O "Pianiście", kolejnym po "Dziewiątych wrotach" filmie Polańskiego wiele mówiło się na długo przed oficjalną premierą. Polemiki związane były zarówno z osobą samego Polańskiego( jest z pochodzenia Żydem), ale także tematyki, jaką postanowił poruszyć. Powszechnym stało się pytanie, czy warto prawie sześćdziesiąt lat po wojnie wracać do tamtego bolesnego okresu? Polański stanowczo ripostuje - warto i potrzeba. Tuż przed rozpoczęciem zdjęć Polański wypowiedział się, iż książka Szpilmana stała się dla niego bodźcem do stworzenia obrazu o Holocauście, właśnie na taką pozycje czekał. "To ostatni moment, aby ten film powstał. To niesłychanie ważne. Ludzie, którzy pamiętają te czasy już odchodzą" - powiedział Polański. Istotnie, ludzie, którzy mogliby opowiedzieć cos o tamtych czasach, bólu i strachu, albo zamilkli na zawsze, albo chcą zapomnieć. Zaś młodzi o tamtych wydarzeniach wiedzą bardzo niewiele, albo prawie nic. Mogą znać liczby i suche fakty, ale to do nich nie przemawia, Polański postanowił więc opowiedzieć mały urywek historii XX- wieku.
Film oparty jest na wspomnieniach wybitnego muzyka Władysława Szpilmana (wydanych w 1998 roku), które odniosły ogromny sukces zarówno w Polsce jak i na całym świecie.
Kiedy Władysław Szpilman został sam, gdyż jego bliscy zostali wywiezieni do obozu zagłady w Auschwitz, musi się ukrywać i co chwila zmieniać miejsce pobytu, by Niemcy nie wpadli na jego trop. Podczas ucieczki spotyka wielu równych ludzi, dobrych i złych. Polański nie wprowadził sztucznych podziałów na "dobrych" Polaków i "złych" Niemców, starał się pokazać zarówno jednych, jak i drugich w różnym świetle. Wielu z przyjaciół Szpilmana wiele ryzykuje, pomagając Żydowi w ukrywaniu się, wśród nich jest także dawna ukochana Władysława, piękna Dorota, oraz Janina Godlewska i jej mąż, którzy dostarczają bohaterowi jedzenie i pieniądze. Nie wszyscy Polacy są jednak tak uczciwi jak oni, człowiek, który miał ułatwić ucieczkę i zaopiekować się Szpilmanem, kradnie pieniądze i ucieka.
Pianista cierpi zarówno ból fizyczny (jest chory i głodny), jak i duchowy ( ludzie, których uważał za przyjaciół, opuścili go, gdyż nie chcieli narażać się na represje ze strony okupanta). Władek, który kiedyś był podporą swojej rodziny, teraz często płacze, gdyż jest skazany tylko na siebie. Pyta, dlaczego my? Co myśmy (tzn. Żydzi) takiego zrobili, że nas tak każesz? Na to pytanie nie otrzymuje jednak żadnej odpowiedzi.
Główną rolę w "Pianiście" kreuje Adrien Brody, który mimo młodego wieku, jest już znany w kręgach reżyserskich. Kiedy Polański go zobaczył, stwierdził, iż musi to być Brody, nikt inny, gdyż tak właśnie wyobrażał sobie młodego Szpilmana.
Brody miał do wykonania niezwykle trudne zadanie, ponieważ autor książki nie opisywał prawie wcale swoich stanów psychicznych, tylko suche fakty. Aktor więc musiał sam odnaleźć klucz do psychiki Władysława Szpilmana. I trzeba przyznać, iż zrobił to z prawdziwym wyczuciem, gdyż jego gra potrafiła wzruszyć i dawała powód do całego mnóstwa przemyśleń. Brody doskonale sprawdził się w roli kogoś, kto przeżywa piekło na ziemi i jest jeszcze w stanie myśleć o muzyce.
Oczywiście niektórych krytyków czy widzów mogła razić bezsilność lub nawet bierność Pianisty i skupienie się tylko na nim, jako na głównym bohaterze.
Niektórzy obliczyli nawet, iż Adrien Brody przez około 148 minut gra w filmie sam (jeśli nie licząc postaci drugoplanowych). Niewątpliwie jest to duża przesada. Brody umiejętnie odtworzył postać polskiego pianisty, który uratował się z Holocaustu dzięki szczęściu, i talentowi.
Roman Polański postanowił nakręcić film w angielskiej wersji językowej, gdyż przy tak dużym budżecie było to konieczne. Jednak w "Pianiście" możemy zobaczyć wielu polskich aktorów: m.in. Krzysztofa Pieczyńskiego, Zbigniewa Zamachowskiego, Pawła Burczyka, Katarzynę Figurę czy Michała Żebrowskiego, i chociaż są to role epizodyczne, to jednak miły jest ten "polski akcent" w bądź co bądź hollywoodzkim filmie. Sam reżyser stwierdził, iż jego film jest przygotowany bardziej dla widzów w Europie czy Ameryce, niż dla Polaków. Dlatego z konieczności niektóre sceny są może zbyt powierzchowne, jednak tylko poprzez taki zabieg przeciętny Anglik, Niemiec czy Francuz może zrozumieć główną ideę "Pianisty"
Istotnie, może irytować, gdy Polak po wykrzykuje w języku angielskim: "What's the fucking; coat?". Temu zaradzić mógł jedynie dubbing.
Słuchać także głosy sprzeciwu, co do formuły filmu.Prześmiewcy twierdzą, iż "Pianista" jest dziwną syntezą "Listy Schindlera" z "Cast Away", co wydaje się być ogromnym uproszczeniem.
Władysław Szpilman wcale nie jest biernym obserwatorem, czy postacią, łączącą kolejne sceny w jedną całość. Przecież oglądając "Pianistę" patrzymy na świat jego oczami, czujemy jego ból, boimy się razem z nim. Taka formuła filmu doskonale pomaga zrozumieć "człowieka w czasach pogardy"
"Pianiście" oczywiście nie można odmówić walorów edukacyjnych, ale istotne są również wartości artystyczne, np. piękna muzyka w wykonaniu Szpilmana. Także i sceny z getta warszawskiego na pewno długo pozostania w pamięci oglądających, a może i przejdą do historii kina. Kiedy ludzie "stamtąd", czyli zza muru obserwują piekło, które Niemcy zgotowali Żydom, w niektórych coś się łamie, tak jak w przypadkowym (z pozoru) przechodniu, który patrząc na ruiny getta wypowiada bardzo charakterystyczne zdanie "Ja już w Boga nie wierzę".
Polański poprzez film starał się pokazać, iż ludzi nie powinno się dzielić według narodowości, i tak wśród Żydów zdarzają się szpicle i kolaboranci, tak jak i wśród Polaków. Jest też jeden dobry Niemiec, który oddał Władkowi swój płaszcz i przynosił jedzenie, ponieważ zakochał się w jego muzyce. I to właśnie ów "dobry Niemiec" ponosi karę i zostaje wywieziony do obozu.
"Pianista" to film, który zobaczyć powinien każdy, niezależnie od przekonań politycznych czy wyznania. To nie jest historia stricte Holocaustu, to opowieść o człowieku, który przetrwał, choć wcale w to nie wierzył, opowieść o wyniszczeniu narodu żydowskiego, ale także jego powolnym odradzaniu się.
"Dawno nie czułem się tak odpowiedzialny za scenariusz, za film. Wierzę w ten film jak w żaden inny", tak podsumował "Pianistę" Polański.