Świadomość własnej cielesności towarzyszyła poetom już u zarania naszej kultury, czego przykładem mogą być lekkie i dowcipne utwory erotyczne greckiego poety Anakreonta, czy też nieco bardziej wyuzdane Safony. Jednakże po tym jak chrześcijaństwo zostało uznane za religie państwową najpierw Imperium Rzymskiego, a następnie państw powstałych na jego ruinach, ta sfera ludzkiego doświadczenia zaczęła być powoli rugowana z liryki. Jeżeli już mówiono w niej o miłości, to tylko o tej duchowej. Renesans i barok niewiele tu wniosły, nie licząc sporej ilości utworów sprośnych, jeśli nie pornograficznych, gdzie raczej skupiano się na dosadności określeń niż na opisie zmysłowego połączenia dwóch osób. Właściwie dopiero romantyzm przyniósł w tej mierze nieco śmielsze próby, czego przykładem może być cykl Sonetów Odesskich Mickiewicza. Jednak i tu przeważała miłość duchowa ze szczególnym uwzględnieniem ojczyzny, jako obiektu godnego pożądań poety. O pozytywizmie nie ma co nawet wspominać, natomiast Młoda Polska to istny wulkan erotyki. Ma się wrażenie, że poeci i poetki owego okresu chcieli odrobić w ciągu stosunkowo krótkiego czasu dwa tysiące lat zaniedbań w tym zakresie. Wychodziło im różnie.
W każdej jednak epoce erotyka jakkolwiek pojmowana stanowiła istotny składnik repertuaru tematów, którymi zajmowali się poeci. Oczywiście, wynikało i wynika to z siły tego uczucia, któremu niewielu jest w stanie się oprzeć bez względu na to, kim są i jaki szczebel drabiny społecznej zajmują.
Grecy kochali ciało i to właśnie ono było głównym przedmiotem zainteresowania ich liryki erotycznej. Oczywiście, nie mogło ono być zaniedbane, lecz musiało być pełne wigoru, sprawne, harmonijnie zbudowane według proporcji matematycznych. Ideałem było zatem ciało wysportowanego młodzieńca, lub też gibkiej dziewczyny. Miłość zaś była traktowana jako jeszcze jeden rodzaj rozrywki towarzyskiej. Skupiano się zatem raczej na doznaniach zmysłowych, pięknie ciał, niż na osobie partnera. Tego rodzaju miłości patronował bóg Eros. Bożyszcze dość zmienne i wciąż szukające nowych, nieznanych doznań, które jednak, jak donosi w swej Uczcie Platon, pozwalało odnaleźć się ludziom, którzy zostali rozłączeni przez złośliwych bogów (mit dwóch połówek opowiedziany przez Arystofanesa). Wielki Ateńczyk pisał:
"Bo chyba nikt nie przypuści, żeby to tylko rozkosze wspólne sprawiały, że im tak dziwnie dobrze być, za wszystko w świecie razem. Nie. Ich obojga dusze, widocznie, czegoś innego pragną (...) Miłość jest na imię temu popędowi i dążeniu do uzupełnienia siebie, do całości."
Przykładem na to, jak istotną rolę w poezji Greków odgrywał Eros, jest twórczość Anakreonta z Teos. Ów poeta nieraz wiódł z tym bożkiem w swych utworach "słodkie boje i zapasy". Anakreont żył pełnią życia i "wyciskał" z niego każdą możliwą rozkosz, co też znalazło odzwierciedlenie w jego lirykach. Ta poezja jest pełna subtelnych i wyrafinowanych żartów erotycznych, dystansowania się od obiektu, który się opiewa, zmysłowego odbioru rzeczywistości. Nie bez powodu zatem wszelkie tego typu liryki zyskały w późniejszych czasach miano anakreontyków.
W zupełnie odmiennym świetle niż Grecy widział miłość św. Paweł. Zalecał on chrześcijanom jej braterską odmianę, a nie taką, której by patronował Eros.
Do podobnej co u Greków postaci, a więc beztroskiej zabawy, sprowadzał miłość w epoce renesansu Jan Smolnik. Przetłumaczył on jakieś nieznane nam obecnie erotyczne utwory łacińsko - włoskie, w których opiewano igraszki miłosne pastereczek, koncentrując się przy tym głównie na aspekcie cielesnym sprawy.
