„Jaśniejsza od gwiazd” to film opowiadający historię życia angielskiego poety romantycznego – John’a Keats’a. Niedoceniany i boleśnie atakowany przez krytykę literacką, dopiero po śmierci zostaje wzorem do naśladowania, prawdziwą legendą – „poetą poetów”. Adekwatnie do epoki literackiej, w której toczy się akcja, główny bohater zakochuje się z wzajemnością w pięknej Fanny Brawne.
Przedmiotem westchnień Johna Keats’a, jest dostojna, chwilami rozkapryszona dziewczyna, przez której pryzmat pokazana zostaje cała historia. Mieszka ona wraz z matką i rodzeństwem w posiadłości wiejskiej. Całe dnie zajmują jej czynności typowe dla płci pięknej tej epoki, jak np. chadzanie na przyjęcia, tańce, poszukiwanie odpowiedniego męża, zdolnego zapewnić byt na poziomie itd. Gdy pewnego dnia spotyka poetę, od pierwszej chwili widać rosnące między nimi uczucie. Nie wiedzieć czemu, to właśnie ona – kokietka zafascynowana modą oraz zabawą – zdobędzie serce młodego artysty, jak również on jej. Rozkwitająca między nimi miłość, poprowadzi ich wpierw przez niebiańskie rozkosze chwil spędzonych razem, aż po tragiczną i mało zaskakującą, wieczną rozłąkę, spowodowaną śmiercią artysty.
Ten melodramatyczny scenariusz stanowi schemat licznych, tragicznie zakończonych historii miłosnych. Ciekawy jednak staje się sposób pokazania akurat tej opowieści w celu wyniesienia ponad wszystkie inne. Twórczyni filmu zwraca uwagę widza na przeróżne szczegóły, które odgrywają nierzadko kluczowe role. Eksponuje w historii motyle, jako symbol radości, lekkości, natchnienia, piękności, przemiany oraz duszy człowieka. Terminy te zostają po kolei uwidocznione, np. gdy panna Fanny z dostojnej, cynicznej damy, zmienia się na skutek zakochania w tryskającą szczęściem młodą dziewczynę, której dusza niczym skowronek wzlatuje do nieba podczas spotkań z młodym artystą. Jest wolna od zmartwień, a zatem szczęśliwa, co sprawia, iż próbuje łamać powszechnie przyjęte konwenanse, chociażby chcąc wyjść za mąć za biednego (w sensie materialnym) poetę.
Za ważne zostają uznane też niemal niewidoczne gesty czy czułe spojrzenia. Nawet odpowiednio opadające fałdki materiału, jak również otoczenie ma ogromny wpływ na odbiór treści. Podczas starcia między Johnem a jego przyjacielem w dniu świętego Walentego, tło uwydatniające wagę oraz siłę ich kłótni, stanowi burza z ulewnym deszczem. Zaś w momencie potrzeby wprowadzenia intymności, np. gdy Fanny opiekuje się chorym ukochanym. Scenę pokazano nocą w małym pokoiku, gdzie jedyne źródło światła – świeca – rzuca swe słabe, ciepłe promienie na parę głównych bohaterów. Dzięki temu odbiorca zapomina o wszelkich innych postaciach. Zostają bowiem tylko te dwie, nie ukryte pod żadną maską i emocjonalnie obnażone przed widzem. Teraz można z ich obrazu wyczytać cały wachlarz uczuć – od wzajemnej miłości, przez troskę o dobro drugiego, aż po cierpienie spowodowanie nieuniknioną rozłąką dwojga młodych. Tym bardziej uwydatnione, gdyż młodość to zwykle dopiero początek życia, obfitego w liczne niespodzianki, przygody oraz nadzieja spędzenia go wspólnie ze swoją połówką. Los jednak nie daje im szansy czerpania radości z długiej bytności razem. Przedwcześnie przenosi jedno na łono Abrahama, przez co drugiemu wyrywa serce a wraz z tym zdolność odczuwania szczęścia.
Treść zatem pokazana zostaje raczej obrazem aniżeli słowami. Teksty bowiem są nierzadko mdłe, a czasem – gdy występują fragmenty wierszy Keats’a – górnolotne. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak próbować wczuć się całą duszą w przekazywane emocje, żeby nie dostrzegać jedynie ich prostoty. Ponadto gdyby nie te wszystkie próby urozmaicenia jakże typowej historii, film byłby pełen płycizn, których i tak mnóstwo w dzisiejszej kinematografii.
Dlatego mnie ekranizacja ta w ogóle nie wzruszyła. Fabuła była zbyt siermiężna. Nawet wszędzie wychwalane, niebywałe piękno krajobrazów nie zadowalało dostatecznie. Od czasu do czasu pokazana łąka pełna kwiatów czy jezioro w otoczeniu drzew, są obrazami niemal na porządku dziennym. W moim odczuciu więc, film ten wcale nie zasługuje na wielkie pochwały. Owszem, misterne, wizualne przedstawienie uczuć, na pewno nie należało do najprostszych, jednakowoż to za mało, ażeby film trafił prosto w serce.
astarte
Użytkownik
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
0astarte
Użytkownik