrzejowi Markowskiemu. Festiwal jest wielkim świętem muzyki, którego właśnie Markowski był inicjatorem. W 1966r. świetny dyrygent, Andrzej Markowski był dyrektorem Państwowej Filharmonii we Wrocławiu i to właśnie dzięki niemu powstał ów festiwal.

W poniedziałek, 9.09.2002r odbyło się przedstawienie, "Don Giovanni" W.A. Mozarta, które zostało przygotowane przez Narodowy Teatr Marionetek z Pragi.

Początków dramatu i teatru należy poszukiwać w starożytności. Za najważniejszy w dziejach teatru greckiego można uznać moment, gdy grecki poeta Tespis ( żył w VI w.p.n.e) wprowadził do sztuki pierwszego aktora, który prócz odgrywania roli rozmawiał także z chórem, zaś za pierwsza tragedie grecka uznaje się sztukę wystawioną w 534r.p.n.e. Została ona odegrana z okazji świąt ku czci boga Dionizosa, Wielkich Dionizjów ateńskich. Pierwszą zachowana tragedia są" Persowie" Ajschylosa. Potem arcydzieła zaczynają się mnożyć, liczba aktorów na scenie zaczęła wzrastać, a sztuki zmieniały swój charakter i rozrastały się.

Jednym ważniejszych rodzajów staje się teatr lalek czy inaczej teatr marionetek. W tym specyficznym teatrze ludzie zostają zastąpieni przez lalki, które ożywają, kiedy podnosi się kurtyna gdy zostają pociągane za sznureczki.

Punktualnie o godz. 18:00 w auli Leopoldina rozpoczął się spektakl. Na początku widzowie mieli okazję zobaczyć marionetkę, która przedstawiała wielkiego kompozytora W.A. Mozarta, który jest twórcą opery "Don Giovanni". Spektakl zaczął się dość energicznie. Marionetka dyrygent żwawo machała białą chustką, która miała przedstawiać batutę. Dyrygent był zarazem autorem i narratorem w jednym. Machając parasolem ze zniecierpliwieniem zadał, by kurtyna wreszcie poszła w górę. To przedstawienie nie mogło się opóźnić ani o minutę, gdyż publiczność była wystarczająco zniecierpliwiona i podniecona. Dyrygent napominał inne lalki, miał pieczę nad całością programu. Kurtyna poszła w górę i spektakl pt. "Don Giovanni" się rozpoczął. Wiec przejdźmy może do akcji...

Leporello, który jest sługą Don Giovanniego, jest bardzo zniecierpliwiony, gdyż wizyta jego pana u Komandora bardzo się przedłuża. Don Giovanni oczywiście nie udał się tam bez powodu, tylko po to, by zbałamucić Donnę Annę, córkę Komandora. Nagle wybiega z domu i jednocześnie szarpie się z Donną Anną. Komandor, który słyszy jakieś hałasy w swoim domu, pojawia się nagle. Don Giovanni chwyta za szablę i rozpoczyna się pojedynek, w którym Don Giovanni zabija Komandora. W kolejnej scenie Don Giovanni umawia się na spotkanie z Donną Elvirą, która kiedyś została przez niego uwiedziona. Była kochanka nie szczędzi mu wymówek, Don Giovanni nie ma zamiaru wysłuchiwać jej wymówek i potajemnie ucieka z domu, jednak nakazuje swojemu słudze, Leporellowi, by zrelacjonował Elvirze jego miłosne podboje. I znów Don Giovanni spotyka się z kolejną kobietą. To Zerlina, która w niedługim czasie ma wyjść za mąż za Masetta. Elvira oczywiście pragnie ustrzec Zerlinę przed uwodzicielem, jednak nie uda jej się tego uczynić. W kolejnej scenie Donna Anna wraz z Otaviem rozmawiają z Don Giovanim. Ich miłe spotkanie zostaje przerwane przez Elvirę. Pragnie ona powiedzieć wszystkim prawdę o Don Giovannim. Oczywiście uwodziciel jest bardzo sprytny i w lot rozpoznaje jej zamiary. Na zarzuty Elviry odpowiada wymijająco, zaś ją samą oskarża o to, że straciła rozum.. Niespodziewanie Donna Anna poznaje, iż to Don Giovanni zabił jej ukochanego ojca ( wcześniej nie wiedziała, kto zabił Komandora, gdyż sprawca był zamaskowany). Don Giovanni postanawia urządzić przyjęcie i zaprasza na nie wszystkich zebranych, w tym zamaskowanych gości: Donnę Annę, Donnę Elvirę i Don Ottavio. Na przyjęciu próbuje dobierać się do Zerliny, ale ona zaczyna krzyczeć i dzięki temu Don Giovanni zostaje dekonspirowany..

Kolejna scena przedstawia spotkanie Don Giovanniego ze swoim sługą pod posągiem Komandora. Nagle zaczynają słyszeć głos zabitego. Don Giovanni niespodziewanie proponuje posągowi, by zjadł z nim wieczerzę. Posąg zgadza się i wszyscy troje udają się do domu Don Giovaninego. Elvira wraz z posągiem pragną, by uwodziciel się zmienił, i zaczął pokutować za swoje czyny. Oczywiście nie udaje im się to. W ostatniej scenie Don Giovanni zostaje całkowicie pochłonięty przez ogień piekielny.

"Lalki u Mozarta" to spektakl, na który warto było się wybrać. Przedstawienie jest bardzo popularne nie tylko w Czechach (wystawiono go tutaj już ponad dwa tysiące razy), ale także podczas wyjazdów zagranicznych. Czesi tak dostosowali Mozarta do teatru lalek, że nawet malkontenci oraz ci, którzy nie są fanami opery, nie powinni narzekać. Lalki "grają" prawie tak dobrze, jak żywi aktorzy.

Oczywiście połączenie Mozarta i marionetek może być nieco ryzykowne., gdyż wielkie opery powinny być traktowane z pewną dozą powagi. Wielkim plusem przedstawienia była świetna animacja i zabawne pomysły sceniczne. Ci, którzy czytali listy Mozarta, znają jego poczucie humoru, jednak pozostaje mała wątpliwość, czy znakomity kompozytor zezwoliłby na to, by znamienitych gości oblewać zimna wodą? A tak się stało podczas drugiego wystawienia tej opery, w Szczawnie- Zdroju. na festiwalu "Wratislavia Cantans" czeski teatr był gościem drugi raz, jednak wciąż wzbudzał ciekawość i zainteresowanie publiki, Gorącym oklaskom, gwizdom nie było końca, trwały jeszcze długo po opadnięciu kurtyny. Spektakl był bardzo pomysłowy, mało któremu reżyserowi przyszłoby do głowy, by operę Mozarta dostosować do marionetek.