Jednym z podstawowych założeń ideologicznych pozytywizmu było przekonanie, że społeczeństwo jest spójnym organizmem, który zdolny jest do życia i rozwoju jedynie wtedy, gdy wszystkie jego części są jednakowo zadbane, zdrowe, i gdy wszystkie one razem i każde z osobna pracują dla wspólnego dobra. Takie myślenie o społeczeństwie, państwie i narodzie spowodowało zainteresowanie się nie tylko perspektywami rozwoju najuboższych warstw narodu polskiego- chłopstwa i proletariatu, ale także problemem włączenia w procesy naprawy kraju i społeczeństwa, wchłonięcia przez organizm społeczny także tych grup, które do tej pory pozostawały poza jego granicami, które wyłączane były poza nawias narodu i społeczeństwa polskiego. Największą taką grupę stanowili Żydzi a ich asymilacja z polskim społeczeństwem stała się jednym z zasadniczych kwestii poruszanych w publicystyce i literaturze pozytywistycznej. Pozytywiści widzieli w środowisku Żydów ogromny potencjał intelektualny, kulturowy, a przede wszystkim ekonomiczny- to oni przecież w głównej mierze parali się handlem i operacjami finansowymi. Problem stanowiła także żyjąca na granicy nędzy biedota żydowska, której upośledzenie społeczne było równe z tym, którym napiętnowane było polskie chłopstwo czy ubodzy robotnicy fabryczni. Problem leżał jednak nie tylko po stronie Polaków, którzy do Żydów zawsze odnosili się z rezerwą, a nieraz pogardą i nienawiścią, ale również po stronie Żydów, którzy także nie mieli ochoty na asymilowanie się z niechętnymi im Polakami. Pozytywiści zapragnęli więc przybliżyć Polakom Żydów, ich kulturę, problemy, chcieli pokazać obu stronom konieczność asymilacji i płynące z niej korzyści. Asymilacja dotyczyła oczywiście jedynie świeckiej sfery społeczno-narodowej, odrębność wyznaniowa obu stron zostawała zachowana.
Trudności z asymilacją Żydów wynikały przede wszystkim z ogromnej niechęci, jaką obdarzali wiernych wyznania mojżeszowego Polacy. W szybko bogacących się na operacjach pieniężnych i handlu Żydach Polacy widzieli główną przyczynę własnej nędzy i życiowej niezaradności. Polakom brakowało zaciętości, sprytu, konsekwencji i umiejętności ponoszenia poświęceń, które to cechy w Żydach wykształciły lata starań o uzyskanie lepszej pozycji, w nieprzychylnym im kraju i narodzie. Polakom łatwiej było szukać winnych na zewnątrz niż we własnych niedostatkach charakteru czy handlowych umiejętności. Dlatego pisarze pozytywistyczni starali się pokazywać w swoich dziełach prawdziwe oblicze społeczeństwa semickiego, nieodłącznego- choć ciągle odosobnionego elementu polskiego pejzażu. Pionierką problematyki żydowskiej w publicystyce pozytywistycznej była Eliza Orzeszkowa, autorka rozprawy "O Żydach i kwestii żydowskiej". Starała się ona przede wszystkim pokazać środowisko Żydów polskich jako bogatą, fascynującą kulturę, której wpływy na rozwój kultury polskiej są wielkie i niezaprzeczalne. Receptę na wzajemną niechęć wynikającą według niej przede wszystkim z wzajemnego niezrozumienia, nieznajomości kultury żydowskiej widziała Orzeszkowa w realizacji idei równouprawnienia Żydów, w uczynieniu ich pełnoprawnymi członkami narodu polskiego, a w przyszłości- obywatelami odrodzonego polskiego państwa.
