Marzenia pozostające w domu według podmiotu lirycznego robią się „za dalekie i na mnie za duże”. Moim zdaniem oznacza to dwie różne rzeczy. Chodzenie do szkoły powoduje przecież, że dowiadujemy się wielu nowych rzeczy o świecie i zaczynamy na niego patrzeć inaczej. Dlatego zdarza się, że nasze marzenia robią się „za dalekie” albo „za duże”. Jeśli „za duże”, to oznacza, że są nierealne, a my już to rozumiemy – na przykład marzenie o posiadaniu skrzydeł. Czasem są „za dalekie”, a to oznacza, że już z nich wyrośliśmy i przestają nas pociągać – na przykład marzenie o posiadaniu wielkiej cysterny pełnej czekoladowych lodów tylko dla siebie. Być może naprawdę to nie marzenia się zmieniają, ale my sami.