Który fragment powieści Henryka Sienkiewicza pt.: "Krzyżacy" wywarł na Tobie największe wrażenie - nie wiem. Nie dlatego, że nie czytałam, ale dlatego, że po prostu ciężko mi wybrać. Nie umiem wybrać jednego tylko wydarzenia, bo żadne nie wbiło mi się tak bardzo w pamięć, aby je opisać.
Od razu muszę powiedzieć, że książka ta ogólnie nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Była długa, momentami przynudnawa, szczególnie te długaśne opisy. Nie potrafiłam się skupić na wątku, bo co chwilkę przerywany był jakimiś dodatkowymi, jak dla mnie zupełnie zbędnymi wstawkami, które wybijały mnie z rytmu czytania. Jak zazwyczaj połykam książki, bo strasznie lubię czytać, tak do tej pozycji zbierałam się tak strasznie niechętnie!! Jedyną rzeczą, która mnie przymuszała do przeczytania było przekonanie, że utwór napisany ku pokrzepieniu serc musi mieć jakieś drugie dno, do którego nie dotrę, jeśli nie skończę.
I faktycznie. Po przeczytaniu pozostaję nadal pod wrażeniem. Nie jednego wydarzenia, ale wielu, które łączy jedna ważna rzecz - ludzki szacunek do drugiego człowieka. Czytałam i nie mogłam się nadziwić, że panowie tak wręcz do przesady przestrzegali kodeksu rycerskiego. Że potrafili świętować i złościć się na siebie wzajemnie, potrafili być szarmanccy i wspaniali dla kobiet i bestialscy i bezlitośni dla siebie, jednocześnie z zachowaniem wielkiego poszanowania dla człowieka i jego honoru. Jeśli więc mam powiedzieć o sytuacji, która najmocniej przykuła moja uwagę, to chyba muszę powiedzieć tych wszystkich, które związane były z rycerskim przestrzeganiem kodeksu. Wiele z tych zasad, takich jak "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", co można było zauważyć w scenie, gdy Zbyszko zostaje skazany, są teraz zupełnie inaczej rozumianych, zupełnie niesłusznie, a czasami nawet i głupio. A szkoda, bo to zasady, które bardzo regulowały życie. Życie pośród innych ludzi. Książka ta pokrzepiła i mnie na sercu - skoro kiedyś wyznawano takie zasady, może ktoś jeszcze sobie o nich przypomni. I będzie nam łatwiej.