Zdolność do odczuwania miłości jest tak charakterystyczna dla naszego gatunku, iż trudno sobie wyobrazić, aby kiedyś istnieli ludzie, którzy w taki czy inny sposób nie kochali. Nic zatem dziwnego, że jako motyw podejmowana była przez wielu twórców żyjących w różnych czasach i miejscach.

W średniowieczu unikano przedstawiania nagiej postaci ludzkiej, gdyż uważano, iż ciało ludzkie jest siedliskiem rządz, grzechu i występku. Dlatego też na różnego rodzaju miniaturach i płaskorzeźbach człowiek był ukazywany w kompletnym stroju, zaś jego postać była w ten sposób kształtowana, iż dawała do zrozumienia jak marna i nic nie znacząca jest jego cielesna powłoka, a jednocześnie sugerowała skrywanie się pod nią jakiegoś innego, cenniejszego pierwiastka. Oczywiście, chodziło o duszę. Tak na przykład na obrazie Massacio zatytułowanym "Wygnanie z Raju" widzimy Adama i Ewę, którzy zostali poniżeni, a ich ciała są mocno odstręczające. Nie dziwi zatem, że twórcy średniowieczni unikali w swych dziełach pokazywania piękna fizycznej miłości, skupiając się raczej na jej mistycznej, głęboko duchowej postaci.

Wiek siedemnasty przyniósł nam, między innymi, znakomity obraz Rembrandta zatytułowany "Żydowska Narzeczona" czyli "Izaak i Rebeka. Przedstawia on męża i żonę. Mężczyzna trzyma swą rękę niemalże na piersi kobiety. Do pewnego stopnia wydaj się oni być zakłopotani, tak jakby ktoś przyłapał ich na jakimś niecnym uczynku, z drugiej jednak strony, widać, że się kochają, że ich miłość spełnia się na rożnych płaszczyznach, co jednak nie oznacza, iż popada w bezwstyd. Rembrandt w tym obrazie jest daleki od średniowiecznego potępienia ciała, jednocześnie nie sugeruje, iż miłość powinna mieć wyłącznie duchowy, mistyczny, charakter.

Malarstwo Rembrandta to przykład na mistrzowskie operowanie światłocieniem i zmysł obserwacji emocjonalnych stanów modela. Niderlandzki malarz w swych dziełach podejmował przede wszystkim tematykę rodzajową, ale również biblijną. Malował również akty, do których często pozowałam uwielbiana przezeń żona Saskia.

Klasycyzm przyniósł kult ciała. Masowo zaczęły powstawać dzieła, które ukazywały jego piękno. Oczywiście, raczej nie przedstawiano ludzi starych, pomarszczonych, zmęczonych życiem, ale młodych, których ciała były harmonijnie zbudowane, gibkich, smukłych…

Najsłynniejszym rzeźbiarzem owej epoki był Antonio Canova. W swych pracach czerpał wiele inspiracji z rzeźby greckiej. Jego dzieła urzekają widokiem miękkich, płynnych i harmonijnych zarazem kształtów postaci ludzkiej.

Zapewne najsłynniejszym dziełem Canovy była rzeźba zatytułowana "Amor i Psyche". Przedstawia ona młodzieńca i dziewczynę, którzy zwarli się w miłosnym uścisku. Obydwoje są piękni i harmonijnie zbudowani, a ich uścisk przypomina taniec zaklęty w białej bryle marmuru.

Inspiracją do powstania tej rzeźby był grecki mit opowiadający o dziejach Amora i Psyche. Amor był bogiem, a Psyche śmiertelniczką, ich związek nie miał zatem szans na powodzenie, ale determinacja dziewczyny w dążeniu do ostatecznego połączenia sprawiły, iż Zeus ubóstwił ją i tym samym mogła ona wstąpić na Olimp.

Na początku dwudziestego wieku Edward Munch stworzył obraz zatytułowany "Taniec życia". Malując go użył dość interesującego połączenia barw ciepłych i zimnych zarazem. W centrum obrazu znajduje się mężczyzna i kobieta, którzy tańczą ze sobą, natomiast po lewej jego stronie stoi roześmiana, ubrana na biało kobieta, po prawej zaś również niewiasta, ale tym razem cała w czerni, zastygła w swym smutku. W tle obrazu widać więcej tańczących ludzi, pośród nich wzrok szczególnie przykuwa pewien jegomość, który pochyla się nad swą towarzyszką. W górze natomiast widać niespokojne oblicze księżyca.

Polska współczesna muzyka bardzo chętnie podejmuje motyw miłości, czy to jako wątek główny, czy tez poboczny.

Rock to przede wszystkim miłość , która okazała się pomyłką, która rani. Wiele zatem tu bólu i poczucia beznadziejności. W pewnym sensie współgra to z ostrym i agresywnym brzemieniem zespołów grających tego typu odmianę muzyki.

Pop stawia raczej na optymistyczne przesłanie w tym względzie, jakkolwiek w swych ujęciach tego motywu często ociera się o banał, jeśli nie powiedzieć, że kicz.

W hip - hopie miłość nie stanowi raczej głównego tematu, jakkolwiek i tutaj nie brakuje kawałków traktujących o niej. Z jednej strony, podobnie ja w rocku, twórcy tego gatunku muzyki opowiadają o tym, co ich spotkało, o zawiedzonych uczuciach, z drugiej jednak strony, wiele tutaj pozy, która nakazuje traktowanie kobiety jako wyłącznie obiektu zaspokojenia popędu seksualnego, co zwykle łączy się ze wykrzykiwaniem sporej ilości wulgaryzmów. Jednym z najgenialniejszych, w mym przekonaniu, utworów hip - hopowych traktujących o miłości jest kawałek "Czas na zmiany", opowiadający o sytuacji wcale nie takiej rzadkie w obecnych czasach, gdy kochający się ludzie muszą żyć osobno, a jedyną formą kontaktu pomiędzy nimi jest telefon komórkowy.

Można powiedzieć, iż obecna kultura stoi na antypodach względem średniowiecznej. Niewiele jest w niej bowiem miejsca na głębsze spojrzenia na naturę człowieka, na jego duszę, w zamian za to króluje powierzchowność, koncentrowanie się na tym co sensualne i cielesne. Nie dziwi zatem, iż obecnie w tak wielkim stopniu rozwinął się przemysł pornograficzny, w którego produktach miłość zostaje sprowadzona wyłącznie do seksu.

Na szczęście na obrzeżach kultury masowej można znaleźć dzieła ludzi, którzy nie patrzą wyłącznie na powierzchnię zjawisk, że szukają głębiej, i tu miłość przedstawiana jest pełnowymiarowo, bez sprowadzania jej wyłącznie do kopulacji.

Nie wyobrażam sobie świata bez miłości, nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek ludzie mogli się bez niej obyć. I dobrze.