Światem od zawsze wstrząsały wojenne konflikty. Ludzie ginęli w nich, walcząc o lepsze warunki egzystencji, w obronie religii, ojczyzny, czy słusznych idei. Wojna bardzo często znacząco wpływa na losy ludzi niezależnie czy walczą oni na pierwszej linii frontu, czy też cieszą się względnym bezpieczeństwem we własnych domach. Świadomość cierpienia bliskich i niewinnych osób może być dla człowieka przytłaczającą. Rodzi się pytanie dlaczego wojna ma w ogóle miejsce? Czy obrona ideałów, religii, Ojczyzny jest warta poświęceń? Wojna może zmienić dotychczasowy system wartości człowieka, zachwiać jego przekonaniami o ich uniwersalnej słuszności. Jeżeli bezpośrednio styka się z katastrofą wojenną może albo pogodzić się z bólem, strachem i cierpieniem, albo się im przeciwstawić. Takie wybory stawały się udziałem ludzi, którym przyszło żyć w "czasach pogardy", w okresie II wojny światowej. Nie tylko chwiał się system wyznawanych wartości, ale pod znakiem zapytania stawało "jutro" rodzaju ludzkiego. Pustymi i nic nie znaczącymi słowami stawały się takie pojęcia jak: dobro i zło, życie i śmierć, radość i rozpacz. Każdy człowiek wybierał i albo godząc się na rzeczywistość wojenną powoli zatracał w sobie granicę pomiędzy skrajnościami, albo też starając się zachować i ocalić swoje człowieczeństwo, przeciwstawiał się relatywizmowi z całą siłą swego udręczonego ciała i duszy. Który wybór był właściwy? Czy zawsze ten, który pozwalał przeżyć bez względu na wszystko?
Poddanie się regułom wojny, pełną afiliację jej reguł w połączeniu z utratą przynajmniej części człowieczeństwa przedstawił w swych opowiadaniach Tadeusz Borowski. Jego bohater wybrał właśnie taką drogę. Pogodził się ze strachem, bólem, przystając na niegodziwości wojennej rzeczywistości. Za wszelką cenę chciał przeżyć. W konsekwencji pozostawał nieczułym na wszechogarniające go cierpienie. Współpracował m.in. z Niemcami, oszukiwał swego pracodawcę. Utracił wiele wartości, decydujących o jego człowieczeństwie, którym hołdował w tzw. "normalnych warunkach", gdzie groza wojny nie miała dostępu. Wojna wszystko zmieniła. Miłość, Ojczyznę, uczciwość zastąpiły instynkty przetrwania i chęć zdobycia pożywienia. Nic już nie było oczywiste, trzeba było walczyć o każdy dzień życia, tracąc przy tym honor, uczucia i inne dawne wartości. Tadek stopniowo staczał się w odmęty dehumanizacji, przyjmując twarde i nieludzkie reguły niemieckiego okupanta. Z każdym dniem tracił poczucie ludzkiej godności, przekreślając coraz bardziej własne człowieczeństwo. Mógł oczywiście zadecydować inaczej, dokonać innego wyboru i przeciwstawić się rozpanoszonej wojnie, a tym samym zachować okruchy siebie. Nie zrobił tego, ponieważ chciał przeżyć i doczekać lepszych czasów. Nasuwa się szereg pytań, a przede wszystkim, czy postąpił niegodnie, źle, nieuczciwie. W grę wchodziło przecież ludzkie życie i przetrwanie.
Tadek z opowiadań Borowskiego uległ więc złagrowaniu, stał się ofiarą wojny. Byli nimi także bohaterowie "Medalionów" Nałkowskiej. Nawałnica okrucieństwa i cierpienia, otaczająca śmierć, pozbawiły ich odruchów jakiejkolwiek ludzkiej solidarności. Nałkowska pracując w komisji do spraw badania zbrodni hitlerowskich wysłuchała szereg świadectw ludzi "pustych", nieczułych już na nikogo i na nic. Właśnie na nich wojna odbiła swoje niszczące piętno destrukcji. Jakże wymownie brzmią słowa, wypowiedziane przez asystenta dr Spannera, iż Niemcy to zmyślny naród i potrafi uczynić "coś z niczego". Chodziło o mydło, do produkcji którego używano ludzkich zwłok. Nie tylko ofiary i prześladowani tracili ludzkie odruchy. Utrata człowieczeństwa stawała się udziałem przede wszystkim okupantów, dopuszczających się rzeczy traktowanych w cywilizowanym świecie za coś odrażającego i potwornego. Żaden człowiek na świecie nie może być dumny z prześladowania drugiego człowieka i to jeszcze przy użyciu tak bestialskich metod jakimi posługiwali się hitlerowcy.