Analogicznie podejście do miłości odnajdujemy u Kazimierza Przerwy - Tetmajera, który w wierszu Lubię kiedy kobieta traktuje kobiety jako partnerki miłosnych uniesień, ale nic więcej, gdyż tylko mężczyzna jest w stanie pozwolić "wybiec myśli skrzydlatej w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata".
Miłość była również przyczyną wewnętrznego rozdarcia poetów. Znamienny przykład tego typu odnajdziemy w utworach Mikołaja Sępa - Szarzyńskiego, w których kreuje się on na nieszczęsną ofiarę niewieściej niestałości. Z drugiej jednak strony, miłości nie jest w stanie oprzeć się nikt. Tak oto opisywał poeta bożka miłości w wierszu Statua Kupidynowa :
"Ptacy, zwierz, ryby,
Wszytcy bez chyby
Służą mu zawżdy;
A człowiek każdy,
Ten go zepsuje,
Gdy nie próżnuje."
Jednakże koniec końców dla Szarzyńskiego miłość pomiędzy mężczyzna a kobietą, szczególnie w swym aspekcie cielesnym, pozostała czymś niebezpiecznym, czymś, co naraża człowieka na utratę nadziei na życie wieczne. Widać to szczególnie jednym z jego sonetów, który został zatytułowany Wojna nasza, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem. Miłość sprowadza się tu do namiętności, która wcześniej czy później prowadzi człowieka do grzechu i zatracenia, a zatem jest ona jednym z najpotężniejszych oręży w walce, jaka wiedzie szatan nami i Bogiem. Kondycja człowieka na ziemi jest więc straszliwa. Szarzyński niemal krzyczy:
"Cóż będę czynił w tak straszliwym boju?
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?"
Nadzieję na ratunek odnajduje Szarzyński w Bogu i we wzorze miłości, który przyniósł na świat Jezus. Nie należy skupiać się na ciele tej oto kobiety, tego oto mężczyzny, lecz kierować swe uczucia na ich wewnętrzną istotę. Tylko wtedy będziemy mogli być pewni, że nasza miłość jest czysta, i tylko wtedy będziemy mogli być pewni, że zostaniemy zbawieni, gdy czasy się wypełnią.
Miłość powoduje także odczucie, które odbieramy jako rodzaj śmierci, nawet niekiedy się mówi "kochać się w kimś na zabój". Nic dziwnego, gdyż to uczucie zawsze było bliskie nie tylko poczuciu szczęścia, ale również bólu i śmierci. Kazimierz Przerwa - Tetmajer w wierszu Ja, kiedy usta pisał:
"Błogosławiona śmierć, gdy się posiada,
czego się pragnie nad wszystko goręcej".
Ból odczuwany w związku z miłością bywa przede wszystkim spowodowany przez niechęć osoby adorowanej, lub też zdradę partnera. Tak, chociaż w nieco zaskakującej "scenerii", sprawa przedstawia się w sonecie Jana Andrzeja Morsztyna Do trupa. Podmiot liryczny tego utworu to mężczyzna, który się nieszczęśliwie zakochał. Swe żale postanowił wyjawić… nieboszczykowi, gdyż sytuacja zarówno jego, jak i denata, wydaje się mu co najmniej analogiczna, jeśli nie tożsama. Czyż obaj nie padli rażeni strzałą jeden miłości, a drugi śmierci? Czy obydwaj nie zostali skrępowani? Wszakże nieboszczykowi związano ręce, natomiast kochanek ma "rozum łańcuchem powity". Czyż obaj nie są spowici ciemnościami jeden całunu, drugi nieszczęścia, które go otacza niczym noc w cienistej dolinie? Wszystkie te efektowne analogie mają nam unaocznić bliskość miłości i śmierci, które Morsztynowi wydają się być bliźniaczymi siostrami.