Fikcją literacką w walce o zwrócenie społecznej uwagi na problem asymilacji Żydów i ich społecznego upośledzenia posłużyła się między innymi Maria Konopnicka- autorka noweli "Mendel Gdański". W utworze tym zwraca Konopnicka uwagę przede wszystkim na niechęć Polaków, na uprzedzenia, szerzącą się nienawiść do Żydów, która doprowadzić może do nieszczęścia. Bohaterem jej utworu jest blisko siedemdziesięcioletni Żyd- Medel. Mendel jest człowiekiem mądrym i doświadczonym. Żyje bardzo skromnie, ale spokojnie, utrzymując siebie i swojego osieroconego wnuka- Jakuba- z warsztatu introligatorskiego. Ciężka praca, uczciwość, życiowa mądrość zyskują mu szacunek i sympatię warszawskich sąsiadów. Jednak w mieście dochodzi do rozruchów na tle nietolerancji wobec Żydów. Do Mendla docierają nawet informacje o zaplanowanym pogromie Żydów. Starszy człowiek, który całe swoje życie ciężko i uczciwie przepracował, który przeżył wraz z innymi Warszawiakami represje popowstaniowe, nie może uwierzyć, że w ludziach może zrodzić się taka nieprawdopodobna i nieuzasadniona przecież niczym agresja, która zagrozić może bezpośrednio jemu samemu i jego małemu wnukowi. Nie rozumie jak inna wiara może wzbudzać tak straszną nienawiść. Sąsiedzi, chcąc ochronić lubianego i cenionego przez nich Żyda i jego domostwo radzą mu na ukrywanie swojej wiary, na wystawienie w oknie krzyża lub świętego obrazka, przez co atakujący nacjonaliści ominą jego dom. Mendel jednak nie chce ukrywać się ze swoją wiarą, wyparcie się Boga byłoby niegodne, niewłaściwe, byłoby przyznaniem atakującym racji, że bycie Żydem jest czymś złym, godnym kary, ataku. Z tych samych powodów postanawia nie opuszczać swojego warsztatu w czasie pogromu, tylko czeka wraz z wnuczkiem, aby spojrzeć napastnikom w oczy. Rozwścieczony tłum bandytów demolował okoliczne warsztaty prowadzone przez rodziny żydowskie. Wreszcie dociera także do domostwa Mendla i Jakuba. Stojący w oknie Mendel zostaje zaatakowany kamieniem, który jednak chybia celu i trafia w Jakuba. Zrozpaczonego Mendla i jego warsztat pomaga uratować jeden ze studentów- przedstawiciel w noweli nowego sposobu myślenia, pozytywistycznej tolerancji. Incydent pogromu Żydów w Warszawie odmienił jednak trwale duszę oddanego dotąd Polsce, którą uważał za swoją ojczyznę, Mendla. Żyd stracił całą miłość do miasta, do ludzi, do społeczeństwa, w którym mogła się zrodzić niesprawiedliwa, potworna myśl o wypędzeniu i niszczeniu ludzi innego wyznania. Odmówiono mu godności, miejsca w społeczeństwie, na którego rozwój uczciwie pracował. Jak sam stwierdza: "(...) u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu, u mnie umarło serce do tego miasta!".
Obok propagowania asymilacji Żydów Konopnicka zwróciła w swojej noweli uwagę także na jeszcze jedną, bardzo groźną rzecz. Reprezentuje ją w noweli rozwścieczony, niepohamowany w swej nienawiści i zaślepieniu atakujący tłum. Ich nienawiść, zawiść, pragnienie zniszczenia wynika przede wszystkim z nieznajomości Żydów, z braku świadomości co do wykonywanej przez nich uczciwej pracy (przecież sąsiedzi znający Mendla szanują go i chcą mu pomóc). Ignorancja, stereotypy pozwalają kierować tłumem, który na podstawie plotek i niesprawdzonych informacji potrafi zaatakować i zniszczyć dorobek życia innych ludzi. Łatwo jest niszczyć, znacznie trudniej pokusić się o wysiłek poznania drugiego człowieka. Antysemityzm rodzi się właśnie z takiego umysłowego "lenistwa". Zaślepienie rodzić jednak może jedynie ludzkie cierpienie, przemoc, ból.
Barwny obraz środowiska żydowskiego zawarł również w swojej powieści "Lalka" Bolesław Prus. On również, podobnie jak Maria Konopnicka, zwraca uwagę na rosnący w narodzie polskim problem antysemityzmu, jako reakcji na własną niezaradność, biedę Polaków, którym łatwiej jest znaleźć "winnych" własnych niepowodzeń niż spróbować dokonać autoanalizy i spróbować podjąć trud naprawy własnego społeczeństwa i narodu. Żydzi w "Lalce" to bogacący się bankierzy, lichwiarze, a także ludzie prowadzący działalność handlową. Swoją pracą, uporem, hardością ducha, która wykształciła się w nich choćby z powodu ciągłych utrudnień, niechęci jaką żywili do nich Polacy, Żydzi potrafili dojść do majątku. Niezaradni Polacy, którzy nie potrafili zmusić się do ciężkiej pracy, do poświęceń i zaciskania pasa nie mogli wybaczyć powodzenia Żydom, których obarczali odpowiedzialnością za własne niepowodzenia. Prus widzi jednak także to, że sami Żydzi również nie chcą się asymilować. Autor "Lalki" zwraca uwagę na to, że zamiast walczyć z Żydami, Polacy mogliby się wiele od nich nauczyć. Oba narody mogłyby sobie wzajemnie pomóc, gdyby tylko odłożyły wzajemne uprzedzenia, historyczne zatargi, pogardę.