Sympatyków sienkiewiczowskiej prozy na pewno ucieszyła informacja, że jeden ze znanych polskich reżyserów, który wniósł wiele zasług dla polskiej kinematografii- Jerzy Kawalerowicz podjął się pracy nad kolejnym wielkim dziełem tego pozytywistycznego powieściopisarza- "Quo Vadis", które zostało uhonorowane największym literackim oznaczeniem- nagrodą Nobla w 1905 roku. Fakt, że zadanie to nie było proste i trochu przerastało samego reżysera, mogą potwierdzać informacje, z których wynika, że Kawalerowicz miał trzy podejścia do tego dzieła. Pierwszy raz pomysł ekranizacji "Quo Vadis" zaświtał w jego głowie zaraz po wielkim sukcesie "Faraona" nakręconego na podstawie powieści Bolesława Prusa o tym samym tytule w 1965 roku, później próbował zrealizować to przedsięwzięcie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ale zawsze na drodze do sukcesu stawały mu nie korzystne warunki w polskiej polityce, istnienie cenzury i ograniczenia w stosunku do kontrowersyjnych treści, a zwłaszcza podjudzania religijności, czego w utworze Sienkiewicza nie brakuje. Mogło by się więc zdawać, że ta wielka powieść Henryka Sienkiewicza nie doczeka się już swej ekranizacji, ale jednak po wielu latach zmagań się z trudnościami, Kawalerowicz zabrał się znowu do pracy i wreszcie adaptacja ujrzała światło dzienne w 2001 roku.

Ekipa pracująca nad filmem miała bardzo dużo pracy, zdjęcia realizowane były w różnych zakątkach świata, a przede wszystkim wśród krajobrazów i realiów Tunezji, Francji i Włoch, ale również na Mokotowie w naszej stolicy.

Akcja zarówno powieści, jak i filmu dzieję się w realiach pierwszego wieku ery nowożytnej podczas kadencji trzydziestoletniego wówczas rzymskiego cesarza- Nerona. Sienkiewicz zatytułował swoją powieść poprzez znamienne pytanie, oznaczające w języku polskim słowa: "Dokąd zmierzasz?".

Kawalerowicz bardzo dobrze ukazał dwa odmienne, zupełnie różniące się od siebie światy, świat ludzi wyznających coraz bardziej popularny chrześcijanizm i tych, którzy trwają przy dawnej religii, wierze w różnorakie bóstwa i bożki, kryjące się pod ogólnym terminem pogaństwa, czyli wielobóstwa. Te dwa diametralnie różne płaszczyzny są w nieustannym konflikcie, kłócą się ze sobą, nie umieją znaleźć chociażby kompromisu. Poganie nie potrafią zaakceptować jednego, "nowego" Boga, nie umieją także po prostu zostawić chrześcijan w spokoju, pragną ich zniszczyć i ostatecznie zgładzić. W filmie ukazana jest ta krwawa i bezsensowna walka, można nawet odnieść wrażenie, że chrześcijaństwo nie ma szans, skazane jest na zagładę i ostateczną porażkę, udaje mu się jednak przetrwać i z tego, co pozostanie, narodzi się w przyszłości chrześcijańska potęga religii, która opanuje całą Europę. Sienkiewiczowski styl nie pozwalał się czytelnikowi nudzić, dlatego również "Quo Vadis" jest interesujące i wciągające, akcja w nim się tocząca jest żywa i wartka, dodatkowo urozmaicona wątkiem miłosnym, uczuciem pomiędzy Rzymianinem- poganinem a chrześcijanką, co dodaje całej historii płomienia i pikanterii.

Proponuję taką kolejność: najpierw przeczytanie powieści Henryka Sienkiewicza a później oglądnięcie filmowej adaptacji tego dzieła w wykonaniu Kawalerowicza. Ocenę zarówno literackiego oryginału, jak i przedsięwzięcia filmowego pozostawiam już wam, gdyż na pewno zdania, co do kunsztu samego filmu będą mocno podzielone.