‘Dzień z życia pilota-kartka z pamiętnika’

2. września  1940r.

  Dzisiejszy dzień zaczął się zwyczajnie. Za oknem było pochmurno i szaro. Co chwilę rozlegał się dźwięk nadlatujących bombowców. Podczas, gdy piłem poranną herbatę, zjawił się mój przyjaciel Witold, zwany Tolo, trzymający w ręku talerz z ciastkami. Rozmawialiśmy o naszej tęsknocie za krajem i rodzinami. Nawet się nie obejrzeliśmy, a już dochodziła godzina jedenasta. Tolo wrócił do siebie, a ja, kilka minut później, przebrałem się i poszedłem odpalić silniki mojego myśliwca. Już po chwili, szybowałem wysoko w chmurach, mijając, co jakiś czas, przyjaciół z Dywizjonu 303. Upatrzyłem sobie jeden samolot wroga i nie miałem zamiaru go odpuścić. Szarpały mną nerwy. W końcu zbliżyłem się i z około trzystu metrów wystrzeliłem w jego stronę serię pocisków. Udało się. Messerschmitt zaczął spadać w dół, a ja w pościg za nim. Chciałem go wykończyć, strzeliłem drugi raz. Nagle, w mojej kabinie zrobiło się ciemno. Z silnika trysnęła oliwa. Postanowiłem go sobie odpuścić i wracać do Anglii. Chustką przetarłem zabrudzoną szybę. Zrobiło się jaśniej i od razu uśmiech powrócił na moją twarz, ale nie na długo, bowiem teraz pojawił się gorszy problem. Z rur wydechowych wydobywał się jakiś dym. Odpiąłem pasy, żeby łatwiej mi było wyskoczyć. Silnik przestał pracować. Powoli spadałem w dół. Byłem już najgorszej myśli. Bardzo się bałem, gdyż w dniu dzisiejszym, latało wokół pełno Messerschmittów.

Tak, myślałem, że to koniec, już widziałem, że ktoś leciał wprost na mnie. Jednak zdziwienie wielkie mnie ogarnęło, gdy ujrzałem, że zbliża się do mnie mój przyjaciel Tolo. Po chwili, z drugiej strony, dołączył porucznik Paszkiewicz. Koledzy osłaniali mnie, mając na uwadze to, że Niemcy, widząc nas, mogą zaraz zaatakować. Mimo to, kryli mnie dalej.

Gdy minęliśmy linię brzegu, podziękowałem im przez mikrofon. Oni zaś, zaczęli żartować. Zresztą często się to zdarzało, szczególnie Witoldowi. Po szczęśliwym wylądowaniu, poszliśmy do okolicznego pubu i wypiliśmy whisky. Oczywiście ja stawiałem, w zamian za uratowanie mojego życia.

Tego dnia, uświadomiłem sobie, że przyjaciel zawsze pomoże, gdy tego potrzebuję. Bo kto wie? Może jutro to ja będę musiał pomóc jemu?

F.