Bal Dziwaków powinien wyglądać tak, żeby każdy na długo go zapamiętał. Skoro ma być dziwny, to uważam, że we wszystkim powinno być coś, co nie pasuje. Dlatego każdy może się przebrać, za co chce, ale musi mieć jedną niepasującą część stroju. Na przykład wampir może mieć królicze uszy, księżniczka powinna być w adidasach, a pirat mieć spódniczkę baletową. Oprócz tego wszyscy powinni witać się ze sobą w dziwny sposób, na przykład uczniowie między sobą kwakaniem, a z nauczycielami miaucząc.
Podobnie do strojów powinny wyglądać dekoracje. Moim zdaniem taki bal powinien mieć dekoracje tematyczne, ale musi być w nich coś zwariowanego. Na przykład można udekorować salę tak, żeby wyglądała jak dno morza, a na ścianach poprzyklejać rybki – tylko część z nich zamienić na zające. Można też zrobić sztuczne małże, ale zamiast pereł powkładać do nich klocki Lego.
Jedzenie na Balu Dziwaków może być takie, jakie dorośli uważają za szkodliwe. Powinna więc być pizza i dużo coca-coli, różne cukierki, ciastka, a dla chętnych na jeszcze coś ciepłego frytki, hot-dogi i hamburgery.
Muzyka musi być zwyczajna, taka jak na każdej szkolnej dyskotece, bo inaczej nikt nie będzie chciał tańczyć. Mimo to można zrobić tak, żeby była dziwna. Osoba puszczająca nagrania powinna co jakiś czas zmieniać ustawienia tak, żeby dźwięk piszczał albo robił się niski i głuchy. Ciekawie by też było, gdyby zwykłą muzykę przerywać kawałkami czegoś, czego słuchali nasi rodzice, albo piosenkami dla dzieci.
Myślę, że to, co zaproponowałam, jest dostatecznie dziwaczne, żeby taką dyskotekę można było nazwać Balem Dziwaków.