Bielsko-Biała, 9.06.2000 r.
Droga Karolciu!!
Piszę ten list, ponieważ chciałabym się z Tobą podzielić pewną wiadomością.
Pewnego dnia na lekcji historii profesor Gąsowski wyczytał nazwisko mojego kolegi i chciał go odpytać. Kaczanowski, (bo tak miał na nazwisko) z wielkim trudem podszedł do katedry, wcześniej mówiąc, że to jakaś pomyłka. W końcu mój kolega przyznał się, że jest nieprzygotowany. Nauczyciel zdziwił się, bo zawsze nasza siódma klasa była najlepsza z historii. Wywołał następnego ucznia. Również ten próbował powiedzieć profesorowi, że się pomylił. Historyk odesłał go do ławki, a sam siadł na krześle i zasłonił oczy rękami. W pewnym momencie Adam Lisowski wstał i powiedział profesorowi, dlaczego koledzy są nieprzygotowani. Chłopak rozszyfrował metodę odpytywania uczniów, ale nauczycielowi skleiły się kartki i wybrał zupełnie inne osoby. Po tym wszystkim profesor przyznał się do swojego błędu i było bardzo wesoło.
Szkoda, że Cię nie było na tej lekcji!!
Pozdrawiam, Magda