• "A..b..c".

Kluczową bohaterka tej nowelki jest skromna nauczycielka- Joasia Lipska, której ojciec również uprawiał ten zawód, a ostatnie lata swego życia spędził w Niemczech, gdzie próbował zarobić na godny byt swojej rodziny. Był patriotą, który najprawdopodobniej walczył w niepodległościowym zrywie w 1863 roku. Po swojej śmierci zostawił najbliższych, którzy musieli zatroszczyć się o swój byt sami. Niewielka wypłata brata Joasi musiała wystarczać na byt obojga. Ona początkowo troszczyła się o domowe obowiązki, ale chcąc pomóc w utrzymaniu podjęła się pracy nauczycielki dzieci fabrykantów i robotników. W zamian za swoja pracę ludzie byli jej życzliwi, pomagali w ich gospodarstwie, czasem dawali niewielkie sumy pieniędzy. Niestety po jakimś czasie sąd oskarżył ją o nielegalne nauczanie, postawił ją przed dwiema możliwościami: albo zapłaci grzywnę albo trafi na trzy miesiące do więzienia. Ze względu na ubóstwo Joasi nie była ona w stanie zapłać wyznaczonej kaucji, i poświęcając swój honor była gotowa odsiedzieć niesprawiedliwy wyrok. W ostatnim momencie jej brak pożyczył odpowiednią sumę u jednego z lichwiarzy i wybawił siostrę od upokarzającego dla niej pobytu w więzieniu. Dawni podopieczni Joanny znowu się u niej zjawili, jednak zirytowany brat wypędził ich z domu. Opowiadanie kończy się wzruszającą sceną, kiedy w domu Lipskich zostaje tylko malutka Mańka, niedająca się wygonić bratu Joasi, która szeptem odczytuje początkowe litery polskiego abecadła.

Autorka noweli poprzez kreację Joanny Lipskiej pokazuje potrzebę "pracy u podstaw", konieczność bycia użytecznym wobec najbiedniejszych, a zarazem najbardziej tej pomocy potrzebujących.

  • "Tadeusz".

To opowiadanie nakreśla zastraszającą sytuację rodziny, która pracowała jako najemni robotnicy, spędzając na pańskiej roli większość swego życia. Nie mieli możliwości otoczyć odpowiednią opieką swoich dzieci. Tadeuszek miał zaledwie ponad dwa latka, ale matka nie mogła się nim należycie zająć. Pewnego ranka biegnąc za ptaszkiem wpadł do pobliskiego rowu i utopił się w nim.

Za śmierć chłopczyka autorka obarcza winą zarówno młodą matkę jak i dwór, który nie zwracał uwagi na potrzeby swych robotników, nie interesował się ich sytuacją, nie próbował im pomóc. Orzeszkowa stwierdza, że gdyby właściciele dworu zajęli by się dziećmi chłopskimi nie dochodziło by do takich tragedii.

Nowela ta proklamuje hasła solidaryzmu społecznego, wzajemnej współpracy, pomagania sobie, co umożliwi właściwy rozwój państwa i poprawi sytuację warstw najbiedniejszych. W opowiadaniu pojawia się przydrożna kapliczka, która miała przypominać boskie przykazania, fundamentalne ideały ludzkiej etyki. Niestety brak zainteresowania dworu swoimi pracownikami, zmuszanie ich do nadludzkiej pracy, przekreślają Chrystusowe przykazania o wzajemnej miłości i pomocy.