Pokolenie Kolumbów - dziewiętnastoletni dziewczęta i chłopcy, którzy odkryli, czym jest bohaterstwo, walka, życie i śmierć. Brutalna rzeczywistość przerwała ich młodość, wysyłając ich na podbój tego nieznanego lądu, pełnego niebezpieczeństw i pełnego wyzwań. "Czy to pokolenie potrafiło pięknie żyć i pięknie umierać"? Ile w tym stwierdzeniu jest prawdy o czasach wojny, ile zaś kolejnego polskiego romantycznego mitu patriotycznego?

Gdy poznajemy Rudego, Alka, Zośkę mają oni po dziewiętnaście lat, młodość stoi przed nimi otworem, właśnie zdali maturę, jednak prawdziwy egzamin dojrzałości jest jeszcze przed nimi. 30 sierpnia snują ambitne plany, z uśmiechem i optymizmem patrzą na przyszłość, 1 września wszystko zostaje przekreślone jedną informacją: wojna. Teraz muszą podjąć decyzję, co dalej: skapitulować, poddać się miażdżącej przewadze wroga czy rozpocząć beznadziejną, ideową walkę o wolność i godność? Tylko przez chwilę można było się zawahać.

Tak rozpoczęła się walka z okupantem, walka prowadzona na wielu frontach. Alek, Zośka i Rudy działają w "służbie małego sabotażu", która jest społeczną akcją przeciwko okupantowi. Jest to jakby przedsmak prawdziwej walki, sabotaż ma jednak znaczenie symboliczne - ruch oporu istnieje, on określa teraz życie mieszkańców Warszawy. Bo życie toczy się dalej, wszyscy muszą jakoś dawać sobie radę z rzeczywistością, organizowane są patriotyczne spotkania towarzyskie, tajne komplety, niejedna para przeżywa swoje najwspanialsze chwile.

Choć nie brakowało i tych przerażających momentów, gdy jedynie siłą woli, męstwa kontynuowali oni walkę z okupantem. Obcowali oni ze śmiercią na codziennie, ginęli ich najbliżsi, ginęli i oni sami, mając jednak poczucie spełnionego obowiązku wobec ojczyzny, przyjaciół. Pozostali oni wierni sobie i swoim ideałom, marzeniom, wartościom, dlatego nawet jeśli przyszło im zapłacić za nie najwyższą cenę życia, była to zawsze śmierć godna, piękna.