W pewien poranek pani od polskiego spóźniała się na lekcję. Było to pewnie związane z tym, że największy łobuz w naszej klasie – Kamil – schował w pokoju nauczycielskim dziennik. Położył go na półce obok szafki z dziennikami i przykrył atlasem historycznym. Mieliśmy mieć kartkówkę ze znajomości lektury „Wspomnienia niebieskiego mundurka”, oczywiście większość klasy jej nie przeczytała. Wszyscy więc przyklasnęli pomysłowi „zawieruszenia” dziennika. Kamil zakradł się do pokoju nauczycielskiego, powiedział, że odnosi dziennik, i żaden nauczyciel nie zwrócił uwagi, czy wkłada nasz dziennik w dobre miejsce. Był początek roku, więc panował ogólny chaos.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami pani się nie pojawiała, a wizja klasówki odchodziła w dal. Kamil w pewnej chwili postanowił wcielić się w srogiego nauczyciela. Usiadł za biurkiem i zaczął nas uciszać. Spodobała nam się ta zabawa i zaczęliśmy „lekcję”. Kamil powiedział głośno „wyciągnąć karteczki”. Wszyscy posłusznie wyciągnęli kartki. Pierwszym zadaniem na naszym sprawdzianie było napisanie w pięciu zdaniach, dlaczego nie będziemy czytać „Wspomnień niebieskiego mundurka”.
Po kilku minutach Kamil zaczął zbierać kartki. W pewnej chwili zdębiał, bo zauważył, że w ostatniej ławce siedzi nasza polonistka i pan dyrektor… którzy też napisali swoje odpowiedzi i podawali mu swoje kartki. Śmiechu było co niemiara! Tylko Kamilowi nie było do śmiechu, poszedł z dyrektorem do jego gabinetu. Wrócił bardzo markotny, bo dyrektor postanowił wezwać też jego rodziców…