W ludzkim świecie dzieje się wiele rzeczy niemal równocześnie. Oczywiście nie jesteśmy być w stanie wszędzie, zresztą byłoby to raczej niezasadne. Chodzi raczej o to, aby tam gdzie dzieje się ludzka tragedia nie odwracać oczu, ale uparcie patrzeć i interweniować, jeśli będzie tylko taka możliwość. Właśnie do tego zachęca obraz "Upadek Ikara" Bruegla. Podobne też jest przesłanie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza zatytułowanego "Ikar". Myślę, że zbyt wielu z nas nie pamięta o tych radach i dlatego zdarzają się takie sytuację, o których opowiadała mi znajoma. Warto je przywołać, aby wyciągnąć wnioski.

Wszystko miało miejsce w mroźny w pobliżu przystanku autobusowego. Tylko kilka zziębniętych osób czekało na właściwy kurs. Ponieważ pogoda byłą niesprzyjająca, więc dlatego zapewne było opóźnienie autobusu. Przyszli pasażerowie się denerwowali, ale nie mieli wyjścia, musieli czekać. Wtem do jednej ze strych kobiet siedzących na ławeczce podeszło dwóch wysokich mężczyzn. Jeden wyciągnął nóż i krzyknął do dwu staruszek:

-Dawajcie pieniądze!

Wtedy kobiety jeszcze bardziej się skuliły i mocniej przycisnęły małe, poniszczone torebki. Spojrzały przerażone wokół takim wzrokiem, jakby błagały o pomoc, jednak nikt się nie odezwał. A przecież było tam kila osób Między innymi starszy pan z kilkunastoletnią dziewczyną, która była jego córką lub wnuczką. Jednak on odszedł celowo trochę dalej wraz z nastolatką. Pewnie liczył w duchu na to, ze jego nikt nie zaczepi, jeśli będzie siedział spokojnie. Czy podobnie myślały inne osoby? Można przypuszczać, że raczej tak, bo przecież nie można inaczej wytłumaczyć.

Byli tam także małżonkowie, którzy wcześniej trochę się o coś spierali, ale jak tylko dwóch dryblasów podeszło, oni przeszli na drugą stronę drogi. Z pewnej odległości patrzyli na to, co się dzieje. Postanowili do końca wytrwać w roli widzów. Jakby tego było mało nawet trzech wysportowanych licealistów nie podjęło żadnej reakcji. Wyglądali jakby dopiero wyszli z siłowni. Z lekkimi uśmieszkami patrzyli na przestraszone staruszki i ani im było w głowie przerwać ten dramat.

Rozzuchwaleni brakiem reakcji innych, bandyci przeszli do działania. Jeden przyłożył nóż do gardła kobiety i ponowił polecenie. Jedna z niewiast zbladła i wyglądała jakby za chwile miała się przewrócić. Wyszarpnięcie z jej ręki torebki to już nie był żaden problem. Druga pani widząc co się dzieje, sama wyjęła portfel i podała bandytom. Przestępcy nie niepokojenie przez nikogo spokojnym, pewnym krokiem oddalali się z miejsca zbrodni. Wtedy też nadjechał autobus. Wszyscy wsiedli do niego, z wyjątkiem wspomnianych dwóch kobiet. Nawet małżeństwo stojące po drugiej stronie zdążyło przejść.

Nikt nie podszedł nawet, by zapytać, czy panie nie potrzebują pomocy. A przecież one wyglądały na osoby raczej schorowane. Zostały sama wśród rozpościerającej się wokół ciemności. Nikt nie pomyślał, że ograbione z pieniędzy, nie mają środków na kupienie biletu powrotnego do domu.

Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca z kilku powodów. Nie wolno ze względów moralnych zgadzać się na zło i przechodzić obojętnie obok dziejącej komuś krzywdy. Przecież w ten sposób rozzuchwalamy bandytów, którzy czują się wręcz bezkarni. Oczywiście każdego mógł oblecieć strach, bo przecież to nie była standardowa sytuacja. Jednak zwłaszcza ludzie młodzi, wysportowani, obdarzeni siłą fizyczną powinni zareagować i pomóc. Ich nic nie może usprawiedliwić. Myślę, że ci wszyscy gapiący się beznamiętnie na ludzką tragedię zapomnieli o tym, że kiedyś oni sami mogą się znaleźć z dala od ludzkich siedzib, na jakimś odludziu. Co zrobią jeśli jakiś bandyta do nich podejdzie?

Musimy reagować w takich momentach, nawet jeśli sami ryzykujemy. Obojętność w takich sytuacjach jest najgorsza, bo można ją traktować jak zgodę na zło. To wydarzenie wywarło na mnie ogromne wrażenie. Chciałabym, by takich przypadków więcej nie było. Od nas wszystkich zależy, czy właśnie tak się stanie.