Czy każda zbrodnia jest tak samo zła? Czy zawsze morderstwo jest zawsze czynem godnym potępienia? Czy istnieją może okoliczności, które łagodziłyby taki postępek i sprawiały, że przestał by być uważany za cos niegodnego, niemoralnego?

Takie pytania nurtują ludzi od całych stuleci. Zastanawiamy się nad tym, czy mamy prawo, w imię wyższych idei, decydować o życiu bądź śmierci drugiego człowieka? Czy morderstwo może zostać usprawiedliwione i uznane za punkt konieczny dla osiągnięcia pełnego sukcesu? Rozmyślamy też, czy zbrodnia popełnione w imię dobra innych, jest tak samo niegodziwa jak ta, którą popełniamy z własnych, egoistycznych pobudek?

Odpowiedzi na powyższe pytania możemy szukać w jednej z najdoskonalszych powieści XIX w - Zbrodni i karze F. Dostojewskiego.

Główny bohater Raskolnikow jest przekonany o swojej wyjątkowości. Podejrzewa, że jest jednym z ,,nadludzi", dzięki którym możliwy jest rozwój ludzkości. Niestety, aby świat nie stał w miejscu, genialne jednostki muszą zadbać o jego rozwój. W imię wyższych wartości powinni oni przeciwstawiać się zastanym prawom. Zmieniać wszystko to, co nie jest idealne. Niestety muszą też liczyć się z tym, ze ich działalność będzie odbiegała od powszechnie obowiązujących praw. Mimo to powinni decydować się na nawet najbardziej skandaliczne czyny. Wszystkie one zostaną usprawiedliwione przez osiągnięty dzięki nim cel.

Aby ,,naprawić" ludzkość Raskolnikow decyduje się na popełnienie zbrodni. Chce pozbyć się jednostki złej, która nie powinna żyć w społeczeństwie. Jako cel swojego ataku wybiera lichwiarkę. Śmierć okrutnej kobiety ma poprawić funkcjonowanie całego społeczeństwa. Eliminacja niepożądanej jest konieczna dla dalszego rozwoju ludzkości.

Niestety plan nie wiedzie się. Oprócz lichwiarki giną też niewinne osoby, przypadkowo wplątane w plan Rodiona. Ten wypadek uprzytamnia bohaterowi, że nawet zbrodnia popełniona w imię wyższych ideałów, pozostaje jednak jedynie zbrodnią. Nie ma mowy o zbrodni doskonałej. Jego czyn, mimo, że w założeniach słuszny i właściwy, nie dość, że nie przyniósł oczekiwanych korzyści, to jeszcze spowodował tragedię niewinnych osób i w końcu samego zbrodniarza. Załamany psychicznie Rodion przyznaje, że nie jest geniuszem mającym wpływ na życie świata i przyznaje się do winy.

Niestety pewną analogię z dziełem literackim mogliśmy obserwować w wydarzeniach historycznych. W pewnym okresie rolę Raskolnikowa podjął Adolf Hitler. I on uważał się za jednostkę wybitną, zrodzoną w celu zmiany i ulepszenia świata. Swoje bestialskie i barbarzyńskie postępowanie tłumaczył właśnie chęcią naprawy rasy ludzkiej.

W jego mniemaniu, tylko aryjczycy powinni żyć na świecie. Wszystkie inne rasy są złe i niedoskonałe. Najgorszą zaś była, zdaniem Hitlera, rasa żydowska. Dlatego właśnie starał się ją całkowicie wytępić.

Hitler swojego postępowania nie rozważał w kategoriach zbrodni przeciwko ludzkości. Przeciwnie - widział w nim swoją zbawczą misję dla świata. Uważał, że zagłada pewnych grup i ich kultur jest niezbędna dla ratowania całej ziemi.

Hitler nie widział w swoim postępowaniu niczego złego. Dla niego była to tylko trudna droga do rządzenia doskonałym państwem.

Dziś jego czyn rozważamy w zupełnie innych kategoriach. Hitler jawi się nam jako jeden z najokrutniejszych tyranów w całej historii. Dla nikogo o zdrowych zmysłach nie jest on bohaterem pragnącym dobra świata.

Analizując przytoczone przeze mnie przykłady, widzimy, że nie można usprawiedliwiać zbrodni. Żaden zbrodniarz nie jest w stanie obiektywnie ocenić, czy została ona popełniona słusznej sprawie. To , co dla jednego jest walką o lepsze jutro dla siebie i całego świata, dla innego będzie tylko bestialskim mordem.