Nie może więc dziwić, że wielu ludzi padało ofiarą bezwzględnych reguł wojny. Tak było np. z ludźmi, którzy byli świadkami dramatycznych wydarzeń. Widzieli jak jakaś dziewczyna wyskoczyła z pociągu jadącego do obozu koncentracyjnego. Pomoc jej była w zasięgu ich możliwości, mogli chociażby ukryć ją na jakiś czas, ofiarując w ten sposób drugie życie. Nie zrobili jednakże tego. Wiedzieli oczywiście, że za pomoc każdej Żydówce groziła kara śmierci. A oni chcieli żyć i bali się podjąć ryzyko i ratować nieznajomą osobę. Nie pamiętali widocznie starego powiedzenia, iż "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat" . A może i znali, ale bali się konsekwencji. Ostatecznie ktoś tę anonimową dziewczynę zabił. Po raz kolejny zatriumfowała wojna wydobywająca z ludzi skrajne zachowani, zarówno te najpiękniejsze, ale niestety także i te najgorsze. Na porządku dziennym była znieczulica społeczna.
Bohaterowie Herlinga-Grudzińskiego z "Innego świata" poszukiwali sposobów na zachowanie ludzkiej twarzy w trudnym świecie obozowym. Ich nadzieja na uwolnienie była minimalna, iluzoryczna. Jeden z nich - Kostylew wybrał ból, codzienne przypalanie sobie ręki, aby tylko nie pracować dla sowieckiego imperium. Uważał to za sposób decydowania przynajmniej w części o swoim losie. Ostatecznie popełnił samobójstwo. W ten bardzo okrutny sposób zaakcentował swoją postawę. Inni więźniowie, w tym Herling-Grudziński wszczynali strajki głodowe. Może to szokować, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę chroniczne niedożywienie więźniów w obozach. Jednak właśnie w ten sposób dochodzili swych racji i praw. Wielu z nich przeżyło, nie zatracając swej najgłębszej istoty człowieczeństwa. Nie stali się bezwolnymi narzędziami sowieckiego terroru, potrafili odnaleźć iskierki nadziei w rzeczywistości łagru i konsekwentnie jej bronić nie wyrzekając się przy tym odruchów ludzkich i głęboko moralnych. Choć przeznaczeni do klęski - odnosili wspaniałe zwycięstwa.
Walkę o ludzką godność podjęli również bohaterowie "Dżumy" Camusa. Powieść tę można odczytywać wielorako, chociażby jako przypowieść o postawach ludzi wobec okrucieństw wojny. Tak pojmowana przedstawia obraz desperacko walczących ludzi z wrogiem niebezpiecznym, nie uznającym żadnych kompromisów. Zarówno dr Rieux jak i Tarrou doskonale wiedzieli, że ich szanse były minimalne, ale nie osłabiało to ich wiary w zwycięstwo. Odważnie stanęli do boju o siebie i o innych, do walki o istotę człowieczeństwa. Także Rambert, który początkowo pragnął tylko ucieczki - włączył się do bezlitosnej gry. Zrozumiał, iż dezercja z placu boju niczego nie załatwi, że jego moralnym obowiązkiem jest walka o duszę człowieka i jego najżywotniejsze uczucia. Bohaterowie "Dżumy" podjęli walkę, nie poddali się, zaangażowali wszystkie swe siły w obronę wartości człowieczeństwa.
Ostatnia wojna światowa należy do najokrutniejszych wydarzeń w historii ludzkości. Wciągnęła ludzi w bezlitosną walkę na śmierć i życie. Wielu zostało pozbawionych nie tylko rodzinnego domu, najbliższych, ale również tego, co stanowi o najgłębszym sensie człowieczeństwa. Traktowani nieludzko zapominali o wszystkim co nie było jedzeniem i piciem i możliwością przeżycia jeszcze jednego dnia. Nieważny stawał się bliźni. Człowieczeństwa wyzbyli się również kaci mordujący ludzi bez skrupułów i dopuszczający się wszelakiego rodzaju fizycznych i psychicznych tortur. Byli też inni, którzy próbowali na różne sposoby przeciwstawić się wszechogarniającemu szaleństwu. Nie wyzbywali się dotychczas pielęgnowanych wartości, niejednokrotnie płacąc za to cenę najwyższą. Walczyli, choć szanse na zwycięstwo mieli znikome. Jednak potrafili zachować godność i nie dali pokonać się antyludzkiej ideologii zła i przemocy. Oprawcy, choć się starali, nie mogli im odebrać wolności ducha i siły woli. Tacy bohaterowie na pewno zasługują na miano miana "prawdziwych ludzi" o pięknym sercu i nieugiętym duchu.