Poeta jednak dostrzega również pewne różnice pomiędzy sytuacją, w której znalazł się nieszczęśliwy kochanek, a tą, która stała się udziałem nieboszczyka. "Ty jednak milczysz, a mój język kwili, Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze". Martwy już nic nie odczuwa, żadne bóle, męki serca, zwątpienia, nie mają do niego przystępu. Jest jak kawałek lodu, któremu niestraszne żadne ogniste miłosne męki. Wszystko to prowadzi poetę do paradoksalnego wniosku, że znacznie lepiej być nieboszczykiem niż człowiekiem zakochanym, gdyż nic, nawet ból cierpiany przez grzeszników w piekle, bądź czyśćcu, nie da się porównać z męka miłości. Co gorsza, jest to uczucie, które raz schwytawszy człowieka w swe "szpony", nigdy już nie pozwoli mu się wyzwolić. "Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem wiecznych mych ogniów, rozsypać popiołem." Jak zatem widać, utwór Morsztyna nie przywołuje zbyt optymistycznej wizji miłości. Jawi się ona tu raczej jako uczucie destrukcyjne, a nie radosne święto Anakreonta, które zapewnia jego uczestnikom poczucie satysfakcji i spełnienia.
Natomiast u Tetmajera, chociaż w wielu fragmentach widać podobieństwa do Morsztynowskiego spojrzeniu na miłość, dominują nieco inne tony. Ten młodopolski poeta opiewał w swych utworach piękno kobiecego ciała i rozkosze, które ono może dostarczyć mężczyźnie, niemniej jednak nigdy ona nie była dla niego czynnikiem, który pętał jego umysł. Wręcz przeciwnie. To dzięki kobiecie mężczyzna jest w stanie osiągnąć ostateczna iluminację. Buddyjską nirwanę. W wierszu Ja, kiedy usta pisał:
"Ja, kiedy usta ku twym ustom chylę,
nie samych zmysłów szukam upojenia"
W liryce erotycznej Tetmajera znajdujemy również nieco inne tony, które znacznie się różnią od tych westchnień kierowanych ku bezosobowemu Absolutowi. Poeta w swych niektórych utworach dawał wyraz tęsknocie za bliskością innego człowieka, a przede wszystkim kobiety, za światem, którym by rządziła miłość, dobro i prawda, a nie nienawiść, oszczerstwo i kłamstwo. W Hymnie do miłości będącym aluzją do poematu św. Pawła pochodzącego z 1 Listu do Koryntian Tetmajer pisał:
"Szukałem Ciebie pośród kobiet roju,
czekałem Ciebie o każdej godzinie
i pełen byłem trwóg i niepokoju,
że zanim przyjdziesz, życie moje minie."
To poszukiwanie innego, kobiety, łączy się z niepokojem, że z tą, która jest nam przeznaczona, minęliśmy się bez słowa na jakiejś ulicy, że nigdy nie będzie się nam dane zetknąć powtórnie.
"niedaleko gdzieś od ciebie stoję
z moją tęsknotą, nadzieją, pragnieniem"
Miłość zatem jest uczuciem, które może być nakierowane na bardzo rożne sfery istnienia człowieka. Może wiązać się z jego duchowością, ale także z jego cielesnością. Obydwie te sfery w naszej kulturze zostały rozdzielone, tak iż traktuje się je jako antagonistyczne wobec siebie. Nawet Platon, który wielbił Erosa, podchodził do ciała z dużą dozą nieufności, a nawet niechęci i wrogości. Nie mnie oceniać czy to dobrze, czy to źle, jednak mogę stwierdzić, że ta "schizma" na poziomie literatury przyniosła niezwykle interesujące i doniosłe dzieła, które po dziś dzień mogą olśniewać oraz inspirować swą głębokością i nietuzinkowym spojrzeniem na problem.
Myślę również, że gdyby tak ktoś stwierdził, iż jedynym tematem literatury jest miłość, to wcale nie byłaby owa konstatacja zbytnio daleka od prawdy. Jeśli bowiem tylko nieco uważniej przyjrzymy się utworom, które programowo zajmują się innymi sferami doświadczenia człowieka, to dojrzymy w nich zawsze, choćby ukryte na samym dnie, owo uczucie. Nic w tym dziwnego. Wszakże każdy z nas pragnie miłości i dąży do odnalezienia swego partnera życiowego. Tak. Bez wątpienia to właśnie ona rządzi światem.