Stało się to tego dnia, którego wjechaliśmy do wąwozu. Był to upalny dzień, lecz do tego zdążyłem się już przyzwyczaić. Bardziej martwiłem się o Nel, ale ona też już do tego przywykła.
Bałem się też, by nic się jej nie stało, gdy stada pawianów przyglądały się nam z wyszczerzonymi kłami. Kiedy Saba je straszył, stawały się bardziej nie spokojne. Nel bawiło to jak jego głos rozchodził się z echem. Jednak najbardziej zaniepokoiłem się, gdy przybiegł z niebywałą prędkością. Moją uwagę przykuła jego sierść, która była postawiona na sztorc. Wtedy Chamis i Gebhr wymienili przestraszone spojrzenia. Jednak po krótkiej chwili zaciekawieni powoli ruszyli. Byłem pewien, że się bali, bo tak dużego psa mało co mogło przestraszyć. Sam po części byłem zaciekawiony i jednocześnie bałem się o życie Nel. Gdy Gebhr i Kali (który szedł obok wierzchowca swego pana) pokonali zakręt gwałtownie zatrzymali konie. Już wtedy byłem przygotowany do obrony Nel, choćby własnym ciałem. Gdy i my dojechaliśmy ujrzałem przyczynę zamieszania. Przed nami na skale znajdował się wielki lew.
Odległość od zwierza była niewielka. Wtedy przywódca karawany rzekł:
- Zrobimy w ten sposób. Zostawimy tu Kalego, by lew zajął się nim. My w tym czasie zawrócimy i zaczniemy uciekać.
Na to nie mogłem się zgodzić, więc rzekłem:
- Nie. Daj mi strzelbę. Zastrzelę go.
Wtedy bałem się, by znudzony lew nie rzucił się na Nel.
- Daj mu! On go zastrzeli!-rzekł Chamis
Gebhr dał się jednak namówić, lecz chyba tylko dlatego, że nie chciał być pożarty przez lwa. Gdy dostałem do ręki sztucer zrozumiałem, że jesteśmy ocaleni. Zeskoczyłem z konia i powoli zacząłem podchodzić. Najpierw jednak musiałem zmierzyć się z lwem, który przygotowywał się do skoku. Wycelowałem i strzeliłem. Lew padł nie żywy. Wtedy nie słuchając Arabów nabiłem strzelbę. Spojrzałem na Gebhra i powiedziałem:
-Nie będziesz więcej bił nas i Kalego.- drżącymi rękami wypaliłem. Kula trafił prosto do celu.
Potem strzeliłem jeszcze trzy razy do Chamisa i beduinów. Jeden z nich próbował się podnieść, lecz Saba zatopił zęby w jego karku.
Po tym wszystkim dopadła mnie myśl, czy na pewno dobrze zrobiłem. Cieszę się jednak, że tak postąpiłem, bo uratowałem Nel
Zoya
Nadzieja Bryka
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
Zoya
Nadzieja Bryka