Sądzę, że pisarz postąpił właściwie, gdy dobierał tytuł dla swojej noweli. Żeby udowodnić słuszność tego twierdzenia, należy zdefiniować pojęcie "siłacz, siłaczka" w dzisiejszym i ówczesnym rozumieniu.

W pierwotnym znaczeniu siłacz to człowiek dysponujący ponadprzeciętną siłą fizyczną. Forma żeńska tego określenia właściwie nie funkcjonowała - siły nie uważano za zaletę kobiety. Stefan Żeromski określił mianem siły "siłaczki" jej wolę i nieugiętość, a nie umiejętność dźwigania ciężarów. Taka psychiczna siła była cechą nauczycielki Stanisławy Brzozowskiej, głównej bohaterki noweli. Jej trudna droga usiana jest przeciwnościami, którymi bohaterka "siłuje się", zamiast je omijać.

Należy zauważyć, że takie określenie głównej bohaterki znakomicie do niej pasuje, choć nie na pierwszy rzut oka. Stasia jest doskonałym, wręcz wyidealizowanym przykładem osoby ceniącej dobro innych ponad swoje. Porzuciła własne szczęście i marzenia, bo poświęciła życie niesieniu przysłowiowego "kaganka oświaty" tam, gdzie było to najbardziej potrzebne - na wsi, wśród biednych. Siła Stasi to jej wewnętrzne światło, moc duchowa i potęga woli przerastająca możliwości ciała. Określenie może wydawać się również przewrotne i ironiczne, w końcu "siłaczka" ta jest tak naprawdę słaba, zwłaszcza, gdy umiera wyniszczona chorobą. Okazuje się wręcz zaprzeczeniem siły, zdrowia i wytrzymałości, cech kojarzonych z siłaczami. W końcu okazuje się jednak, że siła duchowa ulega słabości fizycznej, co nie znaczy, że zostaje pokonana. Stasia umarła, by stać się symbolem.

Siłaczem duchowym jest też zresztą doktor Paweł Obarecki. Także zmaga się z ciemną stroną wsi - zacofaniem, brudem i brakiem chęci na lepsze życie. Jest jednak, jako silny fizycznie mężczyzna, lepiej przystosowany do ciężkiej pracy. On przeżył, aby pracować dalej.

Jak wynika z moich przemyśleń, tytuł noweli jest właściwy. Przez swój wybór, Żeromski stworzył piękny i rozpoznawalny symbol, a przy okazji zmusił nas do przypomnienia sobie, że siła, to nie tylko muskuły.