Postacie o tragicznych losach, znane już z greckiego dramatu, są obciążone jakimś fatum, którego najczęściej nie można uniknąć. Nieuchronność klęski wpisuje się już w dramatyczne dylematy, jakie stawia przed bohaterem życie, nie ważne co wybierze, każdy obrany kierunek wiedzie do nieszczęścia. Wszystko jest białe albo czarne, nie istnieją żadne półśrodki.
Tytułową postać dramatu Sofoklesa pt. Antygona, los stawia właśnie w sytuacji takiego wyboru. Nad jej rodziną krąży straszne fatum, dlatego także i ją dopada przeznaczenie. Po tragicznej śmierci w bratobójczej walce, jej brat Polinejk nie może zostać pochowany zgodnie z obyczajem, gdyż oskarżony jest on o zdradę. Zabrania tego Kreon, wuj Antygony i król, który za wszelka cenę chce przestrzegać prawa, zapominając o tym najważniejszym- religijnym. O wadze pogrzebania zwłok braterskich nie może zapomnieć Antygona, która musi osądzić, które zasady są dla niej ważniejsze. Pozostaje wierna boskim przykazaniom, chowa zgodnie z obyczajem zwłoki Polinejka. Konsekwencją tej wierności jest skazanie jej na śmierć z królewskiego rozkazu. Dziewczyna, gdyby nawet nie pochowała brata także pozostałaby nieszczęśliwa, łamiąc boskie nakazy i pozwalając na wieczne zbłąkanie duszy brata. Nie istniały inne rozwiązania prócz tych dwóch, z których każde niosło ze sobą rozpacz i ból.
Podobny dylemat posiadał Konrad Wallenrod romantyczny bohater wykreowany przez A . Mickiewicza. Jest on rozbity, wyalienowany i intrygujący. Staje przed przymusem podobnego wyboru, jak Antygona, wie, że żadna decyzja nie będzie tą właściwą, musi wybrać mniejsze zło. Przy tym poświęca prywatne szczęście na rzecz wolności ojczyzny:
"Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie"
Rezygnacja z własnych pragnień i marzeń wywołuje w nim gorycz i rozpacz, którą próbuje uciszyć alkoholem i zapomnieniem. Wie, że musi postępować w sposób podstępny, aby dopełnić misji patriotycznej, ale sprzeczność z honorowymi zasadami walki wywołuje w nim jeszcze większą burzę i wyrzuty sumienia. Tak bohaterski czyn wywołuje podziw, lecz zaraz współczucie dla tego rujnującego swoje marzenia człowieka, zdolnego do tak ogromnych ofiar. Od początku do końca jego zamysł nie ulega zmianie, wie, że musi się mu poddać bez reszty. Wallenrod pokonuje wroga, ale przegrywa własne życie. Ciągle rozdarty między swymi uczuciami a obowiązkami. W jego postawie prowokuje to, iż sądzi on, że jego działania zostały z góry określone przez historię. Najbardziej tragiczna jest jego wewnętrzna walka sprzeczności- miłość i patriotyzm, honor i zdrada w imię dobra kraju-która nie ustaje, kończy ją chyba dopiero śmierć.
Kwestia wyborów moralnych dotyka także dwóch, zbliżonych do siebie w tym względzie postaci, mianowicie Konrada z III części Dziadów oraz tytułowego bohatera Kordiana. Właśnie poprzez podejmowanie takich decyzji, dopełniało się całkowite oddanie narodowi, nieodłącznie powiązane z dramatem osobistym. Świadomość zbliżającego się niepowodzenia jest obecna u dwóch wymienionych powyżej postaci. Poczucie tragicznego końca nie jest jednak przyzwoleniem na rezygnację, wymagana jest wytrwałość w boju aż do końca.
Poza tym bohaterowie Ci decydują się na działanie, niemal bez szans powodzenia, tak np. Kordian chce zabić cara, chociaż wie, że za taki czyn czeka go sroga, ostateczna kara. Obaj romantyczni patrioci porzucają osobiste sprawy, swoją miłość i składają je na ołtarzu ojczyzny, pomimo tak wielkich wyrzeczeń są w tej walce osamotnieni.
W literaturze współczesnej takiego rodzaju postać tworzy T. Różewicz na przestrzeni swych wierszy. Przykładem może być utwór Ocalony, które ukazuje jak doświadczenia wojenne burzą ludzki, wewnętrzny świat i zabijają niektóre uczucia:
"Jednakowo waży cnota i występek, widziałem
człowieka, który był jeden występny i cnotliwy"
Własne życie i strach przed jego utratą stają się przyczyną porzucenia moralnego kodeksu postępowania. Okrucieństwo wojennej rzeczywistości zatraca wrażliwość na cierpienie innych i zdolność współczucia. Warto przywołać tutaj wiersz Matka powieszonych gdzie kobieta "ociera się o szorstką skórę tłumu".
O niezatartym okaleczeniu i bliźnie w pamięci opowiada utwór Krzyczałem w nocy. Zjawy tych, którzy zostali straceni przez faszystowską, wojenną machinę, powracają do pamięci i już zawsze będą.
Postacie, których życie przepełniał tragizm, rozpacz i ból, ale także tęsknota za tym , w imię czego walczyli. Zasługują z tego powodu na nasz nieustający szacunek, bo któż w dzisiejszych czasach gotów by był na tak wielkie ofiary. Nieliczni. Chociaż rzeczywistość być może nie doświadcza nas tak dotkliwie jak ich, nie potrafimy się cieszyć z tego co mamy, a nie rzadko nie umiemy nawet o to zadbać. Od kogo więc uczyć się trudnej sztuki poświęceń? Odpowiedź jest chyba oczywista.