Już jakiś czas trwają przygotowania i sprzątanie na Olimpie. Była tam wielka sala biesiadna, którą wszyscy służący mieli za zadanie przygotować na zbliżające się zebranie bogów. Miało to być zebranie bardzo ważne - w każdej dekadzie władcy świata spotykali się, rozmawiali, chcąc podjąć bardzo wiążące decyzje w sprawach losu ludzi. Wszyscy bogowie byli zobowiązani do tego, by zjawić się na tym spotkaniu; jedynie Helios miał pewien przywilej i pozwolono mu się spóźniać. Hermes wyznaczony był przez Zeusa i jego zadaniem było pilnowanie, by wszystkie dekoracje były odpowiednie. Atena zaś zajmowała się estetyka. Zeus też pilnował, aby zrobiono wszystko, co kazał. Nie były on pobłażliwy dla nikogo, zwłaszcza dla Karistotajosa, którego to zadaniem było piękne przygotowanie ogrodów na owe uroczystości. Zeus miał pecha, ponieważ przechodząc pod drzewem, spadło na niego jabłko i uderzyło go w głowę. Biedny Karistotajos musiał odejść z Olimpu. Wygnano go do krainy, zamieszkiwanej przez cyklopów. Tam nie miał przed nimi spokoju i musiał się ukrywać cały czas przed potworami.

W końcu zakończono wszystkie mozolne przygotowania. Przybyli zebrali się w przygotowanej sali i byli bardzo ciekawi, co powie na ten efekt Hera. Była ona bardzo spostrzegawcza i gdy oglądała salę, zwracała uwagę na każdy element. Zadowolona powiedziała, że wszystko jest idealnie dopracowane. Goście mieli niedługo przybyć. Zeus wystroił się tak, jak tylko najpiękniej potrafił. Razem z zastępem pięknych bachantek pojawił się przed wejście i czekał na mających przybyć. Ares za karę - popełnił, bowiem morderstwo na jednym ze znajomych ojca - musiał pomagać przy wysiadaniu gościom. Na początku przyjechał sześciokonny zaprzęg. Woźnicą był mężczyzna w kapturze - w środku zaś siedział sam Hades w towarzystwie Plutona. Jeden i drugi byli ubrani w czarne suknie, które bardzo pasowały do miejsca, z którego przyjechali.

- Witamy Zeusie - powiedzieli i w tym momencie uklękli przez Zeusem.

- Witam Was, przyjaciele. Te dziewczęta wskażą wam, gdzie znajdują się wasze pokoje. Ucztę zaczniemy, gdy słońce już zajdzie, gdy wszyscy zaproszeni przybędą na miejsce.

Kiedy weszli już pierwsi przybyli goście, z oddali słychać było wesoły, śpiewający głos i grę na cytrze. To przybył Apollo razem z Dionizosem; za nimi podążały nimfy i bachantki.

- Zeusie! Jak ja dawno nie oglądałem twojej twarzy - wykrzyknął Apollo i uścisnął swego ojca.

- Ja również jestem bardzo rad, że wreszcie się widzimy. Ale oto idzie Hera; złóż jej należny pokłon.

- Jaki to wielki zaszczyt Cię zobaczyć, o Hero - rzekł Apollo i przyklęknął.

Niestety jego słowa nie odniosły oczekiwanego skutku, a Hera powiedziała:

- Jesteś bękartem! - wycedziła i pospiesznie oddaliła się .

Hera nienawidziła Apolla, ponieważ był on owocem zdrady Zeusa z Latoną. Jak tylko miała okazję, to pokazywała mu swe negatywne odczucia. Zeusowi bardzo zależało na dobrym nastroju w czasie uczty, a wiedział, ze nastroje jego żony i syna mogą to obrócić w niwecz. Dlatego, korzystając z pomocy Erosa, pogodził ich. Od tej pory pomiędzy antagonistami królowała zgodność. Apollo chwalił troskliwość Hery o rodzinę, ona spowodowała, że wszyscy ludzie zaczęli słuchać jego muzyki i poezji.

Na Olimpie zaczęło pojawiać się coraz więcej gości. Zeus był już znużony, dlatego chciał odpocząć. Od tej pory gospodarzem był Posejdon, który przypominał bardzo swego brata.

Nareszcie wszyscy bogowie mogli udać się do pięknie przygotowanej Sali biesiadnej, ponieważ oto bóg Helios zakończył już wędrówkę słońca po niebie. Każdemu z bogów bardzo podobało się, jak została przystrojona sala. Chcieli się tym nieco przypodobać Zeusowi. Najprzedniejsza w prawieniu komplementów była Tyche, czyli bogini szczęścia. Jej celem było uwolnienie ojca, którym był Prometeusz. Zeusa coraz bardziej nęciła myśl, by uczynić jej tę przysługę, ponieważ już miał po woli dosyć takiego przymilania się.

