Powieść Alberta Camusa jest bardzo mocno osadzona w ideach egzystencjalizmu. Doskonale realizuje założenia wspomnianej filozofii. Tak przedstawia rzeczywistość, aby podkreślić jej absurd. W takim ujęciu egzystencja jednostki ociera się o nonsens. Wolność przejawia się w świadomym wyborze trudu istnienia, a śmierć staje się podstawowym pewnikiem w życiu. Człowiek wobec tego czuje się bezbronną, zagubioną i bardzo samotną istotą. Nieustannie stara się jednak znaleźć sens i cel własnego istnienia. Jest to o tyle trudne zadanie, że nie ma żadnych niepodważalnych wartości i niełatwo wskazać prawdziwe oparcie. Jednostka jest jednak co jakiś czas stawiana przed koniecznością dokonania wyboru. Nie ma wszelako pewności, co do słuszności podjętych działań. Ten brak gwarancji rodzi stany lękowe. Na porządku dziennym jest poczucie trwogi, grozy, a z narastającym pesymizmem nie sposób skutecznie walczyć. Nic więc dziwnego, że w zaistniałej sytuacji dominuje poczucie absurdu istnienia.

Camus nie pozostawia żadnej wątpliwości, jeśli chodzi o źródło takiego stanu rzeczy. Pisze wprost, że absurd rodzi się w wyniku konfrontacji ludzkiego wołania o ład i harmonię z bezsensownym milczeniem świata. Zdaniem pisarza człowiek wtedy wykazuje swą wielkość, gdy niezależnie od odczuwanego nonsensu, podejmuje trud istnienia i buntuje się przeciwko zastanej rzeczywistości. Tak czyni główny bohater powieści -doktor Rieux, który nie zważa na tragiczne i beznadziejne okoliczności i z ofiarnością godną podziwu leczy chorych na zaraźliwą epidemię. Dżuma go nie przeraża, pragnie z nią walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Jego bunt odgrywa ważną rolę, ponieważ jednoczy ludzi, pogłębia więzi między nimi. W dalszej konsekwencji prowadzi do zwycięstwa. Ostatecznie heroizm zatriumfował nad rozpaczą. Autor udowodnił, że nawet z beznadziejnej sytuacji zawsze można znaleźć jakieś wyjście.

Parabolizm utworu sprawia, że obraz dżumy nie należy odczytywać tylko dosłownie, ale również metaforycznie. Zarazki choroby można pojmować jako zalążki zła, które w całkowitym utajeniu kiełkują w duszy każdego człowieka i niespodziewanie mogą wydostać się na światło dzienne. Wtedy łatwo innych zarazić i wciągnąć w krąg zła, ponieważ wszyscy są podatni na takie negatywne wpływy. Co więcej bakcyl może pojawić się nawet w najbardziej zwyczajnych sytuacjach. Najgroźniejsze jest wszakże to, że "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika". Wobec tego może on powrócić w każdej chwili i zaskoczyć ludzi. Nie można się właściwie przygotować na taką ewentualność. W czasie ataku dżumy zanikają wszelkie dotychczasowe formy życia kulturalnego i rodzinnego. Ludzie dodatkowo cierpią, ponieważ przeżywają rozłąkę z bliskimi i muszą walczyć z uczuciem tęsknoty. W związku z koniecznością izolacji, narasta poczucie osamotnienia, a rozpacz, strach, przerażenie z powodu, wydaje się, nieuniknionej śmierci, coraz bardziej zaczyna się panoszyć i sieje spustoszenie w ludzkich duszach.

Autor udowadnia, że człowiek jest całkowicie bezbronny wobec narastającego zła. Co więcej nie potrafi opanować własnego strachu, tchórzostwa i lęku. Zaskoczeni ludzie tkwią w mieście Oran niczym w klatce, z której nie ma wyjścia. Przymusowo rozłączeni z najbliższymi, spędzają długie wieczory na rozmowach. Wtedy też uświadamia sobie, co dla nich jest najważniejsze. Odkrywają, jak doktor Castel i jego małżonka, że miłość pełni ważną rolę. Starają się żyć nieco intensywniej, pełniej niż wcześniej. Tylko niektórzy, tak jak Cottard, cieszą się z postępującej epidemii. Pisarza jednak przede wszystkim interesuje heroiczne zmagania ludzi z zarazkami. Uważnie obserwuje postawy poszczególnych członków społeczności, bo chce, aby czytelnicy wyciągnęli z tego wnioski dla siebie.

W centrum umieszcza doktora Rieux, który, chociaż nie miał pewności wygranej, zaciekle walczył z epidemią i wszelkimi siłami pomagał biednym, opuszczonym. Uważał bowiem, że kiedy "widzi się biedę i cierpienie, trzeba być łajdakiem, żeby się na nią zgodzić". Wychodził z założenia, że zło jest po to, aby toczyć z nim zacięte boje. Tylko tchórze i ludzie mali w takich sytuacjach poddają się. Życie człowieka ma wartość samą w sobie i należy to uszanować, niezależnie od ceny, jaką przyjdzie zapłacić. Bowiem dobroć i szlachetność potwierdza wielkość jednostki.

Przeciętni, zwyczajni ludzie postawieni przed kryzysową sytuacją wewnętrznie wzrastają. Nabywają nowe cechy, a także bez żalu zrezygnują z dotychczasowych nawyków i utartych zwyczajów. Robią tak w imię wyższych racji. Początkowy lęk przed izolacją z rodziną, strach wobec choroby ustępuje na rzecz pozytywnych zachowań. Przystosowanie do sytuacji zaowocowało również zrozumieniem, jaką rolę w życiu odrywają takie uczucia jak miłość. Wszyscy docenili wagę więzi międzyludzkich i z wielką godnością potrafili znosić swój los.

Dżuma w pewien sposób zmusiła człowieka do konfrontacji z przerażającym, groźnym złem. Codzienna walka o przetrwanie, stawanie twarzą w twarz ze śmiercią, uczestnictwo w tragediach okazało się prawdziwą próbą wytrzymałości. Ci, którzy ten sprawdzian przeszli zwycięsko, zasłużyli na najwyższą pochwałę. Camus pokazał, że w granicznej sytuacji człowiek może się wahać, odczuwać przerażenie, ale najważniejsze, by nie uciekał, nie poddawał się, ale uparcie walczył i przeciwstawiał się złu. W rękach jednostki znajduje się klucz do sukcesu. Autor postuluje czynne zaangażowanie człowieka. To jedyny sposób, by zwalczyć poczucie absurdu własnego istnienia.