Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że "Latarnik" jest wyrazem hołdu Henryka Sienkiewicza dla Adama Mickiewicza. Historia Skawińskiego jest bowiem najlepszym potwierdzeniem tezy, że literatura ma moc ocalenia, a słowo poety może poruszyć i odrodzić człowieka. W tym przypadku wielka epopeja narodowa, jaką jest "Pan Tadeusz" odmieniła losy bohatera noweli i uwolniła go z marazmu , zniechęcenia i przygnębienia. Wskrzesiła myśl o Polsce i dała mu wiarę, że może jeszcze uda mu się wrócić do ojczyzny.
Józef Skawiński był niezwykle odważnym i walecznym człowiekiem. Jako uczestnik powstania listopadowego zmuszony był po jego upadku emigrować z ojczyzny. Walczył więc w imię wolności poza granicami kraju. Podróżował i próbował ułożyć sobie życie w wielu zakątkach świata, podejmował się różnych zajęć, ale szczęście mu nie sprzyjało i nigdzie nie mógł osiedlić się na dłużej. Pozbawiony ojczyzny i rodziny, nie mając przy sobie żadnej życzliwej i wspierającej go osoby, był zdany tylko na siebie.
Miał dość tej nieustannej tułaczki. Bardzo pragnął stabilizacji i spokoju. Kiedy więc pojawiła się możliwość objęcia posady latarnika na wyspie Aspinwall w pobliżu Panamy nie wahał się ani przez moment. W rozmowie z konsulem, który szukał kogoś do pracy na to stanowisko, Skawiński powiedział: "Jestem bardzo znużony i skołatany. Dużo(…)przeszedłem. Miejsce to jest jedno takich, jakie najgoręcej pragnę otrzymać. (…)jestem jak statek, który jeśli nie wejdzie do portu to zatonie…".
Praca ta dawała mu początkowo dużo satysfakcji i radości. Skawiński z niezwykłą starannością i sumiennością wypełniał swoje obowiązki. W końcu jednak to monotonne życie, które prowadził spowodowało, że coraz częściej myślał o swojej ukochanej ojczyźnie. Nostalgia zaczęła z czasem przemieniać się jednak w rezygnację i zobojętnienie: " (…) widocznie stary zobojętniał dla świata. Powodem tego nie była nostalgia, ale właśnie to, że przeszła i ona nawet w rezygnację. Cały świat teraz zaczynał się dla starca i kończył się na jego wysepce. Zżył się z myślą, że nie opuści wieży do śmierci, i po prostu zapomniał, że jest jeszcze coś poza nią".
Niespodziewanie nadszedł dla Skawińskiego dzień przebudzenia. Otrzymał bowiem od Towarzystwa polskiego przesyłkę, w której znajdowały się książki, a wśród nich "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Od ponad czterdziestu lat nie słyszał polskiej mowy, a tu otrzymał to niezwykłe dzieło, które pozwoliło mu znowu "powrócić na Ojczyzny łono". Lektura całkowicie go pochłonęła. Z rozrzewnieniem przypominał sobie ojczyste krajobrazy. Opanowało go ogromne wzruszenie: "We łkaniu jakie nim wstrząsnęło, nie było bólu, ale tylko nagle rozbudzona niezmierna miłość przy której wszystko jest niczym…On po prostu tym wielkim płaczem przepraszał tę ukochaną, oddaloną za to, że już tak się zestarzał, tak zżył z samotną skałą i tak zapamiętał, iż się w nim i tęsknota poczęła zacierać. A teraz "wracał cudem"- więc się w nim serce rwało".
Upojenie polska literaturą spowodowało, że Skawiński nie zapalił tego wieczoru latarni. Doszło do wypadku w wyniku, którego rozbiła się łódź, na szczęście nie było ofiar w ludziach. Mimo to Skawiński został zwolniony, stracił posadę latarnika. Czy można więc w tym przypadku mówić o ocalającym wpływie literatury? Oczywiście, że tak! Skawiński odrodził się pod wpływem myśli o ojczyźnie, odżyła w nim nadzieja, że jeszcze zobaczy polskie krajobrazy, że usłyszy rodzimą mowę. Zaczął znowu żyć i mimo, że ponownie musiał opuścić swą przystań, nie było w nim lęku i rezygnacji: "Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w obawie, by mu i ona nie zginęła..".