Po bardzo oficjalnym rozpoczęciu, wszyscy usiedli za ogromnym stole, zrobionym z kryształu. Na nim ustawiona była przepiękna, zdobna zastawa. Zaczęto podawać bardzo wymyślne dania np. z owoców morza. Były ona dla wszystkich wielkim przysmakiem, może za wyjątkiem Posejdona, który był oczywiście bardzo zmieszany i poruszony, tym, ze wszyscy zajadają się jego podopiecznymi. Potem na Sali pojawiły się bardzo piękne dziewczęta, które podawały wszystkim pucharki, wypełnione nektarem. Umilały one też czas tańcami. W końcu zaczęto dyskutować.

- Chciałbym przywitać wszystkich raz jeszcze w moim domu - rzekł Zeus, zaczynając swoją przemowę - przyszliście tutaj nie tylko na wspaniałą ucztę w doskonałym towarzystwie, ale przede wszystkim po to, by zdecydować w sprawie losu ludzi, którzy są pod nasza opieką. Czy jest ktoś, kto chce pierwszy coś nam powiedzieć?

- To może ja - odezwała się niepewnie Tyche - bardzo chciałabym prosić, drodzy bogowie, o uwolnienie mojego ojca, który jest przecież waszym przyjacielem. Minęło już dwadzieścia jeden lat, odkąd jest on uwięziony przy skałach Kaukazu. On codziennie bardzo żałuje swojego czynu. Sądzę, ze jego kara jest wystarczającą, dlatego błagam was o jego ułaskawienie - mówiąc to, usiadła już.

- Ja jestem z nią zupełnie zgodny - Prometeusz cierpi już zbyt długo! - to odezwał się Tanatos - jednakże jego czyn był naprawdę bardzo poważny. On stworzył człowieka i ja przez to już musiałem cierpieć. Stało się tak przez Syzyfa, który jest bardzo nieposłuszny. Podobnie jest z innymi ludźmi. Twój ojciec uczy ich buntowania się. Nie możemy mieć pewności, że po zejściu ze skały Kaukazu znowu nie zacznie działać na rzecz ludzi i nie wykradnie jakiegoś sekretu. Myślę, że Prometeusz musi pozostać więźniem już do końca.

- Ja z kolei popieram wszystko, to, co powiedziała Tyche - odezwał się Posejdon - ja też potrafię się zdobyć na surowość, znacie mnie. Mimo to, uważam, że kara była wystarczająco długa i męcząca dla Prometeusza i należy go wypuścić na wolność.

Teraz przyszła pora na Zeusa. On zabrał głos. Wszyscy pamiętali, że Prometeusz wyszydził boga, składając mu ofiarę, którą potem mieli powtarzać ludzie. Jednocześnie Zeus pamiętał, że kilka razy Prometeusz mu pomógł. W końcu Zeus był zdecydowany odpuścić winy Prometeuszowi.

- Tylko Hefajstos może odkuć Prometeusza, ponieważ to on zrobił kajdany, którymi skazany jest przytwierdzony do skał. Idź tam i uwolnij naszego więźnia. Przyprowadź go do nas!

- Nie wiem, jak mam Ci dziękować - zawołała Tyche i czym prędzej podbiegła do Zeusa, bu upaść mu do stóp. Zeus trochę się zmieszał, ale szybko poradził sobie z zakłopotaniem - zaklaskał, a na Sali pojawiły się piękne tancerki i tace z jedzeniem. Teraz podano smakołyki z różnych zakątków świata. Bogowie zachwycali się egzotycznymi smakami, jednocześnie zachwalając muzykę i śpiew Apolla, który był cudownym poeta. Bardzo delikatnie grając na harfie, śpiewał o bohaterach trojańskich i o wojnie. Tym razem również nie był zadowolony Posejdon, który nie mógł już słuchać o odwadze i męstwie Odyseusza, wielkiego bohatera, gdyż ten zranił jego syna, podczas jednej z przygód.

Potem na Sali pojawił się Hefajstos. Zbliżył się on do Zeusa i powiedział mu coś na ucho. Za chwilę Zeus powstał i powiedział do wszystkich zadowolony:

- za niedługo przyjdzie do nas Prometeusz! Właśnie przygotowuje się on do przyjścia na ucztę i spędzi czas w naszym gronie. Pewnie zaraz się zjawi.

Na sali można było wyczuć podekscytowanie. Wszyscy chcieli widzieć przyjaciela. Nie było go tak długo. Wszyscy czuli już zniecierpliwienie, kiedy wszedł służący i zapowiedział wejście Prometeusza. Drzwi zostały otwarte, a tam ukazał się tytan. Nie wyglądał tak, jak przedtem. Był zupełnie inny - nie uśmiechał się, nie odczuwał radości. Prometeusz przebywał tak długo na Kaukazie, że jego psychika, bardzo to odczuła. W jego spojrzeniu widać było boleść i wielkie cierpienie. Milczenie zostało przerwane przez Tyche, która podbiegła do ojca i rzuciła mu się na szyję. Wszyscy bardzo się wzruszyli, nawet ci najbardziej oschli. Tę doniosłą chwilą postanowił uczcić Apollo swoją piękną pieśnią, opowiadającą o bohaterze.